Opowiadanie w pierwotnej wersji można znaleźć również na onecie pod adresem
www.siatkowka-a-milosc.blog.onet.pl
Jednak po tym jak onet się zaczął psuć przeniosłam je tutaj.

niedziela, 22 lipca 2012

Epilog.


9 lat później: Lipiec 2020 roku...

-Podsumowując byliśmy świadkami niesamowitego wydarzenia. Reprezentacja Polski pokonując w finale Rosję po raz pierwszy w historii zdobyła złoty medal w rozgrywkach Ligi Światowej. Sukces tym lepiej smakuje, ponieważ sięgnęliśmy po niego tutaj na własnej ziemi w Wiśle Arena w Krakowie. Łukasz myślisz, że po tym sukcesie możemy spodziewać dobrego wyniku na Igrzyskach Olimpijskich?
-Myślę, że tak. Tegoroczny skład naszej drużyny to głównie bardzo doświadczenia gracze wspomagani przez kilku młodych zawodników. Nie zapominajmy, że dla takich graczy jak Bartman czy Kurek są to już na pewno ostatnie Igrzyska. Wielu z naszych zawodników było na poprzednich i dobrze pamiętają, że dwukrotnie otarli się o medal zajmując 4 miejsce zarówno w Londynie jak i w Rio de Janeiro. Nie da się ukryć, że wielu z moich reprezentacyjnych kolegów w tym sezonie poczuło swoją drugą młodość. Jeżeli Rosjanie nie wyeliminują błędów przez, które przegrali ten finał a kadra Bułgarii nie opanuje konfliktu wewnątrz drużyny to będziemy głównymi kandydatami do złota. Musimy tylko pamiętać, że oprócz tych drużyn jeszcze minimum 3 również mogą złapać szczyt formy na tę imprezę. To Serbia, Brazylia i Kuba. Na razie jednak cieszymy się z tego sukcesu, bo jest z czego- uśmiechnął się do Oli, która wraz z nim zajmowała stanowisko komentatorskie.
-Przypomnijmy jeszcze raz naszych złotych medalistów: Fabian Drzyzga, Mateusz Kowalski, Bartosz Kurek, Adrian Wolecki, Mateusz Mika, Michał Sarnecki, Piotr Nowakowski, Łukasz Wiśniewski, Szymon Brzeziński, Zbigniew Bartman, Daniel Kurowski, Paweł Zatorski oraz nasi rezerwowi, Tomasz Głód i Arkadiusz Szafran. Trenerzy, którzy poprowadzili nas do złota to debiutująca w tym sezonie para Radosław Panas i Sebastian Świderski. Tymi miłymi wiadomościami z hali Wisła Arena żegnają się z państwem Aleksandra Wlazły.
-… i Łukasz Kadziewicz.
Oboje ściągnęli słuchawki i mogli rozprostować nogi, były to wykańczające, ale szczęśliwe trzy godziny. Każdy chciał być świadkiem takiego sukcesu i tej euforii jaka wybuchła na trybunach po końcowym gwizdku. Teraz i oni mogli pogratulować osobiście zwycięzcą. Gdy tylko zamieszanie zaczęło maleć oboje zaczęli szukać swoich drugich połówek. Sara stała oparta o barierkę i spoglądała na boisko, gdzie spora grupka dzieci siatkarzy bawiła się pozostałymi piłkami.
-Kochanie, a co ty taka zamyślona?- Łukasz podszedł do niej o tyłu i wtulił się w jej plecy.
-Tak się zastanawiam, ile z tych dzieciaków ma siatkarską przyszłość- wplotła swoje palce w jego dłonie, które znajdowały się na jej pasie.
-Dam sobie rękę uciąć, że to spora grupa. Popatrz tylko na małego Wlazłego taki szczupaczek jak tatuś, jeszcze ze 3,4 lata i będzie fruwał na boisku jak on-uśmiechnął się pod nosem.- A Krzyś gdzie?- rozglądnął się, ale nigdzie nie dostrzegł sześciolatka.
-Jula wzięła go do szatni, wiesz jak zobaczył tylko Zbyszka to zaraz za, nim poleciał. Tak mi się wydaje, że ona nie poszła tam tylko z tego powodu. Chyba jej ten Kurowski w oko wpadł. Jak zobaczyła, że Zibi chce wziąć Krzysia do szatni to ona poszła z nimi.
-Nastolatki, kto, by pomyślał, że ten czas tak szybko leci ani się obejrzymy a trzeba będzie wesele wyprawiać- zażartował.
-Chyba jeszcze nie tak prędko, ona ma dopiero 13 lat. Tak w ogóle to, gdzie zgubiłeś Olkę?- Spytała, a zaraz sama od siebie dodała- Jak mogłam zapomnieć, przecież Mariusz to już pewnie wokół niej nadskakuje, ta dziewczyna to ma życie. Tyle lat a oni nadal tacy w sobie zakochani. Dobrze, że jednak ta LŚ się już skończyłam dość miałam biadolenia Wlazłego, że Olka zacznie rodzić w trakcie meczu.
-Tatuś mam autografy i koszulke Tomka- podbiegł do nich Krzyś, wręczył Łukaszowi plik zapisanych karteczek i reprezentacyjną koszulkę Głoda.
-A siostrę, gdzie zgubiłeś?- spytał, gdy nigdzie nie dostrzegł córki.
-Julka powiedziala ze zostanie z nimi i pojdzie pod prysnic, a mi nie pozwolila- na te słowa oboje roześmiali się w głos.
-Chyba będę musiała z nią pogadać- zachichotała Sara.
-A ja porozmawiam z Bartmanem, coś mi mówi, że to kolejny jego żart.
-Co tak się śmiejecie?- państwo Wlazły dołączyli do nich.
-Jula bierze prysznic z naszymi chłopakami- Sara ciągle nie mogła opanować śmiechu.
-Mam nadzieję, że nasza córka będzie bardziej rozsądna- zaczął Mariusz gładząc Olkę po sporym brzuchu.
-Julia jest rozsądna, tylko czasami ma dziwne pomysły- stwierdził w jej obronie Łukasz.
-To po tatusiu- orzekła zgodnie cała trójka.
-A Lena z Winiarem gdzie?- szukał ich wzrokiem Szampon.- Porobiłbym, im parę fotek.
-Poszli na boczne boisko pograć z Izą i Kacprem.
-Czemu mnie to nie dziwi, tylko patrzeć, kiedy nasze bliźniaki wybiegną na siatkarskie parkiety.
-Tak tutaj jestem pewna, że oni mają zapewnioną karierę, geny po rodzicach odezwą się w tej sprawie. To co idziemy do nich?- spytała Ola.
Wszyscy ruszyli do bocznej hali, gdzie Lena była w drużynie z Kacprem a Michał z Izą i odbijali sobie piłkę. Czteroletnie bliźniaki śmiały się przy każdym podbiciu piłki przez swoich rodziców. Później zostawili rodzeństwo same a Mikołaj, Krzyś oraz Julka, która do nich dołączyła teraz w kółeczku podrzucała sobie piłkę. Szóstka przyjaciół usiadła na ławeczce i patrzyła na nich.
-Jak tam Oleńka widzę, że jeszcze nie rodzisz. To Mariusz chyba jest niepocieszony- zażartował Michał, a na te słowa Wlazły zgromił go wzrokiem.
-Jak widzisz jeszcze nie- Ola nic sobie nie robiła z dogryzań przyjaciela.
-Ty się tak nie nabijaj, zobaczymy jak postaracie się o kolejne dziecko- dociął mu Wlazły.
-O nie mi już wystarczy- zaprotestowała Lena. -Nawet nie wiecie, ile jest przy bliźniakach pracy to nie, to co jedno dziecko lub kilka w odstępach czasowych.
-Ale kochanie pomyśl, przydałby się nam jeszcze jeden taki skarb- zaczął Michał przybliżając się do pani Winiarskiej.
-Widzę, że jemu ciągle mało- Sara z uśmiechem pokręciła głową.
-Oj Sara zwyczajnie zazdrościsz, że za jednym zamachem mamy dwójkę. Powiedz sama też byś tak chciała-Winiar puścił do niej oczko.
-Mi moja dwójka w zupełności wystarczy, a wy róbcie co chcecie. Możecie nawet całą drużynę siatkarską skompletować- droczyła się z, nim.
-Słyszysz kochanie mamy błogosławieństwo, możemy zacząć od razu- Michał kontynuował nakłanianie Leny na kolejne dziecko.
Reszta, gdy zobaczyła przerażoną minę Leny i zdeterminowaną twarz Winiara roześmiała się tak, że zwróciła uwagę swoich pociech, które teraz goniły się wokół boiska.



Pamiętacie, kiedy byliście małymi dziećmi i wierzyliście w bajki, marzyliście o tym, jakie będzie wasze życie? Biała sukienka, książę z bajki, który zaniesie was do zamku na wzgórzu. Leżeliście w nocy w łóżku, zamykaliście oczy i całkowicie, niezaprzeczalnie w to wierzyliście. Święty Mikołaj, Zębowa Wróżka, czarodziejki- byli na wyciągnięcie ręki. Ostatecznie dorastacie. Pewnego dnia otwieracie oczy, a bajki znikają. Większość ludzi zamienia je na rzeczy i ludzi, którym mogą ufać, ale rzecz w tym, że trudno całkowicie zrezygnować z bajek, bo prawie każdy nadal chowa w sobie iskierkę nadziei, że któregoś dnia otworzy oczy i to wszystko stanie się prawdą.

KONIEC.


  Duża różnica czasowa tym epilogu, ale tak jest oryginalniej. Mam nadzieję, że się nie pogubiłyście w tych wszystkich imionach. Napisałam to, co chciałam, by kiedyś się wydarzyło, niekoniecznie aż po takim czasie, ale to takie moje marzenie..
Całość opowiadania do pobrania na Chomiku.<klik>


Przyszło się nam żegnać. Przynajmniej z niektórymi z Was. Część pozostanie ze mną na Niepoukładanych marzeniach, części już nigdy nigdzie nie spotkam. Kilka z was prosiło bym jeszcze nie kończyła. Muszę was zmartwić tak jak widzicie, materiał na to opowiadanie uważam za wyczerpany. Napisałam wszystko, co chciałam, a nawet chyba więcej. Jak polubiłyście mój styl to znajdziecie mnie, gdzie indziej. Taka jest kolej rzeczy, coś się zaczyna, coś się kończy. To opowiadanie wryło mi się w serce. Każdy z Was miał swoją ulubioną parę. Ja starałam się nikogo nie faworyzować, ale wątki robiły to za mnie. Przez dłuższy okres czasu bardzo związałam się z Olą, dałam jej wiele moich cech. Potem była Sara, która przypominała moją starszą siostrę. A na końcu Lena z nią było mi najciężej. Wszystko przez to, że straciłam serce do Winiarskiego i nie potrafiłam odnaleźć się ponownie w tym wątku. Dałam radę, zostawiłam tu kawał serca, ale i od Was dostałam go wiele.

Sama nie wiem już, komu mam dziękować za to, że w pewne kwietniowe popołudnie nasłał mi pomysł na to opowiadanie, że zdecydowałam się podjąć tego wyzwania i dotrwałam do końca. Wiem, że na pewno muszę podziękować tym, które były ze mną na początku, bo poczułam wsparcie, potem wiele z nich znikło i pewnie tego wpisu nie przeczytają, ale, gdyby nie one, nie wiem czy dała bym radę. Moc podziękowań należy się tym, które zostały do końca, miło było czuć te presję, że czekacie, emocjonujecie się tym co wydarzy się w losach bohaterów.

Czytając wasze słowa pod ostatni rozdziałem, wielokrotnie miałam łzy w oczach. Naprawdę miło jest przeczytać, że tak wiele z Was lubiło to opowiadanie, że je zapamięta. Wy nigdy nie byłyście oczkiem w statystyce. Byłyście dla mnie jak siostry, jak przyjaciółki i koleżanki. Dzięki temu, że zaczęłam pisać poznałam wiele wspaniałych osób i, choć nie raz kontakt się urywał to do dziś wspominam te godziny spędzone na gadu i nasze rozmowy.
To opowiadanie, a także historie, które czytałam u Was pozwoliło mi odkryć w sobie drugie ja. Zobaczyłam, że gdzieś tam w środku mnie jest też ta wrażliwa strona, że potrafię zwyczajnie się rozczulić, czytając czyjeś przygody. Wcześniej miała tak tylko widząc krzywdę innych a tutaj proszę zalewałam się łzami, gdy u moich ulubionych bohaterów coś szło nie tak.



Sama nie wierzę, że to moje ostatnie słowa tutaj. Trzymacie się, ściskam Was mocno…

Rozdział 46.


 Lena domykała walizkę, w której spakowała najpotrzebniejsze rzeczy i kilka zestawów ubrań. Podjęła już decyzję, poleci do Nowego Yorku, tak będzie lepiej dla wszystkich łudziła się. Gdy wylądowała spłakana u Bartmana i opowiedziała mu o wszystkim ten tylko pokręcił z niedowierzaniem głową. Martwił się o nią i nie rozumiał tego, że blondynka za każdym razem wybiera najbardziej skomplikowane i beznadzieje rozwiązania. Lena usiłowała uszczęśliwiać wszystkich wokoło zapominając o samej sobie. Gdy jej to szczerze wspomniał ta tylko na niego huknęła z agresją. Zbyszek spasował i odpuścił sobie udzielanie jej jakichkolwiek rad. Nie udało mu się przekonać jej, by jeszcze raz pogadała z Winiarskim i powiedziała mu co tak naprawdę czuję ani nie przekonał jej do tego, by o decyzji o wyjeździe powiedziała Sarze. Skłonił tylko Stefańską do powrotu do domu przed Wielkanocą, by mogła spędzić najprawdopodobniej ostatnie święta w tym gronie w najbliższym czasie.
Zasuwała ostatni zamek, gdy usłyszała pukanie do drzwi.
-Kto tam?- spytała ściągając walizkę z łóżka.
-Zbyszek! Wpuścisz mnie?- odparł stojąc za drzwiami.
-Jasne wejdź- pochyliła się, by upchnąć walizkę pod łóżkiem, by przypadkiem nikt jej nie znalazł przed czasem.
Wszystko już miała z Bartmanem omówione pod koniec wesela, mieli wrócić do domu, a później jechać na Okęcie, gdzie odlatywał jej samolot. Zbyszek, choć nie podzielał jej entuzjazmu, gdy przekazywała mu te instrukcje obiecał jej swoją pomoc.
-Widzę, że nie zmieniłaś zdania?- pokręcił z dezaprobatą głową.
-Już ci mówiłam, że to nie ma sensu, nie zaczynaj kolejny raz tego tematu. Dobrze wiem, że, gdybym powiedziała Sarze o wszystkim mówiła, by dokładnie to samo co ty dlatego zachowam to w tajemnicy, ona to rozumie- usiadła przy biurku i schowała zapisaną kartkę papieru do koperty. W liście wyjaśniła swoją decyzję o wyjeździe.
-Dobra już nic nie mówię, ale i tak nie popieram tego. To może zmieńmy temat. Wyglądasz bosko.
Zbyszek miał rację, Stefańska prezentowała się nienagannie w rozkloszowanej niebieskiej sukience ze srebrnym pasem pod biustem i włosach, które tylko lekko podpięła po bokach.
-Ty też niczego sobie- spojrzała na niego a później poprawiła mu czarny krawat, który idealnie kontrastował się z jasno niebieską koszulą w drobne paski. Położyła na łóżku kopertę zaadresowaną do siostry i oboje wyszli z jej pokoju.
-No spadaj na dół do Łukasza i Szampona, ja muszę jeszcze pomóc Sarze i Oli w przygotowaniach- pogoniła Zibiego a sama udała się do sypialni siostry, przed wejściem wzięła głęboki oddech i przykleiła do ust uśmiech. Nie chciała dokładać zmartwień starszej Stefańskiej to był ważny dla niej dzień niepotrzebnie, by go tylko popsuła swoimi problemami.

***

Czasami nawet, kiedy bardzo kochamy musimy odejść i spróbować żyć dalej…


***

Sara siedziała przy toaletce z wyraźnym zdenerwowaniem na twarzy. Kiedy Ola pomagała jej się uczesać i umalować przez głowę przelatywały jej te wszystkie spędzone chwile zarówno z Łukaszem jak i te, gdy była sama. Nie wierzyła, że życie tak może się ułożyć. Gdyby te 4 lata wcześniej ktoś ją zapytał jak siebie widzi za 5 lat ta odpowiedziała, by mu, że pewnie będzie gdzieś w rozjazdach między jednym ważnym pokazem a drugim. Wyśmiała, by każdego, kto, by jej powiedział, że nie tylko weźmie ślub, ale będzie mieć córeczkę którą kocha nad życie. Teraz zrozumiała co jest najważniejsze w życiu, by mieć u swojego boku kogoś bliskiego, komu można zaufać i w kim zawsze znajdzie się oparcie, a wszystko inne jakoś się poukłada. Z zamyślenia wyrwał ją pisk Julki, która rzuciła się w ramiona wchodzącej do pokoju Leny. Młodsza siostra uśmiechnęła się i również dostrzegła ten niepokój w jej oczach.
-Nie wierzę ty się denerwujesz, a, kto wczoraj wmawiam mi, że ślub to nic takiego- stanęła obok Oli ubranej w beżowo śliwkową sukienkę i obie przyglądały się pannie młodej.
-To przez Kadziewicza od rana taki nerwowy chodzi, że teraz przeszło na mnie- uśmiechnęła się, gdy tylko pomyślała o swoim przyszłym mężu.
-Sara mówi, że o mało go nie wyrzuciła rano z domu, ja tam się jej nie dziwie, ślub, to jest jednak stres. Lenka ty się nie śmiej, sama się kiedyś przekonasz- Lena puściła tę uwagę mimo uszu i poprawiła Juli sukieneczkę.
Obie dziewczyny powoli zaczęły dopinać ostatnie szczegóły, by Sara wyglądała tak jak tego chciała, zadziwiające było to, że blondynka nie wnosiła żadnych sprzeciwów, a każdą ich propozycję przyjmowała z pokorą. Po jakimś czasie przed lustrem stała już gotowa od stóp do głów przyszła pani Kadziewicz.
-Gotowe, możemy już iść- Lena ponaglała Sarę z roztargnieniem ciągle spoglądając na zegarek.
-Czekaj jeszcze chwila zapomniałam o wisiorku- Stefańska zaczęła rozglądać się po toaletce i nigdzie go nie widziała.
-Myślałam, że nie będziesz mieć żadnej biżuterii, niczego nie zamawiałaś w salonie- Ola zdziwiła się nagłą zmianą przyjaciółki w tej sprawie.
-Bo chodzi o ten naszyjnik, który dostałam od Łukasza na urodziny. Gdzie on jest do cholery?!- Sara powoli zaczynała się denerwować, że coś pójdzie nie po jej myśli.
-Mamusiu o te kwiatuski ci chodzi, ja je mam na syjce, dalas mi je dzis rano- Julia podbiegła do Sary wyciągając spod białej sukieneczki zagubioną biżuterię.
-Chodź tu moje słoneczko- Sara podniosła córkę i ucałowała w buźkę a Ola przepięła naszyjnik z szyi córki na mamę.- Teraz leć co tatusia i powiedz, że zaraz zejdziemy- Juli nie trzeba było dwa razy powtarzać, szybko pognała nad dół do Łukasza.
-Ida, ida!- zbiegła po schodach wesoło krzycząc i śmiejąc się radośnie.- Mamusia wyglada jak ksieznicka z baiki.
Na dole w salonie był Łukasz, Mariusz i Zbyszek, wszyscy czekali aż gówna bohaterka tego dnia do nich dołączy. Kiedy Sara ukazała się w salonie wszystkim panom dech zaparło. Julia nie zmyślała, Sara naprawdę wyglądała przepięknie niczym jakaś królowa.. Łukaszowi w oczach na ten widok zebrały się łzy szczęścia. Podszedł do Sary i chciał ją pocałować, na co ta go zdzieliła w rękę.
-Nie przed ślubem- roześmiała się wesoło puszczając oczko do dziewczyn.
-Nie no, nie dość, że nie da się pocałować, to mnie jeszcze bije- żalił się Kadziu.
-Przyzwyczaj się stary ,po ślubie to tylko tak to wygląda- zażartował Mariusz a reszta wybuchnęła głośnym śmiechem. Gdy Sara oraz Lena dostały swoje bukiety (1;2)wszyscy powoli udali się do samochodów, by na czas zajechać przed kościół.

***
                                                                                                                
Dziękuję Ci za to, że Cię mam.
Za te wszystkie chwile szczęścia,
które razem z Tobą los mi dał.
Dziękuję Ci za to, że Cię mam.
Za cały świat przykryty ramionami…
(E.Górniak- Dziękuję Ci)

***
Ceremonia trwała, kościół był pełen gości, którzy wraz z Parą Młodą cieszyli się ich szczęściem. Duchowny prowadzący uroczystość zbliżał się właśnie do najważniejszej części, gdy przyszli małżonkowie mieli złożyć sobie przysięgę.
-Złącznie ze sobą prawe dłonie i powtarzajcie za mną- ksiądz obwiązał splecione dłonie młodych stułą i zaczął.
-Ja Łukasz, biorę sobie ciebie Saro za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże, Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci-, kiedy Kadziu powtórzył te słowa ogromny uśmiech pojawił się na jego twarzy, czuł, że to najlepsza decyzja jaką podjął w życiu.
-Ja Sara, biorę sobie ciebie Łukaszu za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże, Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci- Stefańska odczuła dokładnie to samo a w jej oczach pojawiło się ogromne wzruszenie, kiedy również wpatrywała się w Kadziewicza wzrokiem przepełnionym czułością.
W dalszej części młodzi wymienili między sobą obrączki, które dzielnie z wielkim zadowoleniem na poduszeczce księdzu podała Julia i zostali ogłoszeni mężem i żoną. Łukasz nie był, by sobą, gdyby nie pocałował Sary przed ołtarzem dwa razy co wywołało duże rozbawienie wszystkich zgromadzonych.

***

Ubrana byłą w suknię koloru białego wina, a w oczach miała zapowiedź świata. Ledwie sobie przypominam słowa księdza i tętniące nadzieją twarze gości wypełniających kościół owego kwietniowego popołudnia. Został mi tylko dotyk jej ust i, gdy uniosłem powieki- złożona na mojej skórze tajna przysięga, którą będę pamiętać przez wszystkie dni mojego życia.

***

Później parę czekało pod kościołem długie przyjmowanie życzeń gratulacji i prezentów. Kiedy zbliżył się do nich Michał, Lena dostrzegła, że nie ma u jego boku Sylwii, a także zobaczyła, że Winiarski unika jej wzroku. Nie potrafiła odgadnąć dlaczego tak reagował. Czym było spowodowane właśnie takie zachowanie bruneta? Sama siebie karciła w myślach, że zastanawia się nad jego reakcją, bo czy nie tego właśnie chciała, by przechodził obok niej obojętnie. Michał najwidoczniej spełnił jej prośbę. Winiarski w czasie ślubu przeżywał istne katusze, niemal całą uroczystość wpatrywał się w Lenę, a jego serce rozrywało się na tysiące kawałeczków. Zrozumiał swoje błędy, które ostatnio popełnił, kiedy nie robił nic, by ją odzyskać, przeszedł obok tego do porządku dziennego. Doskonale wiedział, że, kiedy ona uciekła mu w parku te trzy dni temu podjęła ostateczną decyzję, pojęła decyzję za nich oboje. Rozglądał się również za Majewskim, ale w tym całym tłumie nie dostrzegł jego osoby. Nie podejrzewał, że fotografa tutaj nie ma, nie był aż takim optymistą. Gdyby tylko zdecydował się podejść do Oli bądź do Zbyszka, dowiedział, by się prawdy, ale postanowił zostać w niewiedzy i trzymał się na uboczu. Chciał nawet zrezygnować z wesela i, gdyby nie Ignaczak z Plińskim to nie znalazł, by się w hotelu Ambasador
***

Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet, jeśli darzy się go wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czasem wbrew własnemu.

***

-Teraz prosimy państwa młodych na środek, gdzie zatańczą pierwszy raz już jako małżeństwo.
Tutaj Łukasz przygotował dla Sary niespodziankę, ponieważ dziewczyna nie wiedziała jaki utwór zostanie odegrany i bardzo ją to ciekawiło. Z głośników popłynęły pierwsze takty piosenki Robbiego Williamsa –Angels,<klik> Stefańska od razu połapała dlaczego właśnie ta melodia została wybrana.
-Jesteś moim Aniołem. Kocham cię najbardziej na świecie moja żono- szepnął jej do ucha i zaakcentował ostatnie słowo
-Mężu też cię kocham- Sara uśmiechnęła się, gdy pierwszy raz nazwała Łukasza w ten właśnie sposób- Widzę, że ktoś tutaj bardzo chce z nami zatańczyć.
Julia, która stała teraz obok babci Jadzi podrygiwała w rytm piosenki. Oboje podeszli do niej i łapiąc ją za rączki po prowadzili na środek sali, gdzie już we trójkę dokończyli taniec. Po wszystkim rozległy się wokoło gromkie brawa.
-A teraz zapraszamy świadków- Mariusz lekko musiał wyciągać Lenę na parkiet, ponieważ ta nie miała jakiejś większej ochoty na ten taniec, ale po chwili się rozluźniła.
Zbyszek w tym czasie postanowił coś zrobić. Wiedział, że, jeżeli nie powie o tym będzie do końca życia pluł sobie w brodę i gdybał co, by był, gdyby. Podszedł do Winiarskiego, który rzucał ukradkowe spojrzenia w stronę tańczącej Stefańskiej i Wlazłego.
-Kochasz ją?- spytał bez ogródek.
-A co cię to obchodzi?- burknął na niego.
-Kochasz ją czy nie?- powtórzył Zbyszek, denerwując się, że Winiarski jak widać jest tak samo uparty, jak blondynka. Michał nadal milczał powodując coraz większe zniecierpliwienie u Zibiego. W końcu Bartman nie wytrzymał.
-Wiedz, że ona też cię kocha, ale woli uciec od tej miłość, bo boi się, że ci zniszczy to, co sobie poukładałeś bez niej. Jeżeli też ją kochasz to lepiej zrób coś, nim ona wyjedzie- poinformował go.
-Wyjedzie?- Misiek pierwszy raz zdjął maskę i pokazał swoje prawdziwe uczucia.
-Tak chce wyjechać jutro z samego rana i nawet sama nie wie, kiedy wróci, a nawet jak wróci to nic ci nie gwarantuje, że wróci sama. Jak ją kochasz to powiedz jej to- dokończył Bartman i zostawił go samego.

***

-Kiedy Ty wreszcie będziesz szczęśliwy.?.
-Wtedy, gdy powiem jej prosto w oczy, że ją kocham a ona nie ucieknie, tylko mocno mnie przytuli
.

***

Michał został podstawiony pod ścianą, nie takiego obrotu sprawy się spodziewał. Teraz okazało się, że ona zniknie z jego życia, nie mógł na to pozwolić nie, teraz gdy znów na nowo rozbudziła jego serce. Podejrzewał, że, jeżeli nie zrobi teraz czegoś, by ona ponownie w nich uwierzyła już nigdy nie będzie miał ku temu okazji. On wierzył, że jeszcze będę mieć szansę, ale ten cały wyjazd ją odbierał. Musiał działać natychmiast. Pozostawał tylko jeden problem jak sprawić, by wysłuchała go od początku do końca, by nie uciekła od niego kolejny raz, nim on zdąży wszystko powiedzieć. Wreszcie wpadł na pewien pomysł. Po krótkiej rozmowie z managerem sali i dogadaniem się z orkiestrą Michał wszedł na scenę. Oczy gości zostały zwrócone w jego stronę jednak byli przekonani, że Winiar wpadł na jakiś pomysł, by pogratulować Młodej Parze. On jednak zaczął zupełnie, inaczej.
-Na sali jest jedna dziewczyna, której kiedyś oddałem moje serce. Muszę jej powiedzieć, że nie może mi go tak po prostu zwrócić, bo ono zawsze będzie przy niej. Kocham ją i tak naprawdę zawsze kochałem i ta miłość była i jest we mnie do dziś. Niestety, ona nie chce ze mną rozmawiać. Postanowiłem, że to co do niej czuję przekaże w słowach tej piosenki. Lena to dla ciebie-, gdy Misiek wypowiedział jej imię wszystkie twarze zostały skierowane w jej stronę. Ona nawet tego nie zauważyła była zdumiona tym co w tej chwili wyczynia Winiarski, patrzyła na niego i nikt inny jej nie interesował. Gdyby teraz rozum wziął nad nią górę to i tak, by go nie posłuchała, głos, który krzyczał w jej głowie był nieważny, serce, które tłukło się w piersi trzymało ją w tym samym miejscu. Gdy Michał zaczął śpiewać dotarło do niej to, co od zawsze dla wszystkich było oczywiste.

Jak mam pozwolić ci odejść,
po prostu pozwolić ci zniknąć bez śladu
Kiedy stoję tu i oddycham Tobą,
Ty jesteś jedyną osobą, która naprawdę mnie poznała

Jak możesz tak po prostu odejść ode mnie,
kiedy nie mogę nic zrobić, tylko patrzeć jak odchodzisz
Przecież dzieliliśmy razem śmiech i ból, i nawet dzieliliśmy łzy
Ty jesteś jedyną, która naprawdę mnie poznała

Spójrz na mnie teraz, to tylko pusta przestrzeń
I nie zostało mi nic, co by Cię przypominało, jedynie wspomnienie twojej twarzy
Spójrz na mnie teraz, to tylko pusta przestrzeń
I na to, że wrócisz do mnie nie ma szans, a ja muszę temu stawić czoła

Chciałbym móc sprawić, żebyś się odwróciła,
odwróciła i zobaczyła jak płaczę
Jest tak dużo rzeczy, które muszę ci powiedzieć, tyle powodów, dlaczego
Ty jesteś jedyną osobą, która naprawdę mnie poznała

Spójrz na mnie teraz, to tylko pusta przestrzeń
I nie zostało mi nic, co by Cię przypominało, jedynie wspomnienie twojej twarzy
Ale czekać na Ciebie to wszystko co mogę, i to co będę robił

Przyjrzyj mi się dobrze, bo będę tu stał
I na to, że wrócisz do mnie nie ma szans,
A to jedyna szansa, jaką mam.

W oryginalne -Phil Collins - Against all odds (Winiar wykonał piosenkę po angielsku, ale tutaj dla lepszego zrozumienia tekstu zamieściłam wersję polską)

Kiedy skończył śpiewać podszedł do Leny złapał ją za rękę i wyciągnął na taras.
-Proszę cię nie wyjeżdżaj. Jeżeli naprawdę mnie kochasz to zostań ze mną. Nie pozwolę żebyś była nieszczęśliwa. Choć ten jeden raz bądź egoistką. Pomyśl o sobie co tak naprawdę czujesz, nie ukrywaj tego przed sobą. Gdyby jednak tak się stało, że będziesz chciała wyjechać pojadę za tobą, odnajdę cię i nie dam ci już spokoju. Słyszysz, gdyby to nawet wiązało się z tym, że miałbym cię szukać po całym świecie, to zrobię, to. Ty jesteś miłością mojego życia, może i za późno to zrozumiałem, ale chyba ważne, że to wiem. Wierz mi tak bardzo cię kocham. Sylwia nigdy nie znaczyła dla mnie tak wiele, jak ty znaczysz. Byłem z nią tylko dlatego, by móc zastąpić tę pustkę po tobie. Lenka nigdy cię nie zdradziłem, mogę ci przysiąc, za bardzo cię kocham- trzymał jej dłonie w lekkim uścisku, cały czas intensywnie wpatrując się w jej oczy, w których malowało się zaskoczenie szok, ale też niepewność przed wyborem.
-Kochasz mnie?- szepnęła nieśmiało, a to pytanie dało mu nadzieję.
-Jak nikogo na świecie i zawsze tak będzie- przekonywał ją.
-Nie wyjedziesz?- dopytywał niecierpliwie. Nawet, gdyby odpowiedziała przecząco był tak zdeterminowany, że pojechał, by za nią.
-Gdybym wyjechała kolejny raz uciekłabym od ciebie, a wcale tego nie chce. Nie chcę uciekać od kogoś kogo kocham nad życie - uśmiechnęła się do niego pierwszy raz, odkąd znaleźli się sami, później przybliżyła się powoli do niego i zarzucając ręce na jego kark pocałowała go delikatnie. On, za to zachłannie wpił się w jej usta czuł, że szczęście rozdziera go od środka.
Scenę tę obserwowało mnóstwo gości szczególnie z dużym zainteresowaniem ci, którzy byli zaznajomieni z tą historią od początku do końca. Wszyscy byli tak samo szczęśliwi, jak ta dwójka, która ponownie odnalazła drogę do swoich serc.

***

Popatrz mi w oczy i powiedz
Coś czego nikt, nigdy w życiu nie odgadnie.
Choć dzieli nas stracony czas,
i nasze związki nie udane.
Tak wiele prób, zawiłych dróg,
Żeby zrozumieć co jest ważne.

Zostawmy wszystko, niech mówi serce,
Tak mało trzeba, by znaleźć szczęści
(Wilki- „Niech mówi serce”.)



Takim sposobem to opowiadanie prawie dobiegło końca, czeka na nas jeszcze epilog. Tam wszystko podsumuję. Jedna scena w tym rozdziale przyśniła mi się w noc po opublikowaniu pierwszego rozdziału tutaj, już wiedziałam, że ona musi się pojawić. Czekała na sam koniec i jest to ten moment z Michałem na scenie.

Rozdział ten jest szczególną dedykacją dla Tych, które były ze mną zawsze lub prawie zawsze, odkąd tutaj zawitały po raz pierwszy i niemal pod każdą notką zostawiały swoje opinie. Te słowa motywowały mnie najbardziej, bo wiedziałam, że mam wiernych czytelników, na których mogę liczyć i, dla których naprawdę powstała ta historia dziękuję:
Amante, Anna, anusiak, Aś, black.angel, indovinello, Kajo, Kaś, kelly, Lady Spark, lady_volley, M, Miss U., Oleńka_Kg, Pałka323, Paulinkaa, Shelby, Tajemnicza, Tea, Zunia.
DZIĘKUJĘ WAM :*

Rozdział 45.


Ostatnie tygodnie były dla Leny ciężkie. Wokoło wszystko budziło się do życia a ona czuła się jakby zapadła się w sen zimowy tkwiła w jakimś letargu, z którego nie potrafiła się wydobyć. Czasami porównywała się do zwiędłych kwiatów czy wyschniętych liści. Nie potrafiła podjąć żadnej decyzji, wciąż miotła się to w jedną to w drugą stronę nie wiedząc co robić. Kuba wyjechał a na pożegnanie przysłał jej maila, w którym obiecał, że będzie na nią czekał, że wciąż wierzy, iż wybierze jego. Lena wiedziała, że decyzję podejmie dopiero po rozmowie z Winiarskim jednak nie mogła zdobyć się na odwagę, by do jej doszło. Wreszcie zaraz przed świętami i ślubem Sary i Łukasza podjęła decydujący krok. Do tego ruchu przekonały ją najzwyklejsze w świecie porządki, które urządziła między swoimi bibelotami. Znalazła, wtedy błękitne pudełeczko, w którym znajdował się wisiorek od Michała. Kiedy kolejny raz chwyciła go w dłonie i przypomniała sobie moment, gdy go od niego dostała wiedziała, że musi z, nim porozmawiać. Musiała raz na zawsze zakończyć ich znajomość, nie do końca tak to miało wyglądać, ale w trakcie wczorajszego finału Skry z Zaksą po dekoracji dostrzegła w tłumie Michała, który czule obejmował Sylwię, pierwszy raz od dawna widziała go szczęśliwego. Zrozumiała, że dla nich obojga będzie dobrze wyjaśnić wszystkie nieporozumienia i zostawić między sobą czystą kartkę. Ściskając w jednej ręce wisiorek z kluczykiem a w drugiej komórkę odnalazła jego numer i wcisnęła zieloną słuchawkę.
-Cześć Michał- zaczęła drżącym głosem, gdy tylko po drugiej stronie usłyszała „Halo”.- Wiem, że teraz przed świętami masz pewnie mnóstwo zajęć, ale może znajdziesz dla mnie chwilę. Chciałabym się z tobą zobaczyć i porozmawiać- szybko zaproponowała mu spotkanie, ponieważ bała się, że, kiedy odezwie się sama zrezygnuje z tego pomysłu.
-…
-Nie wiem może za jakąś godzinę?
-…
-Tak, może być ten park, to ja będę czekać- rozłączyła się szybko. Kiedy Michał zaproponował jej właśnie to miejsce na spotkanie bardzo się zdziwiła było to, bowiem ich ulubione miejsce, kiedy przyjechali do Łodzi. Nie wiedziała, że Winiarski mieszka niedaleko.
Powoli dodarło do niej co zrobiła, że już nie ma odwrotu i musi zdecydować się z, nim zobaczyć, ten jeden ostatni raz postanowiła nie uciekać. Zeszła na dół sprawdzając czy reszta domowników niczego nie potrzebuje. W domu mimo zbliżającej się Wielkanocy panował spory rozgardiasz spowodowany zbliżającymi się zaślubinami. Suknia wisiała schowana w białym worku wszędzie było pełno ozdób powoli przygotowywanych na ten dzień.
-O Lenka idziesz z nami do Wlazłych?- spytała Sara, gdy dostrzegła ją krzątającą się bez celu po kuchni.
-Nie idźcie sami, umówiłam się, a i ucałujcie ode mnie Mikołaja- ulotniła się z powrotem na górze, by nie powodować fali pytań, z kim się umówiła

***
Ludzie mówią, że bardzo się zmieniłam. prawda jest taka, że dorosłam. przestałam pozwalać ludziom mną dyrygować. Nauczyłam się, że nie zawsze można być szczęśliwym. Zaakceptowałam rzeczywistość.

***
Kiedy Michał zobaczył, kto do niego dzwoni był w ogromnym szoku. Nie wiedział czego spodziewać się po tym telefonie. Zaskoczyło go to, że Stefańska zaproponowała mu spotkanie, ale w duchu bardzo się na nie ucieszył. Nie widział Leny od miesiąca i dostrzegł, że bardzo brakuje mu tego widoku. Bał się jednak zdradzić i nie wypytywał swoich przyjaciół co się u mniej dzieje. Dobrze wiedział, że i tak zobaczy się z nią na ślubie. Nie potrzebował już rozmowy, pogodził się z tym, że musi mu wystarczyć to, że może na nią popatrzeć był przekonany, że już nigdy nie będzie jego. Dopiero, gdy się rozłączyła zorientował się, że właśnie szykowali się z Sylwią do wyjazdu do jej rodziców. Postanowili, że pojadą na Wielką Sobotę i Wielkanoc, by móc w porę zdążyć na poniedziałkową uroczystość. Teraz jednak musiał wymyślić wymówkę, by jakoś ten wyjazd odciągnąć w czasie.
-Sylwia mam mały problem. Muszę za jakąś godzinę stawić się u Łukasza- zaczął niepewnie, nigdy nie potrafił kłamać.
-Przecież mieliśmy wyjeżdżać! Co on znów od ciebie chce?!- zdenerwowała się brunetka.
-Nie wiem, nie powiedział przez telefon- niecierpliwił się Michał.
-Czy on nie może po prosić o pomoc Mariusza? To on jest do cholery jego świadkiem i to on powinien być na każde jego zawołanie!- Szarmach nawet nie próbowała ukryć swojego niezadowolenia z takiego obrotu sprawy.
-Nie wiem, o co ci chodzi? Przestań się wściekać najwyżej pojedziemy jutro rano, nic wielkiego się nie stanie- nerwowo przewracał telefon w dłoni.
-Tak oczywiście twoi kumple są ważniejsi od mojej rodziny. Niedoczekanie zaraz do niego zadzwonię i mu wygarnę!- wyrwała komórkę Winiarskiemu z rąk i odszukała ostatnio odbyte rozmowy. Kiedy na ekranie zamiast kontaktu do Kadziewicza wyświetlił się numer Leny wpadła w wściekłość.
Winiar zauważył, że jego kłamstwo właśnie zostało odkryte oczy brunetki ciskały w niego pioruny.
-Co to ma być?! Od, kiedy umawiasz się z nią za moimi plecami?! Znów sobie ciebie owinęła wokół palca? Wiedziała, że tak będzie, ale nie ty oczywiście wiedziałeś lepiej!- lekko go popchnęła tak, że cofnął się o krok w tył.
-Sylwia to nie tak- próbował ją jakoś opanować.
-A jak?! Tylko mi nie mów, że mam się uspokoić, kiedy ta wywłoka odbija mi narzeczonego!- wyrwało jej się.
-Po pierwsze to Lena nie jest wywłoką i nie masz prawa jej tak nazywać, a po drugie nie jestem twoim narzeczonym, może to w końcu do ciebie dotrze!- Krzyknął na nią tak, że spojrzała przestraszona w jego kierunku. –Coś mi mówi, że nigdy, nim nie będę! Mam już dość rozumiesz? Dość tego, że od ponad pół roku usiłujesz mi wcisnąć na palec obrączkę. Nie rozumiem czego ty tak naprawdę chcesz?! Ty mnie w ogóle kochasz czy chcesz mieć moje nazwisko dla większej sławy?! Nie patrz tak na mnie z tą głupkowatą miną, zdążyłem zauważyć, ile to dla ciebie znaczy. Dotąd przymykałem na to oko, ale tak dłużej nie mogę. Ten związek nie ma przyszłości!-, kiedy wygarnął jej to wszystko, co od jakiegoś czasu leżało mu na sercu poczuł się lżejszy o jakieś kilkadziesiąt kilogramów.
-Co ty chcesz powiedzieć?- pytała już nie zdenerwowana, ale przerażona Szarmach.
-To co słyszysz. To koniec!- odpowiedział już spokojnie patrząc jej w oczy tak, by zrozumiała, że mówi prawdę.
-Nie, Michał nie możesz mi tego zrobić. Proszę cię to nie tak miało być!- zaczęła go błagać chwytając go za rękę, ten stał niewzruszony.
-Już powiedziałem co o tym myślę i nie zmienię zdania. Teraz możesz sobie jechać do rodziców, nic cię już tutaj nie zatrzymuje- odczepił jej place, które kurczowo trzymały się jego przedramienia i wyszedł do ogrodu. Nie spojrzał na nią ani jeden raz. Po jakimś czasie usłyszał odjeżdżający samochód, kiedy wrócił do kuchni na stole czekała na niego wiadomość: Kocham cię, musimy porozmawiać to się nie może tak skończyć. Kiedy ochłoniesz liczę, że przejedziesz i porozmawiamy na spokojnie. Po przeczytaniu liściku Michał z wielką ulgą i satysfakcją zgniótł go i wrzucił do kosza. Nie ważne było dla niego jak potoczy się rozmowa z Leną, teraz wreszcie poczuł się wolny, a już dawno nie było mu to dane.
***
Odejdź
Spal za sobą każdy most
Moje serce rzuć na dno
Może bić przestanie, bo
Już się nie przyda
Odejdź
Nie odwrócę się, gdy ty
Tak po prostu zamkniesz drzwi
Nie wyleczą naszych blizn
Ciche dni
Odejdź, odejdź

Daj mi żyć, bo nie ma mnie
Daj mi być, bo nie ma mnie
Daj mi śnić, bo nie ma mnie
Nie chcę więcej, daj mi żyć
Lub zabij mnie, daj mi być
We własnym śnie
Daj mi śnić, to o czym chcę
Jak najprędzej…
(Szymon Wydra-„Odejdź”)
***
Siedzieli wszyscy razem na niewielkim tarasie, który otwierał się na ogród pełen zieleni. Była to ich pierwsza wizyta w nowym domy Wlazłych. Oli i Mariuszowi żal było opuszczać ich dawne mieszkanie, z którym wiązało się wiele wspomnień, ale postanowili przeprowadzić się na obrzeża Łodzi.
-Czemu Lena nie przyjechała? Tylko mi nie mów, że jeszcze jej nie przeszło?- Ola spytała starszą Stefańską
-Sama już nie wiem, co mam o tym myśleć, nie potrafię jej już pomóc. Szczerze czasami mam ochotę wsadzić ją w pierwszy samolot do Nowego Jorku, żeby poleciała do Kuby .Niestety, z Winiarem to już chyba zamknięty temat. Wszystko jej powiedzieliśmy dobry miesiąc temu i jak widać nie zrobiła z tym nic. Dziś nie przyszła, bo powiedziała, że z kimś się umówiła. Podejrzewam, że została w domu i znów rozmyśla niewiadomo nad czy- Sara bardzo martwiła się o nią, widziała jak w ostatnim czasie zmieniła się zamknęła w sobie nie przyjmowała żadnych zleceń siedziała tylko w 4 ścianach. Stefańska była nawet skłonna tak jak powiedziała podjąć desperacki krok i zmusić siostrę do tego, by wyjechała do Stanów. Może tam była, by szczęśliwa.
-Spróbuje ją rozruszać na weselu- zaproponował Mariusz.- Jako świadek mam obowiązek zająć się również świadkową. –Tak w ogóle to, jak to możliwe, że nie było wieczoru kawalerskiego?- udał obrażonego i spojrzał pełen pretensji na Kadziewicza.
-Kiedy niby miałem ci go zrobić? A, czy to nie przypadkiem nie jest zadanie świadka?- wypomniał mu w odzewie.
- O kurde rzeczywiście- zorientował się Szampon i roześmiał dotarło, bowiem do niego jaką gafę właśnie popełnił.
-Z resztą i tak nie było w planach takiej imprezy, dość się już w życiu wyszumiałem- Kadziu z czułością spojrzał na Sarę i delikatnie uściskał jej dłoń.
-My też nie robimy wieczora panieńskiego, tak, więc tutaj jest na remis. Z resztą, kiedy miał, by być. Wymyśliłeś taki termin, że wszystko jest w jednym czasie: ślub, święta, moje urodziny- wyliczyła blondynka udając swoje niezadowolenie.
-Sara nie ma czego żałować te wszystkie opowieści o wspaniałych imprezach są mocną przesadzone. Co najwyżej następnego dnia jedyną rzeczą jaka się sprawdza jest kac- Ola szybko przekonała ją, że nic ważnego jej nie ominie.
-A jak wy się czujecie?- zaciekawił się Wlazły.- Jest już stresik czy coś podobnego. Ja się stresowałem jak cholera przed naszym ślubem. Jeszcze Ola uparła się na głupie dotrzymanie tradycji i zobaczyłem ją dopiero w kościele.
-Ja się jeszcze nie denerwuje pewnie dopiero w poniedziałek to do mnie dotrze- uśmiechnęła się Stefańska.- To chyba Łukasz bardziej przeżywa.
-No co człowiek tylko raz w życiu bierze ślub, przynajmniej ja mam taki zamiar. Pomyśl dla tych wszystkich moich fanek to będzie najgorszy dzień w ich życiu.- zażartował.- Ale tak naprawdę to nie mogę się już doczekać.
-Ja jak tam u was ma się, kto zająć Mikołajem?- dopytywała Sara
-Tak mama Mariusza się, nim zajmie. Nie musicie się martwić będziemy z wami przez całą noc.
-Sara szykuj wygodne buty, bo nie zejdziesz z parkietu- przypomniał jej Mariusz.
-A tak w ogóle miałam spytać co robisz z nazwiskiem? Przyjmujesz Łukasza czy zostajesz przy swoim, miałam z tym problem- ciekawiła się miedzianowłosa.
-Też nad tym myślałam i zdecydowałam, że będzie nosić dwuczłonowe. Jula ma tylko nazwisko Łukasza ja wolałam pozostawić też swoje. Co ja co, ale mam już je wyrobione w branży. Przy całkowitej zmianie nie wszyscy mogli, by się połapać- wyjaśniła.
Łukasz w tym czasie wraz z Mariuszem poszli na huśtawkę, gdzie od dobrej chwili Julia próbowała się rozbujać i bawili się z nią teraz.
-Tak to chyba jest najlepsze rozwiązanie- uśmiechnęła się Olka, podchodząc do wózeczka, w którym spał Mikołaj.
-A ten wasz diabełek jak, dał wam już spokój czy dalej nie możecie się wyspać?- Sara również do niej dołączyła i oboje spoglądały na malca.
-Już jest lepiej, ale nie ukrywajmy, że na początku było naprawdę ciężko. Nawet nie wiesz czego nie próbowaliśmy. Na nic to się jednak nie zdało Mikołaj musiał się wypłakać i już. Nawet żartowałam sobie z Mariusza, że zamiast siatkarzem to on chyba zostanie śpiewakiem operowym przy takim głosie.
-Teraz, za to grzeczny jak aniołek- blondynka przykucnęła obok wózka.
-Tak, to tylko pozory, żebyś go w nocami słyszała, czasami to nawet sąsiedzi jeszcze tam w mieszkaniu w Łodzi patrzyli na nas jak na jakiś zbrodniarzy, bo on tak się wydzierał. Czułam się, wtedy aż głupio-, choć Olka narzekała na płacz synka to i tak kochała go całym sercem.
-A Mariusz jakoś nie narzeka-zauważyła Sara.
-On, by narzekał na swojego pierworodnego, nigdy, po za tym nie uwierzysz, ale po kilku takich nocach, kiedy zarywał je siedząc przy, nim to kupiłam mu stopery do uszu, żeby nie słyszał tego płaczu. Wolałam się nie narażać Nawrockiem, gdyby przychodził niedospany na treningi.
-Widzę, że ty to wzorowa żona. Masz rękę nie tylko do Mikołaja, ale i do Mariusza. Nawet nie wiesz jak lubię na was patrzeć jesteście tacy szczęśliwi.
-W też jesteście, wiedz po ślubie nie wiele się zmienia, wiem, co mówię- przytuliła ją a później obie wraz ze śpiącym Wlazłym juniorem udały się na spacer po ogrodzie.
***

Jesteś tym, z którym mogę dzielić radość i smutek, śmiech i łzy. Jesteś tym na, którego czekałam całe życie i będę z tobą do końca moich dni.

***
Lena siedziała na ławce pogrążona w myślach w palcach przekładała wisiorek od Winiarskiego postanowiła mu go zwrócić. Chciała wymazać wszystko, co ją z, nim łączył i postanowiła zacząć właśnie od tego. Nie miała pojęcia czego może oczekiwać po tym spotkaniu liczyła, że wszystko odbędzie się szybko i bezboleśnie nie rozdrapując starych ran i powodując nowych, które bolały, by bardzo długo. Zobaczyła go już z daleka jak zbliżał się z każdym krokiem w jej stronę. Poczuła szybszy rytm serca i dostrzegła pewna zmianę u niego nie wiedziała czym ona jest spowodowana.
-Cześć –przysiadł się do niej zostawiając między nimi sporo pustej przestrzeni. Sam chciał znaleźć się, jak najbliżej, ale bał się, jak zostanie to odebrane.
-Cześć przepraszam, że cię tak wyciągam, pewnie masz co innego na głowie, ale chciałam ci coś powiedzieć- wyszeptała cicho nadal nie parząc mu w twarz. Swój wzrok skupiła na żonkilach, które kwitły w niewielkim klombie nieopodal.
Michał milczał nie wiedział czy ma się odezwać czy czekać aż Stefańska przekaże mu to, co ma do powiedzenia, po chwili ciszy ponownie usłyszał jej głos.
-Chce cię przeprosić, za to jak się zachowywałam po moim przyjeździe. Powinniśmy chyba jakoś się dogadać i odsunąć w niepamięć to, co było między nami. Chyba ze względu na całą naszą paczkę musimy nauczyć się znów ze sobą rozmawiać, a nie ignorować się tak jak to było do tej pory- Lena wymawiała te słowa z wielkim bólem, ponieważ okłamywała go, wcale nie chciała odsuwać od siebie tych miłych wspomnień z, nim związanych raczej wolała je ciągle pielęgnować, ale wierzyła, że tak będzie lepiej dla nich. On miał przecież ułożone życie z Szarmach nie miała prawa mu tego burzyć.- Chce ci to oddać- otworzyła dłoń ukazując kluczyk.- Chyba już do mnie nie należy- Michał popatrzył na nią zaskoczony a przed oczami stanęła mu scena, gdy wręczał jej ten prezent.
-Zatrzymaj go- chwycił jej rękę i ponownie zamknął w niej wisiorek. Gdy ich ciała ponownie poczuły swoją bliskość oboje odczuli tęsknotę za sobą nawzajem.- On zawsze będzie należał do ciebie- mówił spokojnie trzymając dalej jej zaciśnięta dłoń.
-Ale przecież, twoje serce już nie jest moje i nigdy nie będzie- spojrzała na niego pierwszy raz i znów utonęła w tym błękicie jego tęczówek.
-Nieprawda moje serce zawsze będzie twoje- Winiarski podniósł jej rękę do ust i złożył na niej pocałunek. Chciał jej dać do zrozumienia, że nadal ją kocha.
-Michał proszę ci nie utrudniaj tego wszystkiego, obje wiemy ze nie możemy być razem- próbowała oderwać od niego wzrok, ale jakaś cześć jej na to nie pozwalała. Winiar wolną dłoń zbliżył do jej policzka. Wzdrygnęła się, gdy poczuła ją na swojej twarzy.
-Lena ja tak bardzo bym chciał naprawić wszystko zacząć jeszcze raz. Przepraszam, że zmarnowałem naszą szansę. Wiem, że nie dasz mi kolejnej, już jedną od ciebie dostałem. Tak bardzo żałuję, że wszystko zniszczyłem- z każdym kolejnym słowem zbliżał się do niej teraz ich twarze dzieliły centymetry.
-Michał- jęknęła. Na nic innego nie było jej stać przekonała się, że kolejny raz w konfrontacji z, nim jest zbyt słaba, by raz na zawsze pożegnać się z tym uczuciem. Serce jej na to nie pozwalało.
Winiarski dostrzegł desperację w jej oczach i postanowił zaryzykować. Musnął swoimi wargami jej rozchylone i spierzchnięte usta a ona nie uciekła zwyczajnie oddała się pieszczocie. Tak bardzo jej tego brakowało. Wyłączyła na chwile swoje myśli i pozwoliła uczuciom wziąć nad wszystkim innym górę. Między coraz bardziej zachłannymi pocałunkami spoglądali sobie w oczy, które były pełne strachu, ale można było odnaleźć na nowo budzące się uczucie. Lena jednak nie mogła na to pozwolić. Nie chciała zniszczyć tego co on odbudował przez lata. Nie wiedziała przecież, że Sylwia była tylko i wyłącznie na zastępstwo a serce Miśka czekało uśpione i dopiero dziś na nowo zbudziło się tak naprawdę do życia.
-Nie mogę. Michał nie dam rady- odsunęła się od niego a w jej oczach lśniły pierwsze łzy. Musiała podjąć decyzję otworzyła jego rękę i wcisnęła w nią wisiorek odwróciła się i pobiegła alejką znikając za drzewami. Michał stał nie wiedząc co ze sobą zrobić, nie rozumiał tego. Czy to był właśnie ostateczny koniec? Nie chciał, by tak to się skończyło, ale ona dokonała wyboru. Zrezygnowany usiadł ponownie na ławce z całych sił ściskając kluczyk, na które spadły pierwsze krople słonych łez.
Lena kolejny raz się przestraszyła i kolejny raz uciekła mimo tego, iż sobie obiecała, że tego nie zrobi właśnie tak postąpiła. Nie czuła się z tym dobrze, ale nie potrafiła nawet dopuścić do siebie myśli, że oni mogli, by być na powrót razem. Nie wierzyła w takie szczęście. Nie zauważyła nawet, kiedy znalazła się w na dworcu główny, a po chwili siedziała już w pociągu do Warszawy wykręcając numer do Zbyszka. Właśnie podjęła decyzję zamakając raz na zawsze ten rozdział swojego życia. Już wiedziała co zrobi, postanowiła uszczęśliwić tego, który na nią czekał może i ona znów odnajdzie szczęście. Nie przewidziała tylko jednego, że uszczęśliwiając Jakuba tak naprawdę spowoduje wielką rozpacz u swojej jedynej i prawdziwej miłość.

***

Samotne serca biją w nas,
i choć pragniemy siebie tak,
zachłannie, zachłannie.
Zgubieni na rozstaju dróg,
nie potrafimy wierzyć w cud,
bo tak łatwiej, tak łatwiej.
(PIN-„ Niekochanie”)
  
Nadal tak uparcie twierdzicie, że będzie happy end?
Co ja mam napisać jeszcze jeden rozdział i epilog i mam obwieścić tutaj koniec. Chyba się, wtedy popłaczę. Ok. nic już nie pisze. Mowę pożegnalną zostawię sobie na epilog.

Ostatnio na oglądałam się filmów z moim bohaterami Sarą, Olką i Kubą i matko przez wszystkie seanse miałam w głowie to opowiadanie. Chyba już mi do końca życia tak zostanie, że te twarze będę kojarzyć z tym co tutaj się zrodziło
Jesteście wszystkie kochane, że tak tutaj mnie wspieracie od 15 miesięcy. Każde słowa dają mi moc, by siadać i pisać dalej. Poprawiać niedociągnięcia i szukać lepszych rozwiązań. Ja dodając rozdziały dziele się sobą z Wami. Wy dzielicie się ze mną pisząc komentarze. Dziękuję Wam, za to.