Ostatnie tygodnie były dla Leny ciężkie. Wokoło
wszystko budziło się do życia a ona czuła się jakby zapadła się w sen zimowy
tkwiła w jakimś letargu, z którego nie potrafiła się wydobyć. Czasami
porównywała się do zwiędłych kwiatów czy wyschniętych liści. Nie potrafiła
podjąć żadnej decyzji, wciąż miotła się to w jedną to w drugą stronę nie
wiedząc co robić. Kuba wyjechał a na pożegnanie przysłał jej maila, w którym
obiecał, że będzie na nią czekał, że wciąż wierzy, iż wybierze jego. Lena
wiedziała, że decyzję podejmie dopiero po rozmowie z Winiarskim jednak nie
mogła zdobyć się na odwagę, by do jej doszło. Wreszcie zaraz przed świętami i
ślubem Sary i Łukasza podjęła decydujący krok. Do tego ruchu przekonały ją
najzwyklejsze w świecie porządki, które urządziła między swoimi bibelotami.
Znalazła, wtedy błękitne pudełeczko, w którym znajdował się wisiorek od Michała. Kiedy
kolejny raz chwyciła go w dłonie i przypomniała sobie moment, gdy go od niego
dostała wiedziała, że musi z, nim porozmawiać. Musiała raz na zawsze zakończyć
ich znajomość, nie do końca tak to miało wyglądać, ale w trakcie wczorajszego
finału Skry z Zaksą po dekoracji dostrzegła w tłumie Michała, który czule
obejmował Sylwię, pierwszy raz od dawna widziała go szczęśliwego. Zrozumiała,
że dla nich obojga będzie dobrze wyjaśnić wszystkie nieporozumienia i zostawić
między sobą czystą kartkę. Ściskając w jednej ręce wisiorek z kluczykiem a w
drugiej komórkę odnalazła jego numer i wcisnęła zieloną słuchawkę.
-Cześć Michał- zaczęła drżącym głosem, gdy tylko po drugiej stronie usłyszała „Halo”.- Wiem, że teraz przed świętami masz pewnie mnóstwo zajęć, ale może znajdziesz dla mnie chwilę. Chciałabym się z tobą zobaczyć i porozmawiać- szybko zaproponowała mu spotkanie, ponieważ bała się, że, kiedy odezwie się sama zrezygnuje z tego pomysłu.
-…
-Nie wiem może za jakąś godzinę?
-…
-Tak, może być ten park, to ja będę czekać- rozłączyła się szybko. Kiedy Michał zaproponował jej właśnie to miejsce na spotkanie bardzo się zdziwiła było to, bowiem ich ulubione miejsce, kiedy przyjechali do Łodzi. Nie wiedziała, że Winiarski mieszka niedaleko.
Powoli dodarło do niej co zrobiła, że już nie ma odwrotu i musi zdecydować się z, nim zobaczyć, ten jeden ostatni raz postanowiła nie uciekać. Zeszła na dół sprawdzając czy reszta domowników niczego nie potrzebuje. W domu mimo zbliżającej się Wielkanocy panował spory rozgardiasz spowodowany zbliżającymi się zaślubinami. Suknia wisiała schowana w białym worku wszędzie było pełno ozdób powoli przygotowywanych na ten dzień.
-O Lenka idziesz z nami do Wlazłych?- spytała Sara, gdy dostrzegła ją krzątającą się bez celu po kuchni.
-Nie idźcie sami, umówiłam się, a i ucałujcie ode mnie Mikołaja- ulotniła się z powrotem na górze, by nie powodować fali pytań, z kim się umówiła
-Cześć Michał- zaczęła drżącym głosem, gdy tylko po drugiej stronie usłyszała „Halo”.- Wiem, że teraz przed świętami masz pewnie mnóstwo zajęć, ale może znajdziesz dla mnie chwilę. Chciałabym się z tobą zobaczyć i porozmawiać- szybko zaproponowała mu spotkanie, ponieważ bała się, że, kiedy odezwie się sama zrezygnuje z tego pomysłu.
-…
-Nie wiem może za jakąś godzinę?
-…
-Tak, może być ten park, to ja będę czekać- rozłączyła się szybko. Kiedy Michał zaproponował jej właśnie to miejsce na spotkanie bardzo się zdziwiła było to, bowiem ich ulubione miejsce, kiedy przyjechali do Łodzi. Nie wiedziała, że Winiarski mieszka niedaleko.
Powoli dodarło do niej co zrobiła, że już nie ma odwrotu i musi zdecydować się z, nim zobaczyć, ten jeden ostatni raz postanowiła nie uciekać. Zeszła na dół sprawdzając czy reszta domowników niczego nie potrzebuje. W domu mimo zbliżającej się Wielkanocy panował spory rozgardiasz spowodowany zbliżającymi się zaślubinami. Suknia wisiała schowana w białym worku wszędzie było pełno ozdób powoli przygotowywanych na ten dzień.
-O Lenka idziesz z nami do Wlazłych?- spytała Sara, gdy dostrzegła ją krzątającą się bez celu po kuchni.
-Nie idźcie sami, umówiłam się, a i ucałujcie ode mnie Mikołaja- ulotniła się z powrotem na górze, by nie powodować fali pytań, z kim się umówiła
***
Ludzie
mówią, że bardzo się zmieniłam. prawda jest taka, że dorosłam. przestałam
pozwalać ludziom mną dyrygować. Nauczyłam się, że nie zawsze można być
szczęśliwym. Zaakceptowałam rzeczywistość.
***
Kiedy Michał
zobaczył, kto do niego dzwoni był w ogromnym szoku. Nie wiedział czego
spodziewać się po tym telefonie. Zaskoczyło go to, że Stefańska zaproponowała
mu spotkanie, ale w duchu bardzo się na nie ucieszył. Nie widział Leny od
miesiąca i dostrzegł, że bardzo brakuje mu tego widoku. Bał się jednak zdradzić
i nie wypytywał swoich przyjaciół co się u mniej dzieje. Dobrze wiedział, że i
tak zobaczy się z nią na ślubie. Nie potrzebował już rozmowy, pogodził się z
tym, że musi mu wystarczyć to, że może na nią popatrzeć był przekonany, że już
nigdy nie będzie jego. Dopiero, gdy się rozłączyła zorientował się, że właśnie
szykowali się z Sylwią do wyjazdu do jej rodziców. Postanowili, że pojadą na
Wielką Sobotę i Wielkanoc, by móc w porę zdążyć na poniedziałkową uroczystość.
Teraz jednak musiał wymyślić wymówkę, by jakoś ten wyjazd odciągnąć w czasie.
-Sylwia mam mały problem. Muszę za jakąś godzinę stawić się u Łukasza- zaczął niepewnie, nigdy nie potrafił kłamać.
-Przecież mieliśmy wyjeżdżać! Co on znów od ciebie chce?!- zdenerwowała się brunetka.
-Nie wiem, nie powiedział przez telefon- niecierpliwił się Michał.
-Czy on nie może po prosić o pomoc Mariusza? To on jest do cholery jego świadkiem i to on powinien być na każde jego zawołanie!- Szarmach nawet nie próbowała ukryć swojego niezadowolenia z takiego obrotu sprawy.
-Nie wiem, o co ci chodzi? Przestań się wściekać najwyżej pojedziemy jutro rano, nic wielkiego się nie stanie- nerwowo przewracał telefon w dłoni.
-Tak oczywiście twoi kumple są ważniejsi od mojej rodziny. Niedoczekanie zaraz do niego zadzwonię i mu wygarnę!- wyrwała komórkę Winiarskiemu z rąk i odszukała ostatnio odbyte rozmowy. Kiedy na ekranie zamiast kontaktu do Kadziewicza wyświetlił się numer Leny wpadła w wściekłość.
Winiar zauważył, że jego kłamstwo właśnie zostało odkryte oczy brunetki ciskały w niego pioruny.
-Co to ma być?! Od, kiedy umawiasz się z nią za moimi plecami?! Znów sobie ciebie owinęła wokół palca? Wiedziała, że tak będzie, ale nie ty oczywiście wiedziałeś lepiej!- lekko go popchnęła tak, że cofnął się o krok w tył.
-Sylwia to nie tak- próbował ją jakoś opanować.
-A jak?! Tylko mi nie mów, że mam się uspokoić, kiedy ta wywłoka odbija mi narzeczonego!- wyrwało jej się.
-Po pierwsze to Lena nie jest wywłoką i nie masz prawa jej tak nazywać, a po drugie nie jestem twoim narzeczonym, może to w końcu do ciebie dotrze!- Krzyknął na nią tak, że spojrzała przestraszona w jego kierunku. –Coś mi mówi, że nigdy, nim nie będę! Mam już dość rozumiesz? Dość tego, że od ponad pół roku usiłujesz mi wcisnąć na palec obrączkę. Nie rozumiem czego ty tak naprawdę chcesz?! Ty mnie w ogóle kochasz czy chcesz mieć moje nazwisko dla większej sławy?! Nie patrz tak na mnie z tą głupkowatą miną, zdążyłem zauważyć, ile to dla ciebie znaczy. Dotąd przymykałem na to oko, ale tak dłużej nie mogę. Ten związek nie ma przyszłości!-, kiedy wygarnął jej to wszystko, co od jakiegoś czasu leżało mu na sercu poczuł się lżejszy o jakieś kilkadziesiąt kilogramów.
-Co ty chcesz powiedzieć?- pytała już nie zdenerwowana, ale przerażona Szarmach.
-To co słyszysz. To koniec!- odpowiedział już spokojnie patrząc jej w oczy tak, by zrozumiała, że mówi prawdę.
-Nie, Michał nie możesz mi tego zrobić. Proszę cię to nie tak miało być!- zaczęła go błagać chwytając go za rękę, ten stał niewzruszony.
-Już powiedziałem co o tym myślę i nie zmienię zdania. Teraz możesz sobie jechać do rodziców, nic cię już tutaj nie zatrzymuje- odczepił jej place, które kurczowo trzymały się jego przedramienia i wyszedł do ogrodu. Nie spojrzał na nią ani jeden raz. Po jakimś czasie usłyszał odjeżdżający samochód, kiedy wrócił do kuchni na stole czekała na niego wiadomość: Kocham cię, musimy porozmawiać to się nie może tak skończyć. Kiedy ochłoniesz liczę, że przejedziesz i porozmawiamy na spokojnie. Po przeczytaniu liściku Michał z wielką ulgą i satysfakcją zgniótł go i wrzucił do kosza. Nie ważne było dla niego jak potoczy się rozmowa z Leną, teraz wreszcie poczuł się wolny, a już dawno nie było mu to dane.
-Sylwia mam mały problem. Muszę za jakąś godzinę stawić się u Łukasza- zaczął niepewnie, nigdy nie potrafił kłamać.
-Przecież mieliśmy wyjeżdżać! Co on znów od ciebie chce?!- zdenerwowała się brunetka.
-Nie wiem, nie powiedział przez telefon- niecierpliwił się Michał.
-Czy on nie może po prosić o pomoc Mariusza? To on jest do cholery jego świadkiem i to on powinien być na każde jego zawołanie!- Szarmach nawet nie próbowała ukryć swojego niezadowolenia z takiego obrotu sprawy.
-Nie wiem, o co ci chodzi? Przestań się wściekać najwyżej pojedziemy jutro rano, nic wielkiego się nie stanie- nerwowo przewracał telefon w dłoni.
-Tak oczywiście twoi kumple są ważniejsi od mojej rodziny. Niedoczekanie zaraz do niego zadzwonię i mu wygarnę!- wyrwała komórkę Winiarskiemu z rąk i odszukała ostatnio odbyte rozmowy. Kiedy na ekranie zamiast kontaktu do Kadziewicza wyświetlił się numer Leny wpadła w wściekłość.
Winiar zauważył, że jego kłamstwo właśnie zostało odkryte oczy brunetki ciskały w niego pioruny.
-Co to ma być?! Od, kiedy umawiasz się z nią za moimi plecami?! Znów sobie ciebie owinęła wokół palca? Wiedziała, że tak będzie, ale nie ty oczywiście wiedziałeś lepiej!- lekko go popchnęła tak, że cofnął się o krok w tył.
-Sylwia to nie tak- próbował ją jakoś opanować.
-A jak?! Tylko mi nie mów, że mam się uspokoić, kiedy ta wywłoka odbija mi narzeczonego!- wyrwało jej się.
-Po pierwsze to Lena nie jest wywłoką i nie masz prawa jej tak nazywać, a po drugie nie jestem twoim narzeczonym, może to w końcu do ciebie dotrze!- Krzyknął na nią tak, że spojrzała przestraszona w jego kierunku. –Coś mi mówi, że nigdy, nim nie będę! Mam już dość rozumiesz? Dość tego, że od ponad pół roku usiłujesz mi wcisnąć na palec obrączkę. Nie rozumiem czego ty tak naprawdę chcesz?! Ty mnie w ogóle kochasz czy chcesz mieć moje nazwisko dla większej sławy?! Nie patrz tak na mnie z tą głupkowatą miną, zdążyłem zauważyć, ile to dla ciebie znaczy. Dotąd przymykałem na to oko, ale tak dłużej nie mogę. Ten związek nie ma przyszłości!-, kiedy wygarnął jej to wszystko, co od jakiegoś czasu leżało mu na sercu poczuł się lżejszy o jakieś kilkadziesiąt kilogramów.
-Co ty chcesz powiedzieć?- pytała już nie zdenerwowana, ale przerażona Szarmach.
-To co słyszysz. To koniec!- odpowiedział już spokojnie patrząc jej w oczy tak, by zrozumiała, że mówi prawdę.
-Nie, Michał nie możesz mi tego zrobić. Proszę cię to nie tak miało być!- zaczęła go błagać chwytając go za rękę, ten stał niewzruszony.
-Już powiedziałem co o tym myślę i nie zmienię zdania. Teraz możesz sobie jechać do rodziców, nic cię już tutaj nie zatrzymuje- odczepił jej place, które kurczowo trzymały się jego przedramienia i wyszedł do ogrodu. Nie spojrzał na nią ani jeden raz. Po jakimś czasie usłyszał odjeżdżający samochód, kiedy wrócił do kuchni na stole czekała na niego wiadomość: Kocham cię, musimy porozmawiać to się nie może tak skończyć. Kiedy ochłoniesz liczę, że przejedziesz i porozmawiamy na spokojnie. Po przeczytaniu liściku Michał z wielką ulgą i satysfakcją zgniótł go i wrzucił do kosza. Nie ważne było dla niego jak potoczy się rozmowa z Leną, teraz wreszcie poczuł się wolny, a już dawno nie było mu to dane.
***
Odejdź
Spal za sobą każdy most
Moje serce rzuć na dno
Może bić przestanie, bo
Już się nie przyda
Odejdź
Nie odwrócę się, gdy ty
Tak po prostu zamkniesz drzwi
Nie wyleczą naszych blizn
Ciche dni
Odejdź, odejdź
Daj mi żyć, bo nie ma mnie
Daj mi być, bo nie ma mnie
Daj mi śnić, bo nie ma mnie
Nie chcę więcej, daj mi żyć
Lub zabij mnie, daj mi być
We własnym śnie
Daj mi śnić, to o czym chcę
Jak najprędzej…
Spal za sobą każdy most
Moje serce rzuć na dno
Może bić przestanie, bo
Już się nie przyda
Odejdź
Nie odwrócę się, gdy ty
Tak po prostu zamkniesz drzwi
Nie wyleczą naszych blizn
Ciche dni
Odejdź, odejdź
Daj mi żyć, bo nie ma mnie
Daj mi być, bo nie ma mnie
Daj mi śnić, bo nie ma mnie
Nie chcę więcej, daj mi żyć
Lub zabij mnie, daj mi być
We własnym śnie
Daj mi śnić, to o czym chcę
Jak najprędzej…
(Szymon Wydra-„Odejdź”)
***
Siedzieli
wszyscy razem na niewielkim tarasie, który otwierał się na ogród pełen zieleni.
Była to ich pierwsza wizyta w nowym domy Wlazłych. Oli i Mariuszowi żal było
opuszczać ich dawne mieszkanie, z którym wiązało się wiele wspomnień, ale
postanowili przeprowadzić się na obrzeża Łodzi.
-Czemu Lena nie przyjechała? Tylko mi nie mów, że jeszcze jej nie przeszło?- Ola spytała starszą Stefańską
-Sama już nie wiem, co mam o tym myśleć, nie potrafię jej już pomóc. Szczerze czasami mam ochotę wsadzić ją w pierwszy samolot do Nowego Jorku, żeby poleciała do Kuby .Niestety, z Winiarem to już chyba zamknięty temat. Wszystko jej powiedzieliśmy dobry miesiąc temu i jak widać nie zrobiła z tym nic. Dziś nie przyszła, bo powiedziała, że z kimś się umówiła. Podejrzewam, że została w domu i znów rozmyśla niewiadomo nad czy- Sara bardzo martwiła się o nią, widziała jak w ostatnim czasie zmieniła się zamknęła w sobie nie przyjmowała żadnych zleceń siedziała tylko w 4 ścianach. Stefańska była nawet skłonna tak jak powiedziała podjąć desperacki krok i zmusić siostrę do tego, by wyjechała do Stanów. Może tam była, by szczęśliwa.
-Spróbuje ją rozruszać na weselu- zaproponował Mariusz.- Jako świadek mam obowiązek zająć się również świadkową. –Tak w ogóle to, jak to możliwe, że nie było wieczoru kawalerskiego?- udał obrażonego i spojrzał pełen pretensji na Kadziewicza.
-Kiedy niby miałem ci go zrobić? A, czy to nie przypadkiem nie jest zadanie świadka?- wypomniał mu w odzewie.
- O kurde rzeczywiście- zorientował się Szampon i roześmiał dotarło, bowiem do niego jaką gafę właśnie popełnił.
-Z resztą i tak nie było w planach takiej imprezy, dość się już w życiu wyszumiałem- Kadziu z czułością spojrzał na Sarę i delikatnie uściskał jej dłoń.
-My też nie robimy wieczora panieńskiego, tak, więc tutaj jest na remis. Z resztą, kiedy miał, by być. Wymyśliłeś taki termin, że wszystko jest w jednym czasie: ślub, święta, moje urodziny- wyliczyła blondynka udając swoje niezadowolenie.
-Sara nie ma czego żałować te wszystkie opowieści o wspaniałych imprezach są mocną przesadzone. Co najwyżej następnego dnia jedyną rzeczą jaka się sprawdza jest kac- Ola szybko przekonała ją, że nic ważnego jej nie ominie.
-A jak wy się czujecie?- zaciekawił się Wlazły.- Jest już stresik czy coś podobnego. Ja się stresowałem jak cholera przed naszym ślubem. Jeszcze Ola uparła się na głupie dotrzymanie tradycji i zobaczyłem ją dopiero w kościele.
-Ja się jeszcze nie denerwuje pewnie dopiero w poniedziałek to do mnie dotrze- uśmiechnęła się Stefańska.- To chyba Łukasz bardziej przeżywa.
-No co człowiek tylko raz w życiu bierze ślub, przynajmniej ja mam taki zamiar. Pomyśl dla tych wszystkich moich fanek to będzie najgorszy dzień w ich życiu.- zażartował.- Ale tak naprawdę to nie mogę się już doczekać.
-Ja jak tam u was ma się, kto zająć Mikołajem?- dopytywała Sara
-Tak mama Mariusza się, nim zajmie. Nie musicie się martwić będziemy z wami przez całą noc.
-Sara szykuj wygodne buty, bo nie zejdziesz z parkietu- przypomniał jej Mariusz.
-A tak w ogóle miałam spytać co robisz z nazwiskiem? Przyjmujesz Łukasza czy zostajesz przy swoim, miałam z tym problem- ciekawiła się miedzianowłosa.
-Też nad tym myślałam i zdecydowałam, że będzie nosić dwuczłonowe. Jula ma tylko nazwisko Łukasza ja wolałam pozostawić też swoje. Co ja co, ale mam już je wyrobione w branży. Przy całkowitej zmianie nie wszyscy mogli, by się połapać- wyjaśniła.
Łukasz w tym czasie wraz z Mariuszem poszli na huśtawkę, gdzie od dobrej chwili Julia próbowała się rozbujać i bawili się z nią teraz.
-Tak to chyba jest najlepsze rozwiązanie- uśmiechnęła się Olka, podchodząc do wózeczka, w którym spał Mikołaj.
-A ten wasz diabełek jak, dał wam już spokój czy dalej nie możecie się wyspać?- Sara również do niej dołączyła i oboje spoglądały na malca.
-Już jest lepiej, ale nie ukrywajmy, że na początku było naprawdę ciężko. Nawet nie wiesz czego nie próbowaliśmy. Na nic to się jednak nie zdało Mikołaj musiał się wypłakać i już. Nawet żartowałam sobie z Mariusza, że zamiast siatkarzem to on chyba zostanie śpiewakiem operowym przy takim głosie.
-Teraz, za to grzeczny jak aniołek- blondynka przykucnęła obok wózka.
-Tak, to tylko pozory, żebyś go w nocami słyszała, czasami to nawet sąsiedzi jeszcze tam w mieszkaniu w Łodzi patrzyli na nas jak na jakiś zbrodniarzy, bo on tak się wydzierał. Czułam się, wtedy aż głupio-, choć Olka narzekała na płacz synka to i tak kochała go całym sercem.
-A Mariusz jakoś nie narzeka-zauważyła Sara.
-On, by narzekał na swojego pierworodnego, nigdy, po za tym nie uwierzysz, ale po kilku takich nocach, kiedy zarywał je siedząc przy, nim to kupiłam mu stopery do uszu, żeby nie słyszał tego płaczu. Wolałam się nie narażać Nawrockiem, gdyby przychodził niedospany na treningi.
-Widzę, że ty to wzorowa żona. Masz rękę nie tylko do Mikołaja, ale i do Mariusza. Nawet nie wiesz jak lubię na was patrzeć jesteście tacy szczęśliwi.
-W też jesteście, wiedz po ślubie nie wiele się zmienia, wiem, co mówię- przytuliła ją a później obie wraz ze śpiącym Wlazłym juniorem udały się na spacer po ogrodzie.
-Czemu Lena nie przyjechała? Tylko mi nie mów, że jeszcze jej nie przeszło?- Ola spytała starszą Stefańską
-Sama już nie wiem, co mam o tym myśleć, nie potrafię jej już pomóc. Szczerze czasami mam ochotę wsadzić ją w pierwszy samolot do Nowego Jorku, żeby poleciała do Kuby .Niestety, z Winiarem to już chyba zamknięty temat. Wszystko jej powiedzieliśmy dobry miesiąc temu i jak widać nie zrobiła z tym nic. Dziś nie przyszła, bo powiedziała, że z kimś się umówiła. Podejrzewam, że została w domu i znów rozmyśla niewiadomo nad czy- Sara bardzo martwiła się o nią, widziała jak w ostatnim czasie zmieniła się zamknęła w sobie nie przyjmowała żadnych zleceń siedziała tylko w 4 ścianach. Stefańska była nawet skłonna tak jak powiedziała podjąć desperacki krok i zmusić siostrę do tego, by wyjechała do Stanów. Może tam była, by szczęśliwa.
-Spróbuje ją rozruszać na weselu- zaproponował Mariusz.- Jako świadek mam obowiązek zająć się również świadkową. –Tak w ogóle to, jak to możliwe, że nie było wieczoru kawalerskiego?- udał obrażonego i spojrzał pełen pretensji na Kadziewicza.
-Kiedy niby miałem ci go zrobić? A, czy to nie przypadkiem nie jest zadanie świadka?- wypomniał mu w odzewie.
- O kurde rzeczywiście- zorientował się Szampon i roześmiał dotarło, bowiem do niego jaką gafę właśnie popełnił.
-Z resztą i tak nie było w planach takiej imprezy, dość się już w życiu wyszumiałem- Kadziu z czułością spojrzał na Sarę i delikatnie uściskał jej dłoń.
-My też nie robimy wieczora panieńskiego, tak, więc tutaj jest na remis. Z resztą, kiedy miał, by być. Wymyśliłeś taki termin, że wszystko jest w jednym czasie: ślub, święta, moje urodziny- wyliczyła blondynka udając swoje niezadowolenie.
-Sara nie ma czego żałować te wszystkie opowieści o wspaniałych imprezach są mocną przesadzone. Co najwyżej następnego dnia jedyną rzeczą jaka się sprawdza jest kac- Ola szybko przekonała ją, że nic ważnego jej nie ominie.
-A jak wy się czujecie?- zaciekawił się Wlazły.- Jest już stresik czy coś podobnego. Ja się stresowałem jak cholera przed naszym ślubem. Jeszcze Ola uparła się na głupie dotrzymanie tradycji i zobaczyłem ją dopiero w kościele.
-Ja się jeszcze nie denerwuje pewnie dopiero w poniedziałek to do mnie dotrze- uśmiechnęła się Stefańska.- To chyba Łukasz bardziej przeżywa.
-No co człowiek tylko raz w życiu bierze ślub, przynajmniej ja mam taki zamiar. Pomyśl dla tych wszystkich moich fanek to będzie najgorszy dzień w ich życiu.- zażartował.- Ale tak naprawdę to nie mogę się już doczekać.
-Ja jak tam u was ma się, kto zająć Mikołajem?- dopytywała Sara
-Tak mama Mariusza się, nim zajmie. Nie musicie się martwić będziemy z wami przez całą noc.
-Sara szykuj wygodne buty, bo nie zejdziesz z parkietu- przypomniał jej Mariusz.
-A tak w ogóle miałam spytać co robisz z nazwiskiem? Przyjmujesz Łukasza czy zostajesz przy swoim, miałam z tym problem- ciekawiła się miedzianowłosa.
-Też nad tym myślałam i zdecydowałam, że będzie nosić dwuczłonowe. Jula ma tylko nazwisko Łukasza ja wolałam pozostawić też swoje. Co ja co, ale mam już je wyrobione w branży. Przy całkowitej zmianie nie wszyscy mogli, by się połapać- wyjaśniła.
Łukasz w tym czasie wraz z Mariuszem poszli na huśtawkę, gdzie od dobrej chwili Julia próbowała się rozbujać i bawili się z nią teraz.
-Tak to chyba jest najlepsze rozwiązanie- uśmiechnęła się Olka, podchodząc do wózeczka, w którym spał Mikołaj.
-A ten wasz diabełek jak, dał wam już spokój czy dalej nie możecie się wyspać?- Sara również do niej dołączyła i oboje spoglądały na malca.
-Już jest lepiej, ale nie ukrywajmy, że na początku było naprawdę ciężko. Nawet nie wiesz czego nie próbowaliśmy. Na nic to się jednak nie zdało Mikołaj musiał się wypłakać i już. Nawet żartowałam sobie z Mariusza, że zamiast siatkarzem to on chyba zostanie śpiewakiem operowym przy takim głosie.
-Teraz, za to grzeczny jak aniołek- blondynka przykucnęła obok wózka.
-Tak, to tylko pozory, żebyś go w nocami słyszała, czasami to nawet sąsiedzi jeszcze tam w mieszkaniu w Łodzi patrzyli na nas jak na jakiś zbrodniarzy, bo on tak się wydzierał. Czułam się, wtedy aż głupio-, choć Olka narzekała na płacz synka to i tak kochała go całym sercem.
-A Mariusz jakoś nie narzeka-zauważyła Sara.
-On, by narzekał na swojego pierworodnego, nigdy, po za tym nie uwierzysz, ale po kilku takich nocach, kiedy zarywał je siedząc przy, nim to kupiłam mu stopery do uszu, żeby nie słyszał tego płaczu. Wolałam się nie narażać Nawrockiem, gdyby przychodził niedospany na treningi.
-Widzę, że ty to wzorowa żona. Masz rękę nie tylko do Mikołaja, ale i do Mariusza. Nawet nie wiesz jak lubię na was patrzeć jesteście tacy szczęśliwi.
-W też jesteście, wiedz po ślubie nie wiele się zmienia, wiem, co mówię- przytuliła ją a później obie wraz ze śpiącym Wlazłym juniorem udały się na spacer po ogrodzie.
***
Jesteś tym, z którym mogę dzielić radość i smutek, śmiech i łzy. Jesteś tym na, którego czekałam całe życie i będę z tobą do końca moich dni.
***
Jesteś tym, z którym mogę dzielić radość i smutek, śmiech i łzy. Jesteś tym na, którego czekałam całe życie i będę z tobą do końca moich dni.
***
Lena
siedziała na ławce pogrążona w myślach w palcach przekładała wisiorek od
Winiarskiego postanowiła mu go zwrócić. Chciała wymazać wszystko, co ją z, nim
łączył i postanowiła zacząć właśnie od tego. Nie miała pojęcia czego może
oczekiwać po tym spotkaniu liczyła, że wszystko odbędzie się szybko i
bezboleśnie nie rozdrapując starych ran i powodując nowych, które bolały, by
bardzo długo. Zobaczyła go już z daleka jak zbliżał się z każdym krokiem w jej
stronę. Poczuła szybszy rytm serca i dostrzegła pewna zmianę u niego nie
wiedziała czym ona jest spowodowana.
-Cześć –przysiadł się do niej zostawiając między nimi sporo pustej przestrzeni. Sam chciał znaleźć się, jak najbliżej, ale bał się, jak zostanie to odebrane.
-Cześć przepraszam, że cię tak wyciągam, pewnie masz co innego na głowie, ale chciałam ci coś powiedzieć- wyszeptała cicho nadal nie parząc mu w twarz. Swój wzrok skupiła na żonkilach, które kwitły w niewielkim klombie nieopodal.
Michał milczał nie wiedział czy ma się odezwać czy czekać aż Stefańska przekaże mu to, co ma do powiedzenia, po chwili ciszy ponownie usłyszał jej głos.
-Chce cię przeprosić, za to jak się zachowywałam po moim przyjeździe. Powinniśmy chyba jakoś się dogadać i odsunąć w niepamięć to, co było między nami. Chyba ze względu na całą naszą paczkę musimy nauczyć się znów ze sobą rozmawiać, a nie ignorować się tak jak to było do tej pory- Lena wymawiała te słowa z wielkim bólem, ponieważ okłamywała go, wcale nie chciała odsuwać od siebie tych miłych wspomnień z, nim związanych raczej wolała je ciągle pielęgnować, ale wierzyła, że tak będzie lepiej dla nich. On miał przecież ułożone życie z Szarmach nie miała prawa mu tego burzyć.- Chce ci to oddać- otworzyła dłoń ukazując kluczyk.- Chyba już do mnie nie należy- Michał popatrzył na nią zaskoczony a przed oczami stanęła mu scena, gdy wręczał jej ten prezent.
-Zatrzymaj go- chwycił jej rękę i ponownie zamknął w niej wisiorek. Gdy ich ciała ponownie poczuły swoją bliskość oboje odczuli tęsknotę za sobą nawzajem.- On zawsze będzie należał do ciebie- mówił spokojnie trzymając dalej jej zaciśnięta dłoń.
-Ale przecież, twoje serce już nie jest moje i nigdy nie będzie- spojrzała na niego pierwszy raz i znów utonęła w tym błękicie jego tęczówek.
-Nieprawda moje serce zawsze będzie twoje- Winiarski podniósł jej rękę do ust i złożył na niej pocałunek. Chciał jej dać do zrozumienia, że nadal ją kocha.
-Michał proszę ci nie utrudniaj tego wszystkiego, obje wiemy ze nie możemy być razem- próbowała oderwać od niego wzrok, ale jakaś cześć jej na to nie pozwalała. Winiar wolną dłoń zbliżył do jej policzka. Wzdrygnęła się, gdy poczuła ją na swojej twarzy.
-Lena ja tak bardzo bym chciał naprawić wszystko zacząć jeszcze raz. Przepraszam, że zmarnowałem naszą szansę. Wiem, że nie dasz mi kolejnej, już jedną od ciebie dostałem. Tak bardzo żałuję, że wszystko zniszczyłem- z każdym kolejnym słowem zbliżał się do niej teraz ich twarze dzieliły centymetry.
-Michał- jęknęła. Na nic innego nie było jej stać przekonała się, że kolejny raz w konfrontacji z, nim jest zbyt słaba, by raz na zawsze pożegnać się z tym uczuciem. Serce jej na to nie pozwalało.
Winiarski dostrzegł desperację w jej oczach i postanowił zaryzykować. Musnął swoimi wargami jej rozchylone i spierzchnięte usta a ona nie uciekła zwyczajnie oddała się pieszczocie. Tak bardzo jej tego brakowało. Wyłączyła na chwile swoje myśli i pozwoliła uczuciom wziąć nad wszystkim innym górę. Między coraz bardziej zachłannymi pocałunkami spoglądali sobie w oczy, które były pełne strachu, ale można było odnaleźć na nowo budzące się uczucie. Lena jednak nie mogła na to pozwolić. Nie chciała zniszczyć tego co on odbudował przez lata. Nie wiedziała przecież, że Sylwia była tylko i wyłącznie na zastępstwo a serce Miśka czekało uśpione i dopiero dziś na nowo zbudziło się tak naprawdę do życia.
-Nie mogę. Michał nie dam rady- odsunęła się od niego a w jej oczach lśniły pierwsze łzy. Musiała podjąć decyzję otworzyła jego rękę i wcisnęła w nią wisiorek odwróciła się i pobiegła alejką znikając za drzewami. Michał stał nie wiedząc co ze sobą zrobić, nie rozumiał tego. Czy to był właśnie ostateczny koniec? Nie chciał, by tak to się skończyło, ale ona dokonała wyboru. Zrezygnowany usiadł ponownie na ławce z całych sił ściskając kluczyk, na które spadły pierwsze krople słonych łez.
Lena kolejny raz się przestraszyła i kolejny raz uciekła mimo tego, iż sobie obiecała, że tego nie zrobi właśnie tak postąpiła. Nie czuła się z tym dobrze, ale nie potrafiła nawet dopuścić do siebie myśli, że oni mogli, by być na powrót razem. Nie wierzyła w takie szczęście. Nie zauważyła nawet, kiedy znalazła się w na dworcu główny, a po chwili siedziała już w pociągu do Warszawy wykręcając numer do Zbyszka. Właśnie podjęła decyzję zamakając raz na zawsze ten rozdział swojego życia. Już wiedziała co zrobi, postanowiła uszczęśliwić tego, który na nią czekał może i ona znów odnajdzie szczęście. Nie przewidziała tylko jednego, że uszczęśliwiając Jakuba tak naprawdę spowoduje wielką rozpacz u swojej jedynej i prawdziwej miłość.
-Cześć –przysiadł się do niej zostawiając między nimi sporo pustej przestrzeni. Sam chciał znaleźć się, jak najbliżej, ale bał się, jak zostanie to odebrane.
-Cześć przepraszam, że cię tak wyciągam, pewnie masz co innego na głowie, ale chciałam ci coś powiedzieć- wyszeptała cicho nadal nie parząc mu w twarz. Swój wzrok skupiła na żonkilach, które kwitły w niewielkim klombie nieopodal.
Michał milczał nie wiedział czy ma się odezwać czy czekać aż Stefańska przekaże mu to, co ma do powiedzenia, po chwili ciszy ponownie usłyszał jej głos.
-Chce cię przeprosić, za to jak się zachowywałam po moim przyjeździe. Powinniśmy chyba jakoś się dogadać i odsunąć w niepamięć to, co było między nami. Chyba ze względu na całą naszą paczkę musimy nauczyć się znów ze sobą rozmawiać, a nie ignorować się tak jak to było do tej pory- Lena wymawiała te słowa z wielkim bólem, ponieważ okłamywała go, wcale nie chciała odsuwać od siebie tych miłych wspomnień z, nim związanych raczej wolała je ciągle pielęgnować, ale wierzyła, że tak będzie lepiej dla nich. On miał przecież ułożone życie z Szarmach nie miała prawa mu tego burzyć.- Chce ci to oddać- otworzyła dłoń ukazując kluczyk.- Chyba już do mnie nie należy- Michał popatrzył na nią zaskoczony a przed oczami stanęła mu scena, gdy wręczał jej ten prezent.
-Zatrzymaj go- chwycił jej rękę i ponownie zamknął w niej wisiorek. Gdy ich ciała ponownie poczuły swoją bliskość oboje odczuli tęsknotę za sobą nawzajem.- On zawsze będzie należał do ciebie- mówił spokojnie trzymając dalej jej zaciśnięta dłoń.
-Ale przecież, twoje serce już nie jest moje i nigdy nie będzie- spojrzała na niego pierwszy raz i znów utonęła w tym błękicie jego tęczówek.
-Nieprawda moje serce zawsze będzie twoje- Winiarski podniósł jej rękę do ust i złożył na niej pocałunek. Chciał jej dać do zrozumienia, że nadal ją kocha.
-Michał proszę ci nie utrudniaj tego wszystkiego, obje wiemy ze nie możemy być razem- próbowała oderwać od niego wzrok, ale jakaś cześć jej na to nie pozwalała. Winiar wolną dłoń zbliżył do jej policzka. Wzdrygnęła się, gdy poczuła ją na swojej twarzy.
-Lena ja tak bardzo bym chciał naprawić wszystko zacząć jeszcze raz. Przepraszam, że zmarnowałem naszą szansę. Wiem, że nie dasz mi kolejnej, już jedną od ciebie dostałem. Tak bardzo żałuję, że wszystko zniszczyłem- z każdym kolejnym słowem zbliżał się do niej teraz ich twarze dzieliły centymetry.
-Michał- jęknęła. Na nic innego nie było jej stać przekonała się, że kolejny raz w konfrontacji z, nim jest zbyt słaba, by raz na zawsze pożegnać się z tym uczuciem. Serce jej na to nie pozwalało.
Winiarski dostrzegł desperację w jej oczach i postanowił zaryzykować. Musnął swoimi wargami jej rozchylone i spierzchnięte usta a ona nie uciekła zwyczajnie oddała się pieszczocie. Tak bardzo jej tego brakowało. Wyłączyła na chwile swoje myśli i pozwoliła uczuciom wziąć nad wszystkim innym górę. Między coraz bardziej zachłannymi pocałunkami spoglądali sobie w oczy, które były pełne strachu, ale można było odnaleźć na nowo budzące się uczucie. Lena jednak nie mogła na to pozwolić. Nie chciała zniszczyć tego co on odbudował przez lata. Nie wiedziała przecież, że Sylwia była tylko i wyłącznie na zastępstwo a serce Miśka czekało uśpione i dopiero dziś na nowo zbudziło się tak naprawdę do życia.
-Nie mogę. Michał nie dam rady- odsunęła się od niego a w jej oczach lśniły pierwsze łzy. Musiała podjąć decyzję otworzyła jego rękę i wcisnęła w nią wisiorek odwróciła się i pobiegła alejką znikając za drzewami. Michał stał nie wiedząc co ze sobą zrobić, nie rozumiał tego. Czy to był właśnie ostateczny koniec? Nie chciał, by tak to się skończyło, ale ona dokonała wyboru. Zrezygnowany usiadł ponownie na ławce z całych sił ściskając kluczyk, na które spadły pierwsze krople słonych łez.
Lena kolejny raz się przestraszyła i kolejny raz uciekła mimo tego, iż sobie obiecała, że tego nie zrobi właśnie tak postąpiła. Nie czuła się z tym dobrze, ale nie potrafiła nawet dopuścić do siebie myśli, że oni mogli, by być na powrót razem. Nie wierzyła w takie szczęście. Nie zauważyła nawet, kiedy znalazła się w na dworcu główny, a po chwili siedziała już w pociągu do Warszawy wykręcając numer do Zbyszka. Właśnie podjęła decyzję zamakając raz na zawsze ten rozdział swojego życia. Już wiedziała co zrobi, postanowiła uszczęśliwić tego, który na nią czekał może i ona znów odnajdzie szczęście. Nie przewidziała tylko jednego, że uszczęśliwiając Jakuba tak naprawdę spowoduje wielką rozpacz u swojej jedynej i prawdziwej miłość.
***
Samotne serca biją w nas,
i choć pragniemy siebie tak,
zachłannie, zachłannie.
Zgubieni na rozstaju dróg,
nie potrafimy wierzyć w cud,
bo tak łatwiej, tak łatwiej.
i choć pragniemy siebie tak,
zachłannie, zachłannie.
Zgubieni na rozstaju dróg,
nie potrafimy wierzyć w cud,
bo tak łatwiej, tak łatwiej.
(PIN-„ Niekochanie”)
Nadal tak uparcie twierdzicie, że będzie happy end?
Co ja mam napisać jeszcze jeden rozdział i epilog i mam obwieścić tutaj koniec. Chyba się, wtedy popłaczę. Ok. nic już nie pisze. Mowę pożegnalną zostawię sobie na epilog.
Ostatnio na oglądałam się filmów z moim bohaterami Sarą, Olką i Kubą i matko przez wszystkie seanse miałam w głowie to opowiadanie. Chyba już mi do końca życia tak zostanie, że te twarze będę kojarzyć z tym co tutaj się zrodziło
Co ja mam napisać jeszcze jeden rozdział i epilog i mam obwieścić tutaj koniec. Chyba się, wtedy popłaczę. Ok. nic już nie pisze. Mowę pożegnalną zostawię sobie na epilog.
Ostatnio na oglądałam się filmów z moim bohaterami Sarą, Olką i Kubą i matko przez wszystkie seanse miałam w głowie to opowiadanie. Chyba już mi do końca życia tak zostanie, że te twarze będę kojarzyć z tym co tutaj się zrodziło
Jesteście wszystkie kochane, że tak tutaj mnie
wspieracie od 15 miesięcy. Każde słowa dają mi moc, by siadać i pisać dalej.
Poprawiać niedociągnięcia i szukać lepszych rozwiązań. Ja dodając rozdziały
dziele się sobą z Wami. Wy dzielicie się ze mną pisząc komentarze. Dziękuję
Wam, za to.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz