Opowiadanie w pierwotnej wersji można znaleźć również na onecie pod adresem
www.siatkowka-a-milosc.blog.onet.pl
Jednak po tym jak onet się zaczął psuć przeniosłam je tutaj.

sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 11


Wyprowadził je z klubu. Sara po tak wstrząsającym wydarzeniu ciągle była w szoku. Razem z Leną zaprowadził je do swojego samochodu i posadził starszą z dziewczyn na tylnym siedzeniu. On z Leną zajęli miejsca z przodu. Nie odezwała się do niego ani jednym słowem. Widać było że jest w podobnym stanie jak druga dziewczyna. Kiedy zapieli pasy zapytał:
-Gdzie mam jechać? –Lena oprzytomniała.
-Na Św. Franciszka 20, to niedaleko jeziora.
-Dobrze, to jedziemy do Ciebie czy do niej, ona nie powinna zostać chyba teraz sama.
-Do nas, to właśnie moja siostra- poinformowała go.

Ruszył i zapadła między nimi cisza, Sara cicho łkała na tylnym siedzeniu, ale po paru minutach się uspokoiła i zasnęła. Michał bał się odezwać, bał się kolejnego wybuchu Leny, który mógł być jeszcze bardziej gwałtowny po tym co stało się jej siostrze. Po około 30 minutach byli już na miejscu. Winiarski wziął na ręce Sarę i zaniósł ją do jej sypialni.
-Dziękuję, znowu ratujesz nam skórę- Lena choć wcale nie miała ochoty tego mówić to miała rację.
-Ja chciałbym…
-Może lepiej nic nie mów, żeby tego nie psuć. Mam i tak już wobec ciebie dług.
-Proszę pozwól mi dokończyć!- był już zirytowany, że ta blondynka ciągle wchodziła mu w słowo. Skinęła głową i czekała na to co powie.
-Chciałbym Cię przeprosić za wszystko, wiem że nie jest to odpowiednia do tego chwila, ale pozwól się gdzieś zaprosić i daj mi wszystko wyjaśnić.
- Dobrze, ale teraz chcę zostać z siostrą. Jutro wieczorem będę wolna. Pasuje?- Tak mam do niego słabość, co zrobić- wkurzyła się w myślach na siebie.
-Tak pasuje. Odpowiedział i pożegnali się. –Czy ja dobrze usłyszałem, ona się zgodziła, nie było jednak widać ani nutki entuzjazmu gdy wypowiadała te słowa. Michał musisz naprawić to co spieprzyłeś- pomyślał i wsiadł do swojego audi.

***

Dużo trudniej jest naprawić coś, niż zacząć wszystko od nowa. To tak jak naprawiać zepsute radio kompletnie się na tym nie znając. Nie wiemy którą śrubkę odkręcić, który kabelek przeciąć. Przy odrobinie szczęści może się nam udać. Wiele osób woli jednak kupić nowe radio niż męczyć się z jego naprawą. To samo jest z ludźmi większość z nas zamiast wszystko wyprostować po prostu odpuszcza i szuka nowej znajomości, choć ta stara mogła dać dużo więcej.

***

Wprowadziła go do mieszkania, to nie było wcale takie proste. Kadziu cwaniak wymigał się zaparkowaniem samochodu, a ją zostawił z kompletnie pijanym Wlazłym. Jakoś udało jej się posadzić go na szafce w przedpokoju.
-Mariusz czy Ty nie znasz umiaru w picu, to był ostatni raz gdy Cię holowałam!- mimo tego Ola miała wyśmienity humor, nie piła za dużo, więc miała kontrolę nad tym co się dzieje. Mariusz jednak razem z Igłą i Plińskim urządził sobie zawody kto więcej wypije i teraz były tego skutki.
- Olcia usiądź tu koło mnie- wybełkotał i poklepał miejsce obok siebie.
-Szampon czy nie lepiej by było gdybyś poszedł już spać?- ten jak zwykle po alkoholu robił się nadmiernie rozmowny.
-Ale tylko na chwileczkę- nalegał, a ona zrobiła to o co prosił.
-Wiesz jesteś najwspanialszą dziewczyną jaką kiedykolwiek poznałem- przytulił ją do siebie.-Bardzo mi na Tobie zależy, nie wiem co bym zrobił gdybyś minie opuściła z jakiegoś powodu- jego głowa coraz bardziej zbliżała się do jej głowy, a jego usta były coraz bliżej  jej ust.
-Nigdy mnie nie zostawiaj!!
-Czy ja dobrze słyszę czy on bredzi, a może mówi prawdę?!! Raz kozie śmierć powiem mu- postanowiła.
-Mario ja chciałabym Ci coś powiedzieć…- jego usta musnęły jej wargi. Boże on mnie całuje, czy mi się wydaje?!!
-Tak co chciałaś powiedzieć??- odsunął się od niej na chwilę by zaraz zacząć całować jej szyje.
-Mariusz ja Cię…- w tej chwili do mieszkania wparował Łukasz.
-O pardon!! Nie chciałem!! – był w szoku kiedy zobaczył Wlazłego całującego szyje Olki. Ci natomiast odskoczyli od siebie, a raczej Ola to zrobiła.
-Jakbym wiedział że wy… no wiecie to bym zamówił pokój w hotelu- podrapał się po głowie.
-Kadziewicz przestań chrzanić i pomóż mi go zaprowadzić do sypialni- Ola oprzytomniała, za to Mariusz tracił kontakt z rzeczywistością . Kiedy położyli go na łóżku, Ola wyszła szybko speszona na korytarz.
-Czy to było to co myślę??- Kadziu był rozbawiony całą tą sytuacją.
-Wiesz co Kadziu- wal się!!- powiedziała i trzasnęła mu drzwiami swojego pokoju przed nosem. Była wściekła, że Łukasz przerwał to akurat w takim momencie. Właśnie gdy zdobyła się na odwagę by powiedzieć Mariuszowi prawdę.
-On mnie pocałował i te jego słowa. Czy on mówił poważnie czy się tylko wygłupiał? Może tez coś do mnie czuje? Już sama nie wiem co o tym myśleć. Pijany człowiek może zrobić wiele rzeczy. Kadziewicz gdyby morderstwa nie były karane dożywociem, to już byś nie żył! -rzuciła się na łóżko i poszła spać.

***

Objął mnie i przez chwilę, która wydawała mi się wiecznością, odniosłam wrażenie, że mam wszystko. Jego usta musnęły moje, a świat przestał dla mnie istnieć. Wszystko trwało chwile, ułamek sekundy, by prysnąć jak bańka mydlana.

***

Ola długo się zastanawiała czy zejść na dół, nie chciała spotkać się z Łukaszem. Wiedziała że nie odpuści  i będzie pytał co wczoraj zaszło. Nie wiedziała też jak będzie reakcja Szampona. Nasłuchiwała- Mariusz spał w najlepsze, bo nie słyszała żadnych odgłosów dobiegających z jego pokoju. Łukasz za to od ponad godziny tłuka się w kuchni. Głód w końcu pokonał Olkę i postanowiła zejść na śniadanie.
-Kogo ja widzę pojawiła się nasza Julia. A gdzie zgubiłaś Romea?- ironizował.
-Do czego pijesz? -no tak wiedziałam ze tak będzie.
-Ty już dobrze wiesz do czego. Co to wczoraj było między Tobą a Szamponem?
-Nic!- może mi już odpuści?- Modliła się w myślach.
-Tak jasne ja widziałem jak przyssał się do Ciebie jak pijawka. pokaż masz ślad- wyraźnie bawiło go to wszystko.
-Łukasz byliśmy pijani, a dobrze wiesz że pijany człowiek robi głupoty.- próbowała jakoś wybrnąć z tej kłopotliwej rozmowy.
-Gdyby nie ja to pewnie wydarzyło by się dużo więcej. A Ty nie byłaś wcale taka pijana. Jak wam wczoraj przeszkodziłem to myślałem, że mnie zabijesz.
-Co!! Może jesteś zazdrosny, że to nie z Tobą tylko z Mariem?!- miła ochotę mu przywalić.
-Nie złość się już tak. Przecież tylko żartuję, znasz mnie. Chyba że…już wiem.-Ty coś do niego czujesz- powiedział, a na jej twarzy zobaczył zakłopotanie.
-Kadziewicz!!! Ty i te twoje pomysły!!
-Nie udawaj Ty coś do niego, widzę to!- Łukasz cieszył się, ponieważ wiedział, że trafił w sedno.
-Wcale nie!
-Co wy tak się kłócicie z samego rana?- Mariusz wszedł do kuchni i usiadł naprzeciwko Łukasza.
-A bo wiesz dowiedziałem się bardzo ciekawej rzeczy-zaczął Kadziu. Olka która w tym momencie stała za Mariuszem zaczęła wykonywać różne dziwne gesty w jego stronę, żeby się zamknął. Łukasz popatrzył na nią zdziwiony, ale uciął w pół słowa.
-Jakich rzeczy? -pytał Mariusz.
-Nie ważne, Kadziu sobie coś ubzdurał-ratowała sytuacje dziewczyna.
-Dobra nie chcecie mówić to nie. Wiecie chce was przeprosić za wczorajsze zachowanie, przesadziłem. Nie powinienem tyle pić, nic nie pamiętam z powrotu do domu. Mam nadzieje że nie sprawiłem wam za dużo kłopotu?
-Nic takiego się nie wydarzało- powiedziała, a Kadziu cicho parsknął ze śmiechu.
-Ok. to dobrze bo już się bałem. Idę pod prysznic może wytrzeźwieje do końca.- wziął z lodówki butelkę wody i poszedł do łazienki.
-Cholera Ty naprawdę coś do niego czujesz! Czemu mu nie powiedziałaś co się wczoraj stało? To był pierwszy raz?- wtrącił Kadziu, gdy Mariusz tylko zniknął im z oczu.
 -Nie wracajmy do tego, a to co wczoraj widziałeś zachowaj tylko dla siebie, bo inaczej już po Tobie- zagroziła mu.
-Ale…
-Nie ma żadnego ale, trzymajmy się wersji, że to co się wczoraj stało nie miało miejsca. Tak będzie najlepiej dla wszystkich- powiedziała stanowczo.
-Niech Ci będzie- Łukasz wolał nie wtrącać się w to wszystko. Dziwił się jednak jak niektórzy potrafią komplikować sobie życie.

***

-Julia?
-Mogę być Julią jak tak się upierasz.
-A gdzie Romeo?
-Ma amnezje.
-Przywrócisz mu pamięć?
- Nie ma takiej potrzeby. Romeo nie chce pamiętać.
-A co będzie z Tobą?
-Ja sobie poradzę.

***

-Sara jak Ty się czujesz?- Lena przysiadła się obok łóżka siostry i głaskała ją po głowie.
-Fizycznie to nic mi nie jest, no oprócz tej śliwy pod okiem, ale psychiczne to jestem rozbita. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Nie widziała nigdy takiego wściekłego Roberto. Lena muszę Ci o czymś powiedzieć. Parę dni przed pokazem przyłapałam go na tym, że ćpał i podejrzewam, że wczoraj też nie był czysty
-Co Ty mówisz?!! Roberto bierze narkotyki!?- nie dowierzała.
-Na to wygląda. Jeszcze do tego wczoraj wkurzył się, że tak zniknęłaś bez słowa i nie mógł Cię znaleźć.
-Ale nic nie usprawiedliwia takiego zachowania, jak on mógł tak Cię potraktować. W życiu bym się tego po nim nie spodziewała.
-Dobrze że pojawił się ten facet, bo tak to nie wiem jakby to się skończyło. Tak w ogóle to powiedz mi czy on był Polakiem? Czy ja już miałam takie zwidy, ale zdawało mi się, że gadacie po polsku.
-Nie miałaś zwidów, ale powiem Ci ze twoja pamięć do twarzy, a raczej jej brak mnie dobija- uśmiechnęła się.
-To my go znamy, nie wydawał mi się wcale znajomy- dziwiła się starsza z sióstr.
-To był Winiarski, to on nas wyciągnął z tego wszystkiego i przywiózł do domu.
-Nie nie wierze on, ale jak to! Po co on tam był?
-Z tego co się domyśliłam, to on chyba chciał mnie przeprosić, a przynajmniej tak to wyglądało. Tylko że ja nie dałam mu dojść do słowa. Potem natknęłam się na tę szarpaninę i zobaczyłam, że to on. W sumie zdziwiłam się że było go stać na coś takiego.
-Kurcze jeszcze parę dni temu miałam ochotę mu przywalić, a teraz chyba powinnam mu podziękować. Nie on naprawdę jest dziwny.
-Już ja mu podziękuję za Ciebie. Umówiłam się z nim, bo obiecał mi wszystko wyjaśnić.
-Lena, a czy to jest na pewno dobry pomysł? A jak on znowu będzie próbował się do Ciebie dobierać?- Sara podniosła się z łóżka i zaczęła nerwowo dreptać po pokoju.
-Wiesz nie wydaje mi się, ale jak zacznie to go spławie. Jestem ciekawa co ma mi do powiedzenia.
-Bądź ostrożna.
-Nie martw się -uspokoiła ją.

***

Czasami ktoś kogo uważaliśmy za złego człowiek spełnia dobre uczynki, a może wcale nie jest złym człowiekiem tylko zagubił się w swoich jestestwach i szuka odpowiedniej drogi w wrócić na właściwe tory.

***

„Kończę trening o 19. Dasz radę spotkać się ze mną przed halą Rodi?” Lena przeczytała wiadomość od Michała „Tak będę czekać” –odpisała krótko.
Punktualnie o 19 Lena była już pod halą i czekała na Winiara. Ten wyszedł właśnie z grupą innych siatkarzy.
-Chłopaki ja idę- skinął głową na Lenę, ta powtórzyła ten gest.
-A co to za piękna królewna na Ciebie czeka?- śmiał się Matey.
-To moja znajoma, mamy parę spraw do obgadania.
-Ładna, to życzę miłej i upojnej nocy- dodał Kazinsky.
-Ona nie jest z takich!- powiedział już trochę wkurzony Michał.
Kiedy przechodzili wszyscy obok Leny to szeroko się do niej uśmiechnęli. Ona była zdziwiona ich reakcja, ale odwzajemniła uśmiech.
-Cześć- powiedział Michał.
-Cześć, może od razu przejdziemy do tego co masz mi zamiar powiedzieć- przywitała go szorstko
-Daj mi tylko szansę- Michał wiedział ze ciągle jest na niego zła.- To może trochę potrwać, może się przejdziemy?
-No, ok.- zgodziła się i ruszyli w stronę parku, który powoli budził się do wiosennego życia.

***

"Czy człowiekowi należy się druga szansa?
Bezwzględnie? W każdej sytuacji?
Niektóre wydarzenia mogą zmienić człowieka. Czasami wystarcza odrobina zaufania i zrozumienia. W takiej sytuacji liczą się cele a nie środki."

***
  


Na samym wstępie chce zaznaczyć że to opowiadanie piszę wyłącznie dla Was, gdybym pisała je tylko dla siebie to zostało by ono w tym zeszycie w którym powstaje. Dlatego mam uwagę do kilku osób. Jeżeli ja poświęcam trochę swojego wolnego czasu, najpierw na przepisanie tego co stworze na kompa, potem opublikowanie i powiadomienie, to Wy też mogli byście troszkę czasu poświęcić na komentarz. Rozumiem że czasami nie macie czasu bo ja też nie zawsze go mam, ale może wtedy już lepiej nie piszcie w ogóle.
Komentarze w stylu „super, genialny, fantastyczny rozdział, czekam na następny” i nic po za tym, możecie sobie darować. Ja tez mogę wstawić taki komentarz na każdym blogu nie czytając go wcale. Nawet nie wiecie jak takie komentarze mnie denerwują. Jak nie wiesz co napisać to po prostu nie pisz. Inni czytelnicy potrafią napisać kilka sensownych zdań, które podnoszą mnie na duchu w chwilach zwątpienia. Nie zależy mi na ilości komentarzy ale na ich jakości. Ci z was którzy piszą blogi wiedzą o czym mówię.
Ja pisząc rozdział kilka dni staram się żeby był długi, aby was nie zawieść, a kiedy widzę tylko te dwa słowa to mnie krew zalewa. W tamtym tygodniu miała nawet ochotę zawiesić to opowiadanie, może by do niektórych dotarło.
Ci którzy zostawiają zawsze lub prawie zawsze dłuższe komentarze pozdrawiam serdecznie, każdy z was będzie wiedział do kogo te pozdrowienia. Może myślicie że wydziwiam i mało mi, powinnam się cieszyć że komentujecie, ale naprawdę takie słowa nic nie wnoszą. Nie wiem co wam się podoba, co nie, jaki macie stosunek do tego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz