Wyprowadził je z klubu. Sara po tak wstrząsającym
wydarzeniu ciągle była w szoku. Razem z Leną zaprowadził je do swojego
samochodu i posadził starszą z dziewczyn na tylnym siedzeniu. On z Leną zajęli
miejsca z przodu. Nie odezwała się do niego ani jednym słowem. Widać było że
jest w podobnym stanie jak druga dziewczyna. Kiedy zapieli pasy zapytał:
-Gdzie mam jechać? –Lena oprzytomniała.
-Na Św. Franciszka 20, to niedaleko jeziora.
-Dobrze, to jedziemy do Ciebie czy do niej, ona nie
powinna zostać chyba teraz sama.
-Do nas, to właśnie moja siostra- poinformowała go.
Ruszył i zapadła między nimi cisza, Sara cicho łkała
na tylnym siedzeniu, ale po paru minutach się uspokoiła i zasnęła. Michał bał
się odezwać, bał się kolejnego wybuchu Leny, który mógł być jeszcze bardziej
gwałtowny po tym co stało się jej siostrze. Po około 30 minutach byli już na
miejscu. Winiarski wziął na ręce Sarę i zaniósł ją do jej sypialni.
-Dziękuję, znowu ratujesz nam skórę- Lena choć wcale
nie miała ochoty tego mówić to miała rację.
-Ja chciałbym…
-Może lepiej nic nie mów, żeby tego nie psuć. Mam i
tak już wobec ciebie dług.
-Proszę pozwól mi dokończyć!- był już zirytowany, że
ta blondynka ciągle wchodziła mu w słowo. Skinęła głową i czekała na to co
powie.
-Chciałbym Cię przeprosić za wszystko, wiem że nie
jest to odpowiednia do tego chwila, ale pozwól się gdzieś zaprosić i daj mi
wszystko wyjaśnić.
- Dobrze, ale teraz chcę zostać z siostrą. Jutro
wieczorem będę wolna. Pasuje?- Tak mam do niego słabość, co zrobić- wkurzyła
się w myślach na siebie.
-Tak pasuje. Odpowiedział i pożegnali się. –Czy ja
dobrze usłyszałem, ona się zgodziła, nie było jednak widać ani nutki entuzjazmu
gdy wypowiadała te słowa. Michał musisz naprawić to co spieprzyłeś- pomyślał i
wsiadł do swojego audi.
***
Dużo trudniej jest naprawić coś, niż zacząć wszystko od nowa. To tak jak
naprawiać zepsute radio kompletnie się na tym nie znając. Nie wiemy którą
śrubkę odkręcić, który kabelek przeciąć. Przy odrobinie szczęści może się nam
udać. Wiele osób woli jednak kupić nowe radio niż męczyć się z jego naprawą. To
samo jest z ludźmi większość z nas zamiast wszystko wyprostować po prostu
odpuszcza i szuka nowej znajomości, choć ta stara mogła dać dużo więcej.
***
Wprowadziła go do mieszkania, to nie było wcale takie
proste. Kadziu cwaniak wymigał się zaparkowaniem samochodu, a ją zostawił z
kompletnie pijanym Wlazłym. Jakoś udało jej się posadzić go na szafce w
przedpokoju.
-Mariusz czy Ty nie znasz umiaru w picu, to był
ostatni raz gdy Cię holowałam!- mimo tego Ola miała wyśmienity humor, nie piła
za dużo, więc miała kontrolę nad tym co się dzieje. Mariusz jednak razem z Igłą
i Plińskim urządził sobie zawody kto więcej wypije i teraz były tego skutki.
- Olcia usiądź tu koło mnie- wybełkotał i poklepał
miejsce obok siebie.
-Szampon czy nie lepiej by było gdybyś poszedł już
spać?- ten jak zwykle po alkoholu robił się nadmiernie rozmowny.
-Ale tylko na chwileczkę- nalegał, a ona zrobiła to o
co prosił.
-Wiesz jesteś najwspanialszą dziewczyną jaką
kiedykolwiek poznałem- przytulił ją do siebie.-Bardzo mi na Tobie zależy, nie
wiem co bym zrobił gdybyś minie opuściła z jakiegoś powodu- jego głowa coraz
bardziej zbliżała się do jej głowy, a jego usta były coraz bliżej jej ust.
-Nigdy mnie nie zostawiaj!!
-Czy ja dobrze słyszę czy on bredzi, a może mówi
prawdę?!! Raz kozie śmierć powiem mu- postanowiła.
-Mario ja chciałabym Ci coś powiedzieć…- jego usta
musnęły jej wargi. Boże on mnie całuje, czy mi się wydaje?!!
-Tak co chciałaś powiedzieć??- odsunął się od niej na
chwilę by zaraz zacząć całować jej szyje.
-Mariusz ja Cię…- w tej chwili do mieszkania wparował
Łukasz.
-O pardon!! Nie chciałem!! – był w szoku kiedy
zobaczył Wlazłego całującego szyje Olki. Ci natomiast odskoczyli od siebie, a
raczej Ola to zrobiła.
-Jakbym wiedział że wy… no wiecie to bym zamówił pokój
w hotelu- podrapał się po głowie.
-Kadziewicz przestań chrzanić i pomóż mi go
zaprowadzić do sypialni- Ola oprzytomniała, za to Mariusz tracił kontakt z
rzeczywistością . Kiedy położyli go na łóżku, Ola wyszła szybko speszona na
korytarz.
-Czy to było to co myślę??- Kadziu był rozbawiony całą
tą sytuacją.
-Wiesz co Kadziu- wal się!!- powiedziała i trzasnęła
mu drzwiami swojego pokoju przed nosem. Była wściekła, że Łukasz przerwał to
akurat w takim momencie. Właśnie gdy zdobyła się na odwagę by powiedzieć
Mariuszowi prawdę.
-On mnie pocałował i te jego słowa. Czy on mówił
poważnie czy się tylko wygłupiał? Może tez coś do mnie czuje? Już sama nie wiem
co o tym myśleć. Pijany człowiek może zrobić wiele rzeczy. Kadziewicz gdyby
morderstwa nie były karane dożywociem, to już byś nie żył! -rzuciła się na
łóżko i poszła spać.
***
Objął mnie i przez chwilę, która
wydawała mi się wiecznością, odniosłam wrażenie, że mam wszystko. Jego usta
musnęły moje, a świat przestał dla mnie istnieć. Wszystko trwało chwile, ułamek
sekundy, by prysnąć jak bańka mydlana.
***
Ola długo się zastanawiała czy zejść na dół, nie
chciała spotkać się z Łukaszem. Wiedziała że nie odpuści i będzie pytał co wczoraj zaszło. Nie
wiedziała też jak będzie reakcja Szampona. Nasłuchiwała- Mariusz spał w
najlepsze, bo nie słyszała żadnych odgłosów dobiegających z jego pokoju. Łukasz
za to od ponad godziny tłuka się w kuchni. Głód w końcu pokonał Olkę i
postanowiła zejść na śniadanie.
-Kogo ja widzę pojawiła się nasza Julia. A gdzie
zgubiłaś Romea?- ironizował.
-Do czego pijesz? -no tak wiedziałam ze tak będzie.
-Ty już dobrze wiesz do czego. Co to wczoraj było
między Tobą a Szamponem?
-Nic!- może mi już odpuści?- Modliła się w myślach.
-Tak jasne ja widziałem jak przyssał się do Ciebie jak
pijawka. pokaż masz ślad- wyraźnie bawiło go to wszystko.
-Łukasz byliśmy pijani, a dobrze wiesz że pijany
człowiek robi głupoty.- próbowała jakoś wybrnąć z tej kłopotliwej rozmowy.
-Gdyby nie ja to pewnie wydarzyło by się dużo więcej.
A Ty nie byłaś wcale taka pijana. Jak wam wczoraj przeszkodziłem to myślałem,
że mnie zabijesz.
-Co!! Może jesteś zazdrosny, że to nie z Tobą tylko z
Mariem?!- miła ochotę mu przywalić.
-Nie złość się już tak. Przecież tylko żartuję, znasz
mnie. Chyba że…już wiem.-Ty coś do niego czujesz- powiedział, a na jej twarzy
zobaczył zakłopotanie.
-Kadziewicz!!! Ty i te twoje pomysły!!
-Nie udawaj Ty coś do niego, widzę to!- Łukasz cieszył
się, ponieważ wiedział, że trafił w sedno.
-Wcale nie!
-Co wy tak się kłócicie z samego rana?- Mariusz wszedł
do kuchni i usiadł naprzeciwko Łukasza.
-A bo wiesz dowiedziałem się bardzo ciekawej
rzeczy-zaczął Kadziu. Olka która w tym momencie stała za Mariuszem zaczęła
wykonywać różne dziwne gesty w jego stronę, żeby się zamknął. Łukasz popatrzył
na nią zdziwiony, ale uciął w pół słowa.
-Jakich rzeczy? -pytał Mariusz.
-Nie ważne, Kadziu sobie coś ubzdurał-ratowała
sytuacje dziewczyna.
-Dobra nie chcecie mówić to nie. Wiecie chce was
przeprosić za wczorajsze zachowanie, przesadziłem. Nie powinienem tyle pić, nic
nie pamiętam z powrotu do domu. Mam nadzieje że nie sprawiłem wam za dużo
kłopotu?
-Nic takiego się nie wydarzało- powiedziała, a Kadziu
cicho parsknął ze śmiechu.
-Ok. to dobrze bo już się bałem. Idę pod prysznic może
wytrzeźwieje do końca.- wziął z lodówki butelkę wody i poszedł do łazienki.
-Cholera Ty naprawdę coś do niego czujesz! Czemu mu
nie powiedziałaś co się wczoraj stało? To był pierwszy raz?- wtrącił Kadziu,
gdy Mariusz tylko zniknął im z oczu.
-Nie wracajmy
do tego, a to co wczoraj widziałeś zachowaj tylko dla siebie, bo inaczej już po
Tobie- zagroziła mu.
-Ale…
-Nie ma żadnego ale, trzymajmy się wersji, że to co
się wczoraj stało nie miało miejsca. Tak będzie najlepiej dla wszystkich-
powiedziała stanowczo.
-Niech Ci będzie- Łukasz wolał nie wtrącać się w to
wszystko. Dziwił się jednak jak niektórzy potrafią komplikować sobie życie.
***
-Julia?
-Mogę być Julią jak tak się upierasz.
-A gdzie Romeo?
-Ma amnezje.
-Przywrócisz mu pamięć?
- Nie ma takiej potrzeby. Romeo nie chce pamiętać.
-A co będzie z Tobą?
-Ja sobie poradzę.
***
-Sara jak Ty się czujesz?- Lena przysiadła się obok
łóżka siostry i głaskała ją po głowie.
-Fizycznie to nic mi nie jest, no oprócz tej śliwy pod
okiem, ale psychiczne to jestem rozbita. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć.
Nie widziała nigdy takiego wściekłego Roberto. Lena muszę Ci o czymś
powiedzieć. Parę dni przed pokazem przyłapałam go na tym, że ćpał i
podejrzewam, że wczoraj też nie był czysty
-Co Ty mówisz?!! Roberto bierze narkotyki!?- nie dowierzała.
-Na to wygląda. Jeszcze do tego wczoraj wkurzył się,
że tak zniknęłaś bez słowa i nie mógł Cię znaleźć.
-Ale nic nie usprawiedliwia takiego zachowania, jak on
mógł tak Cię potraktować. W życiu bym się tego po nim nie spodziewała.
-Dobrze że pojawił się ten facet, bo tak to nie wiem
jakby to się skończyło. Tak w ogóle to powiedz mi czy on był Polakiem? Czy ja
już miałam takie zwidy, ale zdawało mi się, że gadacie po polsku.
-Nie miałaś zwidów, ale powiem Ci ze twoja pamięć do
twarzy, a raczej jej brak mnie dobija- uśmiechnęła się.
-To my go znamy, nie wydawał mi się wcale znajomy- dziwiła
się starsza z sióstr.
-To był Winiarski, to on nas wyciągnął z tego
wszystkiego i przywiózł do domu.
-Nie nie wierze on, ale jak to! Po co on tam był?
-Z tego co się domyśliłam, to on chyba chciał mnie
przeprosić, a przynajmniej tak to wyglądało. Tylko że ja nie dałam mu dojść do
słowa. Potem natknęłam się na tę szarpaninę i zobaczyłam, że to on. W sumie
zdziwiłam się że było go stać na coś takiego.
-Kurcze jeszcze parę dni temu miałam ochotę mu
przywalić, a teraz chyba powinnam mu podziękować. Nie on naprawdę jest dziwny.
-Już ja mu podziękuję za Ciebie. Umówiłam się z nim,
bo obiecał mi wszystko wyjaśnić.
-Lena, a czy to jest na pewno dobry pomysł? A jak on
znowu będzie próbował się do Ciebie dobierać?- Sara podniosła się z łóżka i
zaczęła nerwowo dreptać po pokoju.
-Wiesz nie wydaje mi się, ale jak zacznie to go
spławie. Jestem ciekawa co ma mi do powiedzenia.
-Bądź ostrożna.
-Nie martw się -uspokoiła ją.
***
Czasami ktoś kogo uważaliśmy za złego człowiek spełnia dobre uczynki, a
może wcale nie jest złym człowiekiem tylko zagubił się w swoich jestestwach i
szuka odpowiedniej drogi w wrócić na właściwe tory.
***
„Kończę trening o 19. Dasz radę spotkać się ze mną
przed halą Rodi?” Lena przeczytała wiadomość od Michała „Tak
będę czekać” –odpisała krótko.
Punktualnie o 19 Lena była już pod halą i czekała na
Winiara. Ten wyszedł właśnie z grupą innych siatkarzy.
-Chłopaki ja idę- skinął głową na Lenę, ta powtórzyła
ten gest.
-A co to za piękna królewna na Ciebie czeka?- śmiał
się Matey.
-To moja znajoma, mamy parę spraw do obgadania.
-Ładna, to życzę miłej i upojnej nocy- dodał Kazinsky.
-Ona nie jest z takich!- powiedział już trochę
wkurzony Michał.
Kiedy przechodzili wszyscy obok Leny to szeroko się do
niej uśmiechnęli. Ona była zdziwiona ich reakcja, ale odwzajemniła uśmiech.
-Cześć- powiedział Michał.
-Cześć, może od razu przejdziemy do tego co masz mi
zamiar powiedzieć- przywitała go szorstko
-Daj mi tylko szansę- Michał wiedział ze ciągle jest
na niego zła.- To może trochę potrwać, może się przejdziemy?
-No, ok.- zgodziła się i ruszyli w stronę parku, który
powoli budził się do wiosennego życia.
***
"Czy człowiekowi należy się druga szansa?
Bezwzględnie? W każdej sytuacji?
Niektóre wydarzenia mogą zmienić człowieka. Czasami wystarcza odrobina
zaufania i zrozumienia. W takiej sytuacji liczą się cele a nie środki."
***
Na samym wstępie chce zaznaczyć że
to opowiadanie piszę wyłącznie dla Was, gdybym pisała je tylko dla siebie to
zostało by ono w tym zeszycie w którym powstaje. Dlatego mam uwagę do kilku
osób. Jeżeli ja poświęcam trochę swojego wolnego czasu, najpierw na przepisanie
tego co stworze na kompa, potem opublikowanie i powiadomienie, to Wy też mogli
byście troszkę czasu poświęcić na komentarz. Rozumiem że czasami nie macie
czasu bo ja też nie zawsze go mam, ale może wtedy już lepiej nie piszcie w
ogóle.
Komentarze w stylu
„super, genialny, fantastyczny rozdział, czekam na następny” i nic po za tym,
możecie sobie darować. Ja tez mogę wstawić taki komentarz na każdym blogu nie
czytając go wcale. Nawet nie wiecie jak takie komentarze mnie denerwują. Jak
nie wiesz co napisać to po prostu nie pisz. Inni czytelnicy potrafią napisać
kilka sensownych zdań, które podnoszą mnie na duchu w chwilach zwątpienia. Nie
zależy mi na ilości komentarzy ale na ich jakości. Ci z was którzy piszą blogi
wiedzą o czym mówię.
Ja pisząc rozdział kilka
dni staram się żeby był długi, aby was nie zawieść, a kiedy widzę tylko te dwa
słowa to mnie krew zalewa. W tamtym tygodniu miała nawet ochotę zawiesić to
opowiadanie, może by do niektórych dotarło.
Ci którzy zostawiają
zawsze lub prawie zawsze dłuższe komentarze pozdrawiam serdecznie, każdy z was
będzie wiedział do kogo te pozdrowienia. Może myślicie że wydziwiam i mało mi,
powinnam się cieszyć że komentujecie, ale naprawdę takie słowa nic nie wnoszą.
Nie wiem co wam się podoba, co nie, jaki macie stosunek do tego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz