Opowiadanie w pierwotnej wersji można znaleźć również na onecie pod adresem
www.siatkowka-a-milosc.blog.onet.pl
Jednak po tym jak onet się zaczął psuć przeniosłam je tutaj.

sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 12.


Szli spokojnym krokiem. Park był prawie wyludniony, nie licząc kilku właścicieli psów, którzy wybrali się na spacer ze swoimi pupilami. Kiedy jeden z nich ich mijał przez jego głowę przeszła myśl jaka z nich piękna para, oboje tacy wysocy, zamyśleni, ona blondynka, on brunet, wyglądają jak z obrazka. Nie zdawał sobie sprawy, że tych dwoje czeka właśnie bardzo poważna rozmowa.

-Lena jeszcze raz chciałbym Cię bardzo, ale to bardzo przeprosić za moje zachowanie wtedy w kawiarni. To był głupi pomysł. Jak w ogóle mogłem uważać Cię za osobę która tak po prostu się zgodzi- powiedział skruszony.
-Przymnę Twoje przeprosiny, ale muszę Ci powiedzieć, że uważałam Cię za innego człowieka- powiedziała chłodno.- To Twoje hobby zaliczać panienki na prawo i lewo?
-Nie wiem czy mi uwierzysz, ale ja taki nie jestem. Coś mi strzeliło do głowy kilka dni temu, że powinienem zmienić swoje życie, a nie tylko użalać się nad sobą –wyjaśnił.
-No to marne masz te pomysły
-Nie zrozum mnie źle, kiedyś byłem szczęśliwym człowiekiem, miałem dziewczynę, planowaliśmy ślub. Nic nie mogło być lepiej, Aż pewnego dnia ona powiedziała, że to koniec, bo nigdy nie wygra z siatkówką i zostawiła mnie na miesiąc przed ślubem.
-Mogę wiedzieć po co mi się zwierzasz? Chcesz ruszyć moje sumienie?- mimo, że tak mu powiedziała to zrobiło jej się go żal, że jakaś dziewczyna go tak po prostu zostawiła.
-Nie wiem po co Ci to mówię. Chciałem być z Tobą szczery, pokazać, że nie od zawsze zaliczam panienki. W moim życiu zawsze najważniejsza była jest i będzie siatkówka, Dagmara nie potrafiła tego zrozumieć. Na samym początku naszego związku sama się na to zgodziła. Nie chce zwalać całej winy na nią, ale ja nie potrafiłem dostrzec w tym problemu, do czasu gdy mnie zostawiła. Myślałem, że to jej nie przeszkadza, bardzo się jednak myliłem.
-No dobra powiedzmy, że mogę Cię zrozumieć ja kiedyś nie widziałem niczego innego poza siatkówką.-Cholera po co ja to mówię!- dodała w myślach.
-Mogę coś powiedzieć? Oczywiście o ile się nie wkurzysz?- zapytał.
-Możesz- uśmiechnęła się.- A co mi tam.
-Wiem że Ty też byłaś siatkarką, widziałem informacje w necie. Miałaś jakąś kontuzje i dlatego nie grasz.
-Szukałeś mnie w internecie? -dziwiła mu się, a jednocześnie jakoś milej się poczuła.
-Tak, wtedy gdy przyszedłem na pokaz, chciałem Cię przeprosić. Dzień wcześniej znalazłem w magazynie Twoją sesję z której dowiedziałem się jak się nazywasz. Kiedy wystukałem Twoje nazwisko zobaczyłem, że jesteś siatkarką.
-Zadałeś sobie wiele trudu żeby mnie odnaleźć. Może w pewnym stopniu myliłam się co do Ciebie.
-To co opowiesz mi jak to się stało, że nie grasz, a zostałaś modelką?- chciał przejść na bardziej neutralny temat ,a siatkówka była tematem idealnym. Po za tym mimo poważnej sprawy dobrze mu się z Leną rozmawiało i nie chciał szybko kończyć tego spotkania.
-Jeśli chcesz to mogę Ci opowiedzieć. To stało się na turnieju kadetek w 2003 roku- sama nie wierzyła, że mu to mówi, on jednak mógł ją zrozumieć jak się wtedy czuła.

***

Tak wiele nas dzieli, jesteśmy tak różni, coś jednak sprawia, że potrafimy ze sobą rozmawiać Przeciwieństwa się przyciągają, ale tylko wtedy gdy łączy ich choć jedna rzecz, nawet najmniej ważna na świecie. Dla nich jest ona najważniejsza, bo ich połączyła.

***

Rok 2003

-Dziś najważniejszy i ostatni mecz z Holenderkami. Dziewczyny zagrajcie tak jak dwa poprzednie to na pewno wygramy!- mobilizował je trener Adamczyk.
-Tak jest trenerze!! – krzyknęła cała 12.
-Boli Cię jeszcze ten bark?- zapytała rozgrywająca Monika.
-Boli, ale dam radę, nie podłożymy się tym Holenderką- powiedziała Lena. Ból dawało się wytrzymać, choć przy atakach się nasilał. Powiedziała trenerowi że sobie poradzi, nie chciała zawieść ani jego, ani koleżanek a przede wszystkim siebie.

W trzecim secie walka toczył się punkt za punkt, żadna z drużyn nie potrafiła odskoczyć nawet na dwa punkty. Lena weszła na zagrywkę przy stanie 23-23  huknęła tak mocno, że piłka powędrowała w pomarańczowe pole przeciwniczek. Po tej zagrywce łzy stanęły jej w oczach. Ból w barku nasilił się, wiedziała, że będzie musiała powtórzyć taki sam serwis jeszcze raz. Trener Holenderek poprosił o czas, Adamczyk zaś ustawiał akcję.

-Pamiętajcie jak nie da nam się ustawić bloku to przy piłce dobrze obronionej Monia wystawia na środek do Ewki. Przy złej piłce na lewy atak. Nie wystawiajcie do Leny, bo do niej pójdą trójbokiem! –gdy Lena usłyszała te słowa była wdzięczna trenerowi, bo nie wiedziała czy będzie wstanie mocno zaatakować. Postanowiła, że w przerwie zgłosi trenerowi, że nie da rady dłużej grać i zostanie zmieniona przez Sylwię.

Czas się skończył i zawodniczki wyszły na boisko. Tym razem Holenderki odebrały serwis Leny i wystawiły krótką. Ich środkowa nieczysto trafiła w piłkę i ta przeleciała prosto pod nogi polskiej rozgrywającej. Monia w ostatniej chwili wyasekurowała ją nogą, niestety przy takim przyjęciu Libero była zmuszona wystawić do Stefańskiej.

-Jeszcze te jeden raz- pomyślała i zebrała się do ataku z drugiej linii. Uderzyła w pikę z całych sił i poczuła szarpnięcie. Nie dała rady utrzymać się na nogach, ból był tak silny, że przewróciła się i wydawało jej się, że ramię jej po prostu odpadło. Podbiegły do niej zawodniczki i sztab lekarski
-Co z setem?- pytała.
-Trafiłaś w boisko, prowadzimy 2-1
-Trenerze ja nie chciałam tej kontuzji.
-Nie tłumacz się, teraz najważniejsza jesteś Ty.
Mecz udało się wygrać dopiero w tie breaku. Sylwia która zastąpiła Lenę spisywała się przeciętnie, ale inne zawodniczki dały z siebie wszystko. Ten turniej był wygrany.

***

Grudzień 2003.

-Doktorze i co z wynikami?- niecierpliwiła się.
-Ręka i bark będą sprawne- powiedział ordynator Filipiak.
-A kiedy będę mogła wrócić do treningów?
-Pani Leno z takim urazem można mówić o bardzo dużym szczęściu. Miała Pani zerwane wszystkie więzadła. Nie można teraz nadwyrężać tego barku. Niestety nie będzie mogła Pani zawodowo już uprawiać siatkówki, a i rekreacyjnie bym nie zalecał.
-Ale dlaczego, przecież rehabilitacja szła dobrze?!
-Bo tak też było, jednak gdyby Pani wróciła do czynnego życia sportowca mogło by się to skończyć nawet kalectwem.

***

Gdyby wtedy ktoś powiedział mi, że to będzie ostatni raz nigdy bym tego nie zrobiła. Była bym bardziej rozsądna. Niestety nikogo takiego nie było i ostatni raz okazał się faktem. Gdzie wtedy byłeś mój Aniele stróżu?

***

-Tak zawalił się mój świat. Nawet nie wiesz po ilu lekarzach jeździłam. Kiedy przyjechałam do Włoch to pierwszą rzeczą jaką zrobiłam to umówiłam się tutaj na konsultację. Wszyscy mówili to samo: Zero wysiłku, nadwyrężania tego barku. Nie chcieli nawet słyszeć tego, że ja byłam skłonna grać nawet na libero. Koniec kariery i już.

Michał wysłuchał całej historii Leny, dobrze wiedział jak ona się czuła. Kontuzja w życiu sportowca to coś najgorszego co może go spotkać.
-Bardzo mi przykro, że tak się stało, nie wiem do końca co powiedzieć.
-Nie musisz nic mówić, w pewnym stopniu już się z tym pogodziłam. Zostaje mi oglądanie meczów w TV lub z trybun.
-Jeśli już jesteśmy przy temacie meczów, co byś powiedziała na mecz Trento-Treviso jutro o 18?- zapytał i uśmiechnął się najpiękniej ja tylko potrafił.
-No i co ja mam teraz zrobić?- myślała. – Ok, pójdę! –Tak mam słabą wolę.
-To jesteśmy umówieni. Tu jest moja przepustka. Pokaż ją ochronie to wejdziesz bez problemu- wręczył jej plastikowy blankiet.- A jak się czuje Twoja siostra?
-Ciężko powiedzieć, pierwszy raz spotkała nas taka sytuacja. Ja też do końca nie wiem co o tym myśleć.
-To był wasz szef, prawda?- zapytał.
-Tak, Roberto należy do dość ekspresyjnych osób. Naprawdę dziwiło mnie jego zachowanie. Najbardziej niewytłumaczalne jest to, że on z moja siostrą tworzą coś na wymiar związku, jeśli można to tak nazwać.
-Jego zachowania nic nie tłumaczy.
-Wiem o tym, sama jestem ciekawa co ma zamiar z tym zrobić.
-Bądźcie ostrożne, szczególnie Sara jeśli mówisz, że ją coś z nim łączy. Po takich ludziach nigdy nic nie wiadomo- przestrzegł ją. Miał ochotę się nią zaopiekować, być dla niej wsparciem. Nie mógł sobie wybaczyć tego głupiego wyskoku.
-Chyba powinniśmy już wracać- zwróciła mu uwagę. W parku spędzili ponad 2 godziny. Na dworze zrobiło się już ciemno i dość chłodno.
-Dziękuję Ci za drugą szansę- powiedział Michał odprowadzając Lenę do samochodu.
-Przeprosiny przyjęłam, ale Ci nie wybaczyłam, o to musisz się już bardziej postarać- spontanicznie pocałowała go w policzek i wsiadała do volvo.
-Oj Panie Winiarski, co Ty ze mną robisz, na Ciebie nie można się długo gniewać. Może on naprawdę nie kłamał- jechała rozmyślając o nim i jutrzejszym meczu.

***

Wyjaśniajmy nieporozumienia które się między nam rodzą. Czasami warto zawalczyć o swoje. Nic nie stracimy, a możemy coś zyskać.

***

W tym samy czasie…

Dzwonek natarczywie dawał o sobie znać, ze ktoś stoi przed drzwiami. Sara nie miała najmniejszej ochoty iść otworzyć. Gdy po 15 minutach nadal nie ucichł, ruszyła do drzwi.
-Roberto! Nie będę z Tobą rozmawiać! –usiłowała zatrzasnąć mu drzwi przed nosem.
-Dasz mi może wyjaśnić! –udało mu się wejść.
-Twojego zachowania nic nie tłumaczy. Widzisz co mi zrobiłeś- pokazała śliwę pod okiem.- Nie uratuje Cię nawet ten bukiet konwalii- wiedział, że to jej ulubione kwiaty.
-Wiem, że i 1000 bukietów Ci tego nie zrekompensuje. Mogę Ci obiecać, że to się nie powtórzy- chciał ją przytulić do siebie, ona jednak dzielnie mu się nie dała i nadal stała w tym samym miejscu.
-Może kiedyś mi wybaczysz? Chcę Ci powiedzieć że na twoje konto i Leny wpłynęła pokaźna premia za wczorajszy dzień. Mamy kontrakt na kolejne pół roku. To zasługa Twoja i modelek.
-Już mi tak nie schlebiaj! Radzę Ci za to pomyśleć o swoim życiu. Byłeś wczoraj na haju i widzisz jak to się skończyło. Jeszcze jeden taki wyskok a odchodzę i zabiorę ze sobą Lenę- była stanowcza. Co z tego że coś do niego czuła, musiała bronić siebie i siostry.
-I kto Ci da pracę?!- zaśmiał się, ale było widać, że zaczął czuć się niepewnie.
-To już nie będzie twoja sprawa! A teraz bardzo Cię proszę wyjdź!- wskazała mu drzwi.
-Zastanów się co mówisz!
-Nie będziesz mi mówił co mam robić! To był ostatni raz jak tak mnie potraktowałeś. Nie dam sobą pomiatać! Nie jestem żadnym workiem treningowym!
-Przecież Ci mówię ze to się nie powtórzy! –ich rozmowa zamieniała się w totalną kłótnię.
-Uwierzę jak zapiszesz się do jakiegoś ośrodka z walką z uzależnieniami i zaczniesz się leczyć! Możesz zapomnieć o wspólnych nocach czy kolejnych wypadach gdziekolwiek!! Od teraz łączą nas wyłącznie sprawy zawodowe!- sama była zaskoczona swoja postawą, że potrafi być taka twarda. Musiała wałczyć o swoje.
-Jeszcze za mną zatęsknisz! –powiedział i trzasnął drzwiami.

***

Jak chce to potrafię być silna jak G.I. Jane ,przebiegłą jak Lara Croft, nawet jeśli wcześniej znałeś mnie jako Pretty Women.

***
  

Rozdział troszkę krótki ale mam nadzieje że mi wybaczycie, nie mam za dużo czasu żeby pisać, a nie chciałam was zawieść.
Wiem ze nie ma w tej notce Mariusza, Oli i Łukasza, ale chciałam się skupić na wyjaśnieniu sprawy Leny z Miśkiem.
Szczerze planując to opowiadanie nie spodziewałam się, że to wątek Oli i Mariusza przypadnie wam tak do gustu. Ja raczej skupiała się na wątkach sióstr Stefańskich, Michała i Łukasza, a Ola i Mario mieli być takim dodatkiem. Teraz będę musiała chyba rozbudować tę część opowiadania, bądźcie cierpliwe bo na razie nie ma za dużo pomysłów.
W rozdziale pojawiała się wreszcie przeszłość Leny, teraz już wiadomo dokładnie co jej się stało i dlaczego nie gra.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz