Opowiadanie w pierwotnej wersji można znaleźć również na onecie pod adresem
www.siatkowka-a-milosc.blog.onet.pl
Jednak po tym jak onet się zaczął psuć przeniosłam je tutaj.

sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 3.


-Co Ci się stało? Wyglądasz jakbyś taplał się w smarze.-zapytał Kadziu, śmiejąc się ze swojego najlepszego kumpla. -Nie czekaj nic nie mów, już wiem, po pokazie został urządzony konkurs w zapasach i ty wziąłeś w nich udział.-dodał.
-A to? -Winiar spojrzał na swoje niezbyt czyste ubranie.-Jakbyś chciał wiedzieć to pomagałem jednej dziewczynie zmienić koło.
-I co ładna była? Chyba nie skoro nie skorzystałeś z jej zaproszenia w ramach podziękowania, albo to ty nie przyjąłeś propozycji.-No tak cały Łukasz jak zwykle myślał tylko o jednym.
-Mylisz się, laska wisi mi kawę, nawet jej proponowałem żebyśmy poszli, ale się gdzieś spieszyła.
-Jasne zawsze tak mówią, a potem za cholerę nie można się z nimi skontaktować. Dała Ci chociaż numer telefonu, czy to ty podałeś jej swój? -zapytał.
-Dała mi swój numer i co dziwne powiedziała żebym zadzwonił kiedy znajdę chwilę czasu, tak jakby wiedziała że mam dość napięty grafik.
-No to pół biedy może odbierze od Ciebie telefon. A tak w ogóle to ładna jakaś? -dopytywał się Kadziewicz.
-Łukasz odpuść, normalna miła dziewczyna. A ty co robiłeś cały wieczór?
-Drogi Panie Michale jakbyś myślał trochę bardziej kreatywnie to byś się domyślił że z tym-wskazał na swoja stopę w gipsie, można robić niewiele rzeczy.
Michał roześmiał się.
-No to jak nie chcesz rozmawiać o tej dziewczynie to chociaż opowiedz mi jak było na pokazie i na przyjęciu i jak tym razem poszło Mateyowi?
-No dobra, ale nie ma za dużo do opowiadania. Pokaz jak pokaz nudy przynajmniej dla mnie, a zaraz po pokazie Matey miał jakiś telefon i powiedział że spada i tyle go widziałem. Postanowiłem wyjść z nim i on pojechał, a ja pomogłem tej dziewczynie.
-Matko z ojcem jakie nudy. To ty miałeś być moim oknem na świat. Przecież ja tu zwariuje.
-Już nie narzekaj, nikt Ci tu nie kazuje siedzieć, zabieraj swój tyłek do Polski jak Ci nie pasuje.-Michał rzucił w Kadziewicza poduszką, ten nie był mu dłużny.
-Dobra już nic nie mówię, tak tylko sobie głośno myślałem.-powiedział udając skruszonego.
-No to dobrze. To ja spadam na górę się wykąpać, a ty tu sobie siedź. Widzę ze poznajesz nowe gatunki muzyczne.-wskazał na telewizor, gdzie w tej chwili leciała piosenka Britney Spears.
-Przecież wiesz ze jeszcze nie kumam dobrze po włosku, zwroty z boiska, a normalne życie to co innego.-wkurzył się widząc że przyjaciel się z niego nabija.
-Ok już idę nie będę wchodził wściekłemu Kadziewiczowi w drogę, bo to się źle skończy.-wstał i zaczął powoli wchodzić na górę.
-Winiar, a może ta twoja księżniczka, którą uratowałeś podszkoli mnie we włoskim?! -zawołał Kadziu
-Nie wydaje mi się! -odkrzyknął
-Hej ty coś przede mną ukrywasz, mnie nie oszukasz! -zawołał za przyjacielem.
Nie doczekał się jednak odpowiedzi. Choć Winiar słyszał te słowa zdecydował, że nie musi mu o wszystkim mówić.

***

Czy spotkania w naszym życiu to tylko i wyłącznie przypadek? A może jesteśmy pionkami, które Ktoś tam na górze przestawia i ustawia tak a nie inaczej. Podobno nic nie dzieje się bez przyczyny, a każde wydarzenie w naszym życiu do czegoś nas prowadzi.

***

Podjechała pod dom, w salonie paliło się światło, czyli Sara na nią czekała. Zaparkowała pośpiesznie na podjeździe i wbiegła do domu. Od razu przywitał ją głos siostry.

-Nareszcie Lena, co tak długo? -zapytała zachrypniętym głosem.
-Sara strasznie Cię przepraszam, ale złapałam gumę i jeden facet pomagał mi zmienić koło.-wyjaśniła.
-A już myślałam, że mnie wystawiłaś i zostałaś na przyjęciu po pokazie. Albo że Roberto Cię nie puścił do mnie, choć tak go o to przez telefon prosiłam.-wstała by pomóc siostrze rozpiąć niewygodną sukienkę.
-Nie Roberto nie robił żadnego problemu. Powiedział że dla Ciebie wszystko i zapytał czy wyzdrowiejesz do następnego pokazu, bo za Tobą tęskni. Uciął mi wykład jaka Ty jesteś wspaniała i niezastąpiona.- uśmiechnęła się i puściła siostrze oczko.
-Oj przestań już przecież wiesz że z Roberto to był tylko taki jednorazowy wyskok i nie rób mi  tu żadnych aluzji. -skarciła młodsza siostrę.
-No nie wiem czy taki jednorazowy. Jak dobrze pamiętam to trwało miesiąc, później była przerwa i znowu było coś około miesiąca. A może mam Ci przypomnieć jak codziennie przygotowywał Ci śniadania do łóżka.-dogryzała Sarze.
-Chcę Ci przypomnieć, że to ja w tej rodzinie jestem najstarsza i mogę robić co mi się podoba. -oburzyła się.
-Dobra przecież ja tak tylko. Jak się czujesz? Nie wyglądasz za dobrze. -popatrzyła na platynową blondynkę, jej czerwony nos i podkrążone oczy.
-Czuje się lepiej niż wyglądam, niedawno przeglądałam się w lustrze, więc wiem co mówię. Widzę że już zmieniłaś temat, to mów mi tu zaraz kto Ci pomógł zmienić oponę? Jakiś przystojniak czy stary dziad?

-No tak cała Sara, jak sama nie jest na tapecie to od razu zmienia się w miłą dziewczynę -pomyślała Lena i wyszła do kuchni po coś do zjedzenia.

-No mów w końcu.- niecierpliwiła się.
-Siostra zejdź ze mnie, nieważne kto mi pomógł. Podziękowałam grzecznie i każde odjechało w swoja stronę.-usiadła obok siostry zajadając się musli.
-Nie wierze! Jak ty jesteś wychowana! Nie zaproponowałaś mu nawet kawy? –niedowierzała siostrze.
-Spieszyłam się do Ciebie, może sobie przypomnisz jak mi rano jęczałaś kiedy wychodziłam, żebym się pospieszyła, bo jeszcze umrzesz przez tą chorobę.
-No wiesz, że ja zawsze tak panikuję kiedy coś mi jest. Ale dobrze skoro siostra jest dla Ciebie najważniejsza to dziękuje Bogu za taką rodzinę.- podeszła i przytuliła swoją młodszą siostrzyczkę.
-Jeśli już sobie wszystko wyjaśniłyśmy, czy moja obłożnie chora pacjentka pozwoli mi wziąć prysznic i iść spać? –zapytała.
-A idź…-machnęła ręką. Ale od jutra zabieramy się za dobre wychowanie bo widzę że parę rzeczy wyleciało Ci z głowy.-położyła się powrotem na kanapie przesyłając siostrze buziaka.

-Mam nadzieje że Sara odpuści mi mojego tajemniczego wybawiciela i nie będzie jutro o niego pytać. I tak by mi nie uwierzyła kogo spotkałam, a powiedziała by mi że ubarwiam rzeczywistość jak małe dziecko. Ja jednak spotkałam tego który był dla mnie siatkarskim wzorem. To on kiedyś sprawił że siatkówka stała się dla mnie powietrzem bez którego ciężko mi było żyć.

Pogrążyła się w swoich myślach, zatrzasnęła drzwi łazienki, a wszystkie wspomnienia zaczęły wracać.


***
"Tyle wspomnień o Tobie
Chodzi po mojej głowie
Wypełniają mój cały świat
Tyle wspomnień o Tobie
Chodzi po mojej głowie
Jakby nagle miał się skończyć nasz świat.

Kolejny sen w którym znów śnię o Tobie
Zaczarowany raj po zamknięciu powiek."

(Verba- Tyle wspomnień o tobie)


W tym samym czasie w Polsce…

Wysoki brunet otworzył drzwi swojego apartamentu przed piękną szatynką. Mieszkanie robiło wrażenie na każdej osobie która tu przychodziła, przejrzyste, dwu poziomowe z wielkim oknami z których rozpościerał się piękny widok na łódzki las. Na dole był duży salon urządzony w nowoczesnym stylu, Kuchnia połączona z jadalnią i łazienka dla gości. Piętro zaś było miejscem spokojnym z 3 sypialniami i ogromną łazienką. Kogo jak kogo, ale tego faceta było stać na takie luksusy.

-Zapraszam do środka.-wskazał dziewczynie pomieszczenie po prawej stronie korytarza. -Rozgość się przyniosę tylko coś do picia i daj mi swój płaszcz, odłożę go na odpowiednie miejsce.

Dziewczyna podeszła do regału który wisiał nad telewizorem i zaczęła przyglądać się rozmaitym  fotografią, które na nim stały. Chłopak oparł się o framugę drzwi i przyglądał się jej z pożądaniem w  oczach.

-Widzę że podziwiasz moją drugą pasję.- uśmiechnął się do niej wesoło podając kieliszek czerwonego wina.
-Kto to jest? -wskazała na fotografię gdzie patrzyła na nią uśmiechnięta dziewczyna o miedzianych włosach.-To twoja byłą czy jak? Jest prawie na każdym zdjęciu a ty tylko na kilku.- zapytała z zazdrością w głosie.
-Nie to moja współlokatorka, znamy się od dzieciństwa ,a teraz ratuje ją w potrzebie pozwalając jej ze sobą mieszkać.- wyjaśnił szybko, bo zauważył że spochmurniała.

To nic ze przy tym trochę skłamał, wcale  nie ratował Oli z opresji pozwalając jej ze sobą mieszkać. Lubił tak jak jest, zawsze było się do kogo odezwać, powygłupiać się, choć to przed sobą ukrywał czasami życie w takim luksusie trochę go przytłaczało. Ola dawała mu taką namiastkę normalności. Po za tym nie robiła żadnych problemów i wyrzutów co do jego życia towarzyskiego, więc się dogadywali.

- To nie mieszkasz sam? Myślałam że się zabawimy.-ta sytuacja zaczęła ją coraz bardziej irytować.
-Nie martw się dziś mamy cała chatę tylko dla siebie. Olka wyjechała, wróci za dwa dni. – próbował udobruchać dziewczynę jednocześnie odgarnął jej włosy z karku i czule pocałował.
- Mariusz jeżeli tak to w porządku. Gdzie twoja sypialnia? -odwróciła się do niego i zaczęła rozpinać guzki jego koszuli.
-Na górze, ostatnie drzwi po lewej.- odpowiedział, a ona już go ciągnęła za rękę

Nie zdążyli dojść jednak nawet do połowy korytarza, kiedy zaczęli się namiętnie całować i zrzucać z siebie nawzajem części swojej garderoby. Nie zachowywali się cicho, byli przecież sami, a tak się im przynajmniej wydawało. Żadne z nich nie zauważyło że z pod szpary w drzwiach obok sypialni Mariusza wydobywa się słabe szare światło.

***
  

Mam nadzieje że rozdział się podoba, ale jeśli nie krytykę też zniosę.
Teraz kilka spraw
W opowiadaniu pojawili się kolejni bohaterowie, jak już wiecie tym kontuzjowanym zawodnikiem jest Kadziu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz