Ola obudziła się
dopiero po 10. Miejsce które zajmował obok niej Wlazły było puste i zimne. W
mieszaniu panowała głucha cisza. Przez jej głowę przelała się fala paniki-
Zostawił mnie, wykorzystał i zostawił. Zacisnęła powieki, jednak bardzo szybko
znowu je otworzyła, ponieważ gdy tylko zamykała oczy widziała sceny z
ostatniego wieczoru z ostatniej nocy. Z impetem podniosła się z łóżka i właśnie
wtedy zobaczyła kartkę napisaną przez Mariusza: „Muszę coś załatwić. Nie ruszaj się stąd, wrócę wieczorem. Kocham Cię
M.” Trzymała ją w dłoniach, wpatrując się w nią jak w los na który padła
wygrana miliona dolarów. „Kocham Cię M”, „Wrócę wieczorem”, „Kocham Cię”, „Nie
ruszaj się stąd”, „Kocham”, „Wrócę wieczorem”, „Kocham Cię M”. Czytała i ciągle
powtarzała ostatnie zdanie. Czuła się jak we śnie, a może ciągle się nie
obudziła i dalej śni. Czy to co wczoraj się wydarzyło stało się naprawdę? Czy
taki był finał? Ciągle się mogła w to uwierzyć. Zaufał jej, przekonał się że
mówiła prawdę. Tylko dlaczego go tutaj ze mną nie ma?- cisnęło jej się na usta.
Trening, pewnie jest na treningu- powtarzała jak mantrę.- Ale dlaczego do
wieczora?- znowu jakiś chochlik rzucił tym pytaniem. Dość!- skarciła się w
myślach. Postawiła na pozytywne nastawienie i zaczęła układać plan na wieczór.
Kolacja, wino, szczera rozmowa, tak szczera i długa rozmowa z Mariuszem. Taki
był jej plan na dzisiejszy dzień.
***
- O BOŻE !
- Co się stało ?
- Czuje nietoperze w brzuchu...
- To chyba motyle.
- Nie wiem, w każdym razie kłują ,ałć to boli, o nie ja spotkam miłość !
- Pokaż, może chora jesteś. Sprawdzę...
- Nie ! To się nasila kiedy się zbliżasz, to Ty ! To Ty jesteś mordercą !
- Ja ? Kogo niby zamordowałem ?
- Moją samotność ! Moje bezkresne użalanie się nad sobą ! Ja Cię kocham !!
- Co się stało ?
- Czuje nietoperze w brzuchu...
- To chyba motyle.
- Nie wiem, w każdym razie kłują ,ałć to boli, o nie ja spotkam miłość !
- Pokaż, może chora jesteś. Sprawdzę...
- Nie ! To się nasila kiedy się zbliżasz, to Ty ! To Ty jesteś mordercą !
- Ja ? Kogo niby zamordowałem ?
- Moją samotność ! Moje bezkresne użalanie się nad sobą ! Ja Cię kocham !!
***
Wlazły podjechał pod tak dobrze mu znany drewniany
domek. Na tyłach tego domu spędził niejeden ciepły letni wieczór. Wpatrywał się
wtedy w gwiazdy, a u jego boku siedziała Kamila. Dziś sceneria była inna, ale
wspomnienia czy tego chcesz czy nie i tak utorują sobie drogę do naszej
podświadomości. Wszedł po dwóch schodkach i zapukał w hebanowe drzwi. Po kilku
minutach otworzyła mu je starsza ok. 70 letnia kobieta.
-Dzień dobry Pani Krysiu. Nie wiem czy mnie Pani
pamięta, jestem Mariusz, Mariusz Wlazły. Przyjaźniłem się kiedyś z Pani wnuczką
Kamilą- kobieta spojrzała na niego i widać było że się waha czy ten młodzieniec
stojący przed nią na pewno mówi prawdę. Po chwili się jednak uśmiechnęła co
oznaczało że sobie go przypomniała.
-Mariusz, a tak pamiętam Cię kochanie. Co Cię do mnie
sprowadza? Tak dawno Cię nie widziałam.
-Chciał bym o coś Panią zapytać. Mam nadzieje że mi
Pani pomoże.
-Oczywiście syneczku, ale w czym ja starsza pani miała
bym Ci pomóc? Ty teraz jesteś gwiazdą tak? Widziała w telewizji. Całe miasto
jest z ciebie takie dumne. Ale pytaj, pytaj. Może usiądziemy najpierw tutaj
przed domem- Mariusz pomógł kobiecie zejść po schodach i podprowadził do Ławki.
-Czy ma Pani jakiś kontakt z Kamilą?- staruszka
spojrzała na niego zagubionym wzrokiem, nie wiedząc co odpowiedzieć.
-Kamilka, moja kochana wnusia, tak była u mnie
niedawno, pokazywała zdjęcia, mówiła jak się jej wiedzie. Szkoda że tak mało
czasu ma dla mnie, ale rozumiem teraz młodzi żyją inaczej tacy są zabiegani nie
to co my starzy.
-Mówiła Pani że ma jakieś problemy?
-Nie broń Boże, wszystko zachwalała. Nawet obiecała że
mnie zabierze ze sobą, ale co ja bym tam robiła. Starych drzew się nie
przesadza, nie odnalazła bym się w tamtym świecie, mi dane jest żyć tutaj.
Żałuję tylko jednej rzeczy, że nie zobaczę…- urwała.
-Czego Pani nie zobaczy?- dopytywał Szampon.
-Nic, nic tak tylko głośno myślę, starzy ludzie tak
mają. Ty kochałeś moja wnuczkę prawda?
-Tak kochałem, kiedyś kochałem. Teraz chciał bym jej
pomóc, ale muszę wiedzieć o pewnej rzeczy. Myślałem że mi Pani w tym pomoże.
-To pytaj kochanie pytaj- zachęciła go niczego
nieświadoma.
-Czy Kamila ma dziecko?- w oczach babci Krysi pojawił
się strach.- Proszę mi odpowiedzieć to bardzo ważne.
-Ja nic nie wiem!- z miłego tonu rozmowa zaczęła przybierać
bardziej agresywną formę.
-Dlaczego się Pani denerwuje, ja proszę panią tylko o
jedną odpowiedź- nalegał Wlazły.
-Powiedziała że nic nie wiem, jestem zmęczona, muszę
się iść położyć- wstała pełna werwy, której pozazdrościła by jej niejedna
rówieśniczka i zmierzała w kierunku drzwi.
-Ja widzę że Pani coś wie. Zawsze mnie pani lubiła, ja
chcę tylko dowiedzieć się prawdy. Inaczej nie będę mógł pomóc Kamili-
postanowił podjeść ją w ten sposób.
-To Kamilka ma jakieś problemy?- zawahała się.
-Nie są to duże problemy, ale musze wiedzieć
absolutnie wszystko- nie chciał doprowadzić do zmartwień pani Krysi więc trochę
uprościł sprawę.
-Ale ona zabroniła mi mówić cokolwiek.
-Ja nikomu nie powiem- uspokoił ją.
-Dobrze, ale obiecaj że to zastanie między nami. Ja ją
tak prosiłam żeby przywiozła tutaj Markosa, chciała bym go poznać, zobaczyć nie
tylko na fotografii.
-Kim jest dla Pani Markos?- spytał, chociaż już
domyślił się odpowiedzi.
-To mój prawnuczek, jest taki śliczny, ma dwa latka-
na myśl o chłopcu twarz kobiety przybrała łagodny wyraz.
-Dziękuje Pani, to chciałem usłyszeć- uściskała jej
dłoń i szybko pobiegł do samochodu. Starsza pani zastanawiała się czy postąpiła
właściwie, ale przecież ten młodzieniec obiecał nikomu nie mówić. Po za tym
czuła się szczęśliwa że mogła wreszcie komuś powiedzieć że doczekała się
prawnuka.
***
Człowiek gdy ma wybór wybiera zwykle dobro, zło
wybiera wtedy gdy wydaje mu się że nie ma wyboru.
***
Włochy…
-Michał może byśmy już
wstali, widziałeś która jest godzina- Lena głaskała go po głowie, a ten wtulony
do jej boku nawet się nie poruszył.
-Ale kochanie mam wolny
dzień, co będziemy robić? Mi jest tutaj tak dobrze.
-Ty naprawdę masz ochotę
spędzić cały dzień w łóżku?- roześmiała się.
-A czemu by nie, z Tobą mógł
bym spędzić tutaj nawet wieczność.
-Ale mi się już kości
zastały, a wieczorem mam pokaz próbowała jakoś skłonić Michała by ją wypuścił
ze swoich objęć.
-To zaraz je rozruszam-
Misiek pochylił się nad nią a jego ręce powędrowały na jej piesi.
-Tobie ciągle mało, zaraz
wyjdziesz na jakiegoś erotomana.
-Ja erotomana- całował jej
szyje by znowu zjechać ustami w okolice jej piersi.- Co ja mam na to poradzić,
że tak na mnie działasz- językiem rozchylił jej usta, a ona przyjęła go z
ochotą tak ja tego oczekiwał. Całowali się coraz zachłanniej, kiedy nagle Lena
przerwała.
-Słyszysz- zaczęła
nasłuchiwać.
-Nie- wrócił do całowania
dziewczyny, tym razem pocałunkami obdarowywał jej brzuch zjeżdżając ustami
coraz niżej.
-Przestań, ja naprawdę coś
słyszę- tym razem oboje zaczęli wsłuchiwać się w odgłosy dobiegające z dołu.
-Kadziewicz- wyszeptał.
-Sara- dopełniła Lena.
Zerwali się z łóżka, szybko wkładając na siebie części garderoby. Po około
minucie można było powiedzieć że są ubrani. Zeszli na dół jak gdyby nigdy nic
kierując się do kuchni.
-Czemu mnie to nie dziwi że
Cię tutaj widzę- Sara zażartowała sobie widząc Lenę, które ciągle jeszcze
poprawiała ubranie.
-To co nie mogę już
odwiedzić swojego chłopaka?
-Ależ możesz, nawet jeżeli
te odwiedziny przeciągnęły się przez całą noc i pół kolejnego dnia- dopiekła
jej.
-Święta się znalazła, a tak
w ogóle to co ty tutaj robisz?
-Przecież tylko sobie
żartuje nie mogłam się powstrzymać widząc Miśka w koszulce na lewą stronę- spojrzała
na Michał który po jej słowach zauważył swój błąd i zaczerwienił się lekko
drapiąc się przy okazji po głowie.- Dziś pokaz, Roberto by mnie zabił jakbym
się nie pojawiła. Chyba nie zapomniałaś?
-Możecie na chwile przestać!
Nie widziałyście się zaledwie jeden dzień a gadacie jak najęte. Ja chciał bym
was o coś zapytać- wtrącił się Łukasz.
-Już się robi- zaśmiała się
Lena, i wykonała ruch ze zasuwa swoje usta niewidzialnym zamkiem.
-Wiecie że za niecałe dwa
tygodnie kończy się tutaj sezon i że oboje z Winiarem dostaliśmy powołanie do
kadry. Co byście powiedziały na krótkie wakacje w Polsce przed zgrupowaniem?
-A myślałam że już nigdy o
to nie spyta, stęskniłam się już za Polską- uradowała się Sara.
-Czyli co? Chcecie jechać?-
zapytali równocześnie Misiek z Kadziem.
-No pewnie że chcemy, a
raczej ja chce nie wiem jak Lena? Może jej się marzą jakieś Seszele- starsza
Stefańska wskazała na siostrę.
-Jesteś wredna, pewnie że
pojadę, ale co z Roberto?- stwierdziła zagubiona.
-Należy nam się krótki
urlop, nic mu się nie stanie jak znikniemy mu z oczu na jakiś czas. Jakoś to z
nim załatwię. Przecież mamy telefony, jak będzie czegoś potrzebował to może się
z nami skontaktować. Polska to nie bezludna wyspa.
-No to jedziemy!- posumował
radośnie Kadziewicz.- Poznacie chłopaków z drużyny, urządzimy jakaś imprezę
zapoznawczą
-Temu jak zwykle tylko
imprezy w głowie-stwierdził Michał.- Sara jak tam twoje urodziny? Mam nadzieje
że Kadziu Ci nie narobił wstydu w tej operze?
-Był boski, on, on jest
najlepszy na świecie- puściła oczko do ukochanego.- Widzę że wy tutaj też nie
marnowaliście czasu. Byle tylko nie okazało się za 9 miesięcy że to był bardzo
owocne wypełniony czas- zażartowała.
***
Wiesz jaki byłby mój idealny dzień?
Taki spędzony cały z Tobą. Niepotrzebne mi są wielkie wyprawy na Karaiby, ani
prezenty za miliony euro... Twój uśmiech, Twoje usta, Twój oddech, Twoje
ciepło... największe skarby mojego świata. Ktoś powiedziałby 'Tylko tyle jej
trzeba' a ja powiem, że potrzebuję wszystkiego, żeby być szczęśliwa. tak się
składa, że Ty jesteś dla mnie wszystkim.
***
-Kamila okłamałaś mnie!-
Mariusz wysiadł właśnie z samochodu i zobaczył brunetkę która zmierzała do jego
mieszania.
-Mariusz gdzie ty byłeś
przez te dwie noce? Martwiłam się!- odezwała się do niego jakby słowa
wypowiedziane przed chwilą przez Wlazłego w ogóle nie padły.
-Powiedz mi martwisz się o
mnie, czy o moje pieniądze?!- nie spuścił z tonu, był wściekły. Już wiedział że
został kolejny raz przez nią oszukany, ona nadal udaje że nie wie co się
dzieje.- Próbowałaś mnie omotać, a potem wyciągnąć ode mnie pieniądze tak!? Nie
podejrzewałem że z Ciebie tak materialistka, myślałem że wróciłaś bo naprawdę
mnie kochasz! Teraz to i tak się nie liczy. Nie kocham Cię, brzydzę się tobą,
nawet nie wiem jak mogłem kiedyś darzyć cię uczuciem!
-Uspokój się ludzie patrzą!-
chwyciła go za ramię chcąc pociągnąć w stronę wieżowca.- Porozmawiajmy w domu.
-Co mnie obchodzą teraz
ludzie, niech sobie patrzą i widzą że nawet życie sportowca nie jest kolorowe!
Ja też mam jak widać problemy!- wrzeszczał na nią.- A tak po za tym to jest mój
dom i pójdę do niego kiedy sam będę tego chciał. Popełniłem błąd że Cię do
niego wpuściłem. Niewiele brakowało, a stracił bym przez Ciebie Olę! Dlaczego
to zrobiłaś? Czekam na wyjaśnienia!
-Potrzebowałam tych
pieniędzy mam pełno długów. Nie mam z czego utrzymać syna- pierwszy raz po jej
twarzy popłynęły szczere łzy.
-I taka z ciebie matka, że
zostawiasz własne dziecko i jedziesz omotać swojego byłego byle tylko wyciągnąć
jak najwięcej kasy.
-Nie miałam wyboru,
próbowałam już wszystkiego. Myślałam że to jedyne wyjście.
-No to się myliłaś! Szkoda
że nie wpadłaś na to żeby się zwrócić do mnie o pomoc jak do starego
przyjaciela. Tylko musiałaś odgrywać tę całą szopkę!
-Przepraszam!- odpowiedziała
zdesperowana.
-Przeprosiny tutaj nic nie
pomogą, teraz pójdziesz na górę, spakujesz swoje rzeczy i znikniesz z mojego
życia raz na zawsze!
-Mariusz nie rób mi tego, ja
nie mam po co tam wracać!- uwiesiła się jego ramienia.
-Masz dziecko, on Cię potrzebuje.
Pożyczę Ci 30 tysięcy euro. Może nie powinienem tego robić, ale jeżeli to ma
pomóc również twojemu synowi to jestem skłonny tak postąpić. Musisz mi tylko
obiecać że już nigdy nie pojawisz się w moim życiu- był na nią zły, nie chciał
już dłużej na nią patrzeć ale kiedy pomyślał o tym dziecku zrozumiał że ono nie
jest niczemu winne, dlatego zdecydował się na ten gest.
-Jesteś dla mnie taki dobry-
rzuciła mu się na szyję, Wlazły skrzywił się i odsunął ją od siebie z rezerwą.
Jednak ten pierwszy gest brunetki nie pozostał bez znaczenia dla dziewczyny
która stała kilkanaście metrów dalej.
***
Największy ból mogą nam zadać tylko osoby najbardziej
kochane. Najgorszy, bo zaczajony, zaskakujący wróg to ten, który jest najbliżej
ciebie.
***
Ola postanowiła przygotować kolację, pełna
werwy wybrała się na zakupy. W trakcie stwierdziła że nie ma stosownego
ubrania, a w szafie w mieszkaniu Mariusza wisiała odpowiednia sukienka. Po
zakupach ruszyła w tamtą stronę, świat wydawał się jej taki piękny, taki kolorowy.
Gdy wyszła z zakrętu zobaczyła dobrze znaną jej parę. Kamila trzymała pod rękę
Mariusza, on coś do niej mówił, a później to się stało Dziewczyna rzuciła mu
się na szyje, a Oli momentalnie do oczu nabiegły łzy. Odwróciła się, nie
chciała dłużej tego oglądać. Poczuła ogromny ścisk w klatce piersiowej, zaczęło
brakować jej tchu, a później wybuchła płaczem. Nie mogła więc zobaczyć że
Mariusz odsuwa od siebie brunetkę z wielką niechęcią. Jej ciało przeszyła fala
bólu, siatki z zakupami omal nie wypadły jej z rąk. Pojawiło się niebotyczne
rozczarowanie, poczuła się oszukana, wyśmiana .A to co miało wczoraj miejsce
było pewnie jakimś kiepskim dowcipem. Świat jest podły. Ruszyła przed siebie
potrącają napotkanych przechodniów. Po prostu ich nie zauważała, w oczach
piekły ją łzy. Te pieprzone łzy. Który raz już przez niego płacze? Ile razy
jeszcze będzie płakać? Dłużej tego nie zniesie. Nawet nie zauważyła kiedy
dopadła drzwi od mieszkania Rafała. Zatrzasnęła jej za sobą i osunęła się na
podłogę. Płacz nie przechodził, nie przynosił ulgi i z każdą chwila było z nią
coraz gorzej.
***
Czy odczuwaliście kiedyś ból tak wielki, że wydawało się wam iż nie
zniesiecie przytłaczającego was ciężaru?
Czy cały wasz swiat runął nagle w posadach zamykając was w swoich
nieubłaganych odmętach?
Czy ktoś komu zaufaliście nadwyrężył to zaufanie, wyciskając je z was
niczym z soczystej pomarańczy?
A może ta cała miłość okazała się tylko zabawą, a on pozostawił po sobie
ból, zagrzebując go w nim niczym w obronnej twierdzy?
***
-Co ja takiego zrobiłam że nie zasłużyłam
na szczęście, na jego miłość? Byłam głupia że się tak nabrałam on pewnie śmiał
się ze mnie kiedy wczoraj mu się oddawałam. Czemu jestem tak naiwna i nadal go
kocham? Czy on jest warto mojej miłości? Czy on w ogóle jest wart czyjejś
miłości?- pytania przesuwały się jak w kalejdoskopie, jak w jakimś gównianym
teleturnieju: „Mariusz Wlazły, moja miłość” Powoli podniosła się i dowlekła
jakoś do łazienki. Spojrzała w lustro, a kiedy zobaczyła swoje odbicie
znienawidziła się jeszcze bardziej. Zaczęła się obwiniać o wszystko. O to że z
nim zamieszkała, że była jego przyjaciółką, że nie przerwała tego tylko drążyła
jeszcze bardziej. Jej wzrok przykuły opakowania tabletek stojących na półce
obok. Przez jej głowę przeleciała myśl: „Zniknę
z jego życia raz na zawsze, zrobię miejsce dla niej. Już nie będzie się musiał
mną przejmować”. Chwyciła opakowania i zanosząc się histerycznym śmiechem
weszła do przedpokoju wyciągając z siatki butelkę wina.
-I tak nie jestem nikomu potrzebna, nikt
się mną nie przejmie- wymamrotała pod nosem.
Wysypała zawartość ampułek na stół i
wkładała jedną po drugiej do ust
popijając wszystko czerwonym winem. Przy 25 tabletce straciła rachubę.
Fale alkoholu powoli uspokajały ją, ale nie na tyle żeby zapomnieć. Kiedy
stwierdziła że już więcej w siebie nie wleje na odwrocie kartki zostawionej
przez Mariusza napisała do niego kilka słów gdzie wytłumaczyła swoją decyzję.
Postanowiła ostatni raz wyznać co do niego czuje. Później odłożyła ją na
stolik. Świat zaczynał się rozmywać, ale jego twarz w jej wyobraźni nadal była
pełna ostrości. Jego oczy, uśmiech, sterczące w każdą stronę włosy, to jak
wykonuje zagrywkę, jak skupia się na każdym ataku. To wszystko będzie w jej
pamięci i pójdzie z nią dalej, do jak miała nadzieje lepszego świata, choć
świata bez niego. On będzie tutaj dużo szczęśliwszy bez niej, skoro tak
wybrał. Nie wiedziała czemu wczoraj
zrobił to co zrobił i po co zostawił ten list, nie chciała się nad tym
zastanawiać. W pokoju robiło się coraz ciemniej mimo zapalonego wcześniej
światła. Barwy z jasnych zmieniły się w czerwienie, brązy, by przeobrazić się w
czerń. Wszechobecną czerń która zaczęła otaczać ja z każdej strony. Wraz z ciemnością
przychodziło uczucie ulgi, ból jakby ustępował, przynajmniej tak jej się
wydawało. Serce zwolniło swój rytm, strach oddalał się od niej by powoli
zniknąć całkiem Ostatni raz wyobraziła sobie jego uśmiechniętą twarz jego
wesołe oczy, a potem mrok pochłonął ją
nie pozostawiając już nic więcej.
***
Chociaż żal to na mnie pora już
Chociaż żal to we mnie świat się kończy tu
Chociaż żal, zamykasz się mój czas
Będę czekać na ciebie tam
Zaczekam na ciebie tam
Chociaż żal to we mnie świat się kończy tu
Chociaż żal, zamykasz się mój czas
Będę czekać na ciebie tam
Zaczekam na ciebie tam
Ciszy już nie boje się
We mnie grają słowa twe
Najpiękniejszy świata skarb
Miałam w dłoniach ciebie tak
Mogę, odejść juz...
We mnie grają słowa twe
Najpiękniejszy świata skarb
Miałam w dłoniach ciebie tak
Mogę, odejść juz...
(P.Markowska- Pożegnanie)
***
Wiem że teraz chcecie mnie zabić,
Macie mnie za wredną małpę, idiotkę i nie wiem co jeszcze po tym co napisałam
wyżej. Muszę wam powiedzieć że czasami tak trzeba.
Chciałam ukazać jaka czasami jest
cienka granica. Jakie wszystko jest kruche i może skończyć się w jednej
sekundzie.
Uczucia opisane powyżej są
prawdziwe. To co czuła Ola czułam ja kiedyś chociaż finał był zupełnie inny.
Nie, nie próbowałam się zabić, ale w pewnym momencie świat przestał mieć
jakiekolwiek znaczenie, nic nie miało sensu.
Od kilku rozdziałów zauważyłam że
Ola stała się mną, ja stałam się Olą. W pewien sposób zatraciłam się w tym
wątku(pewnie dlatego ostatnie rozdziały były takie dobre)
Nie pytajcie mnie czy Ola przeżyje
nie odpowiem na to pytanie. Wszystko okaże się w kolejnych rozdziałach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz