Opowiadanie w pierwotnej wersji można znaleźć również na onecie pod adresem
www.siatkowka-a-milosc.blog.onet.pl
Jednak po tym jak onet się zaczął psuć przeniosłam je tutaj.

sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 18.


-Winiar chodź na chwile!- krzyknął od siebie z pokoju.
Misiek słysząc te słowa byłą bardzo zdziwiony. Nie dochodziła jeszcze 8, a Kadziu  już wstał. To zdarzało mu się bardzo rzadko i było do niego nie podobne. Wszedł do pomieszczenia i zobaczył istne pobojowisko. Po łóżku i podłodze walały się wszelkiego rodzaju części garderoby. W tej całej stercie po środku stał Łukasz ubrany w stalowa koszulę i ciemne jeansy.

-A co Ty się na Oskary wybierasz? Chyba Ci się data pomyliła, bo je rozdawali w zeszłym tygodniu!- oprał ręce na kolanach i zaczął się śmiać.
-Bardzo śmieszne Winiar, bardzo- rzucił wściekłe spojrzenie w jego stronę.
-To co się tak odstawiłeś z samego rana?
-Ja tylko przymierzam na razie.
-Jak to przymierzasz? To gdzie idziesz?
-Na randkę wieczorem! –oznajmił.
-Z kim? Kiedy zdążyłeś się umówić?- nie dowierzał, przecież ostatnio zachowywał się dość dziwnie. A może to ta dziewczyna była powodem takiego zachowania?
-No w sumie to się nie umówiłem, to ma być niespodzianka- wyjaśnił pokrętnie.
-Mów rzesz prosto z mostu, co ja wróżka, że mam zgadywać kto to jest!
-Z Sarą idę na randkę- spuścił głowę jakby się zawstydził.
-Ho, ho, to szybko działasz stary.
-Czego się czepiasz! Ona mi się podoba, chciał bym ją bliżej poznać. Zadzwoniłem do Leny, zapytałem o której będzie w domu, trzeba coś robić. Nie będę stał w miejscu jak Ty!- wypomniał mu.
-Ty się ode mnie odczep! Wczoraj chciałem Lenę pocałować, ale mi uciekła. Już sam nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Może ona naprawdę ma mnie tylko za przyjaciela?
-Nie no zwariuje, najpierw Ola teraz Ty!! -wymksneło mu się.
-Co Ola??- zaciekawiło Michała.
-Nic, nic tak mi się tylko powiedziało. Czy ja wyglądam na psychologa? Musisz sam rozwiązać ten problem. Może do Leny trzeba podjeść sposobem?- usiłował znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji.
-Sposobem tylko jakim?!- zaczął zastanawiać się Winiar.
-A tak w ogóle powiedz mi Sara ma kogoś?- zadał to pytanie, a w duchu czekał tylko na jedną odpowiedź, że jest wolna.
-Z tego co mi wiadomo teraz nie spotyka się z nikim, ale miała problemy w ostatnim związku- zdradził przyjacielowi.
-Jakie problemy?- Łukasz zaczął podejrzewać że to może spowodować jakieś komplikacje.
-Jej poprzedni facet ćpał!- powiedział Michał, nie chciał zdradzać więcej szczegółów. Uznał, że jeśli Sara będzie chciała to sama mu wszystko opowie.
-O kurwa!! To nieciekawie! Ale już jest wszytko dobrze?
-Tak chyba jest ok.
-No to jak wyglądam?- Kadziu rozłożył ręce na boki i okręcił się wokół własnej osi.
-Zaraz padnę u twych stóp z zachwytu- zażartował Misiek.
-Hej, poważnie się pytam?
-Spoko, z resztą jak zwykle. Tylko ogarnij ten syf w pokoju, bo jeszcze zgubisz drogę do drzwi jak będziesz wychodzić- dogryzł mu.
-Ty mądraliński, zajmij się lepiej swoimi sprawami- rzucił w niego butem który akurat miał pod ręką, ale Michałowi udało się w porę zamknąć drzwi.

***

Czasami trzeba być trochę nadgorliwym, gonić los albo złapać szczęście, żeby nam nie uciekło, nie schowało się za rogiem. Wyjść naprzeciw pragnieniom, ponieważ tylko tak możemy je spełnić.

***

-Nie no kurwa świetnie!! Jeszcze mi tego brakowało!!- rzuciła torbą i usiadła przy stole chowając twarz w dłoniach. Tak jak podejrzewała przy porannej rozmowie, a raczej kłótni z Mariuszem popsuła laptopa. Za 40 minut miała pokazać pracę na wykładzie, a tu co laptop odmówił jakiejkolwiek współpracy. Nawet gdyby wiedziała gdzie jest najbliższy punkt naprawy sprzętu to nie zdążyła by na czas. Zaczęła godzić się z tą myślą, że obleje i cała obrona przeciągnie się w czasie.

-Coś się stało?- usłyszała nad sobą męski głos.
-Oprócz tego, że od wczoraj wszystko jest przeciwko mnie, to nic wielkiego się nie dzieje- zobaczyła że obok stoi Rafał kolega z grupy.
-Może nie jest tak źle jak mówisz- usiadł naprzeciwko niej.
-Jak okażesz się ekspertem od komputerów to nie będzie tak źle- próbowała wykrzesać z siebie chociaż odrobinę dobrego humoru.
-Ekspertem to chyba nie jestem, ale zobaczyć nigdy nie zaszkodzi.- przesunął laptop w swoją stronę i coś przy nim majstrował.
-Dziewczyno coś ty z nim robiła? Rzucałaś po ścianach, czy grałaś w kopaną?- roześmiał się.
-Ja go tylko zamknęłam. Da się coś z tym zrobić?- zapytała Ola z nadzieją w oczach.
-Musisz mieć niezła moc w rekach, ale chyba to naprawię – odpowiedział.
-To dobrze mam tu prezentacje dla Szewczyka. Jak dziś jej nie pokażę to wiesz jak będzie.
-A z czego jeśli można wiedzieć?
-Z Ligi Mistrzów siatkarzy- skrzywiła się lekko na samą myśl o tym. Przed oczami zaraz stanęła jej Kamila.
-Musisz chyba mieć jakieś znajomości albo dobre gadane. Mnie ledwo udało się wcisnąć na turniej szermierzy- zaciekawiło go to, że dziewczynie udało się dostać akredytacje na tak ważne spotkanie.
-Mój przyjaciel gra w Skrze Bełchatów- wytłumaczyła.
-To zazdroszczę. Zrobione!- oddał jej komputer.- Tylko już go nie wyłączaj, bo nie wiem czy gdy go ponownie uruchomisz to będzie poprawnie działać. Radzę Ci jednak iść z tym do serwisu.
-Dzięki nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła
-Oblała byś!!- powiedział poważnie, a oboje wybuchnęli po chwili śmiechem.

Prezentacja Oli okazała się jedna z najlepszych, dostała 5 i wyróżnienie. Doktor Szewczyk obiecał szepnąć słówko jednej z łódzkich gazet, że niedługo szeregi uczelni opuści bardzo zdolna studentka.

-To co w nagrodę za uratowanie Ci skóry?- Rafał stał pod drzwiami obok sali wykładowej, gdy ta wychodziła bardzo zadowolona z sobie.
-Piwko?- zapytała.
-Ok., piwko- wyszli razem z uczelni i udali się do najbliższej knajpy.

***

Zmiana otoczenia jest nam niekiedy potrzebna. Możemy zapomnieć o problemach, oddać się zwykłym sprawom, a nuż pojawi się jakaś rzecz  lub osoba warta naszego zainteresowania . Która pozwoli przetrwać to co w danej chwil najgorsze.

***

-Castellani to nas wykończy. Wczoraj mieliśmy taki ciężki mecz, a on dziś odwala taki trening, że szkoda gadać- narzekał Igła. Tak on zawsze najwięcej narzekał, a trzeba było przyznać, że miał najmniej do roboty. Inni mieli pełno podejść do ataku, wyskoków do bloku, zagrywek, a on wykonywał tych elementów o wiele mniej.

-Dobra chłopaki jeszcze 20 okrążeń na koniec i jesteście wolni- zawołał trener i wyszedł.
-Jak myślisz wróci jeszcze?- Krzysiek podbiegł d o Mariusza.
-Chyba nie, ale radził bym Ci biegać.
-Kiedy mi się tak nie chce- użalał się Ignaczak.
-Zrób to dla fanek, które tu przyszły. Nie chcesz chyba wyjść na nieroba- zaczął się śmiać Wlazły. Czasami jednak te fanki na treningu go denerwowały. Niby zachowywały się cicho, ale kiedy trening się kończył zawsze czekały by dostać autograf. Często był tak zmęczony po zajęciach, że nie miał ochoty stać i podpisywać tych karteczek myślał tylko o prysznicu i kanapie w domu.

-No skoro nalegasz to będę to robił dla nich- odezwał się Igła wyrywając go z rozmyślań.- Szczególnie, że jedna jest nowa. Widziałeś?!
-Gdzie nie zwróciłem uwagi?
-Siedzi tam przy schodach- Mariusz spojrzał w stronę wskazaną przez przyjaciela i osłupiał z wrażenia tak bardzo, że aż zatrzymał się i zablokował resztę siatkarzy biegnących za nim.
-Co jest?- Igła przystanął razem z nim.
-Ja ją znam!- powiedział Mariusz i zaczął iść w stronę szatni. Co z tego że nawet 10 okrążeń nie przebiegł. Nie wiedział co się z nim dzieje. Na Kamilę reagował w dwojaki sposób. Z  jednej strony za każdym razem gdy o niej myślał pojawiała się jakaś nutka złości, z drugiej ciągle pamiętał wspólnie spędzone chwile we dwoje.
-A temu co?- Plina podbiegł do Igły z pytaniem co się stało Szamponowi.
-Raczej kto!- Krzysiek skinął głową w stronę siedzącej na trybunach brunetki.

Przeszedł obok gabinetu trenera, który wyskoczył za  nim na korytarz.
-Mariusz stało się coś? Mam nadzieję że to nie żadna kontuzja?
-Nie trenerze, przepraszam nie dokończę treningu, mam pilną sprawę do załatwienia.
-Jak pilna to rozumiem, ale jeśli dasz rade to nadrób te okrążenia wieczorem.
-Spróbuję –wszedł do szatni. Kiedy już się przebrał i miał wychodzić dołączyła do niego reszta zawodników.
-Mario kto to jest?- tak Igła jak zawsze najbardziej ciekawy.
-Moja była!- uciął krótko i wyszedł.

Reszta drużyny spoglądała na siebie „Była dziewczyna, to Mariusz miał kiedyś dziewczynę” kołatało się w głowach każdego z nich.

-Co tu robisz? –podszedł do niej.
-Przyszłam zobaczyć jak trenujesz, to chyba nie zabronione.
-Mogłaś mnie uprzedzić!
-Nawet nie podejrzewałam że mnie zauważysz, ale nie powiem spostrzegawczych masz kolegów.
-I co podobało Ci się?- wciąż stał nad nią. Nie wiedział co się dzieje, chciał na nią nawrzeszczeć, a jednak nie potrafił.
-Mecze są ciekawsze- wstała i zaczęła iść do wyjścia.
-Czekaj gdzie idziesz! Może Cię podrzucić?- nie wierzył, że to powiedział. Dlaczego to robił?
-Dzięki, jak proponujesz to skorzystam- ruszyła pewnym i kuszącym krokiem kilka metrów przed Mariuszem, na jej ustach malował się tajemniczy uśmiech.

***

Jesteś jak demon z otchłani piekielnych pojawiasz się z nikąd, mącisz mi w głowie. Nie mogę przestać o Tobie myśleć, zastanawiać się co Cię tu sprowadziło i dlaczego to była droga prosto do mnie.

***

Stał pod drzwiami w ręku trzymając ciemno herbacianą różę. Długo zastanawiał się jakie kwiaty kupić. Postawił na sprawdzone i uniwersalne, ale kolor wybrał od siebie. Przy najbliższej okazji miał zamiar się dowiedzieć jakie są jej ulubione. Dochodziła 18, pogoda była sprzyjająca więc miał nadzieję, że Sara da się zaprosić na spacer. Słońce powoli zbliżało się ku horyzontowi, kiedy pod dom podjechało granatowe volvo. Sara wysiadła i od razu spostrzegła Łukasza. Stał wyprostowany z szerokim uśmiechem, a w reku trzymał kwiat. Przystojny jak nikt inny.

-Cześć, co byś powiedziała na spacer w miły towarzystwie?
-Bardzo chętnie, pozwolisz tylko że się przebiorę?- otworzyła drzwi.
-Jak dla mnie to nie musisz się przebierać- powiedział Łukasz. Bardzo mu się podobało co dziewczyna ma na sobie. Ołówkowa sukienka podkreślała jej kształty, a czarny płaszczyk dodawał tajemniczości. Jej platynowe włosy idealnie kontrastowały właśnie z tym kolorem, wyglądały na jeszcze jaśniejsze. Całość domykały wysokie szpilki.
-Kadziu daj mi pooddychać, cały dzień w tej kiecce to katorga- spojrzała na niego błagalnie.
-Jasne idź, ja poczekam, a to dla Ciebie- wręczył jej różę.
-Dziękuję, fajnie że herbaciana, oryginalny kolor, nie lubię banalnych rozwiązań- wbiegła po schodach by się przebrać.

Po kilku minutach pojawiła się na dole. Miała na sobie czarne rurki, biały t-shirt i skórzaną czerwoną kurtkę. Na nogi założyła trampki na koturnie.
-Możemy iść- poinformowała Łukasza i wyszli.

Poszli nad jezioro, oboje uznali że to będzie dobry pomysł. To przecież tutaj się spotkali po raz pierwszy. Łukasz opowiadał jej o swoim pobycie w Rosji. Sara bardzo była ciekawa jak wygląda tam życie, jacy są tam ludzie. Kadziu nauczył ją nawet kilku podstawowych słów. Ani się obejrzeli, a na dworze zrobiło się chłodno i pogoda uległa zmianie. Niebo zasnuły ciemne chmury, zaczął wiać silny wiatr.
-Powinniśmy już wracać- postanowiła Sara.
-Tak nie wygląda to najlepiej.

W połowie drogi złapał ich ulewny deszcze, resztę odcinka przebiegli trzymając się za ręce. To raczej Kadziu biegł pierwszy nadając tempo, a Sara zaraz za nim. Kiedy udało im się schronić pod dachem przy drzwiach frontowych Łukasz spojrzała Sarę.

-Ślicznie Ci nawet teraz gdy jesteś całą przemoczona- odgarnął jej grzywkę z czoła, a swoją dłoń pozostawił na jej policzku.
-Tak wyglądam jak zmokła kura- próbowała ukryć zażenowanie. Zawsze chciała wyglądać perfekcyjnie, w jej zawodzie każda wpadka była niewybaczalna.
-Jak dla mnie to możesz wyglądać ja piękna zmokła kura- przybliżył swoją twarz do jej ust, spojrzał je w oczy i pocałował. Dziewczyna stał nieruchomo by po chwili rozchylić usta i odwzajemnić pocałunek. Całowali się spokojnie i delikatnie. Sara oderwała się od Łukasz i popatrzyła na niego spod firanki rzęs.
-Może wejdziesz, bo inaczej się przeziębimy- otworzyła drzwi i oboje weszli do mieszkania.

***

Podaruj mi coś czego nie zdobędę sama, a wtedy ja szepnę Ci: „Możesz mnie dotknąć”
Może pozwolę byś ze mną budził się, może powiem Ci, jakie lubię wino.
Może pozwolę Ci zapalić świeczkę, gdy w pewną  noc zgaśnie światło…

***

  

                 Tylko słabi się poddają, ja do słabych nigdy nie należałam.

Aga dziękuje Ci za postawienie mnie do pionu, przeczytałam Twój komentarz kilkakrotnie z każdym kolejnym przeczytaniem znajdowałam w nim coraz większa siłę przebicia do mojej osoby, do mojego wnętrza

„Jestem pewna, że podejmiesz właściwą decyzję. Bo jeżeli wyjmiesz odpowiedź prosto z serca to jestem pewna, że ono bije w jakimś stopniu dla tego opowiadania, a już na pewno dla siatkówki. I nawet wiem jak ta odpowiedź będzie brzmiała :)”

A te słowa mnie po prostu rozwaliły od środka. I odpowiedź brzmi: TAT, TAK, TAK

Oczywiście innym osobą też dziękuje. To była taka moja chwila słabości. Chcę powiedzieć że się nie dam i póki starczy mi sił i ochoty na pisanie będę to robić dalej dla was, a  przede wszystkim dla siebie.

Z racji tego że miałam ogromny przypływ weny rozdział publikuje już dziś. Mam nadzieje że nie zawiodłam z jego poziomem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz