Opowiadanie w pierwotnej wersji można znaleźć również na onecie pod adresem
www.siatkowka-a-milosc.blog.onet.pl
Jednak po tym jak onet się zaczął psuć przeniosłam je tutaj.

sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 5.


W Polsce…

-Witam moja dziką kotkę.-Mariusz z zadowoleniem przywitał się z dziewczyną z którą spędził noc i pocałował ją w nagie ramię.
-Cześć! Która godzina? -odpowiedziała mu przeciągając się.
-Jest przed 8,tak więc spokojnie, nie musimy się spieszyć. Chcesz iść pod prysznic czy najpierw napić się kawy? -zapytał cały w skowronkach, przypominając sobie wczorajszą noc.
-Mam pomysł, może ty weź prysznic, a ja zrobię nam pyszną kawę –zaproponowała.
-Dobrze, ale obiecaj mi, że postarasz się do mnie dołączyć.
-No nie wiem czy sobie zasłużyłeś.-Wyszła z łóżka i założyła na siebie tylko koszulę Mariusza. Ten poszedł za jej przykładem, nie ubierając się jednak udał się do łazienki.

Zeszła na dół i doznała szoku. Przy szafkach kuchennych krzątała się zgrabna dziewczyna, a jej długie kasztanowe włosy swobodnie opadały na ramiona.

-Dzień dobry-powiedziała ze złością w głosie i usiadła na wysokim krześle przy wyspie na środku kuchni.
Dziewczyna odwróciła się, z jej twarzy nie można było wyczytać żadnej emocji, oczy nie zdradzały nic, były zimne i puste.
-Ty pewnie jesteś Olga współlokatorka Mariusza. Wspominał mi coś tam o tobie.-Sytuacja ta była dziwna i wkurzyła ją, chociaż to ona- Anka spędził noc z Wlazłym, a nie ta tutaj.
-Jestem Ola nie Olga…-odpowiedziała chłodno. -Przykro mi ale nie mam teraz czasu na ucinanie sobie z Tobą pogawędek. -Zostawiła brunetkę w kuchni i wyszła do swojego pokoju.
-Dziwne dziewuszysko! -Anka powiedziała sama do siebie i zaczęła przyrządzać kawę.

Trochę czasu jej to zajęło, ponieważ nie łatwo było odnaleźć się w obcej dla siebie kuchni. W duchu klęła na siebie, że nie postanowiła najpierw się wykąpać Wtedy ominęła by ją ta cała dziwna sytuacja. Po chwili zszedł Mariusz, objął ją, lecz ona się od niego odsunęła.

-Co jest?- zapytał zdziwiony.
-Chcę Cię poinformować, że Olka czy Olga nie ważne, zaszczyciła nas swoja obecnością. Przed chwilą wyszyła z kuchni i poszła do siebie.
-Nic nie rozumiem… –zastanowił się Mariusz .-Przecież miała wrócić dopiero jutro. Poczekaj zaraz to wyjaśnię.

Nie patrząc na to, że jest w samym ręczniku, zapukał do drzwi pokoju Olki i nie czekał na zaproszenie. Stała oparta o parapet i patrzyła w okno, pośpiesznie otarła łzy i odwróciła się.
-Czy możesz mi to wyjaśnić, co Ty tutaj robisz?! -zezłościł się Mariusz.
- I po co ta złość. Czy ci w czymś przeszkodziłam, przecież zmyłam się z grząskiego terenu do siebie- odpowiedziała mu lekko załamany głosem.
-Miałaś wrócić jutro!- nie dawał wygraną.
-Ale wróciłam dzisiaj z samego rana!
To było jak najbardziej kłamstwo, wróciła wczoraj nieco wcześniej niż Mariusz i zamknęła się w swoim pokoju. Pokłóciła się z mamą i nie chciała zostać w rodzinnym domu. Ale po co będzie to mówić Mariuszowi, to go jeszcze bardziej rozzłości. Przecież zaplanował ten wieczór dla siebie. Ona często w takich sytuacjach schodziła mu z drogi. Nie musi wspominać, że słyszała te wszystkie odgłosy i jęki, są wszak dorośli.

-Czy cos się stało?- Maniek od razu spuścił z tonu.
-Nie po prostu musiałam wrócić wcześniej. No idź już do swojej Pani, pewnie się niecierpliwi. Szampon powiedz mi tylko czy to tym razem coś poważnego, czy tylko na jedną noc?- wiedziała, że może go o to zapytać.
-Oczywiście że na jedną, znasz mnie przecież.- puścił do niej oczko i wyszedł. Usłyszał odgłosy ze swoje sypialni, Anka kończyła się ubierać.
-I co? Jak tam twoja przyjaciółeczka-gestapowiec? -teraz to już była na prawdę wkurzona.
-Po pierwsze nie obrażaj mojej przyjaciółki bo sobie na to nie zasłużyła. Po drugie Ola wróciła dziś rano, wczoraj byliśmy zupełnie sami! -Nieobliczalna ta Anka dziś taka cnotka, a wczoraj lepiej nie wspominać
-Rób sobie co chcesz! Żegnaj i nie licz na kolejne spotkanie, choć było miło.
-Będziesz jeszcze tęsknić! -Szampon roześmiał się-Ale też nie licz na powtórkę złotko!

***

Ola siedziała na łóżku, była na siebie zła. Dobrze wiedziała jaki jest Mariusz, a jednak zgodziła się z nim zamieszkać. Była świadoma że takie sytuacje jak ta dzisiaj będą się zdarzać(i zdarzały się), a ona będzie ich świadkiem. Ukrywała że nie widzi w tym żadnego problemu. Za każdym razem kiedy Mariusz sprowadzał kolejną pustą laskę do domu jej serce pękało na miliony kawałeczków.
Wszystko było by proste gdyby Go nie kochała. To nie była jej wina, że zakochała się we Wlazłym, to się stało i nie wiedziała nawet dokładnie kiedy. On niczego nie dostrzegał, często dziękowała za to Opatrzności, bo wtedy pewnie nie pozwolił by jej ze sobą mieszkać. Tak przynajmniej mogła z nim rozmawiać, wygłupiać się. To było tak jak dostać coś słodkiego, ale nie móc tego spróbować .Cieszyła się że ma chociaż to.

***
"Mawiają że miłość nie wybiera. Twierdzą że przed uczuciem nie ma ucieczki. Upierają się, że do zakochania wystarczy jedne krok. Prawda jest natomiast taka, że słaba ludzka istota dzień w dzień zmaga się z pokusami tego świata, narażając się na zaplątanie w pułapkę miłości. Bo czy z miłością można wygrać? Myślę że odpowiedź znajduje się w sercach każdego z nas…"

***

Włochy…

-Siostra poradzisz sobie beze mnie te 4 dni? -Lena dobrze wiedziała, że Sara sobie poradzi, ale zapytać nigdy nie zaszkodzi.
-Pewnie, tylko zrób jeszcze zakupy bo nie powinnam jeszcze wychodzić z domu przez to choróbsko.
-Czuję się trochę winna , że Cię zostawiam, ale ta sesja może być przełomowa.
-Nie tłumacz się, kiedy zadzwonili rano z redakcji wiedziałam, że musisz tam jechać. Pomyśl tylko sesja w znanym magazynie, a do tego ta Wenecja. Zazdroszczę Ci, sama też bym pojechała.
-Ja też się cieszę, a do kieszeni wpadnie jakieś 2000 euro. Jak wrócę to zabiorę Cię na mega zakupy i będziesz sobie mogła wybrać co chcesz -zakomunikowała Lena.
-Trzymam Cię za słowo. Idź już bo się spóźnisz na odprawę. Zakupy zostaw u Monici, to mi je po pracy podrzuci.- Dała jej buziaka na pożegnanie.

Lena zabrała swoją walizkę i wsiadła do zamówionej wcześniej taksówki. Po zrobionych zakupach mogła spokojnie udać się na lotnisko.

***

-Michał nie poznajemy Cię. No powiedz co się wczoraj wydarzyło? Spotkałeś jakąś seksbombę po tym pokazie.- Koledzy z drużyny nie mogli wyjść z podziwu jak zmienił się w ciągu jednego dnia, a raczej wieczoru.
-Postanowiłem zmienić swoje życie i zacząłem od wyglądu, ale nie mam zamiaru na tym poprzestać –uśmiechnął się zawadiacko.
-To wychodzimy dziś wieczorem żeby wypróbować Ciebie i te twoje metody- zaśmiał się Nikołow.
-Dam wam jeszcze znać, może trafi mi się jakaś okazja wcześniej.
-Italia zmienia ludzi, nie wiadomo jak się przed tym będziesz bronił i tak po jakimś czasie zaczynasz się zachowywać jak 100% Włoch… –stwierdził Bari- to jakby co do wieczora.

Michał miał w planie wypróbować swój nowy urok osobisty na Lenie. Może wyglądała na spokojną dziewczynę, ale od czegoś trzeba zacząć. Znalazł jej numer telefonu w książce telefonicznej i nacisnął zielona słuchawkę.

-Si.. –usłyszał.
- Witam! Czy pamiętasz swojego bohatera?- zapytał wesoło.
-Ach tak… gdybyś nie odezwał się po polsku, musiała bym się mocno zastanowić.-Cieszyła się że dzwonił. Nie przypuszczała, że tak się stanie.
-Tak często Cię  ratują inni mężczyźni? To może ja mógł bym się zapisać na etatowego bohatera? -zapytał „Dobrze mi idzie, nie zbywa mnie, chyba już wpadła w moje sidła” -pomyślał.
-No nie tak często  –zaśmiała się.-Domyślam się ze chcesz odebrać swoją nagrodę za pomoc.
-Czytasz w moich myślach. To co może dzisiaj o 19?
-Michał bardzo mi przykro, ale właśnie jestem w taksówce, jadę na lotnisko. Mam kilkudniowy wyjazd do Wenecji. Jak wrócę to bardzo chętnie się z Tobą spotkam.-Dodała żeby nie pomyślał, że go spławia.
-Na pewno nie zbywasz mnie? -zapytał trochę zrezygnowany.
- Mówię prawdę, zadzwoń po niedzieli to będę Ci mogła podać konkretny termin. –czuła że chyba go zawiodła.
-Dobrze trzyma Cię za słowo. To miłego pobytu.
-Dziękuję, do zobaczenia. -odpowiedziała i rozłączyła się.

-Trudno Lena na razie odpada, dzwonię do chłopaków, oni już coś wymyślą.

***.

-To musiał być jakaś dobra wiadomość? Zagadnął taksówkarz.
Lena lubiła tą bezpośredniość Włochów, czasami nawet z obcym człowiekiem można szczerze porozmawiać.
-Nawet Pan nie wie jak bardzo miła –odpowiedziała cała promieniejąc.-Coś czuje że moje życie niedługo zmieni się na lepsze.
-Domyślam się, że związany jest z tym jakiś mężczyzna.
-Tak, bardzo wyjątkowy.
-To życzę wam, a szczególnie temu szczęściarzowi powodzenia, niech nie zmarnuje swojej szansy.
-Dziękuję –odpowiedziała uśmiechając się.

Choć cieszyła się z wyjazdu, teraz chciała żeby już było po wszystkim, by móc znowu spotkać się z Winiarskim.

***
-Co to jest szczęście?
- Innych uczynić szczęśliwych.
- Co to jest radość?
-Innym sprawić radość.

***
  

Tak wiem jestem ta zła, niedobra ale nie ma tak łatwo, na spotkanie Leny i Michała jeszcze sobie trzeba  poczekać. Co do rozdziału to mam tak na dwa razy, trochę mi się podoba, ale nie ze wszystkiego jestem zadowolona. Nie chciałam tak od razu podać wszystkiego na tacy więc trzeba było trochę namieszać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz