W Polsce…
-Witam moja dziką kotkę.-Mariusz z zadowoleniem
przywitał się z dziewczyną z którą spędził noc i pocałował ją w nagie ramię.
-Cześć! Która godzina? -odpowiedziała mu przeciągając
się.
-Jest przed 8,tak więc spokojnie, nie musimy się
spieszyć. Chcesz iść pod prysznic czy najpierw napić się kawy? -zapytał cały w
skowronkach, przypominając sobie wczorajszą noc.
-Mam pomysł, może ty weź prysznic, a ja zrobię nam
pyszną kawę –zaproponowała.
-Dobrze, ale obiecaj mi, że postarasz się do mnie
dołączyć.
-No nie wiem czy sobie zasłużyłeś.-Wyszła z łóżka i
założyła na siebie tylko koszulę Mariusza. Ten poszedł za jej przykładem, nie
ubierając się jednak udał się do łazienki.
Zeszła na dół i doznała szoku. Przy szafkach
kuchennych krzątała się zgrabna dziewczyna, a jej długie kasztanowe włosy
swobodnie opadały na ramiona.
-Dzień dobry-powiedziała ze złością w głosie i usiadła
na wysokim krześle przy wyspie na środku kuchni.
Dziewczyna odwróciła się, z jej twarzy nie można było
wyczytać żadnej emocji, oczy nie zdradzały nic, były zimne i puste.
-Ty pewnie jesteś Olga współlokatorka Mariusza.
Wspominał mi coś tam o tobie.-Sytuacja ta była dziwna i wkurzyła ją, chociaż to
ona- Anka spędził noc z Wlazłym, a nie ta tutaj.
-Jestem Ola nie Olga…-odpowiedziała chłodno. -Przykro
mi ale nie mam teraz czasu na ucinanie sobie z Tobą pogawędek. -Zostawiła
brunetkę w kuchni i wyszła do swojego pokoju.
-Dziwne dziewuszysko! -Anka powiedziała sama do siebie
i zaczęła przyrządzać kawę.
Trochę czasu jej to zajęło, ponieważ nie łatwo było
odnaleźć się w obcej dla siebie kuchni. W duchu klęła na siebie, że nie
postanowiła najpierw się wykąpać Wtedy ominęła by ją ta cała dziwna sytuacja.
Po chwili zszedł Mariusz, objął ją, lecz ona się od niego odsunęła.
-Co jest?- zapytał zdziwiony.
-Chcę Cię poinformować, że Olka czy Olga nie ważne,
zaszczyciła nas swoja obecnością. Przed chwilą wyszyła z kuchni i poszła do
siebie.
-Nic nie rozumiem… –zastanowił się Mariusz .-Przecież
miała wrócić dopiero jutro. Poczekaj zaraz to wyjaśnię.
Nie patrząc na to, że jest w samym ręczniku, zapukał
do drzwi pokoju Olki i nie czekał na zaproszenie. Stała oparta o parapet i
patrzyła w okno, pośpiesznie otarła łzy i odwróciła się.
-Czy możesz mi to wyjaśnić, co Ty tutaj robisz?!
-zezłościł się Mariusz.
- I po co ta złość. Czy ci w czymś przeszkodziłam,
przecież zmyłam się z grząskiego terenu do siebie- odpowiedziała mu lekko
załamany głosem.
-Miałaś wrócić jutro!- nie dawał wygraną.
-Ale wróciłam dzisiaj z samego rana!
To było jak najbardziej kłamstwo, wróciła wczoraj
nieco wcześniej niż Mariusz i zamknęła się w swoim pokoju. Pokłóciła się z mamą
i nie chciała zostać w rodzinnym domu. Ale po co będzie to mówić Mariuszowi, to
go jeszcze bardziej rozzłości. Przecież zaplanował ten wieczór dla siebie. Ona
często w takich sytuacjach schodziła mu z drogi. Nie musi wspominać, że słyszała
te wszystkie odgłosy i jęki, są wszak dorośli.
-Czy cos się stało?- Maniek od razu spuścił z tonu.
-Nie po prostu musiałam wrócić wcześniej. No idź już
do swojej Pani, pewnie się niecierpliwi. Szampon powiedz mi tylko czy to tym
razem coś poważnego, czy tylko na jedną noc?- wiedziała, że może go o to
zapytać.
-Oczywiście że na jedną, znasz mnie przecież.- puścił
do niej oczko i wyszedł. Usłyszał odgłosy ze swoje sypialni, Anka kończyła się
ubierać.
-I co? Jak tam twoja przyjaciółeczka-gestapowiec? -teraz
to już była na prawdę wkurzona.
-Po pierwsze nie obrażaj mojej przyjaciółki bo sobie
na to nie zasłużyła. Po drugie Ola wróciła dziś rano, wczoraj byliśmy zupełnie
sami! -Nieobliczalna ta Anka dziś taka cnotka, a wczoraj lepiej nie wspominać
-Rób sobie co chcesz! Żegnaj i nie licz na kolejne
spotkanie, choć było miło.
-Będziesz jeszcze tęsknić! -Szampon roześmiał się-Ale
też nie licz na powtórkę złotko!
***
Ola siedziała na łóżku, była na siebie zła. Dobrze
wiedziała jaki jest Mariusz, a jednak zgodziła się z nim zamieszkać. Była
świadoma że takie sytuacje jak ta dzisiaj będą się zdarzać(i zdarzały się), a
ona będzie ich świadkiem. Ukrywała że nie widzi w tym żadnego problemu. Za
każdym razem kiedy Mariusz sprowadzał kolejną pustą laskę do domu jej serce
pękało na miliony kawałeczków.
Wszystko było by proste gdyby Go nie kochała. To nie
była jej wina, że zakochała się we Wlazłym, to się stało i nie wiedziała nawet
dokładnie kiedy. On niczego nie dostrzegał, często dziękowała za to
Opatrzności, bo wtedy pewnie nie pozwolił by jej ze sobą mieszkać. Tak
przynajmniej mogła z nim rozmawiać, wygłupiać się. To było tak jak dostać coś
słodkiego, ale nie móc tego spróbować .Cieszyła się że ma chociaż to.
***
"Mawiają że miłość nie wybiera. Twierdzą że przed uczuciem nie ma
ucieczki. Upierają się, że do zakochania wystarczy jedne krok. Prawda jest
natomiast taka, że słaba ludzka istota dzień w dzień zmaga się z pokusami tego
świata, narażając się na zaplątanie w pułapkę miłości. Bo czy z miłością można
wygrać? Myślę że odpowiedź znajduje się w sercach każdego z nas…"
***
Włochy…
-Siostra poradzisz sobie beze mnie te 4 dni? -Lena
dobrze wiedziała, że Sara sobie poradzi, ale zapytać nigdy nie zaszkodzi.
-Pewnie, tylko zrób jeszcze zakupy bo nie powinnam jeszcze
wychodzić z domu przez to choróbsko.
-Czuję się trochę winna , że Cię zostawiam, ale ta
sesja może być przełomowa.
-Nie tłumacz się, kiedy zadzwonili rano z redakcji
wiedziałam, że musisz tam jechać. Pomyśl tylko sesja w znanym magazynie, a do
tego ta Wenecja. Zazdroszczę Ci, sama też bym pojechała.
-Ja też się cieszę, a do kieszeni wpadnie jakieś 2000
euro. Jak wrócę to zabiorę Cię na mega zakupy i będziesz sobie mogła wybrać co
chcesz -zakomunikowała Lena.
-Trzymam Cię za słowo. Idź już bo się spóźnisz na
odprawę. Zakupy zostaw u Monici, to mi je po pracy podrzuci.- Dała jej buziaka
na pożegnanie.
Lena zabrała swoją walizkę i wsiadła do zamówionej
wcześniej taksówki. Po zrobionych zakupach mogła spokojnie udać się na
lotnisko.
***
-Michał nie poznajemy Cię. No powiedz co się wczoraj
wydarzyło? Spotkałeś jakąś seksbombę po tym pokazie.- Koledzy z drużyny nie
mogli wyjść z podziwu jak zmienił się w ciągu jednego dnia, a raczej wieczoru.
-Postanowiłem zmienić swoje życie i zacząłem od
wyglądu, ale nie mam zamiaru na tym poprzestać –uśmiechnął się zawadiacko.
-To wychodzimy dziś wieczorem żeby wypróbować Ciebie i
te twoje metody- zaśmiał się Nikołow.
-Dam wam jeszcze znać, może trafi mi się jakaś okazja
wcześniej.
-Italia zmienia ludzi, nie wiadomo jak się przed tym
będziesz bronił i tak po jakimś czasie zaczynasz się zachowywać jak 100% Włoch…
–stwierdził Bari- to jakby co do wieczora.
Michał miał w planie wypróbować swój nowy urok
osobisty na Lenie. Może wyglądała na spokojną dziewczynę, ale od czegoś trzeba
zacząć. Znalazł jej numer telefonu w książce telefonicznej i nacisnął zielona
słuchawkę.
-Si.. –usłyszał.
- Witam! Czy pamiętasz swojego bohatera?- zapytał
wesoło.
-Ach tak… gdybyś nie odezwał się po polsku, musiała
bym się mocno zastanowić.-Cieszyła się że dzwonił. Nie przypuszczała, że tak
się stanie.
-Tak często Cię
ratują inni mężczyźni? To może ja mógł bym się zapisać na etatowego
bohatera? -zapytał „Dobrze mi idzie, nie zbywa mnie, chyba już wpadła w moje
sidła” -pomyślał.
-No nie tak często
–zaśmiała się.-Domyślam się ze chcesz odebrać swoją nagrodę za pomoc.
-Czytasz w moich myślach. To co może dzisiaj o 19?
-Michał bardzo mi przykro, ale właśnie jestem w
taksówce, jadę na lotnisko. Mam kilkudniowy wyjazd do Wenecji. Jak wrócę to
bardzo chętnie się z Tobą spotkam.-Dodała żeby nie pomyślał, że go spławia.
-Na pewno nie zbywasz mnie? -zapytał trochę
zrezygnowany.
- Mówię prawdę, zadzwoń po niedzieli to będę Ci mogła
podać konkretny termin. –czuła że chyba go zawiodła.
-Dobrze trzyma Cię za słowo. To miłego pobytu.
-Dziękuję, do zobaczenia. -odpowiedziała i rozłączyła
się.
-Trudno Lena na razie odpada, dzwonię do chłopaków,
oni już coś wymyślą.
***.
-To musiał być jakaś dobra wiadomość? Zagadnął
taksówkarz.
Lena lubiła tą bezpośredniość Włochów, czasami nawet z
obcym człowiekiem można szczerze porozmawiać.
-Nawet Pan nie wie jak bardzo miła –odpowiedziała cała
promieniejąc.-Coś czuje że moje życie niedługo zmieni się na lepsze.
-Domyślam się, że związany jest z tym jakiś mężczyzna.
-Tak, bardzo wyjątkowy.
-To życzę wam, a szczególnie temu szczęściarzowi
powodzenia, niech nie zmarnuje swojej szansy.
-Dziękuję –odpowiedziała uśmiechając się.
Choć cieszyła się z wyjazdu, teraz chciała żeby już
było po wszystkim, by móc znowu spotkać się z Winiarskim.
***
-Co to jest szczęście?
- Innych uczynić szczęśliwych.
- Co to jest radość?
-Innym sprawić radość.
***
Tak wiem jestem ta zła, niedobra ale
nie ma tak łatwo, na spotkanie Leny i Michała jeszcze sobie trzeba poczekać. Co do rozdziału to mam tak na dwa
razy, trochę mi się podoba, ale nie ze wszystkiego jestem zadowolona. Nie
chciałam tak od razu podać wszystkiego na tacy więc trzeba było trochę
namieszać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz