Opowiadanie w pierwotnej wersji można znaleźć również na onecie pod adresem
www.siatkowka-a-milosc.blog.onet.pl
Jednak po tym jak onet się zaczął psuć przeniosłam je tutaj.

sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 2.


Powoli odwróciła się przestraszona. Myślała że jest na parkingu sama, a teraz sceny z tanich horrorów zaczęły przelatywać jej przed oczami. Kiedy podniosła lekko głowę, zobaczyła najwspanialsze błękitne spojrzenie, jakie kiedykolwiek widziała. Znała te oczy, tą twarz.
-Przepraszam, widzę ze Cię przestraszyłem-usłyszała ciepły ton głosu.
-Przed chwilą usłyszałem Ciebie jak wołasz i chciałem sprawdzić czy wszystko ok.-powiedział.
Dziewczyna stała dalej lekko przestraszona, nie ona była w ogromnym szoku. On jednak tego nie zauważył.
-Jesteś Polką, albo bardzo dobrze znasz ten język. Stawiam jednak na to pierwsze. Nigdy bym nie przypuszczał, że spotkam tu dziś kogoś z kim porozmawiam w ojczystym języku.
Lena dalej stała jakby ktoś wmurował ją ścianę. Nigdy nie spodziewała się że go spotka. Nie potrafiła wydać z siebie ani jednego odgłosu. Przytaknęła tylko twierdząco głową na jego słowa.
-Chyba mamy tu jakiś problem.-Wskazał na oponę z której już całkiem uszło powietrze.
-Yyy… tak złapałam gumę. Nawet nie wiem kiedy to się stało. Gdy dojeżdżałam na parking wszystko było w porządku.-udało jej się w końcu wypowiedzieć kilka słów, sama nie wierzyła że się odezwała.
-Do tego się spieszę, już jestem spóźniona, a tu jeszcze ten strój.-wskazała na swoja dość obcisłą sukienkę i wysoke szpilki.
-Jak widzę strój niewygodny, szczególnie te buty.-uśmiechnął się
Zadziwiające kiedy dziewczyna stała tak przed nim wyprostowana była niewiele niższa od niego.
-Ach tak… z tym sobie zaraz poradzę-odpowiedziała nieco zmieszana.
Podeszła do samochodu otworzyła bagażnik i wyciągnęła trampki, najzwyklejsze na świecie sportowe trampki i na środku parkingu ściągnęła niewygodne szpilki.
-Pomysłowa jesteś, teraz w tym stroju wyglądasz bardzo oryginalnie-powiedział rozbawiony.
-No tak nie potrafię jeszcze prowadzić w takich wysokich butach, prawko mam od niecałego roku. Tak mi jest wygodniej-wyjaśniła lekko się rumieniąc.
-Ok. To co zmieniamy koło? Masz chyba zapasowe? –zapytał i pochylił się do wnętrza bagażnika.
-Nie nie rób sobie kłopotu, zadzwonię po taksówkę, po za tym szkoda twojego ubrania bo pewnie się pobrudzisz. Do tego na pewno ktoś na ciebie czeka, chyba nie przyszedłeś na pokaz sam. -zaczęła go zbywać.
-Widzę że ktoś chce się mnie pozbyć, nie uda Ci się to tak łatwo. Przyszłem tu z przyjacielem, który już odjechał do domu. Przestraszył się że jesteś jakimś mordercą który swoim krzykiem zwabia ofiary by je torturować, a potem zabić z premedytacją-zażartował .
-Tak w ogóle to żaden problem, potrafię zmienić koło i nawet jeśli się ubrudzę to od czego jest pralka i proszek do prania.-ciągnął dalej w najlepsze.
-A na końcu choć powinienem to powiedzieć na samym początku ale ze mnie gapa jest, nigdy bym sobie nie wybaczył, że nie pomogłem pięknej kobiecie, a do tego mojej krajance- uśmiechnął się i zaczął wyciągać koło z bagażnika.

Po około 10 minutach było już po wszystkim. Zmiana opony odbyła sie w prawie kompletnej ciszy, którą przerywał tylko odgłos zmienianych narzędzi i mruczenie silnika gdzieś w oddali. Lena nie miała odwagi się odezwać, a Michał skupił się na tym by dobrze wykonać swoją pracę.
-Jeszcze raz Ci bardzo dziękuję-odpowiedziała dziewczyna, chowając narzędzia do bagażnika.
-Jak ja Ci się odwdzięczę? -zapytała.
-No wiesz, niech ja się tu zastanowię. -Michał zaczął udawać zamyślonego.
-Może mała kawa?- zapytał w końcu.
-Dobrze, tu masz mój numer, zadzwoń jak będziesz miał czas.- podała mu kartkę z zapisanym numerem i wsiadła do samochodu.
-To nie pójdziemy teraz? -zrobił smutną minkę.
-Przepraszam, ale bardzo się spieszę- odpowiedziała.
-No tak zapomniałem. To zadzwonię niedługo, za bardzo się napracowałem, żeby Ci tak teraz odpuścić. Mam jeszcze jedno pytanie, jak masz na imię? -krzyknął ponieważ dziewczyna już odpaliła swoje niebieskie volvo.
-Lena-odparła.
-Ja jestem Michał, to do zobaczenia.-pomachał jej na pożegnanie.
Dziewczyna jeszcze raz na niego spojrzała, uśmiechnęła się i odjechała. On stał tak patrząc na samochód póki nie zniknął za najbliższym zakrętem, a później skierował się do swojego srebrnego audi.
Jechała równym tempem przez powoli pustoszejące ulice Trydentu. W tle rozbrzmiewała jej ulubiona piosenka Bryana Adamsa "(Everything I do) I do it for you"

"Look into my eyes
you will see what you mean to me.
Search you heart,search your soul,
and when you find me there you´ll search no more.
Don´t tell me
it´s not worth trying for.
you can´t tell me
it´s not worth dying for.
You know it´s true
everything I do I do it for sou"

(Tł. Spójrz w moje oczy
Zobaczysz co dla mnie znaczysz
Szukaj swego serca, szukaj swojej duszy
A kiedy mnie tam znajdziesz juz nie będziesz musiała
dłużej szukać.
Nie mów mi
to nie warte by tego próbować
nie możesz mi powiedzieć
to nie warto by za to umierać
wiesz, że to prawda
wszystko co robię, robię dla ciebie)

 „Jestem Michał” rozbrzmiewało w jej głowie. Dobrze wiem że jesteś Michał-odpowiedziała sama do siebie. – Jesteś Michał Winiarski.

***

Programy w telewizorze przeskakiwały z jednego na drugi, na żadnym kanale nie zatrzymując się dłużej niż kilka sekund.
-Gdzie do cholery ten Winiar się podziewa, dzwonił że będzie za 10 min, a minęło dobre 45.-rzucił wściekle pilotem o stół, zatrzymując się na kanale muzycznym.
-Gdyby nie ta kontuzja, teraz bym sobie balował z jakąś prześliczna modelką. Niestety Winiar się do tego nie nadaje, ciągle rozpacza  po Dagmarze -myślał dalej.

Siedział Winiarskiemu na głowie od ponad miesiąca. Na treningu nabawił się koszmarnej kontuzji, która nie tylko wykluczyła go z gry do końca sezonu ligowego, ale nawet poważnie ograniczyła jego ruchy. Nie chciał jednak wracać do Polski, we Włoszech za bardzo mu się podobało. Dookoła piękne a przede wszystkim chętne Włoszki, Hiszpanki, dobra i duża odmiana po Polkach, które już trochę mu się znudziły.
Usłyszał przekręcany zamek w drzwiach
-No nareszcie, myślałem że tu z nudów wyzionę ducha. pewnie wyrwałeś jakąś laskę bo nie widzę innego powodu dla twojego spóźnienia.
Do dużego przejrzystego salonu szedł Michał
-Co Ci się stało? Wyglądasz jakbyś…

***
  

Jeszcze wczoraj po napisaniu tego rozdziału zaczęłam się zastanawiać czy to ma sens. A może ta historia jest jak wiele innych. Dziś miałam się nad tym zastanowić, ale odpowiedź przyszła w nocy. Miałam sen w którym głównym bohaterem był Michał i ten sen może tworzyć jedną ze scen opowiadania.

Bardzo dziękuję za ciepłe przyjęcie w tym blogowym świecie.
Rozdział ten ze specjalna dedykacją dla Agi, Gosiaczka i LaDy AnN bo to ich opowiadania zmotywowały mnie do tego by i swoją twórczość opublikować.

Wiem ze rozdział może trochę krótki ale jak dojdę do wprawy to będzie lepiej.
Wszystkie piosenki, które będą się pojawiać w tym opowiadaniu będzie można pobrać z mojego chomika tutaj z folderu Siatkówka a miłość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz