Michał wracał właśnie do domu po treningu. Był
zmęczony i zły. Dobrze wiedział czym ta złość jest spowodowana. Nie spodziewał
się tego co usłyszał z ust Mariusza. Sam nie wiedział co ma o tym wszystkim
myśleć? Był przecież z Sylwią, kochał ją. Inaczej nie zaproponował by jej
wspólnego zamieszkania, nie namawiał by do powrotu do Polski. W ich związku od
początku było coś groteskowego. Nigdy Sylwii się do tego nie przyznał, ale
pojawienie się jej w jego życiu zawsze kojarzyło mu się z Leną. Była przecież
jej koleżanką z kadry kadetek, jej zmienniczką. Winiar nie wypytywał Szarmach o
Stefańską, nie wiedział, więc jakie były ich relacje w drużynie. Czy były
koleżankami czy tylko się tolerowały? Nigdy też nie wspomniał Sylwii, że był z
nią związany. Ona ciągle wypytywała go o to , a on nie zdradził jej nic po za
tym, że jego była dziewczyna jest modelką. Michał postanowił przyjąć strategię
identyczną do postępowania Kadziewicza. Stefańskie przyjechały do Polski
dobrze. Nie będą, więc sobie wchodzić w drogę i obie strony na tym wyjdą jak
tylko, by mogły najlepiej.
-Michał mówię do ciebie!- Sylwia kolejny raz zauważyła, że jest jakiś nieobecny.
-Co mówiłaś, zamyśliłem się- odparł starając się nie patrzeć na nią, skupił całą swoją uwagę na drodze.
-Mówię, że jesteś jakiś dziwny. Powiesz mi wreszcie co ci powiedział Mariusz? Dobrze wiem, że to właśnie od tego momentu coś się zmieniło. Rano byłeś zupełnie inny- brunetka zastanawiała się co mogło go wprowadzić w taki stan.
-To nic ważnego, już, co to mówiłem- zbywał ją.
-Widzę, że coś się dzieje, nie jestem głupia! Wlazły ci znowu coś nagadał. Ja nie wiem, co on do mnie ma? Czy ja mu czymś zawiniłam? Od początku się do mnie uprzedził!- uderzyła w czuły punkt jakim u Michała była jego przyjaźń z Mariuszem.
-Tutaj nie chodzi o niego! Mówiłem, że on potrzebuje czasu, żeby cię zaakceptować, Mariusz już taki jest- Winiar zaczął kłamać, był niemal przekonany, że Wlazły nigdy nie zaakceptuje Sylwii.
-Nie chodzi o niego! To jak mi wyjaśnisz te jego ciągłe uśmieszki, które posyłał w moją stronę podczas treningu?
Sylwia, choć nie miała w zwyczaju postanowiła zostać na treningu chłopaków. Teraz sama już nie wiedziała, czy to był dobry pomysł. Wlazły stale patrzył w jej kierunku dziwnie się do niej uśmiechając, a pod koniec, kiedy stali już wszyscy razem wypalił do Michał: „Pamiętaj co ci powiedziałem, masz kolejną szansę” Zobaczyła, wtedy wściekłość w oczach Winiara, a gdy go o to spytała ten odpowiedział jej coś, co ją w żadnym stopniu nie usatysfakcjonowało.
-Sylwia mówię ci, że przesadzasz. Może już skończymy ten temat dziwnego zachowania Szampona?- zapytał patrząc na nią.
-Jak mam skończyć coś, co wywołało u ciebie taką zmianę?! Nie znam cię przecież od wczoraj!- drążyła dalej.- Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć o czym rozmawialiście? Kto do jasnej cholery wrócił? Dobrze słyszałam, tu chodzi o jakąś dziewczynę! Mam rację?!
-Tak chodzi o dziewczynę!! Dasz mi wreszcie spokój?!- wykrzyknął tak, że aż sam, by zdziwiony swoją reakcją.
-Michał jaką dziewczynę? Do diabła powiedz wreszcie!!- puszczały jej nerwy.
-Wróciła była Kadziewicza, o to chodzi! Zadowolona?- Winiar uznał, że wyjawienie całej prawdy, nie ma najmniejszego sensu, najwyżej jeszcze bardziej wszystko skomplikuje. Wiedział jednak, że, jeżeli nie podrzuci Sylwii jakiegoś łakomego kąska, będzie wałkować ten temat bez opamiętania.
-I tym się tak przejąłeś?- prychnęła brunetka.
-Tak przejąłem się , Łukasz jest moim przyjaciele. Tamta dziewczyna bardzo go zraniła!- Misiek miał już dość, marzył tylko o gorącym prysznicu, by przynajmniej na chwilę uwolnić się od jej czujnych niebieskich oczu.
-To on miał kiedyś kogoś na poważnie? W życiu bym nie powiedziała- odpowiedziała pełna zaskoczenia.
-Nie znasz go jeszcze tak dobrze, zresztą Kadziewicz nigdy nie był skory do zwierzeń.
-No właśnie nie znam! W ogóle nie znam nikogo z twoich przyjaciół, jedynie Olka mnie toleruje, ale chyba tylko ze względu na swoją uprzejmość!
-Nie zaczynaj kolejny raz tego tematu! Musisz poczekać!- tego było za wiele, z każdą kolejną minuta miał coraz większą ochotę znaleźć się, jak najdalej od niej.
-We Włoszech wszystko było prostsze- narzekała.
-Teraz jesteśmy w Polsce, nikt cię tutaj na siłę nie trzyma! Musisz się przyzwyczaić!- Winiarski w końcu zaparkował na podjeździe i wyszedł z samochodu udając się prosto do domu. Nie spojrzał w jej stronę, nie otworzył jej drzwi jak to miał w zwyczaju robić. Tak po prostu ją zostawił.
-Michał mówię do ciebie!- Sylwia kolejny raz zauważyła, że jest jakiś nieobecny.
-Co mówiłaś, zamyśliłem się- odparł starając się nie patrzeć na nią, skupił całą swoją uwagę na drodze.
-Mówię, że jesteś jakiś dziwny. Powiesz mi wreszcie co ci powiedział Mariusz? Dobrze wiem, że to właśnie od tego momentu coś się zmieniło. Rano byłeś zupełnie inny- brunetka zastanawiała się co mogło go wprowadzić w taki stan.
-To nic ważnego, już, co to mówiłem- zbywał ją.
-Widzę, że coś się dzieje, nie jestem głupia! Wlazły ci znowu coś nagadał. Ja nie wiem, co on do mnie ma? Czy ja mu czymś zawiniłam? Od początku się do mnie uprzedził!- uderzyła w czuły punkt jakim u Michała była jego przyjaźń z Mariuszem.
-Tutaj nie chodzi o niego! Mówiłem, że on potrzebuje czasu, żeby cię zaakceptować, Mariusz już taki jest- Winiar zaczął kłamać, był niemal przekonany, że Wlazły nigdy nie zaakceptuje Sylwii.
-Nie chodzi o niego! To jak mi wyjaśnisz te jego ciągłe uśmieszki, które posyłał w moją stronę podczas treningu?
Sylwia, choć nie miała w zwyczaju postanowiła zostać na treningu chłopaków. Teraz sama już nie wiedziała, czy to był dobry pomysł. Wlazły stale patrzył w jej kierunku dziwnie się do niej uśmiechając, a pod koniec, kiedy stali już wszyscy razem wypalił do Michał: „Pamiętaj co ci powiedziałem, masz kolejną szansę” Zobaczyła, wtedy wściekłość w oczach Winiara, a gdy go o to spytała ten odpowiedział jej coś, co ją w żadnym stopniu nie usatysfakcjonowało.
-Sylwia mówię ci, że przesadzasz. Może już skończymy ten temat dziwnego zachowania Szampona?- zapytał patrząc na nią.
-Jak mam skończyć coś, co wywołało u ciebie taką zmianę?! Nie znam cię przecież od wczoraj!- drążyła dalej.- Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć o czym rozmawialiście? Kto do jasnej cholery wrócił? Dobrze słyszałam, tu chodzi o jakąś dziewczynę! Mam rację?!
-Tak chodzi o dziewczynę!! Dasz mi wreszcie spokój?!- wykrzyknął tak, że aż sam, by zdziwiony swoją reakcją.
-Michał jaką dziewczynę? Do diabła powiedz wreszcie!!- puszczały jej nerwy.
-Wróciła była Kadziewicza, o to chodzi! Zadowolona?- Winiar uznał, że wyjawienie całej prawdy, nie ma najmniejszego sensu, najwyżej jeszcze bardziej wszystko skomplikuje. Wiedział jednak, że, jeżeli nie podrzuci Sylwii jakiegoś łakomego kąska, będzie wałkować ten temat bez opamiętania.
-I tym się tak przejąłeś?- prychnęła brunetka.
-Tak przejąłem się , Łukasz jest moim przyjaciele. Tamta dziewczyna bardzo go zraniła!- Misiek miał już dość, marzył tylko o gorącym prysznicu, by przynajmniej na chwilę uwolnić się od jej czujnych niebieskich oczu.
-To on miał kiedyś kogoś na poważnie? W życiu bym nie powiedziała- odpowiedziała pełna zaskoczenia.
-Nie znasz go jeszcze tak dobrze, zresztą Kadziewicz nigdy nie był skory do zwierzeń.
-No właśnie nie znam! W ogóle nie znam nikogo z twoich przyjaciół, jedynie Olka mnie toleruje, ale chyba tylko ze względu na swoją uprzejmość!
-Nie zaczynaj kolejny raz tego tematu! Musisz poczekać!- tego było za wiele, z każdą kolejną minuta miał coraz większą ochotę znaleźć się, jak najdalej od niej.
-We Włoszech wszystko było prostsze- narzekała.
-Teraz jesteśmy w Polsce, nikt cię tutaj na siłę nie trzyma! Musisz się przyzwyczaić!- Winiarski w końcu zaparkował na podjeździe i wyszedł z samochodu udając się prosto do domu. Nie spojrzał w jej stronę, nie otworzył jej drzwi jak to miał w zwyczaju robić. Tak po prostu ją zostawił.
***
Wystarczyło, by ktoś znów wypowiedział twoje imię a wszystko wróciło. A ja siebie oszukiwałem, że było minęło. Gówno prawda. Nadal tam jesteś, a ja jestem cholernie słabym idiotą, bo nie potrafię cię stamtąd wyrzucić. Nie potrafię cię wyrzucić z mojego serca.
***
Wystarczyło, by ktoś znów wypowiedział twoje imię a wszystko wróciło. A ja siebie oszukiwałem, że było minęło. Gówno prawda. Nadal tam jesteś, a ja jestem cholernie słabym idiotą, bo nie potrafię cię stamtąd wyrzucić. Nie potrafię cię wyrzucić z mojego serca.
***
-Kiedy do nas przyjedziesz?- Lena w najlepsze
trajkotała przez telefon z Kubą.
-Myślę, że po sesji wrócę razem z tobą do Łodzi- odpowiedział jej uradowany.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę. Zobaczysz jak się urządziłyśmy. Sara pojutrze otwiera. Mamy już zatrudnione dwie dziewczyny, kilka rezerwacji przez internet. Coś podejrzewam, że maczałeś w tym palce- żartowała.
-No co ty, szepnąłem tylko kilka słówek gdzieniegdzie. Sara samym swoim nazwiskiem robi sobie reklamę.
-Tak a ty swoimi rekomendacjami robisz drugą. Wiesz nie chce mi się jutro jechać do Wawy. W ogóle źle zrobiłam, mogłam jechać dziś przynajmniej spędzili byśmy ten dzień i wieczór razem sami. Jutro już nie będzie na to czasu.
-Słonko odbijemy to sobie, kiedy indziej.
Kuba był zadowolony, że Lena szybko odnalazła się ponownie w Polsce. Bał się tego, że będzie tęsknić za Londynem, tym wielkim światem. Nie był zachwycony, za to tym, że Stefańskie wylądowały w Łodzi liczył, że jednak zostaną w Warszawie. Byli parą, a on wciąż czuł, że musi o nią walczyć. Najgorsze było to, że Majewski kompletnie nie wiedział z czym tak naprawdę przychodzi mu się zmierzyć. Czy to była niedostępność Leny, ostrożność, a może lęk? Sam tego nie rozumiał. Wiedział, że blondynka została zraniona i nic więcej. Nie mógł nigdy wyciągnąć od niej jakiejkolwiek informacji o jej przeszłości. To samo tyczyło się Sary, miała dziecko, a o ojcu nigdy nie wspomniała ani ona ani Lena. Siostry skrywały wiele tajemnic. Sam nie wiedział co się stanie, gdy je odkryje.
-Kubuś powiedz mi ta sesja to coś w studio czy w plenerze? Mamy taką piękną jesień, z chęcią bym po pozowała gdzieś w jakimś parku- rozmarzyła się.
-Kochana niestety zawiodę cię, sesja jest do numeru grudniowego, więc będzie w studio. Niestety, tę jesienną już mamy w druku. Ale nic nie stoi na przeszkodzie żebyś po pozowała mi prywatnie- nakłaniał ją.
-Wiesz też o tym myślałam, moglibyśmy zabrać Julę do parku tutaj. Nawet nie wiesz, ile radochy sprawiają jej te zeschłe liście. Wczoraj na przykład schowała nam się w takiej dość dużej kupie, po czym wyskoczyła z niej jak z jakiegoś prezentu. Sarze nie było do śmiechu, kiedy zobaczyła ją całą umorusaną- opowiadała mu o wczorajszej przygodzie.
-Dobrze weźmiemy też Julkę, jeśli chcesz. Ja muszę już kończyć, mam jeszcze trochę pracy. Tęsknie za tobą, pamiętaj o tym.
-Ja za tobą też. Już ci nie przeszkadzam. Do jutra.
Lena zadowolona weszła do salonu, gdzie Sara oglądała telewizję, a Julia rysowała kredkami coś z zawziętością na kartce papieru.
-A co moje słoneczko tam rysujesz?- pochyliła się nad dziewczynką.
-Lysuje nase wcorajse zabwy w palku- Julia pokazała jej na kartce wielką kupę kolorowych kropek, ogromnie z siebie zadowolona.
-A, gdzie ty jesteś?- Lena wesoło spojrzała na siostrzenice.
-Jak to gdzie? W slodku! Jus skoncylam, telaz bajka!- zostawiła wszystkie kredki i już wdrapywała się mamie na kolana.
-Córunia chce bajkę, zaraz coś znajdziemy- Sara przytuliła ją do siebie i ucałowała w główkę.
-Ja sama, ja sama- wyciągała rączki w kierunku pilota.
-No dobrze masz, ale mamusia sama zadecyduje czy możesz to oglądać.
Julia dorwała się pilota i zaczęła skakać po kanałach na niektórych zatrzymując się dłużej, a na innych krócej. Wreszcie jej uwagę przykuł pewien obraz.
-Mama, ciocia to ten pan co wcoraj!- krzyknęła i wlepiła swoje oczka w ekran telewizora, na którym znajdowała się twarz Łukasza udzielającego wywiadu.- On ma baldzo fajne wlosy- roześmiała się, a później znów zaczęła przełączać kanały. Sara z Leną nie powiedziały nic, wymieniły miedzy sobą tylko znaczące spojrzenia.
-Myślę, że po sesji wrócę razem z tobą do Łodzi- odpowiedział jej uradowany.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę. Zobaczysz jak się urządziłyśmy. Sara pojutrze otwiera. Mamy już zatrudnione dwie dziewczyny, kilka rezerwacji przez internet. Coś podejrzewam, że maczałeś w tym palce- żartowała.
-No co ty, szepnąłem tylko kilka słówek gdzieniegdzie. Sara samym swoim nazwiskiem robi sobie reklamę.
-Tak a ty swoimi rekomendacjami robisz drugą. Wiesz nie chce mi się jutro jechać do Wawy. W ogóle źle zrobiłam, mogłam jechać dziś przynajmniej spędzili byśmy ten dzień i wieczór razem sami. Jutro już nie będzie na to czasu.
-Słonko odbijemy to sobie, kiedy indziej.
Kuba był zadowolony, że Lena szybko odnalazła się ponownie w Polsce. Bał się tego, że będzie tęsknić za Londynem, tym wielkim światem. Nie był zachwycony, za to tym, że Stefańskie wylądowały w Łodzi liczył, że jednak zostaną w Warszawie. Byli parą, a on wciąż czuł, że musi o nią walczyć. Najgorsze było to, że Majewski kompletnie nie wiedział z czym tak naprawdę przychodzi mu się zmierzyć. Czy to była niedostępność Leny, ostrożność, a może lęk? Sam tego nie rozumiał. Wiedział, że blondynka została zraniona i nic więcej. Nie mógł nigdy wyciągnąć od niej jakiejkolwiek informacji o jej przeszłości. To samo tyczyło się Sary, miała dziecko, a o ojcu nigdy nie wspomniała ani ona ani Lena. Siostry skrywały wiele tajemnic. Sam nie wiedział co się stanie, gdy je odkryje.
-Kubuś powiedz mi ta sesja to coś w studio czy w plenerze? Mamy taką piękną jesień, z chęcią bym po pozowała gdzieś w jakimś parku- rozmarzyła się.
-Kochana niestety zawiodę cię, sesja jest do numeru grudniowego, więc będzie w studio. Niestety, tę jesienną już mamy w druku. Ale nic nie stoi na przeszkodzie żebyś po pozowała mi prywatnie- nakłaniał ją.
-Wiesz też o tym myślałam, moglibyśmy zabrać Julę do parku tutaj. Nawet nie wiesz, ile radochy sprawiają jej te zeschłe liście. Wczoraj na przykład schowała nam się w takiej dość dużej kupie, po czym wyskoczyła z niej jak z jakiegoś prezentu. Sarze nie było do śmiechu, kiedy zobaczyła ją całą umorusaną- opowiadała mu o wczorajszej przygodzie.
-Dobrze weźmiemy też Julkę, jeśli chcesz. Ja muszę już kończyć, mam jeszcze trochę pracy. Tęsknie za tobą, pamiętaj o tym.
-Ja za tobą też. Już ci nie przeszkadzam. Do jutra.
Lena zadowolona weszła do salonu, gdzie Sara oglądała telewizję, a Julia rysowała kredkami coś z zawziętością na kartce papieru.
-A co moje słoneczko tam rysujesz?- pochyliła się nad dziewczynką.
-Lysuje nase wcorajse zabwy w palku- Julia pokazała jej na kartce wielką kupę kolorowych kropek, ogromnie z siebie zadowolona.
-A, gdzie ty jesteś?- Lena wesoło spojrzała na siostrzenice.
-Jak to gdzie? W slodku! Jus skoncylam, telaz bajka!- zostawiła wszystkie kredki i już wdrapywała się mamie na kolana.
-Córunia chce bajkę, zaraz coś znajdziemy- Sara przytuliła ją do siebie i ucałowała w główkę.
-Ja sama, ja sama- wyciągała rączki w kierunku pilota.
-No dobrze masz, ale mamusia sama zadecyduje czy możesz to oglądać.
Julia dorwała się pilota i zaczęła skakać po kanałach na niektórych zatrzymując się dłużej, a na innych krócej. Wreszcie jej uwagę przykuł pewien obraz.
-Mama, ciocia to ten pan co wcoraj!- krzyknęła i wlepiła swoje oczka w ekran telewizora, na którym znajdowała się twarz Łukasza udzielającego wywiadu.- On ma baldzo fajne wlosy- roześmiała się, a później znów zaczęła przełączać kanały. Sara z Leną nie powiedziały nic, wymieniły miedzy sobą tylko znaczące spojrzenia.
***
Niby jak mam o tobie zapomnieć, kiedy jesteś wszędzie, gdzie tylko odwrócę głowę.
Niby jak mam o tobie zapomnieć, kiedy jesteś wszędzie, gdzie tylko odwrócę głowę.
Jak długo dam radę ignorować swoje
serce, które za każdym razem, gdy się pojawiasz skacze jak oszalałe?
Jak długo mój rozum będzie wygrywał z uczuciami?
Jak długo? Powiedz mi.
***
***
-Jesteś pewna, że mogę wziąźć samochód?- Lena krzątała
się po ich nowym miejscu pracy, poprawiając ostatnie szczegóły.
-Tak weź, my sobie z Julką wrócimy do domku spacerkiem.
-Przez palk, przez palk- usłyszała i od razu narzuciła mamie drogę powrotną.
-Dobrze może być przez park- odpowiedziała jej Sara, a Julia wróciła do zabawy którą dziś było układanie w różne kształty pędzli do koloryzacji włosów.
-To ja będę się zbierać-Lena podeszła do Juli i pocałowała małą w policzek.
-Tylko pamiętaj masz przywieźć Kubę ze sobą- zażądała Sara.
-Przywiozę- zdążyła jej odpowiedzieć niczym wyszła.
-Wujek przyjedzie, bedzie konik, patataj, patataj- zaczęła biegać w kółko trzylatka.
-Julka proszę cię uspokój się, bo jeszcze zrobisz sobie krzywdę tym bieganiem- dziewczynka zrobiła obrażoną minę, ale usłuchała mamy i wróciła do swojego wcześniejszego zajęcia.
Po kilku minutach, kiedy Sara układała nowe ręczniki w kilka stosów usłyszała, że ktoś puka w szybę. Kiedy się odwróciła zobaczyła twarz, której nigdy, by się tutaj nie spodziewała. Za drzwiami stała Ola. Julia od razu zainteresowała się nieznajomą panią i pobiegła pod drzwi otwierając je.
-Dzen dobly- uśmiechała się do niej.
-Cześć ślicznotko- Ola poczochrała ją po głowie tworząc tym samym artystyczny nieład.
-Ola cześć co ty tutaj robisz?- spytała Stefańska, mimo że doskonale wiedziała dlaczego Ola się tutaj zjawiła.
-Myślę, że musimy sobie coś wyjaśnić- zaczęła stanowczo miedzianowłosa.
-Nie wydaje mi się- zwróciła się do niej oschło Sara.
-Ok., chyba źle zaczęłam- powtórzyła Olka.- Nic do ciebie nie mam, chciała bym jednak porozmawiać. Domyślasz się pewnie o czym?
Całej tej rozmowie z ogromnym zainteresowaniem przyglądała się Julka, z ciekawością wpatrując się w widoczny brzuszek nieznajomej.
-Czy pani tesz ma w bzuszku dziewcynke?- zapytała.
-Córcia tyle razy ci mówiłam żebyś nie była taka ciekawska- zbeształa ją Stefańska.
-Nic nie szkodzi, Julcia po pierwsze nie pani, jestem Ola, możesz mi tak mówić, a w brzuszku tak mam, ale chłopczyka- cierpliwie odpowiedziała jej pani Wlazły.
-A cemu mamusia nie ma chlopcyka?- ciągnęła dalej z ciekawością ma co obie dziewczyny roześmiały się czym chwilowo rozładowały napiętą atmosferę.
Sara zamknęła salon i poszły we trójkę na spacer do parku tak jak prosiła dziewczynka.
-Nie wiedziałam, że tak szybko zdecydujecie się na dziecko z Mariuszem- zaczęła blondynka, wybierając temat, który skupiał się bardziej na związku Wlazłych niż na jej przeżyciach z Kadziewiczem.
-Samo jakoś wyszło, nie planowaliśmy, ale oboje szybko chcieliśmy dziecko. Jesteśmy bardzo szczęśliwi- uśmiechała się.
-Chciała bym cię jeszcze raz przeprosić za to, że nie byłyśmy z Leną na waszym ślubie, ale wiesz jak to, wtedy było- odparła skruszona.
-Jasne to mogę zrozumieć, jednak jednego za nic w świecie nie mogę pojąć. Jak mogłaś mu to zrobić?!
Padło pytanie, którego się obawiała najbardziej. Tak Ola wierna przyjaciółka Łukasza niemal natychmiast domyśliła się prawdy i teraz ona przyszła walczyć o jego szczęście, tak jak on kiedyś walczył o jej.
-Nie rozumiem o czym mówisz?- Sara udawał głupią.
-Dobrze wiesz o czym mówię! Sama się oszukiwałam przez te ostatnie dni, że Łukasz może ma rację, iż Julia ma nie więcej niż 2 latka. Teraz, kiedy ją zobaczyłam nie da radym bym dłużej mydliła sobie oczy- obie spojrzały na dziewczynkę, która z wielkim zawzięciem podrzucała do góry suche liście.
-Ale ja…-zaczęła z wahaniem.
-Nie wykręcaj się, nie udawaj. To, że Kadziu nie zna się na dzieciach ok., on myśli, że ułożyłaś sobie życie z kimś innym, że masz rodzinę, jesteś szczęśliwa.
-Bo tak jest! Co go to może obchodzić- zezłościła się.
-Właśnie, że go obchodzi i to nawet nie wiesz jak bardzo! Nie pozwolę, żeby on ciągle żył w nieświadomości! Nie masz prawa mu odbierać tego co również należy do niego. Będziesz musiała mu o tym powiedzieć- zarządzała Ola.
-Co mam mu powiedzieć?- Sara przeciągała tylko to, co stało się nieuchronne.
-To, że Julia jest również jego córką! Wiem o tym tak samo dobrze ja jak i ty.
-Nie mogę tego zrobić- mówiła łamiącym się coraz bardziej głosem.- On mi tego nigdy nie wybaczy. Jak to będzie wyglądać? Co stanę w progu jego domu z Julą na rękach i powiem: „Hej Łukasz, to jest twoja córka, poznajecie się”. On mnie znienawidzi.
-Trzeba było o tym myśleć wcześniej! Miałaś na to sporo czasu! On cię tak kochał- westchnęła zasmucona.
-Kochał mnie? To dlaczego nie przyjechał do Włoch, dlaczego tak to wszystko zostawił? Gdyby przyjechał to bym mu o wszystkim powiedziała, a on wolał jechać do Rosji. Myślałam, że tak będzie lepiej. On robi to co kocha- zaczęła nerwowo tłumaczyć swoje zachowanie.
-Znam Kadziewicza nie od dziś, on nigdy nie przeżył takiego zawodu jaki ty mu sprawiłaś! Zakochał się w tobie, a ty nie licząc się z jego uczuciami zostawiłaś go i wybrałaś siostrę. Nie starałaś się nawet tego jakoś rozwiązać. Gdybyście, wtedy tak szybko nie wyjechały może by się to udało odkręcić. Pamiętaj co ci powiedziałam. Ja tego tak nie zostawię. Masz czas do końca roku, musisz mu powiedzieć o Juli, inaczej sama to zrobię- Ola zdecydowanie postawiła warunek.
-Nie zrobisz mi tego, proszę cię to wszystko skomplikuje- błagała ją, nic więcej jej nie pozostało.
-On ma prawo wiedzieć, przemyśl to!- Ola wstała pomachała do Juli na pożegnanie i odeszła.
Sara siedziała dalej na ławce wpatrując się w roześmianą twarz dziewczynki. Po jej policzkach zaczęły zaś spływać łzy.
-Tak weź, my sobie z Julką wrócimy do domku spacerkiem.
-Przez palk, przez palk- usłyszała i od razu narzuciła mamie drogę powrotną.
-Dobrze może być przez park- odpowiedziała jej Sara, a Julia wróciła do zabawy którą dziś było układanie w różne kształty pędzli do koloryzacji włosów.
-To ja będę się zbierać-Lena podeszła do Juli i pocałowała małą w policzek.
-Tylko pamiętaj masz przywieźć Kubę ze sobą- zażądała Sara.
-Przywiozę- zdążyła jej odpowiedzieć niczym wyszła.
-Wujek przyjedzie, bedzie konik, patataj, patataj- zaczęła biegać w kółko trzylatka.
-Julka proszę cię uspokój się, bo jeszcze zrobisz sobie krzywdę tym bieganiem- dziewczynka zrobiła obrażoną minę, ale usłuchała mamy i wróciła do swojego wcześniejszego zajęcia.
Po kilku minutach, kiedy Sara układała nowe ręczniki w kilka stosów usłyszała, że ktoś puka w szybę. Kiedy się odwróciła zobaczyła twarz, której nigdy, by się tutaj nie spodziewała. Za drzwiami stała Ola. Julia od razu zainteresowała się nieznajomą panią i pobiegła pod drzwi otwierając je.
-Dzen dobly- uśmiechała się do niej.
-Cześć ślicznotko- Ola poczochrała ją po głowie tworząc tym samym artystyczny nieład.
-Ola cześć co ty tutaj robisz?- spytała Stefańska, mimo że doskonale wiedziała dlaczego Ola się tutaj zjawiła.
-Myślę, że musimy sobie coś wyjaśnić- zaczęła stanowczo miedzianowłosa.
-Nie wydaje mi się- zwróciła się do niej oschło Sara.
-Ok., chyba źle zaczęłam- powtórzyła Olka.- Nic do ciebie nie mam, chciała bym jednak porozmawiać. Domyślasz się pewnie o czym?
Całej tej rozmowie z ogromnym zainteresowaniem przyglądała się Julka, z ciekawością wpatrując się w widoczny brzuszek nieznajomej.
-Czy pani tesz ma w bzuszku dziewcynke?- zapytała.
-Córcia tyle razy ci mówiłam żebyś nie była taka ciekawska- zbeształa ją Stefańska.
-Nic nie szkodzi, Julcia po pierwsze nie pani, jestem Ola, możesz mi tak mówić, a w brzuszku tak mam, ale chłopczyka- cierpliwie odpowiedziała jej pani Wlazły.
-A cemu mamusia nie ma chlopcyka?- ciągnęła dalej z ciekawością ma co obie dziewczyny roześmiały się czym chwilowo rozładowały napiętą atmosferę.
Sara zamknęła salon i poszły we trójkę na spacer do parku tak jak prosiła dziewczynka.
-Nie wiedziałam, że tak szybko zdecydujecie się na dziecko z Mariuszem- zaczęła blondynka, wybierając temat, który skupiał się bardziej na związku Wlazłych niż na jej przeżyciach z Kadziewiczem.
-Samo jakoś wyszło, nie planowaliśmy, ale oboje szybko chcieliśmy dziecko. Jesteśmy bardzo szczęśliwi- uśmiechała się.
-Chciała bym cię jeszcze raz przeprosić za to, że nie byłyśmy z Leną na waszym ślubie, ale wiesz jak to, wtedy było- odparła skruszona.
-Jasne to mogę zrozumieć, jednak jednego za nic w świecie nie mogę pojąć. Jak mogłaś mu to zrobić?!
Padło pytanie, którego się obawiała najbardziej. Tak Ola wierna przyjaciółka Łukasza niemal natychmiast domyśliła się prawdy i teraz ona przyszła walczyć o jego szczęście, tak jak on kiedyś walczył o jej.
-Nie rozumiem o czym mówisz?- Sara udawał głupią.
-Dobrze wiesz o czym mówię! Sama się oszukiwałam przez te ostatnie dni, że Łukasz może ma rację, iż Julia ma nie więcej niż 2 latka. Teraz, kiedy ją zobaczyłam nie da radym bym dłużej mydliła sobie oczy- obie spojrzały na dziewczynkę, która z wielkim zawzięciem podrzucała do góry suche liście.
-Ale ja…-zaczęła z wahaniem.
-Nie wykręcaj się, nie udawaj. To, że Kadziu nie zna się na dzieciach ok., on myśli, że ułożyłaś sobie życie z kimś innym, że masz rodzinę, jesteś szczęśliwa.
-Bo tak jest! Co go to może obchodzić- zezłościła się.
-Właśnie, że go obchodzi i to nawet nie wiesz jak bardzo! Nie pozwolę, żeby on ciągle żył w nieświadomości! Nie masz prawa mu odbierać tego co również należy do niego. Będziesz musiała mu o tym powiedzieć- zarządzała Ola.
-Co mam mu powiedzieć?- Sara przeciągała tylko to, co stało się nieuchronne.
-To, że Julia jest również jego córką! Wiem o tym tak samo dobrze ja jak i ty.
-Nie mogę tego zrobić- mówiła łamiącym się coraz bardziej głosem.- On mi tego nigdy nie wybaczy. Jak to będzie wyglądać? Co stanę w progu jego domu z Julą na rękach i powiem: „Hej Łukasz, to jest twoja córka, poznajecie się”. On mnie znienawidzi.
-Trzeba było o tym myśleć wcześniej! Miałaś na to sporo czasu! On cię tak kochał- westchnęła zasmucona.
-Kochał mnie? To dlaczego nie przyjechał do Włoch, dlaczego tak to wszystko zostawił? Gdyby przyjechał to bym mu o wszystkim powiedziała, a on wolał jechać do Rosji. Myślałam, że tak będzie lepiej. On robi to co kocha- zaczęła nerwowo tłumaczyć swoje zachowanie.
-Znam Kadziewicza nie od dziś, on nigdy nie przeżył takiego zawodu jaki ty mu sprawiłaś! Zakochał się w tobie, a ty nie licząc się z jego uczuciami zostawiłaś go i wybrałaś siostrę. Nie starałaś się nawet tego jakoś rozwiązać. Gdybyście, wtedy tak szybko nie wyjechały może by się to udało odkręcić. Pamiętaj co ci powiedziałam. Ja tego tak nie zostawię. Masz czas do końca roku, musisz mu powiedzieć o Juli, inaczej sama to zrobię- Ola zdecydowanie postawiła warunek.
-Nie zrobisz mi tego, proszę cię to wszystko skomplikuje- błagała ją, nic więcej jej nie pozostało.
-On ma prawo wiedzieć, przemyśl to!- Ola wstała pomachała do Juli na pożegnanie i odeszła.
Sara siedziała dalej na ławce wpatrując się w roześmianą twarz dziewczynki. Po jej policzkach zaczęły zaś spływać łzy.
***
Emocjonalne pomyłki bolą najbardziej. Uczuciowe zawody smakują największą goryczą.
Jak ustosunkujemy się do targającego nami cierpienia, kiedy to wyłącznie my odpowiadamy za zranienie czyjegoś serca? Odwrócimy się na pięcie i o wszystkim zapomnimy czy może przyznamy się do błędu.
Emocjonalne pomyłki bolą najbardziej. Uczuciowe zawody smakują największą goryczą.
Jak ustosunkujemy się do targającego nami cierpienia, kiedy to wyłącznie my odpowiadamy za zranienie czyjegoś serca? Odwrócimy się na pięcie i o wszystkim zapomnimy czy może przyznamy się do błędu.
Udamy, że nic się nie stało i zaczniemy żyć na nowo, czy też raczej
przełamiemy się wewnętrznie, aby sformułować słowa przeprosin?
To jak postąpimy zależy wyłącznie od nas samych i od tego jak pokieruje
nami serce, serce na spółkę z rozumem.
***
***
Rozdział jest wcześniej, a to
wszystko z powodu tego, że musze zająć się moim licencjatem. Następny za ponad
dwa tygodnie, wcześniej raczej się nie wyrobie.
Dziękuję za wszystkie miłe słowa pod ostatnim rozdziałem, one bardzo mi pomagają. A, ile było próśb o dalszy rozwój sytuacji. Dziewczęta spokojnie wszystko w swoim czasie. No, chyba że chcecie jeden długaśny rozdział za jakieś powiedzmy 3 miesiące :P A tak na poważnie to chciała bym to opowiadanie przynajmniej na papierze skończyć do połowy czerwca. Jednak znając mnie pewnie nic z tego nie wyjdzie. Czasu mam coraz mniej, a nauki coraz więcej a, im bliżej wymienionego miesiąca tym będzie gorzej, sesja, obrona licencjatu. No nic, trzymajcie kciuki za mnie, może coś uda mi się przyśpieszyć.
Serdecznie witam nowe czytelniczki Luśkę i Natalię, a także chciała bym was zaprosić na blog Paulinki myślę, że ta historia jest warta uwagi.
A w następnym rozdziale wprowadzam nowego bohatera, wtajemniczone wiedzą o kogo chodzi :P A reszta, może zgadywać :)
ps.Za wszystkie błędy przepraszam
jeśli się pojawiły, nie mam czasu sprawdzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz