-Łukasz idź do kuchni i na mnie poczekaj zaraz
przyniosę jakiś ręcznik i koc, żebyś mógł się osuszyć i ogrzać.
Poszła prosto do łazienki szukać jakiegoś pokaźnych
rozmiarów ręcznika. Co jak co, ale było to nie lada wyzwanie. Drzwi się
uchyliły i ukazała się w nich twarz Łukasza, z jego włosów ciągle skapywała
woda.
-Mówiła Ci żebyś zaczekał- odwróciła się do niego.
-Ale ja znam o wiele lepszy sposób na to żeby się
ogrzać- podszedł do niej i zaczął ściągać jej kurtkę.
-Łukasz co Ty robisz?
-Cii- przyłożył jej palec do ust.- Nic nie mów.
Spojrzała na niego
trochę zagubionym wzrokiem, na co on tylko się uśmiechnął. Odgarnął jej
włosy z szyi i zaczął ją całować właśnie w tym miejscu. Ona narzuciła mu ręce
na kark. Umiejętnie nie odrywając się od siebie przesunęli się w kierunku
prysznica. Kadziu odkręcił wodę i ustawił odpowiednią temperaturę. Nawet nie
zauważył kiedy Sara zaczęła między jednym, a drugim pocałunkiem rozpinać mu
koszule. Sam szybko poradził sobie z jej bluzką. Zaczął gładzic ją po
ramionach, całować zagłębienie obok obojczyka. Dziewczyna za to szamotała się z
jego paskiem od spodni. Pomógł jej pozbyć się resztek garderoby i zostali w
samej bieliźnie. Jego dłonie subtelnie zsunęły ramiączka stanika, który dopiero
co odpiął. Całował jej piersi i ani się zorientowali, a znaleźli się pod ciepły
strumieniem wody. Sara gładziła go po gładkim torsie i umięśnionym brzuchu. W
kilka sekund pozbyli się resztek bielizny. Łukasz całował ją coraz zachłanniej.
Ich języki walczyły ze sobą o to kto jest bardziej oddany tej czynności.
Przyległa do niego całym swoim ciałem, wplotła mu ręce we włosy, a on objął ją
w tali. Woda obmywała ich rozpalone ciała. Jednym ruchem podniósł ją tak by
oplotła swoje nogi wokół jego bioder. Jego usta kreśliły kręgi po pełnych
piersiach dziewczyny.
-Kochaj się ze mną- poprosiła. Nie musiała wypowiadać
tych słów po raz drugi., Łukasz spełnił jej prośbę. Wszedł w nią zdecydowanym
ruchem opierając plecy dziewczyny o kafelki by mieć większa stabilizacje. Jego
ruchy były stanowcze, a zarazem nadające odpowiedni rytm. Na tych kilka chwil
stali się jednym ciałem, jedna duszą, a łazienkę wypełniły ciche jęki rozkoszy.
***
Namiętność przezwycięża bariery, rozbija mury w drobny pach, budując przy
tym fundamenty do postawienia domu, któremu będziemy mogli powiesić na
frontowych drzwiach zamiast skrzynki na listy tabliczkę z jednym, jedynym
słowem: MIŁOŚĆ
***
Drzwi trzasnęły z głośnym impetem.
-Ola to Ty?!- Mariusz siedział w salonie zabijając czas
przed TV.
-Ola!- powtórzył.
-Co?!!- wrzasnęła jakąś dziwnie zmienioną barwą głosu.
Wlazły wstał i wszedł do przedpokoju. Stała tam kompletnie pijana, raczej można
było powiedzieć że opierała się o ścianę żeby nie upaść. Podbiegł do niej i
podtrzymają.
-Zostaw mnie, sama sobie poradzę!- wyszarpała mu się i
zaczęła zataczać się w stronę swojego pokoju.
-Chcę Ci tylko pomóc- próbował znowu do niej podejść.
-Pan miłosierny się znalazł- wysyczała.- Nie chce
twojej pomocy!
Mariusz załamał się pierwszy raz widział ją w takim
stanie. Zdarzało im się czasami popić, ale to Ola zawsze była tą trzeźwiejszą
stroną.
-Stało się coś- spytał ciągle idąc za nią gotowy w
każdej chwili ją złapać gdyby upadła.
-Stało się coś, stało się coś!- powtórzyła za nim.- To
napić się już nie wolno!!
-Ale Ty nigdy…- zaczął.
-Może zmieniam przyzwyczajenia!- weszła do swojego
pokoju trzaskając drzwiami prosto przed nosem Mariusza.
-Co ją ugryzło?- wymamrotał Wlazły i poszedł do kuchni
ciągle zastanawiając się co spowodowało, że wróciła w takim stanie do domu. Z
zamyślenia wyrwało dźwięk komórki.
-Cześć Kamila- ciekawie czego chce przecież
widzieliśmy się kilka godzin temu?- pomyślał.
-…
-Nie mogę teraz.
-…
-Nie o to chodzi, mam mały problem.
-…
-Nie wiem czy powinienem ci mówić.
-…
-No dobra, Olka wróciła do domu kompletnie pijana nie
chcę jej zostawić teraz samej.
-…
-Nie nie przyjeżdżaj, wątpię żeby to był dobry pomysł.
-…
-Dobra jutro się zdzwonimy- rozłączył się.
-Ciekawie co to za pilną sprawę ma Kamila do mnie? Nie
mam teraz do tego głowy- powiedziałam do siebie wyciągając puszkę piwa z
lodówki. Stanął przy oknie i spoglądał na zapadający zmrok nad łódzkim
osiedlem.
***
Alkohol wyzwala w nas różne emocje od złości, poprzez śmiech i radość, aż
do płaczu. Odzwierciedla nasz stan emocjonalny w jakim się znajdujemy i jakie
uczucia żywimy do poszczególnych osób w danej chwili.
***
Obudził się i od razu przypomniał sobie wydarzenia z
poprzedniej nocy. Uśmiech mimowolnie wkradł się na jego usta na samo
wspomnienie. Kochali się długo i namiętnie pod prysznicem, później wziął Sarę
na ręce i zaniósł do jej sypialni. Poprosiła by z nią został, po czym wtulona w
niego momentalnie zasnęła. One jeszcze długo nie spał. Zastanawiał się co ta
dziewczyna z nim wyprawia. On notoryczny podrywacz, nie zwracający zbyt dużej
uwagi na uczucia, a tu nagle uczucia stały się dla niego ważne. Już nie
najważniejsza była chęć zaspokojenia swoich żądzy. Chciał żeby im obojgu było
dobrze, a nie tylko jemu. Czuł że w jego życiu może właśnie przyszedł moment na
jakiś zwrot i może to właśnie Sara miała ten zwrot spowodować. Teraz leżała
odwrócona do niego plecami, oddychając miarowo, nie chciał jej budzić. Ucałował
ją w nagie ramię, owinął się rzuconym na podłogę ręcznikiem i wyszedł szukać
swoich rzeczy. W łazience panował względny porządek, a przecież nie w takim
stanie ją zostawili, ubrań nie było nigdzie widać. Zszedł do kuchni, Lena
siedziała przy stole popijając poranna kawę. Wcale jej nie zaskoczył widok
niemal nagiego Kadziewicza, sama podejrzewała, że tak to się może skończyć.
-Chcesz kawy?- zapytała uśmiechając się promiennie.
-Chętnie, ale czy mógł bym najpierw dostać swoje
ciuchy- usiadł na krześle. Nie krępowało go to jak teraz wygląda, ale przydało
by się zachować chociaż resztki dobrego wychowania.
-Tak, jasne, włożyłam je do suszarki były kompletnie
przemoczone. Chyba świetnie się wczoraj bawiliście?- wręczyła mu ubrania.
-Nawet nie pytaj- pokazał rząd swoich śnieżnobiałych
zębów i wyszedł się ubrać. Wrócił po niespełna 3 minutach. Na stole czekał na
niego kubek ze świeżo zaparzona kawą.
-No opowiadaj jak było?!
-Hej, Ty nie jesteś przypadkiem za młoda na takie
historie- wypomniał jej.
-Ha, ha bardzo śmieszne. Nie chcesz mówić to nie, Sara
na pewno powie mi coś więcej- wystawił mu język.
-Ej, ja się nie wtrącam w Twoje sprawy z Winiarem.
-A czy my mamy jakieś sprawy z Miśkiem?
-Nie udawaj, nie widzisz, że on się w Tobie zakochał-
Kadziu postanowił pomóc przyjacielowi skoro nadarzyła się ku temu okazja.
-Mówisz tak specjalnie żeby zmienić temat- Lena jakoś
nie mogła w to uwierzyć.
-Wcale nie sama go zapytaj.
-Tralalala, zobaczymy.
-Jak myślisz długo tak będzie spać?- zapytał Łukasz.
-Dziś sobota, nie liczyła bym że wstanie wcześniej jak
koło południa.
-Kurcze to niedobrze, muszę być w klubie na 9 załatwić
parę spraw- zasmucił się.
-Nie martw się przekaże że już tęsknisz. Łukasz, a to
tak na poważnie?- zapytała z nadzieją.
-Tak mi się wydaje, przynajmniej z mojej strony bardzo
bym chciał- rozpromienił się.
-To będę trzymać kciuki- pokazała mu obie zaciśnięte
dłonie
-Dzięki –upił jeszcze łyk kawy i z wielką niechęcią
opuścił mieszkanie dziewczyn.
***
Zakochałem się? To nie możliwe! Miłość to słowo było mi obce nigdy nie
rozumiałem jego znaczenia. Kurwa ja na prawdę się zakochałem. A co mi tam, nie
będę się tym przejmował, bo cholernie mi się to podoba.
***
Wszedł do niej do pokoju cicho przymykając drzwi.
Ciągle spała od wczorajszego wieczoru, nawet nie zmieniła pozycji w jakiej
zasnęła. Zaglądał do niej wczoraj wieczorem i nadal zastanawiał się czemu się
upiła. Kiedy spała była taka spokojna, bezbronna. Postawił szklankę wody na
stoliku przy łóżku. Szkło w kontakcie z drewnianym podłożem cicho szczeknęło.
-Mariusz?- zapytała zaspana.
-Tak to ja- odpowiedział czule, bojąc się kolejnego wybuchu
złości.
-Co się dzieje? Która godzina? Muszę na uczelnie!-
raptownie się podniosła. Po jej minie można było wyczytać, że nie był to
najlepszy pomysł. Wlazły podał jej dopiero co odstawioną szklankę.
-Jest 11, nie musisz nigdzie iść, dziś sobota-
wyjaśnił spokojnie.
-Ale czemu jestem w ubraniu, prawie nic nie pamiętam-
spojrzała na siebie widząc że ciągle jest we wczorajszych ciuchach.
-O to samo chciał bym Cię zapytać- oparł się o parapet
okna.
-Wróciłam pijana, tak?
-Lekko to określając, zataczałaś się niczym stary
pijaczyna- Mariusz żartem chciał nieco rozładować atmosferę.
-Przepraszam, zagalopowałam się- odpowiedziała
skruszona. –Oblewaliśmy wczoraj z Rafałem zaliczenie z fotografii.
-Rafałem?- zdziwił się Mario.
-To mój kolega z grupy, długo by opowiadać.
Najważniejsze, że mam zaliczone wszystkie przedmioty, teraz tylko obrona.
-A ze mną to oblewać nie chciałaś!- odwrócił się do
okna udając obrażonego.
-Co za różnica, możemy powtórzyć dziś jeśli chcesz.
-Wydaje mi się że wczoraj wypiłaś wystarczająco-
zakomunikował.
-Aż tak źle było, przepraszam –zasmuciła się.
-Źle to mało powiedziane, wydarłaś się na mnie bez
powodu, w ogóle nie wiedziałem o co Ci chodzi- Wlazły podsumował wczorajsze
wydarzenia.
-Jeszcze raz Cię przepraszam, tak mi głupio.
-Dobra przyjmuje przeprosiny, bo jeszcze zaraz
będziesz skłonna leżeć i błagać o przebaczenie- roześmiał się i zostawił ją
sama.
-No to masz babo placek. Jak będziesz się tak dalej
zachowywać to Szampon w końcu zorientuje się, że coś jest nie tak. Musisz się
wziąć w garść i wywęszyć co ta Kamila kombinuje, a nie użalać się nad sobą.
Może i trochę mi to pomogło zapomniałam o wszystkim na parę chwil. Rafał był
dobrym kompanem. Ciekawe co sobie o mnie pomyślał? Pewnie wziął mnie za idiotkę
ze słabą głową. Będę musiała do niego zadzwonić. Musze sobie zapamiętać raz na
zawsze, żeby nie mieszać piwa z wódką, jeżeli każda pobudka ma tak później
wyglądać- rozważyła wszystko i ponownie rzuciła się na łóżko, przykrywając się
kołdrą po same uszy, a świat jeszcze nadal wirował trochę wokół niej.
***
Alkohol często środek uśmierzający ból, prowadzący do chwili zapomnienia.
Niektórzy chcieli by ten stan trwał wiecznie: zero kłopotów, zmartwień.
Niestety kiedy budzimy się kolejnego ranka, kac przypomina nam powód dla
którego się upiliśmy i czujemy się z tym gorzej niż dnia poprzedniego.
***
-Śpiąca Królewna się w końcu obudziła- było dobrze po
pierwszej, ale Lena postanowiła nie budzić siostry. Miała przecież za sobą
wieczór i noc pełną wrażeń.
-Przecież dziś sobota – Sara przemknęła chyłkiem do
kuchni unikając wzroku młodszej siostry. To tak nic nie dało, Lena momentalnie
stała w drzwiach i czekała.
-No co!- burknęła Sara.
-Chyba nie będziemy udawać, że dziś rano po spędzonej
wczoraj z TOBĄ…- zaakcentowała podniesionym głosem- …wspólnej nocy wymknął się
nad ranem z domu pewien siatkarz o nazwisku Kadziewicz- spojrzała na nią z
premedytacją.
-A co to przemówienie, długo je układałaś w tej
słodkiej główce?- Sara uparcie czegoś szukała w szafkach kuchennych.
-Płatki są w tej na dole- podpowiedziała jej Lena.-
Powiesz coś czy mam sobie sama wszystko wyobrazić- nie odpuściła.
-To co Łukasz się nie pochwalił?- zapytała wlewając
mleko do miski z płatkami.
-Może i by mi coś powiedział, ale chyba bał się, że
jak coś zdradzi to go potem zabijesz- odpowiedziała.
-Spędziliśmy ze sobą noc, to ci powinno wystarczyć.
Reszta to moje intymne sprawy.
-Nie no, w tym domu to się człowiek niczego nie dowie-
przewróciła oczami.- A to tak na poważnie?- postanowiła wybadać także Sarę jaki
ma do tego stosunek.
-Nie wiem, było miło, a co będzie dalej jeszcze się
nie zastanawiałam.
-Może nie warto się zastanawiać- ponagliła ją z
decyzja młodsza Stefańska.
-Co Ty tak mądralińska się zrobiłaś?- popatrzyła na
nią z byka.
-Ja tylko staram się doradzić. Może zabierzemy naszych
Panów jutro na przyjęcie?
-Naszych?? Czyżby mi coś umknęło? Nie wiedziałam że Ty
z Winiarem już po- Sara poruszyła brwiami.
-Ej teraz to Ty się czepiasz!- odwróciła się na pięcie
i już miała zamiar wyjść z kuchni.
-No żartuje przecież, siadaj coś Ci powiem- Lena
podekscytowana tym że usłyszy jakieś szczegóły w kilka sekund zajęła swoje
miejsce.
-Roberto zapisał się do klubu uzależnień-
poinformowała.
-A skąd wiesz?- Lenę zaskoczyło to co usłyszała.
-Wczoraj mieliśmy taką poważną rozmowę i mi
powiedział.
-To chyba dobrze, mam tylko nadzieje, że będzie
wytrwały w tym postanowieniu.
-Myślę że coś do niego wreszcie dotarło- dodała Sara.
-Dobra, dobra nie zmieniaj mu tu tematu, Mów zaraz co
tu się wczoraj działo.
-Nie dasz mi spokoju, prawda?
-Oczywiście że nie, masz minie za głupią.
-I tak nie powiem Ci wszystkiego –wykrzywiła się jej
niczym przedszkolak, ale zaczęła streszczać wczorajsze spotkanie z
Kadziewiczem, pomijając bardziej pikantne szczegóły. Je wolała zostawić
wyłącznie dla siebie i rzecz jasna dla niego.
***
Szczęście się uśmiechnęło, jego promienie zawitały w naszej duszy niczym
słońce wkradające się każdego ranka do sypialni. Nie odganiajmy go, przyjmijmy
z otwartymi ramionami, pozwólmy osiąść w naszym umyśle sercu i duszy.
***
Rozdział z dedykacją dla wszystkich
tych którzy w środę rozpoczynają rok szkolny, a także dla indovinello za to że namówiła mnie żeby włączyć tą scenę
między Kadziem a Sarą, bo ja nie byłam do końca tego taka pewna.
Jeśli ta scena wam się nie podobała
i nie chcecie żeby coś takiego pojawiało się w rozdziałach to powiedzcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz