Opowiadanie w pierwotnej wersji można znaleźć również na onecie pod adresem
www.siatkowka-a-milosc.blog.onet.pl
Jednak po tym jak onet się zaczął psuć przeniosłam je tutaj.

niedziela, 22 lipca 2012

Rozdział 44.


Trzy miesiące później…

Dni mijały i ani się obejrzeli a do Polski zawitała wczesna wiosna. Ostatnie miesiące były bardzo intensywne Sara w najlepsze zajęta była organizacją ślubu i wesela. Jak profesjonalistka musiała wszystkiego przypilnować, by w tym ważnym dniu nie spotkała ich żadna przykra niespodzianka. Tylko z jedną rzeczą Stefańska miała problem, z wyborem sukni ślubnej. Kolejny już raz w przeciągu minionych tygodni zaciągnęła Olkę i Lenę do następnego salonu. Dziewczyny dobrze wiedziały co jej czeka, Sara nie należała do łatwych i przyjemnych klientek, lubiła wybrzydzać i często coś jej nie pasowało. Sprzedawczyni kolejno wyciągała suknie ślubne, na które blondynka kręciła głową. Wreszcie wybrała 3, które postanowiła przymierzyć. Ograniczyła się tylko do takiej ilości, ponieważ czynność zakładania na siebie wszystkich warstw materiałów była pracochłonna i męcząca. Na pierwszy rzut poszła wąska suknia z lejącego się szyfonu z przepięknym zdobieniem ramiączek, które łączył się na plecach w jedne szeroki pas przechodzący przez ich środek<klik>.
-Mi się podoba- zaczęła Lena.
-Tobie to się wszystko podoba. Ja sama nie wiem, wygląda to trochę jak zwykła suknia wieczorowa tyle tylko, że jest biała- Stefańska przyglądała się z każdej strony wyraźnie coś jej nie pasowało- Mierzę następną.
Kolejna należała do skromnych i bardzo dziewczęcych stylizowanych lekko na styl antyczny.<klik>
-Nie jest zła, ale jakaś taka niewinna, chyba do mnie nie pasuje.
-Tutaj się z panią zgodzę, często wybierają ją nasze najmłodsze klientki. Dla pani miałbym raczej coś w podobnym stylu, ale już bardziej eleganckie- ekspedientka podeszła do jednego z wieszaków i ścigała wymienioną suknię.
Sara bez przekonania założyła ją na siebie
-Ta jest chyba aż za skromna, gdyby nie ta szarfa na ramieniu czuła bym się, jak w koszuli nocnej. <kilk>
Sprzedawczyni uśmiechnęła się pod nosem, przeczuwała, że będzie miała ciężką przeprawę z tą blondynką
-Dobra teraz ta- Sara chwyciła kolejna tym razem bardzo elegancką ozdobioną drobnym przeszyciem, który układał się w misterne wzory i malutkimi diamencikami. Suknia rozszerzała się dopiero poniżej kolan tworząc odwrócony stożek.<kilk> Kiedy wyszła z przymierzalni znów coś jej nie pasowało.
-Niby wszystko jest ok, tylko, to jest dla mnie za wąskie, ciężko się w tym chodzi, gdyby była troszkę inna to bym się zastanowiła.
-A nie rozważała pani, żeby spróbować z czymś rozkloszowanym? Widzę, że wybiera pani tylko suknie wąskie a gdybyśmy spróbowały z czymś szerszym?- spytała sprzedawczyni.
-Sama nie wiem, już mierzyłam takie suknie większość bardzo mnie skraca. Mój narzeczony ma ponad 2 metry wzrostu nie chcę przy, nim wyglądać jak liliput.
-Mam wrażenie, że mierzyła pani po prostu zły fason zaraz coś znajdę. Może się spodoba - kobieta wyszła na zaplecze.- Nie mamy na stanie w tej chwili śnieżno białej, ale w kolorze białego wina, zawsze jednak będziemy mogli sprowadzić inny odcień.
Sukienka którą zaproponowała bardzo spodobała się dziewczyną a Sarze aż oczy się zaświeciły. Góra sukni była obszyta średniej wielkości koronką w którą wszyte były drobniutkie perły, rozszerzała się dopiero od linii bioder, gdzie w dół spływał jedwab tworząc na lewym boku rozcięcie spod, którego wyłaniała się taka sama koronka co u góry sukni. Dół wraz ze średniej wielkości trenem również był obszyty koronką. <kilk>Kiedy Stefańska stanęła na podeście przed lustrem nie mogła oderwać od siebie oczu a i dziewczyny były wniebowzięte. Okazało się, że właśnie ten kolor, a nie biel idealnie komponuje się z karnacją blondynki i na próżno byłoby, im szukać czegoś w innych odcieniach. Ten była stworzony dla niej.
-Chyba będę musiała to powiedzieć- Sara z zachwytem jeszcze raz spojrzała w lustro- Bierzemy!
Sprzedawczyni ucieszyła się, że udało jej się swoim pomysłem zainteresować klientkę a do tego była to tak trafiona propozycja, że transakcja mogła zostać sfinalizowana.
-Oczywiście wszystkie dodatki również będzie mogła pani u nas kupić. Mamy duży wybór pantofelków, bolerek, welonów i biżuterii- wyliczyła.
-Z dwóch pierwszych zapewne skorzystam, welon już raczej nie dla mnie, może kiedyś zaproponuje go pani mojej siostrze…- puściła do Leny oczko- …a biżuterię na ten dzień już mam.- wyjaśniła.
-Rozumiem to może przejdziemy do obuwia. Interesują panią obcasy niskie czy wysokie, szpilki czy coś stabilniejszego, sandały czy czółenka? – kobieta postanowiła iść za ciosem, dobrze wiedziała, że gdy przyszła pani młoda ma już wybraną suknię ślubną chętnie szybko decyduje się na resztę dodatków.
-Obcasy może na jakieś 10 cm to nie stanowi dla mnie problemu, ale chyba zdecyduje się na czółenka, ślub jest pod koniec kwietnia nie wiadomo jaka będzie, wtedy pogoda- poinformowała.
-Dobrze wszystko sobie zapiszemy i może umówmy się tak za dwa tygodnie na ostateczne potwierdzenie ewentualne zmiany i przymiarki. Rozumiem, że kolor sukni zostaje ten sam i nic nie zmieniamy?- spytała do pewności.
-Tak i bardzo bym chciała aby buty też były w tym odcieniu oraz bolerko.
-Czyli już wszystko mamy uzgodnione- Sara pokiwała głową i zapłaciła zaliczkę.
Uradowana wraz z dziewczynami wyszła ze sklepu chwytając w dłoń komórkę.
-Gdzie ty już dzwonisz?- roześmiała się Ola.
-Jak to, gdzie, ona na pewno dzwoni do Kadzia, biedak od tygodni powtarza ze ślub będzie trzeba przełożyć, bo Sara nie może wybrać sukni ślubnej. Nawet ją straszył, że sam coś jej kupi.
Sara nie słuchała tego jak Lena lekko się z niej naśmiewa zbyt była zajęta rozmową z Łukaszem informując go, że suknia jest przepiękna i chyba zaniemówi jak ją zobaczy.
***
Prawdziwe historie miłosne nie mają szczęśliwego zakończenia, one nigdy się nie kończą. Wcale tak nie jest, że wszystko kończy się ślubem, a potem nic już nie ma. Tak naprawdę dopiero po ślubie wszystko zaczyna się od nowa.
***
Parę dni później…

Łukasz po treningu biegał po całym boisku wciskając swoim kolegom do ręki białe koperty.
-Masz- wręczył jedną z nich Winiarowi, który właśnie rozmawiał z Sylwią przed jej treningiem.
-Co to, kasa?- Misiek zaśmiał się.
-Tak, czek na milion złotych do zrealizowania w najbliższym banku- zażartował Kadziewicz a Michał popatrzył na niego zdziwiony- Głupku to zaproszenie, sorry, że tak nieoficjalnie, ale i tak wiesz, o co chodzi. Nie chcieliśmy wysłać pocztą to wręczam ci osobiście- powiedział i tyle go widzieli.
Michał otworzył kopertę i przeczytał:



Z wielką przyjemnością zapraszamy
p
. Michała Winiarskiego wraz z osobą towarzysząca
na uroczystość zaślubin między

Sarą Stefańską a Łukaszem Kadziewiczem

która odbędzie się 25 kwietnia 2011 roku
o godz.
17.00
w kościele pod wezwaniem św. Kaźmierza w Łodzi.
oraz na uroczystość weselną po ceremonii w restauracji w hotelu Ambasador
.



-A mnie to już nie mogli tam wpisać- prychnęła ze złością Sylwia.
-Do czego pijesz?- zdziwił się brunet.
-No mogli mnie wpisać razem z tobą, a napisali, tylko że z osobą towarzyszącą, przecież jesteśmy parą chyba już wystarczająco długo, by móc nas tam umieścić razem.
Szarmach kolejny raz miała powód, by być niezadowolona, w ostatni czasie zdarzało jej się to nader często.
-Oj przestań pewnie inni też tak dostali. Z tego co wiem to tylko małżeństwa w zaproszeniach wymienia się razem. Co za różnica i tak tam pójdziemy.
-25 to przecież pierwszy dzień świąt. Mieliśmy jechać do moich rodziców- burczała dalej pod nosem.
-To pojedziemy tylko na Wielkanoc. Chyba nie myślisz, że nie zjawiłbym się na ślubie przyjaciela- Michała zdenerwowało to, że dla niej nie miało to większego znaczenia, że jeden z jego najlepszych przyjaciół się żeni.
-Ja to się Kadziewiczowi dziwę, po tym co ona mu zrobiła, on bierze z nią ślub. Ja bym nie wybaczyła tak łatwo, przecież ona ukrywała ich dziecko- krytykowała jego postępowanie.
-On ją kocha i nigdy nie przestał, a jak się kocha można wybaczyć wszystko nawet to. Ja też na początku byłem do tego sceptycznie nastawiony, ale, jeżeli on jest szczęśliwy to ja cieszę się jego szczęściem i zaakceptowałem jego decyzję. Już dawno nie widziałem go takiego. Ostatni raz to było jeszcze jak był z Sarą przed rozstaniem a teraz patrz tylko na niego. Ciągle chodzi uśmiechnięty, żarty się go trzymają a do tego gra jeszcze lepiej niż przedtem. Czego chcieć więcej.
Michał podziwiał Łukasz za to, że potrafił zapomnieć Sarze to, co było złe. Sam czasami zastanawiał się czy, gdyby Lena również zdecydowała się na taki krok czy on zrobił, by podobnie. Stwierdził, że tak, niestety Stefańska nie wykazywała żadnego zainteresowania jego osobą. Gdy się widywali a zdarzało się do rzadko zawsze obdarowywała go chłodnym powitaniem bez grama uśmiechu. Już nie dostrzegał w jej oczach tej radości, która wcześniej tak często mu prezentowała. Tera jej oczy były zimne a radość widział w nich tylko, gdy rozmawiała z innymi. Dla niego już jej nie było i najprawdopodobniej nigdy miało nie być.
***
Przepraszam, że czasami unikam odpowiedzenia Ci `cześć`, że nie patrzę Ci prosto w oczy, gdy z Tobą rozmawiam i wszelkie spotkania omijam szerokim łukiem. Ja po prostu nie chcę sobie robić nadziei. Nie mam zamiaru leczyć się z Ciebie całymi miesiącami, a później w ciągu kilku minut zmarnować to, nad czym tak mocno pracowałam. Mam nadzieję że to zrozumiesz i pozwolisz mi żyć w świecie bez ciebie choć tak naprawdę nadal będziesz tuż obok gotowy by w każdej chwili wyciągnąć dłoń w moim kierunku.
***
-Lenka kochanie muszę ci coś powiedzieć!
Kuba, gdy tylko zjawił się w domu Stefańskich i zobaczył ukochaną chciał ją poinformować o dobrych nowinach. Lena podniosła głowę znad czasopisma i z wyczekiwaniem wpatrywała się w Majewskiego.
-To chyba będą dobre nowiny. Już dawno nie wiedziałam cię w tak wyśmienitym humorze.
Blondynka ucieszyła się, że wreszcie brunet odżył. W ostatnim czasie znów zaczęło się dziać między nimi różnie. Kiedy po nowym roku zaproponował jej, by przeniosła się do niego do stolicy nie przyjęła jego propozycji. Od tego czasu ciągle jej się przyglądał. Lena nie raz czuła się, jak na cenzurowanym, podejrzewała, że chłopak myśli, iż głównym powodem jej odmowy wcale nie był pretekst pomocy siostrze przy organizacji ślubu a bliska obecność Winiarskiego. Sama Stefańska nie chciała przeprowadzać się z bardzo prostego powodu. Tutaj w Łodzi miała przy sobie wszystkich: Sarę, Julię, Łukasza, a także Olę i Mariusza którzy byle teraz bardziej zaabsorbowani Mikołajem, ale i tak wszyscy tworzyli zgraną paczkę. W Warszawie została, by tylko z Jakubem, który i tak wiecznie był w ciągłych rozjazdach między Londynem, Nowym Jorkiem a stolicę Polski. Wreszcie czuła, że ma rodzinę, może stworzoną głównie z przyjaciół, ale rodzinę, a Michał owszem był obecny w jej życiu, jego nie udało się z niego wymazać, ale akurat to skrzętnie ukrywała nie tylko przed wszystkimi, ale i przed samą sobą.
-Już mówię, ale wiesz co może najpierw przyniosę kieliszki, napijemy się wina, żeby to uczcić- wyciągnął czerwone Porto i zniknął na chwilę, by wrócić z dwoma kieliszkami. Lena wiedział, że to musi być coś bardzo ważnego dla fotografa.
-Reszta domowników gdzie?- spytał uśmiechnięty rozlewając czerwony trunek.
-Poszli na spacer. Mów wreszcie, nie wytrzymam dłużej. Co będziemy świętować?- nakłaniała go, by czym prędzej zdradził jej tą pozytywną wiadomość.
-Dostałem 2 letni staż w New York Tabs, zaczynam za dwa tygodnie- wyrzucił z siebie, widać było, że nie może już wytrzymać z tą wiadomością.
Lena się zasmuciła, 2 tygodnie, czyli od początku kwietnia. Za dwa tygodnie zostanie tutaj bez niego. Kotłowało się jej w myślach. Kuba dostrzegł smutek jaki spowodował tą nowiną u ukochanej.
-Lenka, ale nie smuć się, przecież pojedziesz ze mną. Jak się o niego starałem to poinformowałem agencję, że przyjadę z dziewczyną. Tak szczerze, gdy szepnąłem, im twoje nazwisko to bardzo się ucieszyli.
Stefańskiej wcale ta informacja nie pokrzepiła i dalej zamyślona wpatrywała się w kieliszek.
-A Sara i Łukasz, ich ślub?- szepnęła. Nie wyobrażała sobie, że tuż przed tą uroczystością tak po prostu wyjedzie.
-Polecimy, załatwimy wstępne formalności i wrócimy na ślub- tłumaczył Majewski.
-Jak ty to sobie wyobrażasz, że zostawię ją 3 tygodnie przed ślubem i polecę sobie z tobą do Nowego Yorku?! Przecież głównie dlatego nie przeprowadziłam się do Warszawy, by zawsze być przy Sarze, kiedy potrzebowała, by mojej pomocy! –wybuchła.- Nie wiem czy jestem gotowa wyjechać na 2 lata i być tak daleko od siostry!
Lena należała do osób bardzo zżytych ze swoją starszą siostrą. Nigdy nie rozstawały się na dłużej niż kilka tygodni a i tak długie rozłąki były u nich rzadkością. Z powodu tego, że ich matka się nimi przestała interesować to Sara była najważniejszą kobietą w jej życiu. Nie mogła, więc sobie wyobrazić tak długiego rozstania.
-Ja nie widzę w tym problemu- żachnął się Kuba- Mogłabyś co jakiś czas przyjeżdżać w odwiedziny. Lena nie jesteś już dzieckiem, Sara nie jest ci aż tak bardzo potrzeba do życia zrozum to wreszcie!- uświadamiał ją, co jeszcze bardziej nie spodobało jej się, że podważa jej zadanie na ten temat.
-Ty nic nie rozumiesz! Zawsze miałeś kochającą się rodzinę, ja miałam tylko ją, nie chce jej stracić!- powoli zaczynała się denerwować.
-Czyli co, nie wyjedziesz ze mną?- spytał z premedytacją.
-Nie wiem, takiej decyzji nie podejmuje się w jeden dzień- zawahała się.- Muszę się zastanowić.
Kuba nie wytrzymał, sam nie wiedział po co wyciąga ten temat, ale wrzasnął na nią.
-Ja się nie zastanawiałem, kiedy mówiłem, że przyjadę z kimś! Ale ty oczywiście musisz się zastanowić, jakżeby inaczej! Gdyby to Winiarski zaproponował ci wyjazd do Włoch, bo dostał kontrakt nie wahałabyś się pewnie ani chwili! Gdy ja ci proponuje to oczywiście masz jakieś obiekcję!- wypomniał jej.
-To nie tak! Nie rozumiem, po co mieszasz w to Michała?- nie rozumiała dlaczego Kuba zaatakował ją argumentem wyjazdu z Winiarskim czyżby nadal był zazdrosny?
-Nie tak a jak?! Ty ciągle o, nim myślisz! Nie próbuj mnie okłamywać!- podniósł rękę, gdy tylko zobaczył, że ta chce mu przerwać.- Czasami słyszę jak przez sen wypowiadasz jego imię, a rano budzisz się z uśmiechem na ustach.
Lena przypomniała sobie, że ostatnio często śni o Michale, ale nie podejrzewała, że mówi przez sen.
-Kubuś proszę cię ja muszę się tylko zastanowić- nie wiedziała już jak przekonać bruneta, że to on jest najważniejszy.
-Ja ci się radzę zastanowić nie tylko nad wyjazdem, ale i nad samą sobą. Widzę co się z tobą dzieje. Może najpierw poukładaj własne życie, zanim zaczniemy wspólne!- podenerwowany zaczął zbierać swoje rzeczy.
-Kuba, co to ma znaczyć?!- pytała bojąc się usłyszeć odpowiedź, która przychodziła jej do głowy.
-To co słyszysz. Dopóki nie będziesz pewna kim dla ciebie jestem ja a kim on, nie mamy o czym rozmawiać. Kocham cię, ale nie pozwolę się traktować jako zastępca Winiarskiego!- wyszedł trzaskając drzwiami.
Po chwili Lena usłyszała, że drzwi ponownie się otwierają, myślała, że Majewski wrócił i wybiegła cała zapłakana do przedpokoju, ale tam stała tylko Sara z Łukaszem i Julią.
-Co się stało?- Sara zobaczyła rozpacz w oczach siostry i łzy spływające po policzkach- Łukasz zabierz małą na górę ja się nią zajmę- wprowadziła Lenę do salonu i usiadły na kanapie.
-Mów -poprosiła.
-Kuba dostał staż w Nowym Yorku- wychlipała młodsza Stefańska.
-To chyba dobrze, dlaczego płaczesz?- dziwiła się takiej reakcji siostry.
-On zrobił mi awanturę, że ja nie chcę jechać przez Michała, on mi zarzuca, że ja go nadal kocham a twój ślub jest tylko przykrywką, żeby tutaj zostać- nerwowo zaczęła stukać w butelkę nie opróżnionego wina, która stała na ławie.
-Ale przecież kochasz Kubę?! Dlaczego on twierdzi inaczej?- Lena zamilkła na to pytanie- Lenka kochasz Kubę?- spytała jeszcze raz.
-Nie wiem. Ja już nic nie wiem. Ciągle myślę o Michale, to jaka byłam z nim, wtedy szczęśliwa, ale myślę też o tym jak on mnie zranił. Ja nie potrafię wybaczyć mu tej zdrady. Mi się wydaje, że on teraz się zmienił już nie jest tym Michałem co dawniej. Sama nie wiem, co mam robić? Z jednej strony moje serce w jakimś stopniu się do niego rwie a z drugiej ciągle stoję w tym samym miejscu. Już raz jak on stwierdził zrujnowałam mu życie, nie chcę zrobić tego ponownie. Nie wiem też czy umiałabym mu też zaufać, ciągle myślałabym, że coś może być nie tak. Kubę też kocham, ale to jest inna miłość, bez tej euforii, raczej z przyzwyczajenia, by ktoś był przy mnie.
Sara słuchała wyznania siostry i dotarło do niej, że bez jeszcze jednej rozmowy dzisiejszego dnia się nie obejdzie. Lena wyglądała na coraz bardziej zagubioną. Wszystkie tamy puściły a emocje uwolniły się z ogromną siłą. Przytuliła ją cicho uspokajając.
-Myślę, że należy ci się parę słów wyjaśnienia i je dostaniesz. Poczekaj tutaj chwile- blondynka zaskoczona spojrzała na swoją starszą siostrę kompletnie nie rozumiejąc sensu jej słów. Sara poszła w kierunku pokoju Juli, gdzie Łukasz zabawiał małą.
-Będziesz musiał z nią pogadać. Jest gorzej niż myślałam. Ona musi się dowiedzieć całej prawdy, inaczej nigdy nie będzie potrafiła dokonać właściwego wyboru.- zwróciła się do niego.
-Ok. powiem jej -Kadziewicz podniósł się z dywanu przyglądając się zatroskanej minie narzeczonej.
-Powinniśmy to robić wcześniej, czemu ja cię, wtedy nie posłuchałam?- spytała bardziej sama siebie niż Kadzia.
Łukasz zszedł na dół zbierając w sobie wszystkie wspomnienia z tego okresu. Dla niego to również nie był przyjemny czas, ale już raz przez to przeszedł opowiadając o wszystkim Sarze. Teraz będzie musiał powiedzieć o wszystkim Lenie, ale nie będzie mówił o tym jak on się czuł po ich wyjeździe powie jej całą prawdę co działo się z Winiarskim.
-Musisz coś wiedzieć- wszedł do pokoju i przysiadł na skraju fotela- Pamiętasz ten wieczór kawalerski Piotrka? To wcale nie było tak jak wyglądało, wy, wtedy nie dałyście nam dojść do słowa. Postąpiłyście zbyt emocjonalnie i pod wpływem chwili zostawiłyście nas. Misiek cię nie zdradził, on tym dziewczyną postawił tylko kilka drinków, a później, gdy okazało się, że nie mają, gdzie spać zaproponował noclegu u Mariusza. Może i ta brunetka, wtedy na niego leciała, ale on był na jej gesty nie wzruszony- Łukasz mówił kojącym głosem, a Lena starała się siedzieć spokojnie. Bardzo bolały ją te słowa, ponieważ ukazywały, że popełniła, wtedy ogromny błąd.- Znasz przecież Miśka on zawsze był nad wyraz uprzejmy, zamiast dać, im na taksówkę to uparł się z tym noclegiem. Mogę ci przysiąc, że między nimi nic nie było. On tak cię kochał, żebyś tylko widziała jak się czuł, gdy wyjechałyście. Sam nie byłem w najlepszym stanie, ale on chyba miał jeszcze gorzej, szczególnie wtedy gdy pojechał do Włoch a ty nie chciałaś go widzieć. Drugi raz został sam i znów to odbyło się bez jego winy. Dagmara też przecież zostawiła go, bo nie mogła sobie poradzić z tym ze siatkówka zawsze będzie częścią ich wspólnego życia. Ty znów zostawiłaś go, bo bałaś się, że cię zdradzi. On nie był, by do tego zdolny, jeżeli kocha to na całego i świata po za tą osobą nie widzi, a tak było z tobą.
Stefańska nie mogła już wytrzymać słuchania całej tej prawdy i przerwała Łukaszowi.
-Po co mi to mówisz?- szepnęła cicho, ledwo powstrzymując łzy. Teraz była już pewna, że postąpiła, wtedy najgorzej jak tylko mogła.
Sara, która przysłuchiwała się tej rozmowie weszła do salonu.
-Łukasz mówi ci to po, to byś kolejny raz nie popełniła tego samego błędu. Byś nie popełniła takiego błędu jak ja, tłumacząc się twoim dobrem zostawiłam Łukasza. Musisz się zastanowić czy przypadkiem teraz na siłę nie będziesz chciała uszczęśliwić Kuby, a sama pozostaniesz nieszczęśliwa- wyjaśniła jej siostra.
-A Sylwia, przecież on ją kocha?- Lena nie chciała dopuścić do siebie tej nadziei, że może jeszcze nie wszystko stracone.
-A ty nie jesteś z Kubą tylko dlatego, bo nie możesz być z tym kim chcesz?- Kadziu gorzko stwierdził uśmiechając się w jej stronę.
-Przemyśl to siostra i podejmij właściwą decyzję- Sara jeszcze raz przytuliła ją do siebie, teraz wszystko zależało od tego co postanowi młodsza Stefańska.
***
Tam na dnie został twój ślad
Głęboko tam wciąż twoja uśmiechnięta twarz
Tam na dnie został twój ślad
I moja łza bo świat się pomylił
Świat się pomylił…
(Patrycja Markowska – „Świat się pomylił”)

***

Przepraszam za długą nieobecność, ale chwilowo nie wyrabiam się z tym wszystkim Mam nadzieję, że początek rozdziału was nie zanudził, ale akurat ten fragment to taka moja mała obsesja. Z racji tego, że od dziecka obracam się wśród sukien ślubnych dzięki mojej mamie, która pracuje w jednym z salonów mogła bym o kieckach gadać godzinami. Wiem że nie ma w tym rozdziale Państwa Wlazłych, miałam coś napisać, ale wtedy wyszło by znacznie dłużej, a wiem że nie wszyscy to lubią. W następnym coś się pojawi.

Kurcze ostatnio dotarło do mnie, że to już jest koniec jeszcze tylko 2 rozdziały i przyjdzie się tutaj żegnać z czytelnikami. Niestety, uszło ze mnie powietrze i nastało jakieś zahamowanie, bo zamiast zająć się moimi 3 opowiadaniem to stoję w miejscu. Chyba poszłam na łatwiznę tutaj. Pewnie niektórym z was wydaje się, że końcówka jest na odwal się. Może i tak jest, ale nie chciałam wprowadzać kolejnych zawirowań w życie pozostałych bohaterów. Mam zamiar wyprostować to, co zostało do wyprostowania, a może raczej zakończyć.

Rozdział zaś dedykuję
Tajemniczej za wspaniałe opowiadanie, które miałam przyjemność czytać. Pamiętaj kochana ja czekam aż zaczniesz coś nowego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz