-Lena przestań się wygłupiać i tak dobrze wiem gdzie
masz zamiar mnie zaciągnąć! Jutro są moje urodziny tak? Pewnie planujesz
imprezę niespodziankę. Może chociaż pozwolisz mi się ubrać w to co ja będę
chciała?- Sara miała dość wygłupów i nadskakiwania siostry.
-Czy ty musisz wszystko psuć! To miała być
niespodzianka. Może przynajmniej dla udanego efektu dasz sobie przygotować
ubranie, inaczej wyjdzie że się wygadałam- Lena dobrze wiedziała że Sara
domyśla się że planują jej urodzinową niespodziankę, ale siostra jednak nie
wiedziała wszystkiego.
-Niech Ci będzie, ale to mają być normalne ciuchy. Już
ja dobrze pamiętam w co mnie wpakowałaś dwa lata temu. Tej pastereczki to Ci do
końca życia nie wybaczę, czułam się w tym idiotycznie- wypomniała jej.
-A jak niby miałaś wyglądać!? Przyjęcie było w takim
klimacie, to co niby miałaś tam wparować w zwykłych ciuchach. Reszta gości by
mnie wtedy zabiła. Przypominam Ci że wtedy każdy z nas wyglądał trochę
idiotycznie.
-No dobra, a możesz mi wytłumaczyć dlaczego mam się
już szykować jest 11. Co ty chcesz urządzać imprezę przed obiadem?
-A co ty taka dociekliwa, siadaj tu, mam pomysł na
fryzurę- wskazała siostrze miejsce przy toaletce i zabrała się za układanie
delikatnych fal na włosach blondynki. Fryzura po niecałej godzinie była gotowa,
Sara lekki makijaż wykonała sama, była w tym przecież profesjonalistką.
-Ok. pokazuj mi teraz ciuchy do tej fryzury, już
jestem ciekawa co tam wymyśliłaś- młodsza siostra pobiegła do swojego pokoju i
wróciła z czarnym krótkim żakietem i zieloną sukienką. –Ładne,
ale nie za sztywne jak na imprezę?- pokręciła nosem na propozycję Leny.
-Już nie mam do ciebie siły! Nie przyjmuję sprzeciwu,
no już do łazienki, ubieraj się!
-Po co mam się już ubierać?
-Po to że niedługo będzie tu Kadziu po ciebie. Marsz,
marsz nie ma na co czekać- pogoniła ją.
Kiedy Sara zamknęła się w łazience Lena szybko
zadzwoniła do Łukasza tłumacząc mu że będzie miał bardzo ciężko z siostrą bo
zrobiła się bardzo podejrzliwa. Kadziu uspokoił ją stwierdzając że najwyżej ją
zaknebluje bądź przywiążę do fotela. Lena na ten pomysł tylko się roześmiała,
mówiąc że bardzo chętnie by to zobaczyła. Uspokoiła go również że walizka i
wszystkie potrzebne rzeczy są już spakowane w samochodzie. Kadziewicz miał
przemycić swoje tak by Sara niczego się nie domyśliła do ostatniej chwili.
-Z kim tam znowu spiskujesz?- zapytała stojąc zaraz za
plecami siostry.
-Z nikim, rozmawiałam z Łukaszem, będzie tu za 20
minut.
-Ale ty jesteś jeszcze nie gotowa! A tak w ogóle to
dlaczego ja jadę na tę imprezę z Kadziewiczem?- robiła się coraz bardziej
ciekawa.
-Myślę że Łukasz ci wszystko wyjaśni.
***
Nie lubię być nie doinformowana, nie wiedzieć co się dzieje. Chcę zawsze
wiedzieć o wszystkim pierwsza. Mówisz że zachowuje się jak rozkapryszone
dziecko. Tak naprawdę to właśnie za to mnie kochasz.
***
20 minut później…
-Witam moją jubilatkę, prezent pozwolę sobie wręczyć
później- Kadziu zachwycony wyglądem patrzył na starszą Stefańską z
uwielbieniem.
-Nie jestem żadną jubilatką, urodziny mam jutro!-
obruszyła się.- Po za tym niby zabierasz mnie na przyjcie niespodziankę i wygadujesz się o tym zaraz w drzwiach.
Gdzie tu miejsce na niespodziankę?
-Czy ona zawsze jest taka paskudnie wredna kiedy
zbliżają się jej urodziny-Kadziu zwróciła się do Leny.
-Wiesz, starzeje się, 25 na karku to nie 24.
-I ty przeciwko mnie!? Jak tak dalej pójdzie to
nigdzie nie jadę. Zamknę się w pokoju i będę swoje urodziny oblewać sama-
wykrzywiła się do siostry.
-Masz już wszystko?- Kadziewicz ratował sytuację, bo
jeszcze Sarze naprawdę zachce się spędzić urodziny w samotności.
-Jeszcze torebka i będę gotowa- Sara wyszła poszukać
wymienionej rzeczy, a Lena w tym czasie zapakowała do volvo bagaż Kadzia.
-Możemy iść. Nie wiem co wymyśliliście, ale jeżeli mi
się to nie spodoba to będziecie mieć ze mną na pieńku i to obydwoje!- pogroziła
im.
-Też cię kocham- odparła Lena zamykając na nimi drzwi.
***
Nie ma nic lepszego jak sprawiać tajemnicze niespodzianki ukochanym osobom,
widzieć ich strach w oczach, tą niepewność a potem samą radość.
***
Jechali już dłuższą chwilę, Kadziu podśpiewywał
kawałki lecące w radio, a Sara próbowała zlokalizować w jakiś sposób docelowe
miejsce podróży.
-Powiesz mi gdzie jedziemy?- pytała już któryś raz z
kolei.
-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
-Co z tego, jestem ciekawa chyba mi wolno!
-Oczywiście że ci wolno, ale chyba i tak Ci nie
powiem. Swoją drogą podejrzewam że i tak zaraz się zorientujesz ponieważ bystra z Ciebie dziewczynka- powiedział do
niej jakby zwracał się do kilkulatki.
-Nabijasz się ze mnie!- była zła, niespodzianka
niespodzianką, ale chciała wiedzieć przynajmniej minimum.
-No dobra powiem Ci. Obróć głowę w prawo, co widzisz?-
spojrzała we wskazany kierunek.
-Lotnisko?- odpowiedziała pytająco.
-Widzisz udało Ci się.
-Ale jak, gdzie, dlaczego, po co?- zasypała go
pytaniami.
-A może tak od początku? Na tyle pytań na raz Ci nie
odpowiem- zamyśliła się zastanawiając się o co najpierw zapytać.
-Gdzie lecimy?- wypaliła w końcu.
-Do Rzymu- odpowiedział zadowolony Łukasz spoglądając
ukradkiem na jej reakcję.
-Po co?!- wrzasnęła uradowana.
-O tym dowiesz się wieczorem.
-Ale ja nie mam żadnego ubrania, kosmetyków jak ty to
sobie wyobrażasz!?- panikowała.
-Nie doceniasz mnie, myślisz że naraził bym się i
zabrał Cię na wycieczkę bez przygotowania. Razem z Leną wszystko spakowaliśmy.
-A to małpa nic mi nie powiedziała- zaśmiała się.
-A co ja to pewnie goryl?- spytał.
-Nie wolała bym pawiana, maja takie świetnie pupcie-
wystawiła mu język.
-Czyli co uważasz że moja pupa nie jest świetna?-
podpuszczał ją
-Twoja…niech się zastanowię- droczyła się z nim.
-Sara bo zaraz zawrócę- pogroził.
-No dobra, może jest nawet lepsza- ucałowała go w
policzek, zadowolona że jadą razem do Rzymu. Kochała to miasto, ten gwar i
magiczny urok niewielkich kawiarenek ,te placyki, fontanny.
***
On był tym który rozświetlił jej dzień jej serce zaczęło znowu bić z pełnym
impetem. Galopowało kiedy dotykał jej skóry całował jej usta. Znowu czuła się
jakby miała naście lat i nie widziała w tym nic złego. Wiedziała za to że
pokochała go mocniej niż kogokolwiek innego.
***
Po odczekaniu swojego na lotnisku i krótkim locie byli
już w Rzymie. Pojechali do hotelu by się odświeżyć, a później mieli zamiar
trochę pozwiedzać miasto.
-Łukasz powiesz mi co jest w tych dwóch workach-
wskazała na wieszak gdzie znajdowały się dwa srebrne worki z tajemniczą
zawartością.
-Dowiesz się w swoim czasie.
-A kiedy ten czas nadejdzie?- pytała dalej.
-Jesteś nie do wytrzymania, pytanie za pytaniem-
spojrzał na nią i kiedy zauważył że znowu ma zamiar o coś zapytać zamknął jej
usta pocałunkiem.
Wiadomo Rzymu nie da się zwiedzić parę godzin, do tego
Kadziu stanowczo upierał się że muszą być w hotelu na 20. Po co Sara oczywiście się nie dowiedziała.
Postanowiła przestać pytać się o wszystko i czekać. Kiedy wrócili do hotelu
poznała zawartość tajemniczych worków. W jednym znajdował się kruczoczarny
garnitur, w drugim długa czarna suknia. Kiedy
oboje byli już gotowi Łukasz założył jej piękny naszyjnik który dopełnił jej kreację.
Kolejną niespodzianką była limuzyna która zawiozła parę pod gmach Rzymskiej
Opery.
-Skąd wiedziałeś że kocham operę?- spytała, a oczy
świeciły jej się z zachwytu.
-Lena mi pomogła, chyba nie będziesz jej mieć tego za
złe?
-Oczywiście że nie. Powiesz mi co dziś wystawiają?
-A która jest twoją ulubioną?- opowiedział jej
pytaniem.
-Chyba żartujesz, to nie możliwe! Nie chcesz mi
powiedzieć że wystawiają dziś „Upiora w operze”. Na ten spektakl tak trudno
zdobyć bilety.
-Mi się udało- stwierdził skromnie.
-Kocham Cię- rzuciła mu się na szyję.
-Co powiedziałaś- dopytywał zaskoczony tym wyznaniem,
sam planował jej to dziś powiedzieć, ale był pewien że będzie pierwszą osobą
która wypowie te słowa.
-Kocham Cię, kocham i to nie tylko za to co dziś dla
mnie zrobiłeś. Zakochiwałam się w Tobie z dnia na dzień i myślę że to
odpowiednia chwila żeby się do tego przyznać.
-Myślę że odpowiedniej nigdy nie będzie. Też Cię
kocham- powiedział lekko muskając przy tym jej usta.- A teraz chodźmy przeżyć
coś wspaniałego.
Łukasz nigdy nie był na podobnym wydarzeniu, ale to co
widział spodobało mu się od pierwszych scen. Było w tym coś magicznego i
wzruszającego, wszystkie bodźce docierały do niego z ogromną intensywnością.
Wiedział że nie przeżył nigdy czegoś podobnego. Wszystko to potęgował jeszcze
fakt, że u jego boku siedziała piękna dziewczyna, już widział że to kobieta
jego życia.
***
„Ten głos nawiedzał mnie przybywał w snach
Wymawiał imię me, aż nastał brzask
I chyba dalej śnię lecz razem z nim
Wymawiał imię me, aż nastał brzask
I chyba dalej śnię lecz razem z nim
To on to upiór tej opery
ma we władzy sny
ma we władzy sny
Niezwykły duet nasz usłyszy noc
bo mam nad tobą już nadludzką moc
A choć odwracasz się spoglądasz w tył
bo mam nad tobą już nadludzką moc
A choć odwracasz się spoglądasz w tył
To ja to upiór tej opery
mam we władzy sny.
mam we władzy sny.
Noc labiryntem jest zabłądźmy w nim.”
„Upiór w operze”
***
-Wejdziemy do restauracji?-
po powrocie do hotelu chciał zaprosić Sarę na kolację.
-Musimy? Może zamówimy coś
do pokoju- nalegała na co przystał.
Kiedy weszli do pokoju
światło było przygaszone, a na łóżku leżał bukiet śnieżnobiałych konwalii.
-Jesteś niesamowity, to
wszystko co dziś dla mnie zrobiłeś, w ogóle wszystko co dla mnie robisz. Jesteś
dla mnie za dobry.
-To ty jesteś niesamowita.
Dzięki Tobie tak naprawdę przekonałem się o tym co znaczy kochać- położył jej
rękę na policzku odgarniając pojedynczy kosmyk platynowych włosów. Sara
sięgnęła rękami do zamka sukni zaczęła go rozpinać. -Jesteś tego pewna?-
zapytał, widząc co robi.
-Jak nigdy przedtem-
odpowiedziała lekko zsuwając suknie która po chwili opadła na podłogę i zaczęła
składać pocałunki wokół ust Kadziewicza by w końcu swoi ustami objąć jego
wargi. Nie musieli się spieszyć, błądzili po swoich ciałach centymetr po
centymetrze, kawałek po kawałku, tak jakby kochali się pierwszy raz. Oboje
wiedzieli że nie zapomną tej nocy do końca życia.
***
Dłonie i głos. I usta. I uśmiech. I wzrok. I
zapach. Tak, bardzo chciałam poczuć Twój
zapach... Zapach Twojego wnętrza. I zapach Twojego ciała... Na moim ciele.
Zmieszany z moim zapachem.
***
-Michał mogę wiedzieć gdzie
ty mnie ciągniesz?- Winiarski kazał ubrać Lenie kurtkę i trzymając ją za rękę
prowadził do swojego audi.
-Nie mogę, bo nie będzie
niespodzianki- wyszczerzył się pokazując rząd białych zębów.
-No nie wierzę, coś czuję że
ty to z Kadziewiczem zaplanowałeś!
-Ja nic nie wiem- usnuł ręce
w obronnym geście poddania .- No już wsiadaj.
-No nie mogę, a podobno to
miała być tylko moja tajemnica i Łukasza, że zabiera Sarę do Rzymu- wgramoliła
się na siedzenie.- A teraz widzę że on Ci wszystko wypaplał. Tak to nie może
być- założyła ręce na piersi i udawała obrażoną.
-Ale czy ja się wygadałem,
tak wiedziałem o waszym planie, ale nie pisnąłem ani słówka. Możesz być ze mnie
dumna, umiem dotrzymać tajemnicy- zachwalał sam siebie kiedy jechali w bliżej
nieokreślone miejsce.
Po kilku
minutach…
-Jesteśmy, teraz chciał bym
żebyśmy się przeszli- zakomunikował.
Powoli wtuleni w siebie
nawzajem szli alejką parku. Lena choć chciała się jeszcze trochę z nim
podroczyć, nie potrafiła udawać że wciąż jest na niego zła. Przecież tak
naprawdę oboje z Łukaszem nie zrobili nic złego, a niespodzianka dla Sary na
pewno się udała.
-To jest ten park gdzie
dałaś mi wszystko wyjaśnić.
-Tak poznaje, bardzo dobrze
to pamiętam. Nawet nie wiesz jak się cieszę że to zrobiłam. Wiesz chyba nie
wyobrażam sobie teraz życia bez Ciebie. Nigdy nie byłam tak szczęśliwą- wtuliła
się w niego.
-Jak już o tym mówimy.
Siądźmy tutaj- wskazał pobliską ławkę.- Nigdy nie spodziewałem się że uda mi
się jeszcze raz pokochać kogoś tak mocno jak Ciebie pokochałem. Przekonałem się
też że czasami przez jeden głupi ruch można wszystko zepsuć, zaprzepaścić.
Dlatego do końca życia będę Ci dziękować za to że dałaś mi drugą szansę. Teraz
w moim sercu jest miejsce dla Ciebie, miejsce najważniejsze. Nawet nie chcę
myśleć, że kiedyś miała by tam pojawić się pustka, że Ciebie by tam zabrakło-
sięgnął do kieszeni kurtki i wyciągnął błękitne pudełeczko.- Chciał bym Ci coś
dać i o coś zapytać. Zgadzasz się?- Lena patrzyła to na niego to na małe
zawiniątko i kiwnęła tylko twierdząco głową.
-Skoro moje serce jest
zajęte przez Ciebie, chciał bym dać Ci to- otworzył pudełko, a w środku
znajdował się kluczyk wysadzany kamieniami na
cienkim łańcuszku.- Niech on będzie symbolem naszej miłości. Tego że to Ty
ponownie otworzyłaś moje serce i tylko Ty możesz je zamknąć. Niech będzie tak
że on i moje serce są ze sobą powiązane i aby tak zostało już na zawsze- mówił,
a w między czasie zapiął go na szyi dziewczyny.
-Michał ale ja dla Ciebie
nic nie mam, nie spodziewałam się tego- jej oczy były wilgotne od łez.- Po za
tym ten prezent był bardzo drogi, wiem co mówię.
-Twoja miłość jest warta
największych pieniędzy świata, a i tak będzie bezcenna. Ty już dałaś mi to co
najważniejsze, siebie. Pozwolisz że to jeszcze nie koniec na dziś? Chodź-
wrócili do samochodu i jechali w kierunku domu siatkarza.
***
„…Na zawsze z Tobą być
śnić z Tobą Twoje sny
Jak mam Ci o tym opowiedzieć
Kocham Cię, już wiem
jedno słowo, cichy szept
Kocham Cię, już wiem
jedno słowo, a tyle mieści się…”
śnić z Tobą Twoje sny
Jak mam Ci o tym opowiedzieć
Kocham Cię, już wiem
jedno słowo, cichy szept
Kocham Cię, już wiem
jedno słowo, a tyle mieści się…”
(Dżem- „Chcę Ci coś opowiedzieć”)
***
-Poczekaj tu na mnie i zamknij oczy- zrobiła to o co
ją poprosił, tylko lekko przy tym oszukując. Podejrzała spod przymkniętych
powiek że Winiar pobiegł na górę, ją zostawiając w holu. Kiedy po nią wrócił
poprowadził ją po schodach na piętro.
-Już możesz otworzyć- zobaczyła pokój pogrążony w
półmroku gdzie światło dawało tylko kilka zapalonych świec.- Nie zrozum mnie
źle, nie chcę Cię tak po prostu zaciągnąć do łóżka po swoim wyznaniu. Bardzo
bym tego chciał, chyba nawet nie wiesz jak bardzo mnie pociągasz, ale poczekam
ile będzie trzeba. Chciał bym spędzić noc na milczeniu bądź rozmawianiu. Chcę
przy Tobie zasnąć i przy Tobie się obudzić- trzymał jej dłonie lekko masując
kciukami jej zewnętrzną część nadgarstków.
-Zgadzam się pewnie że się zgadzam, ale dlaczego
myślisz że nie chcę się z Tobą kochać. Ja też tego pragnę o dawna- rzuciła mu
się na szyję i wpiła się w jego usta, przygryzając mu przy tym dolną wargę. On
zaskoczony jej reakcją potrzebował chwili na ogarnięcie sytuacji. Podprowadził
ją na skraj łóżka, sadzając ją na nim, a sam uklęknął na podłodze wędrując przy
tym ustami po jej twarzy docierając do płatków ucha. Lenę owładnął słodki
zapach jego perfum, który wypełniał jej nozdrza przy każdym kolejnym biciu
serca siatkarza.
-Kocham cię wyszeptał niskim mrukliwym głosem.
Ustami przemierzał po jej szyi i dekolcie zostawiając
za sobą wilgotne ślady. Lena położyła się na łóżku pociągając za sobą Michała.
Poczuła na sobie jego ciężar. On spokojnie i powoli rozpinał jej sweter,
napawając się tą chwilą do woli. Jej dłonie błądziły po silnych ramionach
Winiara które napinały się i rozluźniały po jej dotykiem. Sam zataczał kręgi
opuszkami palców po jej tali i brzuchu, doprowadzając tym subtelnym dotykiem
dziewczynę do drżenia. Jednym swobodnym ruchem zdjął koszulkę ukazując swój
gładki tors. Lena przybliżyła się do niego całując i kąsając ramiona i kark
sprawiając mu tymi pieszczotami ogromną przyjemność. Przyciągnął ją do siebie z
całych sił jakby bał się że mu ucieknie i wdarł swój język w jej rozchylone i
oczekujące na ten gest usta. Jeszcze nigdy w ich pocałunkach nie było tyle
drapieżności i emocji .Ich wargi płonęły domagając się siebie nawzajem.
Wyswobodził piersi blondynki z uwięzi stanika, językiem zataczał wokół nich
kręgi wywołując tym u niej ciche pomruki. Usta poznawały ich fakturę każde
zagłębienie i wniesienie. Rytm pocałunków został dopasowany do ich
przyśpieszonych oddechów . Ona mierzwiła mu włosy jednocześnie starając się
skupić na pieszczocie jego ciała.
***
Każdy błysk w jego błękitnych oczach wywoływał u niej gęsią skórkę. jego
spojrzenie hipnotyzowało, a ton jego głosu był niczym ulubiona piosenka, którą
chciała nagrać na płytę i odtwarzać bez końca.
***
-Jesteś tego pewna?- spojrzał na nią, a w jego
błękitnych oczach wzburzony był ogień który rozpalił ją jeszcze bardziej.
-Jestem- odpowiedziała, a na potwierdzenie własnych
słów jej ręce powędrowały do paska jego jeansów.
Nie wstydzili się siebie i swojej nagości. Kiedy
leżeli tak jak ich Pan Bóg stworzył badali swoim dotykiem siebie nawzajem.
Palce Leny grały na jego mięśniach tylko jej znaną melodię, paznokcie
delikatnie drapały jego plecy, pozostawiając zaróżowione ścieżki które po
chwili znikały. Piersi falowały pod pocałunkami które były gorące i pełne
zaangażowania. Michał gładził wewnętrzną część jej ud powodując u niej wzrost
podniecenia. Kiedy już oboje wiedzieli że są gotowi uniósł ją nieznacznie i
wszedł w nią zdecydowanym ruchem starając się nie sprawić jej przy tym bólu.
Poruszał się miarowo nadając im odpowiednie tępo. Lena przywarła do niego z
wszystkich sił dając Michałowi tym do zrozumienia że jest jej z nim dobrze.
Spojrzeli sobie głęboko w oczy i wraz z wzrastającą w nich ekscytacją
przenieśli się do swojego prywatnego raju.
***
Wtedy płonęły oczy, płonęły dłonie i usta płonęły
Wtedy płonęły dusze, płonęły serca i ciała płonęły
Paliliśmy się cali, spalani naszą miłością.
***
Dedykacją dla Rachel bo tak długo
czekała na wyżej opisaną scenę. Ale pewnie nie tylko ona więc wszystkie
dziewczyny które czekały też mogą poczuć się wyróżnione.
Mi tam się ona nie podoba, pisałam
ją chyba ze 3 razy. Trudno się pisze takie sceny w narracji trzecio osobowej no
ale nie będę zmieniać narracji tylko ze względu na ww scenę. Tak się złożyło że
i coś podobnego mogłam napisać u Sary i Łukasza, ale 2 sceny erotyczne na jeden
rozdział to stanowczo za dużo. Wiem sielanka, sielanka, nierealna ale jakoś tak
mnie poniosło. Opera tak mnie naszło. Uwielbiam „Upiora w operze”, naprawdę
polecam.
Muszę przeprosić że nie ma nic o
Mariuszu i Oli, ale ostrzegałam ostatnio. Ten rozdział miałam już dawno
napisany na kartce tylko nie chciało mi się go przepisywać. Następny rozdział
nie wiem kiedy, ostatnio coś mnie kłuje w lewym boku pod żebrami i mam złe
przeczucia że jest cos nie tak z moim zdrowiem przez co nie mogę się na niczym
skupić. A do lekarza to mnie oczywiście i wołami nikt nie zaciągnie. Chyba że
będzie już bardzo, bardzo źle
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz