Opowiadanie w pierwotnej wersji można znaleźć również na onecie pod adresem
www.siatkowka-a-milosc.blog.onet.pl
Jednak po tym jak onet się zaczął psuć przeniosłam je tutaj.

sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 25.


-Lena przestań się wygłupiać i tak dobrze wiem gdzie masz zamiar mnie zaciągnąć! Jutro są moje urodziny tak? Pewnie planujesz imprezę niespodziankę. Może chociaż pozwolisz mi się ubrać w to co ja będę chciała?- Sara miała dość wygłupów i nadskakiwania siostry.
-Czy ty musisz wszystko psuć! To miała być niespodzianka. Może przynajmniej dla udanego efektu dasz sobie przygotować ubranie, inaczej wyjdzie że się wygadałam- Lena dobrze wiedziała że Sara domyśla się że planują jej urodzinową niespodziankę, ale siostra jednak nie wiedziała wszystkiego.
-Niech Ci będzie, ale to mają być normalne ciuchy. Już ja dobrze pamiętam w co mnie wpakowałaś dwa lata temu. Tej pastereczki to Ci do końca życia nie wybaczę, czułam się w tym idiotycznie- wypomniała jej.
-A jak niby miałaś wyglądać!? Przyjęcie było w takim klimacie, to co niby miałaś tam wparować w zwykłych ciuchach. Reszta gości by mnie wtedy zabiła. Przypominam Ci że wtedy każdy z nas wyglądał trochę idiotycznie.
-No dobra, a możesz mi wytłumaczyć dlaczego mam się już szykować jest 11. Co ty chcesz urządzać imprezę przed obiadem?
-A co ty taka dociekliwa, siadaj tu, mam pomysł na fryzurę- wskazała siostrze miejsce przy toaletce i zabrała się za układanie delikatnych fal na włosach blondynki. Fryzura po niecałej godzinie była gotowa, Sara lekki makijaż wykonała sama, była w tym przecież profesjonalistką.
-Ok. pokazuj mi teraz ciuchy do tej fryzury, już jestem ciekawa co tam wymyśliłaś- młodsza siostra pobiegła do swojego pokoju i wróciła z czarnym krótkim żakietem i zieloną sukienką. –Ładne, ale nie za sztywne jak na imprezę?- pokręciła nosem na propozycję Leny.
-Już nie mam do ciebie siły! Nie przyjmuję sprzeciwu, no już do łazienki, ubieraj się!
-Po co mam się już ubierać?
-Po to że niedługo będzie tu Kadziu po ciebie. Marsz, marsz nie ma na co czekać- pogoniła ją.

Kiedy Sara zamknęła się w łazience Lena szybko zadzwoniła do Łukasza tłumacząc mu że będzie miał bardzo ciężko z siostrą bo zrobiła się bardzo podejrzliwa. Kadziu uspokoił ją stwierdzając że najwyżej ją zaknebluje bądź przywiążę do fotela. Lena na ten pomysł tylko się roześmiała, mówiąc że bardzo chętnie by to zobaczyła. Uspokoiła go również że walizka i wszystkie potrzebne rzeczy są już spakowane w samochodzie. Kadziewicz miał przemycić swoje tak by Sara niczego się nie domyśliła do ostatniej chwili.
-Z kim tam znowu spiskujesz?- zapytała stojąc zaraz za plecami siostry.
-Z nikim, rozmawiałam z Łukaszem, będzie tu za 20 minut.
-Ale ty jesteś jeszcze nie gotowa! A tak w ogóle to dlaczego ja jadę na tę imprezę z Kadziewiczem?- robiła się coraz bardziej ciekawa.
-Myślę że Łukasz ci wszystko wyjaśni.

***

Nie lubię być nie doinformowana, nie wiedzieć co się dzieje. Chcę zawsze wiedzieć o wszystkim pierwsza. Mówisz że zachowuje się jak rozkapryszone dziecko. Tak naprawdę to właśnie za to mnie kochasz.

***

20 minut później…

-Witam moją jubilatkę, prezent pozwolę sobie wręczyć później- Kadziu zachwycony wyglądem patrzył na starszą Stefańską z uwielbieniem.
-Nie jestem żadną jubilatką, urodziny mam jutro!- obruszyła się.- Po za tym niby zabierasz mnie na przyjcie niespodziankę  i wygadujesz się o tym zaraz w drzwiach. Gdzie tu miejsce na niespodziankę?
-Czy ona zawsze jest taka paskudnie wredna kiedy zbliżają się jej urodziny-Kadziu zwróciła się do Leny.
-Wiesz, starzeje się, 25 na karku to nie 24.
-I ty przeciwko mnie!? Jak tak dalej pójdzie to nigdzie nie jadę. Zamknę się w pokoju i będę swoje urodziny oblewać sama- wykrzywiła się do siostry.
-Masz już wszystko?- Kadziewicz ratował sytuację, bo jeszcze Sarze naprawdę zachce się spędzić urodziny w samotności.
-Jeszcze torebka i będę gotowa- Sara wyszła poszukać wymienionej rzeczy, a Lena w tym czasie zapakowała do volvo bagaż Kadzia.
-Możemy iść. Nie wiem co wymyśliliście, ale jeżeli mi się to nie spodoba to będziecie mieć ze mną na pieńku i to obydwoje!- pogroziła im.
-Też cię kocham- odparła Lena zamykając na nimi drzwi.

***

Nie ma nic lepszego jak sprawiać tajemnicze niespodzianki ukochanym osobom, widzieć ich strach w oczach, tą niepewność a potem samą radość.

***

Jechali już dłuższą chwilę, Kadziu podśpiewywał kawałki lecące w radio, a Sara próbowała zlokalizować w jakiś sposób docelowe miejsce podróży.
-Powiesz mi gdzie jedziemy?- pytała już któryś raz z kolei.
-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
-Co z tego, jestem ciekawa chyba mi wolno!
-Oczywiście że ci wolno, ale chyba i tak Ci nie powiem. Swoją drogą podejrzewam że i tak zaraz się zorientujesz ponieważ  bystra z Ciebie dziewczynka- powiedział do niej jakby zwracał się do kilkulatki.
-Nabijasz się ze mnie!- była zła, niespodzianka niespodzianką, ale chciała wiedzieć przynajmniej minimum.
-No dobra powiem Ci. Obróć głowę w prawo, co widzisz?- spojrzała we wskazany kierunek.
-Lotnisko?- odpowiedziała pytająco.
-Widzisz udało Ci się.
-Ale jak, gdzie, dlaczego, po co?- zasypała go pytaniami.
-A może tak od początku? Na tyle pytań na raz Ci nie odpowiem- zamyśliła się zastanawiając się o co najpierw zapytać.
-Gdzie lecimy?- wypaliła w końcu.
-Do Rzymu- odpowiedział zadowolony Łukasz spoglądając ukradkiem na jej reakcję.
-Po co?!- wrzasnęła uradowana.
-O tym dowiesz się wieczorem.
-Ale ja nie mam żadnego ubrania, kosmetyków jak ty to sobie wyobrażasz!?- panikowała.
-Nie doceniasz mnie, myślisz że naraził bym się i zabrał Cię na wycieczkę bez przygotowania. Razem z Leną wszystko spakowaliśmy.
-A to małpa nic mi nie powiedziała- zaśmiała się.
-A co ja to pewnie goryl?- spytał.
-Nie wolała bym pawiana, maja takie świetnie pupcie- wystawiła mu język.
-Czyli co uważasz że moja pupa nie jest świetna?- podpuszczał ją
-Twoja…niech się zastanowię- droczyła się z nim.
-Sara bo zaraz zawrócę- pogroził.
-No dobra, może jest nawet lepsza- ucałowała go w policzek, zadowolona że jadą razem do Rzymu. Kochała to miasto, ten gwar i magiczny urok niewielkich kawiarenek ,te placyki, fontanny.

***

On był tym który rozświetlił jej dzień jej serce zaczęło znowu bić z pełnym impetem. Galopowało kiedy dotykał jej skóry całował jej usta. Znowu czuła się jakby miała naście lat i nie widziała w tym nic złego. Wiedziała za to że pokochała go mocniej niż kogokolwiek innego.

***

Po odczekaniu swojego na lotnisku i krótkim locie byli już w Rzymie. Pojechali do hotelu by się odświeżyć, a później mieli zamiar trochę pozwiedzać miasto.
-Łukasz powiesz mi co jest w tych dwóch workach- wskazała na wieszak gdzie znajdowały się dwa srebrne worki z tajemniczą zawartością.
-Dowiesz się w swoim czasie.
-A kiedy ten czas nadejdzie?- pytała dalej.
-Jesteś nie do wytrzymania, pytanie za pytaniem- spojrzał na nią i kiedy zauważył że znowu ma zamiar o coś zapytać zamknął jej usta pocałunkiem.

Wiadomo Rzymu nie da się zwiedzić parę godzin, do tego Kadziu stanowczo upierał się że muszą być w hotelu na 20.  Po co Sara oczywiście się nie dowiedziała. Postanowiła przestać pytać się o wszystko i czekać. Kiedy wrócili do hotelu poznała zawartość tajemniczych worków. W jednym znajdował się kruczoczarny garnitur, w drugim długa czarna suknia. Kiedy oboje byli już gotowi Łukasz założył jej piękny naszyjnik który dopełnił jej kreację. Kolejną niespodzianką była limuzyna która zawiozła parę pod gmach Rzymskiej Opery.
-Skąd wiedziałeś że kocham operę?- spytała, a oczy świeciły jej się z zachwytu.
-Lena mi pomogła, chyba nie będziesz jej mieć tego za złe?
-Oczywiście że nie. Powiesz mi co dziś wystawiają?
-A która jest twoją ulubioną?- opowiedział jej pytaniem.
-Chyba żartujesz, to nie możliwe! Nie chcesz mi powiedzieć że wystawiają dziś „Upiora w operze”. Na ten spektakl tak trudno zdobyć bilety.
-Mi się udało- stwierdził skromnie.
-Kocham Cię- rzuciła mu się na szyję.
-Co powiedziałaś- dopytywał zaskoczony tym wyznaniem, sam planował jej to dziś powiedzieć, ale był pewien że będzie pierwszą osobą która wypowie te słowa.
-Kocham Cię, kocham i to nie tylko za to co dziś dla mnie zrobiłeś. Zakochiwałam się w Tobie z dnia na dzień i myślę że to odpowiednia chwila żeby się do tego przyznać.
-Myślę że odpowiedniej nigdy nie będzie. Też Cię kocham- powiedział lekko muskając przy tym jej usta.- A teraz chodźmy przeżyć coś wspaniałego.
Łukasz nigdy nie był na podobnym wydarzeniu, ale to co widział spodobało mu się od pierwszych scen. Było w tym coś magicznego i wzruszającego, wszystkie bodźce docierały do niego z ogromną intensywnością. Wiedział że nie przeżył nigdy czegoś podobnego. Wszystko to potęgował jeszcze fakt, że u jego boku siedziała piękna dziewczyna, już widział że to kobieta jego życia.

***

„Ten głos nawiedzał mnie przybywał w snach
Wymawiał imię me, aż nastał brzask
I chyba dalej śnię lecz razem z nim
To on to upiór tej opery
ma we władzy sny

Niezwykły duet nasz usłyszy noc
bo mam nad tobą już nadludzką moc
A choć odwracasz się spoglądasz w tył
To ja to upiór tej opery
mam we władzy sny.

Noc labiryntem jest zabłądźmy w nim.”
„Upiór w operze”

***

-Wejdziemy do restauracji?- po powrocie do hotelu chciał zaprosić Sarę na kolację.
-Musimy? Może zamówimy coś do pokoju- nalegała na co przystał.
Kiedy weszli do pokoju światło było przygaszone, a na łóżku leżał bukiet śnieżnobiałych konwalii.
-Jesteś niesamowity, to wszystko co dziś dla mnie zrobiłeś, w ogóle wszystko co dla mnie robisz. Jesteś dla mnie za dobry.
-To ty jesteś niesamowita. Dzięki Tobie tak naprawdę przekonałem się o tym co znaczy kochać- położył jej rękę na policzku odgarniając pojedynczy kosmyk platynowych włosów. Sara sięgnęła rękami do zamka sukni zaczęła go rozpinać. -Jesteś tego pewna?- zapytał, widząc co robi.
-Jak nigdy przedtem- odpowiedziała lekko zsuwając suknie która po chwili opadła na podłogę i zaczęła składać pocałunki wokół ust Kadziewicza by w końcu swoi ustami objąć jego wargi. Nie musieli się spieszyć, błądzili po swoich ciałach centymetr po centymetrze, kawałek po kawałku, tak jakby kochali się pierwszy raz. Oboje wiedzieli że nie zapomną tej nocy do końca życia.

***

Dłonie i głos. I usta. I uśmiech. I wzrok. I zapach. Tak, bardzo chciałam  poczuć Twój zapach... Zapach Twojego wnętrza. I zapach Twojego ciała... Na moim ciele. Zmieszany z moim zapachem.

***

-Michał mogę wiedzieć gdzie ty mnie ciągniesz?- Winiarski kazał ubrać Lenie kurtkę i trzymając ją za rękę prowadził do swojego audi.
-Nie mogę, bo nie będzie niespodzianki- wyszczerzył się pokazując rząd białych zębów.
-No nie wierzę, coś czuję że ty to z Kadziewiczem zaplanowałeś!
-Ja nic nie wiem- usnuł ręce w obronnym geście poddania .- No już wsiadaj.
-No nie mogę, a podobno to miała być tylko moja tajemnica i Łukasza, że zabiera Sarę do Rzymu- wgramoliła się na siedzenie.- A teraz widzę że on Ci wszystko wypaplał. Tak to nie może być- założyła ręce na piersi i udawała obrażoną.
-Ale czy ja się wygadałem, tak wiedziałem o waszym planie, ale nie pisnąłem ani słówka. Możesz być ze mnie dumna, umiem dotrzymać tajemnicy- zachwalał sam siebie kiedy jechali w bliżej nieokreślone miejsce.

Po kilku minutach…

-Jesteśmy, teraz chciał bym żebyśmy się przeszli- zakomunikował.
Powoli wtuleni w siebie nawzajem szli alejką parku. Lena choć chciała się jeszcze trochę z nim podroczyć, nie potrafiła udawać że wciąż jest na niego zła. Przecież tak naprawdę oboje z Łukaszem nie zrobili nic złego, a niespodzianka dla Sary na pewno się udała.
-To jest ten park gdzie dałaś mi wszystko wyjaśnić.
-Tak poznaje, bardzo dobrze to pamiętam. Nawet nie wiesz jak się cieszę że to zrobiłam. Wiesz chyba nie wyobrażam sobie teraz życia bez Ciebie. Nigdy nie byłam tak szczęśliwą- wtuliła się w niego.
-Jak już o tym mówimy. Siądźmy tutaj- wskazał pobliską ławkę.- Nigdy nie spodziewałem się że uda mi się jeszcze raz pokochać kogoś tak mocno jak Ciebie pokochałem. Przekonałem się też że czasami przez jeden głupi ruch można wszystko zepsuć, zaprzepaścić. Dlatego do końca życia będę Ci dziękować za to że dałaś mi drugą szansę. Teraz w moim sercu jest miejsce dla Ciebie, miejsce najważniejsze. Nawet nie chcę myśleć, że kiedyś miała by tam pojawić się pustka, że Ciebie by tam zabrakło- sięgnął do kieszeni kurtki i wyciągnął błękitne pudełeczko.- Chciał bym Ci coś dać i o coś zapytać. Zgadzasz się?- Lena patrzyła to na niego to na małe zawiniątko i kiwnęła tylko twierdząco głową.
-Skoro moje serce jest zajęte przez Ciebie, chciał bym dać Ci to- otworzył pudełko, a w środku znajdował się kluczyk wysadzany kamieniami na cienkim łańcuszku.- Niech on będzie symbolem naszej miłości. Tego że to Ty ponownie otworzyłaś moje serce i tylko Ty możesz je zamknąć. Niech będzie tak że on i moje serce są ze sobą powiązane i aby tak zostało już na zawsze- mówił, a w między czasie zapiął go na szyi dziewczyny.
-Michał ale ja dla Ciebie nic nie mam, nie spodziewałam się tego- jej oczy były wilgotne od łez.- Po za tym ten prezent był bardzo drogi, wiem co mówię.
-Twoja miłość jest warta największych pieniędzy świata, a i tak będzie bezcenna. Ty już dałaś mi to co najważniejsze, siebie. Pozwolisz że to jeszcze nie koniec na dziś? Chodź- wrócili do samochodu i jechali w kierunku domu siatkarza.

***

„…Na zawsze z Tobą być
    śnić z Tobą Twoje sny
         Jak mam Ci o tym opowiedzieć

Kocham Cię, już wiem
jedno słowo, cichy szept
Kocham Cię, już wiem
        jedno słowo, a tyle mieści się…”

(Dżem- „Chcę Ci coś opowiedzieć”)

***

-Poczekaj tu na mnie i zamknij oczy- zrobiła to o co ją poprosił, tylko lekko przy tym oszukując. Podejrzała spod przymkniętych powiek że Winiar pobiegł na górę, ją zostawiając w holu. Kiedy po nią wrócił poprowadził ją po schodach na piętro.
-Już możesz otworzyć- zobaczyła pokój pogrążony w półmroku gdzie światło dawało tylko kilka zapalonych świec.- Nie zrozum mnie źle, nie chcę Cię tak po prostu zaciągnąć do łóżka po swoim wyznaniu. Bardzo bym tego chciał, chyba nawet nie wiesz jak bardzo mnie pociągasz, ale poczekam ile będzie trzeba. Chciał bym spędzić noc na milczeniu bądź rozmawianiu. Chcę przy Tobie zasnąć i przy Tobie się obudzić- trzymał jej dłonie lekko masując kciukami jej zewnętrzną część nadgarstków.
-Zgadzam się pewnie że się zgadzam, ale dlaczego myślisz że nie chcę się z Tobą kochać. Ja też tego pragnę o dawna- rzuciła mu się na szyję i wpiła się w jego usta, przygryzając mu przy tym dolną wargę. On zaskoczony jej reakcją potrzebował chwili na ogarnięcie sytuacji. Podprowadził ją na skraj łóżka, sadzając ją na nim, a sam uklęknął na podłodze wędrując przy tym ustami po jej twarzy docierając do płatków ucha. Lenę owładnął słodki zapach jego perfum, który wypełniał jej nozdrza przy każdym kolejnym biciu serca siatkarza.
-Kocham cię wyszeptał niskim mrukliwym głosem.
Ustami przemierzał po jej szyi i dekolcie zostawiając za sobą wilgotne ślady. Lena położyła się na łóżku pociągając za sobą Michała. Poczuła na sobie jego ciężar. On spokojnie i powoli rozpinał jej sweter, napawając się tą chwilą do woli. Jej dłonie błądziły po silnych ramionach Winiara które napinały się i rozluźniały po jej dotykiem. Sam zataczał kręgi opuszkami palców po jej tali i brzuchu, doprowadzając tym subtelnym dotykiem dziewczynę do drżenia. Jednym swobodnym ruchem zdjął koszulkę ukazując swój gładki tors. Lena przybliżyła się do niego całując i kąsając ramiona i kark sprawiając mu tymi pieszczotami ogromną przyjemność. Przyciągnął ją do siebie z całych sił jakby bał się że mu ucieknie i wdarł swój język w jej rozchylone i oczekujące na ten gest usta. Jeszcze nigdy w ich pocałunkach nie było tyle drapieżności i emocji .Ich wargi płonęły domagając się siebie nawzajem. Wyswobodził piersi blondynki z uwięzi stanika, językiem zataczał wokół nich kręgi wywołując tym u niej ciche pomruki. Usta poznawały ich fakturę każde zagłębienie i wniesienie. Rytm pocałunków został dopasowany do ich przyśpieszonych oddechów . Ona mierzwiła mu włosy jednocześnie starając się skupić na pieszczocie jego ciała.

***

Każdy błysk w jego błękitnych oczach wywoływał u niej gęsią skórkę. jego spojrzenie hipnotyzowało, a ton jego głosu był niczym ulubiona piosenka, którą chciała nagrać na płytę i odtwarzać bez końca.

***

-Jesteś tego pewna?- spojrzał na nią, a w jego błękitnych oczach wzburzony był ogień który rozpalił ją jeszcze bardziej.
-Jestem- odpowiedziała, a na potwierdzenie własnych słów jej ręce powędrowały do paska jego jeansów.
Nie wstydzili się siebie i swojej nagości. Kiedy leżeli tak jak ich Pan Bóg stworzył badali swoim dotykiem siebie nawzajem. Palce Leny grały na jego mięśniach tylko jej znaną melodię, paznokcie delikatnie drapały jego plecy, pozostawiając zaróżowione ścieżki które po chwili znikały. Piersi falowały pod pocałunkami które były gorące i pełne zaangażowania. Michał gładził wewnętrzną część jej ud powodując u niej wzrost podniecenia. Kiedy już oboje wiedzieli że są gotowi uniósł ją nieznacznie i wszedł w nią zdecydowanym ruchem starając się nie sprawić jej przy tym bólu. Poruszał się miarowo nadając im odpowiednie tępo. Lena przywarła do niego z wszystkich sił dając Michałowi tym do zrozumienia że jest jej z nim dobrze. Spojrzeli sobie głęboko w oczy i wraz z wzrastającą w nich ekscytacją przenieśli się do swojego prywatnego raju.

***

Wtedy płonęły oczy, płonęły dłonie i usta płonęły
Wtedy płonęły dusze, płonęły serca i ciała płonęły
Paliliśmy się cali, spalani naszą miłością.

***
  

Dedykacją dla Rachel bo tak długo czekała na wyżej opisaną scenę. Ale pewnie nie tylko ona więc wszystkie dziewczyny które czekały też mogą poczuć się wyróżnione.

Mi tam się ona nie podoba, pisałam ją chyba ze 3 razy. Trudno się pisze takie sceny w narracji trzecio osobowej no ale nie będę zmieniać narracji tylko ze względu na ww scenę. Tak się złożyło że i coś podobnego mogłam napisać u Sary i Łukasza, ale 2 sceny erotyczne na jeden rozdział to stanowczo za dużo. Wiem sielanka, sielanka, nierealna ale jakoś tak mnie poniosło. Opera tak mnie naszło. Uwielbiam „Upiora w operze”, naprawdę polecam.

Muszę przeprosić że nie ma nic o Mariuszu i Oli, ale ostrzegałam ostatnio. Ten rozdział miałam już dawno napisany na kartce tylko nie chciało mi się go przepisywać. Następny rozdział nie wiem kiedy, ostatnio coś mnie kłuje w lewym boku pod żebrami i mam złe przeczucia że jest cos nie tak z moim zdrowiem przez co nie mogę się na niczym skupić. A do lekarza to mnie oczywiście i wołami nikt nie zaciągnie. Chyba że będzie już bardzo, bardzo źle



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz