Witam tutaj na górze. Do fragmentu, który jest poniżej idealnie pasuje ta piosenka, jak chcecie się bardziej wczuć to możecie
posłuchać.
Siedziała przy jego łóżku, odkąd skończył się poranny
obchód. Noc którą przyszło jej przeżyć na szpitalnym korytarzu będzie zawsze
wspominać jaką jedną z najgorszych w życiu. Sama przed sobą zrozumiała, że jej
postępowanie było najgłupszą rzeczą jaką zrobiła w ciągu tych ostatnich lat.
Teraz się bała, bała się tego co będzie, gdy Łukasz się obudzi. Miało się to
stać w ciągu najbliższych godzin, a może już za chwile. Nie mogła sobie
wyobrazić jaka będzie jego reakcja. Co zrobi, gdy ją zobaczy? Czy ją wysłucha,
czy może wyrzuci za drzwi? Oszukała go, pozbawiła go bardzo ważnej funkcji jaką
mógł pełnić w życiu Julki. Czy jej wybaczy, czy ją zrozumie? Mariusz doradził
jej, żeby za wszelką cenę próbowała z, nim porozmawiać. Opowiedział, że
wszystko na to wskazuje, iż Łukasz nadal ją kocha, będzie musiała ta jakoś z
niego wyciągnąć, jeżeli sam nie będzie chciał się przyznać. Ona sama zwierzyła
mu się, że z nią jest podobnie, nigdy nie przestała go kochać. Ale czy teraz to
będzie miało jakiekolwiek znaczenie? Przecież czasami jedna rzecz może
spowodować, że miłość zmienia się w nienawiść i już nic nie może tego naprawić.
Sama przez nie do końca przemyślana decyzję martwiąc się bardziej o siostrę niż
o siebie zostawiła go bez żadnych skrupułów. Tak niewiele trzeba, by teraz mógł
się jej, za to dopłacić. Nie wiedziała czego boi się najbardziej, czy tego, że
teraz Łukasz będzie chciał odebrać jej Julie, a może tego, że jej nie
zaakceptuje? Chyba bardziej bała się właśnie tej drugiej opcji, że jego własne
dziecko zostanie odtrącone, a wszystko przez to, że postąpiła
nieodpowiedzialnie ,a taka miała być jego zemsta.
Kiedy tak przy, nim siedziała nie wypuszczała jego dłoni ze swojej. Znów czuła tą miękkość skóry pod swoimi opuszkami, to ciepło, które biło z jego ciała. Kiedy spał był taki spokojny, taki do siebie niepodobny, nie mogła odejść od niego ani na chwilę chciała wykorzystać każdą sekundę spędzoną przy, nim. Wpatrywała się w niego upajając się każdym oddechem i ruchami klatki piersiowej, które mogła zaobserwować. Dopiero, gdy miała go znów przy sobie zrozumiała jak wiele straciła, a tęsknota przybrała ogromnych rozmiarów ciężar. Smutek, żal, szczęście, miłość wszystkie emocje otaczały ją z każdej strony i Sara nie mogła już pojąć, która ma na nią największy wpływ.
Nie zauważyła nawet, kiedy się obudził, z nad półprzymkniętych powiek obserwował blondynkę, która niegdyś była całym jego światem Powoli przypominał sobie wydarzenia poprzedniego wieczora, gdy wszystko posklejał w jedną całość wyswobodził swoja dłoń z delikatnego uścisku. Jego ruch od razu wzbudził jej czujność, kiedy jednak na niego spojrzała nadal leżał z zamkniętymi oczami. Nie wiedziała czy iść po lekarza, czy czekać na to, co wydarzy się później? Postanowiła zaczekać.
Ciągle tutaj była, słyszał jej ciche spokojne ruchy. Jej dłoń ponownie zawędrowała na jego rękę, czuł jej dotyk, który przypominał mu wszystkie spędzone razem chwile, a później usłyszał jej głos.
-Łukasz śpisz?- odezwała się szeptem.- Muszę ci o czymś powiedzieć. Jeżeli nie chcesz teraz mnie słuchać to daj mi jeden najmniejszy znak a wytłumaczę ci to później. Wiedz, że będę to robić do skutku. Nie uciekniesz przed tym, ja ci na to nie pozwolę, będziesz musiał mnie wysłuchać.
Mówiła do niego spokojnym głosem. On nadal nie dał jej żadnego znaku.
-Nie wiem czy się obudziłeś, czy spisz nadal. Jeśli spisz to nic, opowiem ci to jeszcze raz , kiedy się obudzisz. Jeżeli jednak nie śpisz wysłuchaj mnie, ten ostatni raz. Potem, gdy będziesz tylko chciał zniknę z twojego życia na zawsze.
Odczekała chwile, a gdy nic się nie wydarzyło zaczęła mówić.
-Wiem, że żadne słowa, które teraz tutaj padną w nawet najmniejszym procencie nie usprawiedliwiają mojego postępowania. Wiedz, że całą winę biorę na siebie od początku do końca. Tylko ja jestem winna temu co się stało. To, że cię zostawiłam, nie próbowałam do ciebie wrócić, nie powiedziałam ci o Juli. Tak tego żałuje najbardziej na świecie. Wybacz mi, że zrozumiałam to dopiero teraz, gdybym tylko mogła cofnąć czas, pojawiła bym się pod twoimi drzwiami tego samego dnia, gdy tylko dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Od razu wiedziałbyś, że zostaniesz tatą, że na świat przyjdzie mała istotka, która bardzo ciebie przypomina. Żadne słowa mnie teraz nie wytłumaczą, pewnie nie uczynią też tego żadne czyny, ale musisz wiedzieć, że przez te wszystkie dni jakie spędziliśmy osobno, zawsze byłeś ze mną. Codziennie moje myśli wędrowały w twoją stronę. Tak wiem, że to niedorzeczne, iż mimo tego nie zrobiłam żadnego kroku, by to naprawić. Bolało mnie to, że ty sam nie zrobiłeś niczego, ale wcale cię, za to nie obwiniam, chcę żebyś o tym wiedział. Mariusz opowiedział mi, że czułeś wielki zawód, oddałeś mi całego siebie, a ja cię odtrąciłam. Poświęciłeś się siatkówce, by o tym nie myśleć, by do tego nie wracać, rozumiem cię. Ja poświęciłam wszystko Juli, starałam się ją wychowywać jak najlepiej potrafię, by kiedyś wyrosła na mądrą i piękną kobietę. Chciałam nauczyć ją wszystkiego, a przede wszystkim tego, by w życiu nie postępowała tylko racjonalnie, by w tych najważniejszych kwestiach kierowała się również sercem. Chcę aby nie popełniła takich nieodwracalnych błędów jak ja. Jeżeli będziesz tylko chciał to będziesz mógł z nią spędzać każdą chwilę, nie zabronię ci tego. Mam tylko nadzieję, że będziesz przy tym pamiętał, iż ja również ją kocham. Ona jest najwspanialszym skarbem na świecie. Kocham ja tak samo mocno, jak kocham ciebie i to się nigdy nie zmieni.
Gdy Sara skończyła mówić po jej policzkach pociekły słone łzy, ale to wcale nie były łzy smutku, ale ulgi, że wreszcie mogła mu o wszystkim powiedzieć. Ogromny ciężar został zrzucony z jej serca.
Łukaszowi z jej każdym kolejnym słowem było trudniej powstrzymać się do milczenia, ale obiecał sobie, że da jej się wytłumaczyć. Każde zdanie powodowało, że w jego sercu powstaje jakaś wielka wyrwa, która powiększa się z sekundy na sekundę. Gdy słuchał jej tłumaczeń nadal nie mógł zrozumieć tego jak postąpiła wiedział, że nigdy tego nie pojmie. Gdy usłyszał ostatnie zdanie wszystko się zmieniło, pękła jakaś skorupa którą się otoczył. Nie mógł już więcej ukrywać ani przed sobą ani przed nikim tego co się stało, tego co czuł do niej nadal. Za dużo czasu już zostało zmarnowane, by trwonić go jeszcze więcej, odwrócił głowę i otworzył oczy patrząc jej prosto w twarz.
-Chciałbym ją zobaczyć i chcę żebyś wiedziała, iż, mimo to, że nie rozumiem twojego postępowania to nic na to nie poradzę, że cholernie cię kocham i nigdy nie przestanę. Teraz jednak chciałbym poznać naszą córkę- w jego oczach dostrzegła żal, ale i nadzieję na lepsze jutro na przyszłość, na przyszłość dla nich.
Nie tego się spodziewała liczyła bardziej na jakiś wybuch z jego strony a on postąpił w tym momencie tak dojrzale. Gdy powiedział, że również ją kocha, świat przestał na chwilę istnieć.
-Pamiętaj ona jest nasza, nasza na zawsze- szepnął ściskając przy tym jej dłoń. Ten uścisk znaczył teraz więcej niż niejeden pocałunek, niejedno przepraszam, był początkiem odbudowy tego co niegdyś się zawaliło.
Kiedy tak przy, nim siedziała nie wypuszczała jego dłoni ze swojej. Znów czuła tą miękkość skóry pod swoimi opuszkami, to ciepło, które biło z jego ciała. Kiedy spał był taki spokojny, taki do siebie niepodobny, nie mogła odejść od niego ani na chwilę chciała wykorzystać każdą sekundę spędzoną przy, nim. Wpatrywała się w niego upajając się każdym oddechem i ruchami klatki piersiowej, które mogła zaobserwować. Dopiero, gdy miała go znów przy sobie zrozumiała jak wiele straciła, a tęsknota przybrała ogromnych rozmiarów ciężar. Smutek, żal, szczęście, miłość wszystkie emocje otaczały ją z każdej strony i Sara nie mogła już pojąć, która ma na nią największy wpływ.
Nie zauważyła nawet, kiedy się obudził, z nad półprzymkniętych powiek obserwował blondynkę, która niegdyś była całym jego światem Powoli przypominał sobie wydarzenia poprzedniego wieczora, gdy wszystko posklejał w jedną całość wyswobodził swoja dłoń z delikatnego uścisku. Jego ruch od razu wzbudził jej czujność, kiedy jednak na niego spojrzała nadal leżał z zamkniętymi oczami. Nie wiedziała czy iść po lekarza, czy czekać na to, co wydarzy się później? Postanowiła zaczekać.
Ciągle tutaj była, słyszał jej ciche spokojne ruchy. Jej dłoń ponownie zawędrowała na jego rękę, czuł jej dotyk, który przypominał mu wszystkie spędzone razem chwile, a później usłyszał jej głos.
-Łukasz śpisz?- odezwała się szeptem.- Muszę ci o czymś powiedzieć. Jeżeli nie chcesz teraz mnie słuchać to daj mi jeden najmniejszy znak a wytłumaczę ci to później. Wiedz, że będę to robić do skutku. Nie uciekniesz przed tym, ja ci na to nie pozwolę, będziesz musiał mnie wysłuchać.
Mówiła do niego spokojnym głosem. On nadal nie dał jej żadnego znaku.
-Nie wiem czy się obudziłeś, czy spisz nadal. Jeśli spisz to nic, opowiem ci to jeszcze raz , kiedy się obudzisz. Jeżeli jednak nie śpisz wysłuchaj mnie, ten ostatni raz. Potem, gdy będziesz tylko chciał zniknę z twojego życia na zawsze.
Odczekała chwile, a gdy nic się nie wydarzyło zaczęła mówić.
-Wiem, że żadne słowa, które teraz tutaj padną w nawet najmniejszym procencie nie usprawiedliwiają mojego postępowania. Wiedz, że całą winę biorę na siebie od początku do końca. Tylko ja jestem winna temu co się stało. To, że cię zostawiłam, nie próbowałam do ciebie wrócić, nie powiedziałam ci o Juli. Tak tego żałuje najbardziej na świecie. Wybacz mi, że zrozumiałam to dopiero teraz, gdybym tylko mogła cofnąć czas, pojawiła bym się pod twoimi drzwiami tego samego dnia, gdy tylko dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Od razu wiedziałbyś, że zostaniesz tatą, że na świat przyjdzie mała istotka, która bardzo ciebie przypomina. Żadne słowa mnie teraz nie wytłumaczą, pewnie nie uczynią też tego żadne czyny, ale musisz wiedzieć, że przez te wszystkie dni jakie spędziliśmy osobno, zawsze byłeś ze mną. Codziennie moje myśli wędrowały w twoją stronę. Tak wiem, że to niedorzeczne, iż mimo tego nie zrobiłam żadnego kroku, by to naprawić. Bolało mnie to, że ty sam nie zrobiłeś niczego, ale wcale cię, za to nie obwiniam, chcę żebyś o tym wiedział. Mariusz opowiedział mi, że czułeś wielki zawód, oddałeś mi całego siebie, a ja cię odtrąciłam. Poświęciłeś się siatkówce, by o tym nie myśleć, by do tego nie wracać, rozumiem cię. Ja poświęciłam wszystko Juli, starałam się ją wychowywać jak najlepiej potrafię, by kiedyś wyrosła na mądrą i piękną kobietę. Chciałam nauczyć ją wszystkiego, a przede wszystkim tego, by w życiu nie postępowała tylko racjonalnie, by w tych najważniejszych kwestiach kierowała się również sercem. Chcę aby nie popełniła takich nieodwracalnych błędów jak ja. Jeżeli będziesz tylko chciał to będziesz mógł z nią spędzać każdą chwilę, nie zabronię ci tego. Mam tylko nadzieję, że będziesz przy tym pamiętał, iż ja również ją kocham. Ona jest najwspanialszym skarbem na świecie. Kocham ja tak samo mocno, jak kocham ciebie i to się nigdy nie zmieni.
Gdy Sara skończyła mówić po jej policzkach pociekły słone łzy, ale to wcale nie były łzy smutku, ale ulgi, że wreszcie mogła mu o wszystkim powiedzieć. Ogromny ciężar został zrzucony z jej serca.
Łukaszowi z jej każdym kolejnym słowem było trudniej powstrzymać się do milczenia, ale obiecał sobie, że da jej się wytłumaczyć. Każde zdanie powodowało, że w jego sercu powstaje jakaś wielka wyrwa, która powiększa się z sekundy na sekundę. Gdy słuchał jej tłumaczeń nadal nie mógł zrozumieć tego jak postąpiła wiedział, że nigdy tego nie pojmie. Gdy usłyszał ostatnie zdanie wszystko się zmieniło, pękła jakaś skorupa którą się otoczył. Nie mógł już więcej ukrywać ani przed sobą ani przed nikim tego co się stało, tego co czuł do niej nadal. Za dużo czasu już zostało zmarnowane, by trwonić go jeszcze więcej, odwrócił głowę i otworzył oczy patrząc jej prosto w twarz.
-Chciałbym ją zobaczyć i chcę żebyś wiedziała, iż, mimo to, że nie rozumiem twojego postępowania to nic na to nie poradzę, że cholernie cię kocham i nigdy nie przestanę. Teraz jednak chciałbym poznać naszą córkę- w jego oczach dostrzegła żal, ale i nadzieję na lepsze jutro na przyszłość, na przyszłość dla nich.
Nie tego się spodziewała liczyła bardziej na jakiś wybuch z jego strony a on postąpił w tym momencie tak dojrzale. Gdy powiedział, że również ją kocha, świat przestał na chwilę istnieć.
-Pamiętaj ona jest nasza, nasza na zawsze- szepnął ściskając przy tym jej dłoń. Ten uścisk znaczył teraz więcej niż niejeden pocałunek, niejedno przepraszam, był początkiem odbudowy tego co niegdyś się zawaliło.
***
Posłuchaj proszę mnie, chcę ci powiedzieć,
chociaż nie mogę znaleźć słów
I nie uśmiechaj się, gdy chcę ci powiedzieć,
że najtrudniej zapomnieć mi radość twoich ust
To nie ważne kim ty jesteś czy będziesz
Nie ważne kim ja jestem dziś
Nie znał mnie nikt tak dobrze, jak ty
Nikt tak jak ty nie ufał mi
Zapomnieć ciebie to, jak przestać żyć
Zapomnieć ciebie znaczy nie mieć nic
Tylko tych parę słów chciałam dziś powiedzieć ci
Chciałam byś wiedział wybacz mi
Zamykam w oczach łzy, gdy o tym myślę
Dobrze, że nie zobaczysz ich
Pamiętam każdy dzień nie dam go nikomu
Choć wyszedłeś na zawsze to zostawiłeś wszystko
Myślałam, że tak musiało się stać
Myślałam, że pamięć to grzech
Dzisiaj już wiem, że bez twoich łez
Nie mogła bym już zakochać się
Posłuchaj proszę mnie, chcę ci powiedzieć,
chociaż nie mogę znaleźć słów
I nie uśmiechaj się, gdy chcę ci powiedzieć,
że najtrudniej zapomnieć mi radość twoich ust
To nie ważne kim ty jesteś czy będziesz
Nie ważne kim ja jestem dziś
Nie znał mnie nikt tak dobrze, jak ty
Nikt tak jak ty nie ufał mi
Zapomnieć ciebie to, jak przestać żyć
Zapomnieć ciebie znaczy nie mieć nic
Tylko tych parę słów chciałam dziś powiedzieć ci
Chciałam byś wiedział wybacz mi
Zamykam w oczach łzy, gdy o tym myślę
Dobrze, że nie zobaczysz ich
Pamiętam każdy dzień nie dam go nikomu
Choć wyszedłeś na zawsze to zostawiłeś wszystko
Myślałam, że tak musiało się stać
Myślałam, że pamięć to grzech
Dzisiaj już wiem, że bez twoich łez
Nie mogła bym już zakochać się
Natalia Kukulska- Zapomnieć Ciebie
***
Lena od samego rana chodziła roztargniona. Nie
wiedziała co ma robić i jak się zachować, gdyby nie Ola nadal siedziała, by na
kanapie zastanawiając się co teraz. Obie ruszyły do domu Stefańskich, by zabrać
najpotrzebniejsze rzeczy i zawieść Sarze do szpitala. Blondynka musiała również
zając się Julią, nie mogły przecież w nieskończoność nadwyrężać swojej
opiekunki. Postanowiły, że Olka zawiezie Sarze rzeczy a w tym czasie jak
przystało na matkę chrzestną Lena zajmie się Julką. Niestety, ich plany spełzły
na niczym, gdy tylko dziewczynka pokazała, na co ją stać.
-Chce do mamy!- dopominała się, gdy tylko zorientowała się, że nie ma jej w pobliżu.
-Słoneczko spokojnie mamusia zaraz przyjdzie- usiłowały ją jakoś uspokoić.
-Chce telaz!- żaden argument nie pomagał, jak Julia się na coś uparła to tak musiało być.
-Julcia jak mamusia tylko będzie mogła to zaraz do ciebie przyjdzie- teraz Ola próbowała ją przekonać.
Dziewczyny mogły sobie jednak mówić, a ona i tak robiła swoje, żadne słowa nie mogły jej uspokoić. Lena wiedziała, że tak będzie, gdy Julia wpadała w taki stan tylko Sara mogła ją z tego wyciągnąć, każdy inny mógł sobie próbować a i tak nic nie wskórał . Na to całe zamieszanie napatoczył się jeszcze Zbyszek, który chciał przed wyjazdem do Warszawy sprawdzić co i jak u nich. Ze strzępek rozmowy którą przeprowadził rano z Leną niewiele się dowiedział. Postanowił, więc sprawdzić to dogłębniej, ale, gdy wszedł do domu Stefańskich zastał istne piekło, które fundowała dwóm dorosłym kobietom niespełna trzyletnia dziewczynka.
-Teraz to już na pewno nie będę miał dzieci- zażartował, gdy zobaczył ich zrezygnowane miny.
-Nie mądrz się tylko spróbuj nam jakoś pomóc!- zjechała go Lena przebijając się przez płacz Juli.
-Chyba żartujesz ja do tego diabła w skórze anioła nie podchodzę jeszcze mi coś zrobi- podniósł ręce w geście wycofania i nadal stał w progu.
-Nie jestem diablem, chce tylko do mamy- Julka dobrze wiedziała co się wokół niej dzieje, mimo że to sama była źródłem krzyku roznoszącego się po całym domu.
-Co za problem, te wstrętne ciocie cię nie chcą do niej zabrać?- Zbyszek przykucną i wskazał na Olkę i Lenę puszczając, im przy okazji oczko.
-Telaz do mamy- powtarzała ciągle i podreptała w jego stronę uczepiając się rękawa jego bluzy.
-Czemu nie chcecie jej zawieść do Sary?- dopytywał, serce mu się kroiło, kiedy patrzył w zapłakane oczka dziewczynki.
- Nie udawaj, że nie rozumiesz, jak mamy ją tam zabrać kiedy…- zaczęła tłumaczyć Lena, ale przerwała, gdy zobaczyła, że ktoś próbuje się do niej dodzwonić.
Odebrała telefon a Julia nadal nie dawała za wygraną wciągając w to teraz Bartmana, parzyła na niego ze smutną miną ciągle szeptając „Do mamy. Chcę do mamy”.
-Jesteś tego pewna?- Lena była zaskoczona tym co przed chwilą usłyszała.
-….
-Dobrze i tak chyba długo, by tutaj z nami nie wytrzymała, od rana powtarza, tylko że chce do ciebie.
-…
-A miedzy wami jest dobrze?
-….
-O Boże, jak ja się cieszę, będziemy za 20 minut.- rozłączyła się.
-No już spokojnie, pojedziesz do mamy- Lena teraz wzięła ją na ręce, gdy ta tylko usłyszała, że osiągnęła swój cel znów była potulna jak baranek.
-A nie mówiłem, że dzieci to diabły wcielone- podsumował Zibi.
-Nie gadaj głupot, przydaj się na coś!- Ola wręczyła mu torbę- Pogodzili się?- teraz zwróciła się do Stefańskiej
-Na to wygląda- opowiedziała jej radośnie blondynka.
-Chce do mamy!- dopominała się, gdy tylko zorientowała się, że nie ma jej w pobliżu.
-Słoneczko spokojnie mamusia zaraz przyjdzie- usiłowały ją jakoś uspokoić.
-Chce telaz!- żaden argument nie pomagał, jak Julia się na coś uparła to tak musiało być.
-Julcia jak mamusia tylko będzie mogła to zaraz do ciebie przyjdzie- teraz Ola próbowała ją przekonać.
Dziewczyny mogły sobie jednak mówić, a ona i tak robiła swoje, żadne słowa nie mogły jej uspokoić. Lena wiedziała, że tak będzie, gdy Julia wpadała w taki stan tylko Sara mogła ją z tego wyciągnąć, każdy inny mógł sobie próbować a i tak nic nie wskórał . Na to całe zamieszanie napatoczył się jeszcze Zbyszek, który chciał przed wyjazdem do Warszawy sprawdzić co i jak u nich. Ze strzępek rozmowy którą przeprowadził rano z Leną niewiele się dowiedział. Postanowił, więc sprawdzić to dogłębniej, ale, gdy wszedł do domu Stefańskich zastał istne piekło, które fundowała dwóm dorosłym kobietom niespełna trzyletnia dziewczynka.
-Teraz to już na pewno nie będę miał dzieci- zażartował, gdy zobaczył ich zrezygnowane miny.
-Nie mądrz się tylko spróbuj nam jakoś pomóc!- zjechała go Lena przebijając się przez płacz Juli.
-Chyba żartujesz ja do tego diabła w skórze anioła nie podchodzę jeszcze mi coś zrobi- podniósł ręce w geście wycofania i nadal stał w progu.
-Nie jestem diablem, chce tylko do mamy- Julka dobrze wiedziała co się wokół niej dzieje, mimo że to sama była źródłem krzyku roznoszącego się po całym domu.
-Co za problem, te wstrętne ciocie cię nie chcą do niej zabrać?- Zbyszek przykucną i wskazał na Olkę i Lenę puszczając, im przy okazji oczko.
-Telaz do mamy- powtarzała ciągle i podreptała w jego stronę uczepiając się rękawa jego bluzy.
-Czemu nie chcecie jej zawieść do Sary?- dopytywał, serce mu się kroiło, kiedy patrzył w zapłakane oczka dziewczynki.
- Nie udawaj, że nie rozumiesz, jak mamy ją tam zabrać kiedy…- zaczęła tłumaczyć Lena, ale przerwała, gdy zobaczyła, że ktoś próbuje się do niej dodzwonić.
Odebrała telefon a Julia nadal nie dawała za wygraną wciągając w to teraz Bartmana, parzyła na niego ze smutną miną ciągle szeptając „Do mamy. Chcę do mamy”.
-Jesteś tego pewna?- Lena była zaskoczona tym co przed chwilą usłyszała.
-….
-Dobrze i tak chyba długo, by tutaj z nami nie wytrzymała, od rana powtarza, tylko że chce do ciebie.
-…
-A miedzy wami jest dobrze?
-….
-O Boże, jak ja się cieszę, będziemy za 20 minut.- rozłączyła się.
-No już spokojnie, pojedziesz do mamy- Lena teraz wzięła ją na ręce, gdy ta tylko usłyszała, że osiągnęła swój cel znów była potulna jak baranek.
-A nie mówiłem, że dzieci to diabły wcielone- podsumował Zibi.
-Nie gadaj głupot, przydaj się na coś!- Ola wręczyła mu torbę- Pogodzili się?- teraz zwróciła się do Stefańskiej
-Na to wygląda- opowiedziała jej radośnie blondynka.
***
Bo najważniejsze jest, aby zaakceptować jego wady. Poukładać je na półce , niczym najlepsze książki, tuż obok jego zalet. Porównać ich wartość i zdecydować, czy bierzemy wszystko w pakiecie , czy może lepiej dać sobie z tym spokój . Kiedy przekonamy się, że to prawdziwa miłość, pokochamy nawet te największe wady, które kiedyś doprowadzały nas do szału
***
Bo najważniejsze jest, aby zaakceptować jego wady. Poukładać je na półce , niczym najlepsze książki, tuż obok jego zalet. Porównać ich wartość i zdecydować, czy bierzemy wszystko w pakiecie , czy może lepiej dać sobie z tym spokój . Kiedy przekonamy się, że to prawdziwa miłość, pokochamy nawet te największe wady, które kiedyś doprowadzały nas do szału
***
Sara czekała na nich przed wejściem do szpitala. Gdy
tylko Julia została postawiona na chodniku pobiegła w jej stronę wtulając się w
szyje mamy z całych sił.
-Już kochanie mama jest z tobą- Sara ucałowała córkę w policzki poprawiając jej rozwiane włoski.
-Co ci sie stalo?- Julia wskazała na policzek Stefańskiej, gdzie pojawił się spory fioletowy siniak od wczorajszego uderzenia w twarz.
-Nic takiego, pamiętasz jak raz spadłaś z huśtawki też miałaś na rączce coś takiego- wytłumaczyła jej.
-Tez spadlas?- dopytywała
-Tak niezdara z mamusi.
Sara miała nadzieję, że Julia nie zareaguje przesadnie na Łukasza, on też nie wyglądał najlepiej wargę miał spuchniętą oko podbite i był cały obolały, ale obiecała mu, że pozna swoją córkę.
-Wiesz kochanie mama zaprowadzi cię teraz do pewnego pana, który bardzo chciał cię poznać. Mam nadzieję, że będziesz grzeczna?- zaczęła.
-A fajny ten pan?- była ciekawa jak zawsze.
-Bardzo fajny. To co idziemy?
-Tak.
Pozostała trójka przysłuchiwała się tej rozmowie, trudno było, im ukryć uśmiech zadowolenia. Byli bardzo zaskoczeni, że Łukasz tak dobrze poradził sobie z tą informacją, podejrzewali, że dużo go to mogło kosztować. Przed Julią była bardzo ważna chwila, chwila, gdy pozna swojego ojca. Wszyscy razem ruszyli na oddział, ale do Sali weszła tylko Sara z Julią na rekach. Łukasz siedział oparty o łóżko, gdy ją tylko zobaczył nie mógł powstrzymać łez, wcale się ich nie wstydził. Dopiero, teraz gdy wiedział kim ona jest dostrzegł, że ma takie same oczy i kolor włosów, miała również jego uśmiech.
-Cemu places?- Julia bezpośrednio zapytała Kadziewicza, kiedy tylko usadowiła się na kolanach mamy.
-To ze szczęścia- Kadziu starł łzy brzegiem dłoni i uśmiechnął się do niej.
-A ja cie znam, ale telaz tez mas takie cos jak mamusia- wskazała paluszkiem na jego oko, gdzie pojawiła się filetowa śliwa- Ja tez chce takie- zażądała podpierając rączki po bokach tym samy wywołując u nich napad śmiechu.
-Julcia jak będziesz chciała to mama ci takie namaluje, tera chciała bym ci o czymś powiedzieć. Chcielibyśmy- poprawiła się Sara. –Ten pan przed tobą ma na imię Łukasz. Pamiętasz ja pytałaś czemu tatuś z nami nie mieszka, czemu nie masz tatusia?
Dziewczynka przytaknęła głową.
-Ty masz tatusia, tylko tatuś nie mógł z nami mieszkać był bardzo daleko. To jest twój tata, musisz wiedzieć, że on cię kocha tak samo mocno, jak mamusia- powiedziała i oboje czekali na jej reakcję.
Nie wiedzieli jak na to zareaguje, jednak oboje zdecydowali, nim tutaj przyjechała, że powiedzą jej o tym od razu, nie będą z niczym czekać ani przygotowywać się stopniowo chcieli mieć to już za sobą .Sara opowiedziała mu, że Julia jest bardzo ufna wobec ludzi i powinna go zaakceptować. Dziewczynka popatrzyła to na Sarę to na Łukasza, który wpatrywała się w nią ze zdenerwowaniem, po czym wgramoliła się na łóżko i przytuliła się do niego. Nic innego nie było, im teraz potrzebne. Ten gest wystarczył wiedzieli, że jest dobrze. Łukasz gestem dłoni którą nie obejmowała Juli przywoła do siebie Sarę i tak po raz pierwszy od trzech lat rodzina była w komplecie.
-Tatuś- wyszeptała dziewczynka, a Kadziewicz nie był wstanie powstrzymać łez wzruszenia, kiedy pierwszy raz usłyszał to słowo z ust swojej córki.
-Już kochanie mama jest z tobą- Sara ucałowała córkę w policzki poprawiając jej rozwiane włoski.
-Co ci sie stalo?- Julia wskazała na policzek Stefańskiej, gdzie pojawił się spory fioletowy siniak od wczorajszego uderzenia w twarz.
-Nic takiego, pamiętasz jak raz spadłaś z huśtawki też miałaś na rączce coś takiego- wytłumaczyła jej.
-Tez spadlas?- dopytywała
-Tak niezdara z mamusi.
Sara miała nadzieję, że Julia nie zareaguje przesadnie na Łukasza, on też nie wyglądał najlepiej wargę miał spuchniętą oko podbite i był cały obolały, ale obiecała mu, że pozna swoją córkę.
-Wiesz kochanie mama zaprowadzi cię teraz do pewnego pana, który bardzo chciał cię poznać. Mam nadzieję, że będziesz grzeczna?- zaczęła.
-A fajny ten pan?- była ciekawa jak zawsze.
-Bardzo fajny. To co idziemy?
-Tak.
Pozostała trójka przysłuchiwała się tej rozmowie, trudno było, im ukryć uśmiech zadowolenia. Byli bardzo zaskoczeni, że Łukasz tak dobrze poradził sobie z tą informacją, podejrzewali, że dużo go to mogło kosztować. Przed Julią była bardzo ważna chwila, chwila, gdy pozna swojego ojca. Wszyscy razem ruszyli na oddział, ale do Sali weszła tylko Sara z Julią na rekach. Łukasz siedział oparty o łóżko, gdy ją tylko zobaczył nie mógł powstrzymać łez, wcale się ich nie wstydził. Dopiero, teraz gdy wiedział kim ona jest dostrzegł, że ma takie same oczy i kolor włosów, miała również jego uśmiech.
-Cemu places?- Julia bezpośrednio zapytała Kadziewicza, kiedy tylko usadowiła się na kolanach mamy.
-To ze szczęścia- Kadziu starł łzy brzegiem dłoni i uśmiechnął się do niej.
-A ja cie znam, ale telaz tez mas takie cos jak mamusia- wskazała paluszkiem na jego oko, gdzie pojawiła się filetowa śliwa- Ja tez chce takie- zażądała podpierając rączki po bokach tym samy wywołując u nich napad śmiechu.
-Julcia jak będziesz chciała to mama ci takie namaluje, tera chciała bym ci o czymś powiedzieć. Chcielibyśmy- poprawiła się Sara. –Ten pan przed tobą ma na imię Łukasz. Pamiętasz ja pytałaś czemu tatuś z nami nie mieszka, czemu nie masz tatusia?
Dziewczynka przytaknęła głową.
-Ty masz tatusia, tylko tatuś nie mógł z nami mieszkać był bardzo daleko. To jest twój tata, musisz wiedzieć, że on cię kocha tak samo mocno, jak mamusia- powiedziała i oboje czekali na jej reakcję.
Nie wiedzieli jak na to zareaguje, jednak oboje zdecydowali, nim tutaj przyjechała, że powiedzą jej o tym od razu, nie będą z niczym czekać ani przygotowywać się stopniowo chcieli mieć to już za sobą .Sara opowiedziała mu, że Julia jest bardzo ufna wobec ludzi i powinna go zaakceptować. Dziewczynka popatrzyła to na Sarę to na Łukasza, który wpatrywała się w nią ze zdenerwowaniem, po czym wgramoliła się na łóżko i przytuliła się do niego. Nic innego nie było, im teraz potrzebne. Ten gest wystarczył wiedzieli, że jest dobrze. Łukasz gestem dłoni którą nie obejmowała Juli przywoła do siebie Sarę i tak po raz pierwszy od trzech lat rodzina była w komplecie.
-Tatuś- wyszeptała dziewczynka, a Kadziewicz nie był wstanie powstrzymać łez wzruszenia, kiedy pierwszy raz usłyszał to słowo z ust swojej córki.
***
Uwielbiam Cię za to, że nie chce
przy Tobie niczego udawać, za to, że myślę o Tobie o wiele za dużo. Za to, że
nie da się o Tobie zapomnieć. Uwielbiam cię za to, że jesteś.
***
Gdy za drzwiami dla trójki osób działy się
najwspanialsze wydarzenia w ich życiu na korytarzu rozpętała się mała awantura.
Michał właśnie dojechał do szpitala był bardzo zdziwiony tym co się stało.
Martwił się o Łukasza, czemu ostatnio ciągle w ich paczce działo się coś złego?
Gdy zobaczył Lenę zaczął wymyślać sobie własną teorię wydarzeń. Stała tak
beztroska wraz z Olą i Bartmanem i uśmiechali się wszyscy do siebie jakby nie
stało się nic złego.
-Z czego ona się cieszy?- pytanie kotłowało się w jego głowie- Co tak w ogóle tutaj robi?! Znów ma coś z tym wspólnego?!
Ruszył w ich stronę.
-Nie wierzę znów ty!- zaatakował ją tak jak wczoraj zrobił to Kadziewicz.
Lena stanęła przed, nim uśmiech zniknął z jej twarzy.
-W tej chwil się uspokój, ty nic nie wiesz!- Ola od razu weszła mu w słowo, bo wiedziała, że zacznie o wszystko obwiniać Stefańską.
-Przestań ją bronić!- Teraz Michał wrzeszczał również na Olkę.
-Michał uspokój się- odezwał się Zbyszek.
-Spadaj nie jesteś w to zamieszany, nie wiesz, o co chodzi.
-To chyba ty nie wiesz!- obaj mierzyli się wściekłym wzrokiem.
Ich podniesione głosy zwróciły uwagę personelu i pacjentów.
-Przestańcie!- odwrócili głowy w stronę Oli, ona zaś stała i podtrzymywała się za brzuch z grymasem bólu na twarzy.
-Olka wszystko w porządku?- Lena wystraszyła się widząc ją w takiej pozie.
-Słabo mi- Stefańska wraz ze Zbyszkiem podprowadzili ją do krzesełka, gdzie usiadła.
-Może zawołam kogoś, zaraz przyprowadzę lekarza- zaproponowała.
Michał stał jak słup soli, patrząc, że teraz przez jego wybuch złości Ola poczuła się gorzej. Przecież Mariusz nie wybaczył, by mu nigdy, gdyby cos się stało jej i ich dziecku.
-Nie trzeba już jest mi lepiej, po prostu za bardzo się zdenerwowałam, zaraz mi przejdzie. Tylko mi obiecajcie, że nie będziecie się kłócić. Nie musicie się kochać, wystarczy, że będziecie się tolerować- spojrzała to na Lenę to na Miśka a oni kwileni głowami.- No to teraz Michał, jak już się nie złościsz to możesz się dowiedzieć co się tutaj stało, a działo się dużo- Ola spokojnie zwróciła się do Winiarskiego. Nie dane jej jednak było nic wytłumaczyć, ponieważ lekarz, który przed chwilą zniknął za drzwiami Sali wyprosił na chwilę Sarę z Julią na korytarz.
Teraz to Winiarski był tutaj osobą, która najmniej rozumie całą zaistniałą sytuację. Julia podbiegła do nich z uśmiechem na twarzy.
-Wiecie mam tatusia, zawsze chciałam miec tatusia, on jest bardzo fajjjny…- chwaliła się słodko.
Wszyscy uśmiechali się do niej tylko Michał miał zdziwioną minę. Powoli zaczęło do niego docierać dlaczego znajduje się tutaj Lena, Sara i ta mała dziewczynka. Wyglądało na to, że to córka Kadziewicza i Stefańskiej. To było dla niego za dużo. Wstał i tłumiąc w sobie kolejny wybuch złości wyszedł ze szpitala. Nie mógł uwierzyć, że los może być aż tak przewrotny, ale też nie rozumiał jak ludzie mogą postępować tak, a nie, inaczej. Kiedy Stefańskie pojawiły się w jego życiu wszystko odwróciło się o 180 stopni, kiedy zniknęły nie tylko jego życie, ale i życie Łukasza legło w gruzach. Teraz po tak długim czasie znów, gdy są obok siebie wszystko zaczyna się odwracać. Czy one miały w sobie cos takiego, że, inaczej się nie dało. On wiedział, że, jeżeli dopuści znów do siebie Lenę, to jego życie kolejny raz stanie na głowie. Nie chciał tego, miał już ułożony swój świat, który sobie odbudował, to ona go, wtedy zniszczyła wcale go nie obchodziło to, że serce podpowiadało mu co jakiś czas, że Lena niczego teraz nie zniszczy, a wręcz przeciwnie, że będzie jak dawniej. By dał jej kolejną szansę, by spróbowali. On nawet nie chciał z nią rozmawiać ten jeden raz w łazience mu wystarczył, by wszystko doprowadzić do drgania teraz wystarczył jeden gest, że jej również zależy a posypało, by się reszta. Na szczęście ona jak widać też nie chciała do tego wracać. Nie było teraz Leny dla niego, teraz miał Sylwię i tak miało pozostać. Droga jego i Stefańskiej rozwidliła się wybrali inne skrzyżowania. A uczucia były tylko wspomnieniem, wspomnieniem, który już nigdy nie miał stać się rzeczywistością.
-Z czego ona się cieszy?- pytanie kotłowało się w jego głowie- Co tak w ogóle tutaj robi?! Znów ma coś z tym wspólnego?!
Ruszył w ich stronę.
-Nie wierzę znów ty!- zaatakował ją tak jak wczoraj zrobił to Kadziewicz.
Lena stanęła przed, nim uśmiech zniknął z jej twarzy.
-W tej chwil się uspokój, ty nic nie wiesz!- Ola od razu weszła mu w słowo, bo wiedziała, że zacznie o wszystko obwiniać Stefańską.
-Przestań ją bronić!- Teraz Michał wrzeszczał również na Olkę.
-Michał uspokój się- odezwał się Zbyszek.
-Spadaj nie jesteś w to zamieszany, nie wiesz, o co chodzi.
-To chyba ty nie wiesz!- obaj mierzyli się wściekłym wzrokiem.
Ich podniesione głosy zwróciły uwagę personelu i pacjentów.
-Przestańcie!- odwrócili głowy w stronę Oli, ona zaś stała i podtrzymywała się za brzuch z grymasem bólu na twarzy.
-Olka wszystko w porządku?- Lena wystraszyła się widząc ją w takiej pozie.
-Słabo mi- Stefańska wraz ze Zbyszkiem podprowadzili ją do krzesełka, gdzie usiadła.
-Może zawołam kogoś, zaraz przyprowadzę lekarza- zaproponowała.
Michał stał jak słup soli, patrząc, że teraz przez jego wybuch złości Ola poczuła się gorzej. Przecież Mariusz nie wybaczył, by mu nigdy, gdyby cos się stało jej i ich dziecku.
-Nie trzeba już jest mi lepiej, po prostu za bardzo się zdenerwowałam, zaraz mi przejdzie. Tylko mi obiecajcie, że nie będziecie się kłócić. Nie musicie się kochać, wystarczy, że będziecie się tolerować- spojrzała to na Lenę to na Miśka a oni kwileni głowami.- No to teraz Michał, jak już się nie złościsz to możesz się dowiedzieć co się tutaj stało, a działo się dużo- Ola spokojnie zwróciła się do Winiarskiego. Nie dane jej jednak było nic wytłumaczyć, ponieważ lekarz, który przed chwilą zniknął za drzwiami Sali wyprosił na chwilę Sarę z Julią na korytarz.
Teraz to Winiarski był tutaj osobą, która najmniej rozumie całą zaistniałą sytuację. Julia podbiegła do nich z uśmiechem na twarzy.
-Wiecie mam tatusia, zawsze chciałam miec tatusia, on jest bardzo fajjjny…- chwaliła się słodko.
Wszyscy uśmiechali się do niej tylko Michał miał zdziwioną minę. Powoli zaczęło do niego docierać dlaczego znajduje się tutaj Lena, Sara i ta mała dziewczynka. Wyglądało na to, że to córka Kadziewicza i Stefańskiej. To było dla niego za dużo. Wstał i tłumiąc w sobie kolejny wybuch złości wyszedł ze szpitala. Nie mógł uwierzyć, że los może być aż tak przewrotny, ale też nie rozumiał jak ludzie mogą postępować tak, a nie, inaczej. Kiedy Stefańskie pojawiły się w jego życiu wszystko odwróciło się o 180 stopni, kiedy zniknęły nie tylko jego życie, ale i życie Łukasza legło w gruzach. Teraz po tak długim czasie znów, gdy są obok siebie wszystko zaczyna się odwracać. Czy one miały w sobie cos takiego, że, inaczej się nie dało. On wiedział, że, jeżeli dopuści znów do siebie Lenę, to jego życie kolejny raz stanie na głowie. Nie chciał tego, miał już ułożony swój świat, który sobie odbudował, to ona go, wtedy zniszczyła wcale go nie obchodziło to, że serce podpowiadało mu co jakiś czas, że Lena niczego teraz nie zniszczy, a wręcz przeciwnie, że będzie jak dawniej. By dał jej kolejną szansę, by spróbowali. On nawet nie chciał z nią rozmawiać ten jeden raz w łazience mu wystarczył, by wszystko doprowadzić do drgania teraz wystarczył jeden gest, że jej również zależy a posypało, by się reszta. Na szczęście ona jak widać też nie chciała do tego wracać. Nie było teraz Leny dla niego, teraz miał Sylwię i tak miało pozostać. Droga jego i Stefańskiej rozwidliła się wybrali inne skrzyżowania. A uczucia były tylko wspomnieniem, wspomnieniem, który już nigdy nie miał stać się rzeczywistością.
***
Nawet, jeśli czasem trochę się skarżę - mówiło serce - to tylko dlatego , że jestem sercem ludzkim, a one są właśnie takie. Obawiają się sięgnąć po swoje najwyższe marzenia, ponieważ wydaje, im się, że nie są ich godne albo, że nigdy, im się to nie uda. My, serca, umieramy na samą myśl o miłościach, które przepadły na zawsze, o chwilach, które mogły być piękne, a nie były, o skarbach, które mogły być odkryte, ale pozostają na zawsze niewidoczne pod piaskiem. Gdy tak się dzieje, zawsze na koniec cierpimy straszliwe męki.
Nawet, jeśli czasem trochę się skarżę - mówiło serce - to tylko dlatego , że jestem sercem ludzkim, a one są właśnie takie. Obawiają się sięgnąć po swoje najwyższe marzenia, ponieważ wydaje, im się, że nie są ich godne albo, że nigdy, im się to nie uda. My, serca, umieramy na samą myśl o miłościach, które przepadły na zawsze, o chwilach, które mogły być piękne, a nie były, o skarbach, które mogły być odkryte, ale pozostają na zawsze niewidoczne pod piaskiem. Gdy tak się dzieje, zawsze na koniec cierpimy straszliwe męki.
***
Przechodzę teraz dziwnym okres w
swoim życiu dopadło mnie totalne zobojętnienie na wszystko i wszystkich. Może
tak byłoby dla mnie lepiej wszystko olewać niczym się nie przejmować niż
kolejny raz zawieść się na osobach, którym się zaufało.
Gdyby nie to, że ten rozdział napisałam już dość dawno i wystarczyło go przepisać to raczej nic, by się nie pojawiło. Nie wiem, co się dzieje nawet ta radość z blogowania gdzieś znika.
Rozdział osobiście dzielę na dwie części, z pierwszej jestem zadowolona, za to z drugiej już totalnie nie.
Gdyby nie to, że ten rozdział napisałam już dość dawno i wystarczyło go przepisać to raczej nic, by się nie pojawiło. Nie wiem, co się dzieje nawet ta radość z blogowania gdzieś znika.
Rozdział osobiście dzielę na dwie części, z pierwszej jestem zadowolona, za to z drugiej już totalnie nie.
Nie wiem czy coś takiego nadaję się na dedykację, ale może dziewczyny mi wybaczą pierwsze dla Indovinello i Shelby za nasze rozmowy na gg,. Kolejna dla Kajo cieszę się, że mimo, iż ty sama nie masz własnego bloga to jesteś u mnie i zostawiasz tak świetne komentarze, bo wiem, że nie każdemu, by się chciało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz