Kilka dni później…
-Nareszcie myślałam, że już nigdy przez Ciebie nie
dotrzemy do domu.- Lena rzuciła torby pełne zakupów i usiadła zmęczona na
fotelu.
-Teraz to narzekasz, a kto mi niby obiecał przed
wyjazdem mega zakupy- promieniała Sara.
-Nie myślałam, że potraktujesz to tak poważnie.
Przypuszczałam że wpadniemy do pierwszego z brzegu sklepu, kupisz co chcesz i
wrócimy do domu. Wiesz dobrze, takie sklepowe maratony mnie meczą -żaliła się
dalej.
-Ciągle się zastanawiam ja Ty wytrzymujesz to bycie
modelką, ciągłe przebieranie się w różne fatałaszki, stylizacje?
-Można się przyzwyczaić. Dobrze pamiętam, że po moje
intensywnej, ale krótkotrwałej przygodzie z siatkówką właśnie modeling
przywrócił mnie do pionu.
-Ja nie wiem co Ty widzisz w tym sporcie przecież to
tylko przebijanie piłki przez siatkę.
-O nie!!! Sara nie zaczynaj znowu, wiesz, że to moja
jedyna pasja, choć teraz mogę ją śledzić tylko jako widz.
-Przepraszam, pamiętam że dużo Cię to kosztowało. To
co może coś zimnego do picia? Jak na
luty to piękna dziś pogoda.- Sara wybiegła do kuchni po chwili wróciła i
wręczyła siostrze szklankę z sokiem bananowym.
-Masz jakieś plany na popołudnie?- zapytała Lenę.
-Będę leżeć i nic nie robić, o__O - poinformowała
siostrę i jeszcze bardziej rozwaliła się na fotelu
-A myślałam, że miała byś ochotę iść na spacer ze
swoją siostrzyczką- zrobiła minę typu „prosi” której ciężko było się oprzeć.
-Dobrze możemy iść, jak tak bardzo chcesz- zgodziła
się.
W pokoju rozbrzmiał dźwięk komórki Leny. Dziewczyna
spojrzała na wyświetlacz gdzie zobaczyła dwie litery M.W. uśmiechnęła się i
wyszła z salonu by odebrać.
-Tak- powiedziała do słuchawki.
-Cześć! Dziś taki piękny dzień, może miała byś ochotę
na kawę w towarzystwie przystojnego i zabawnego mężczyzny?
-Jaki Ty jesteś skromny…-roześmiała się. -Bardzo
chętnie się na tę kawę wybiorę.
-No to się cieszę, to może za godzinę w LaCaz? Wiesz
gdzie to jest?- zapytał.
-Tak wiem, to do zobaczenia!
-Pa!
Lena weszła do pokoju i zaczęła zbierać swoje zakupy.
Sara bacznie się jej przyglądała.
-Hej! Czy mi się zdawało, czy Ty nie rozmawiałaś
przypadkiem po polsku?
-A co Ty taka ciekawa? A nawet jeśli to co!?
-Ktoś do Ciebie dzwonił z Polski?
-Nie!- odpowiedziała i udała się do swojego pokoju.
Sara podążyła za nią.
-Lena w tej chwili odpowiadaj kto do Ciebie dzwonił!?
-Święty Mikołaj! Przypominam Ci, że mam 19 lat i mogę
robić co chcę i rozmawiać z kim chcę. Nie idę z Tobą na spacer idź sama, mam
spotkanie! –zatrzasnęła Sarze drzwi przed nosem.
-Czemu ona mi musi zawsze tak matkować, ja się jej do
życia nie wtrącam. To że nasza własna
rodzicielka zapomniała o Bożym świecie i pojechała do Australii za swoją młodzieńczą
miłością i zostawiła swoje córki wcale nie stawia Sary w położeniu mojej
zastępczej matki!! Czasami wolała bym mieszkać zupełnie sama, miała bym święty
spokój. Nie będę teraz o tym myśleć, trzeba się przyszykować na randkę(to chyba
jednak nie randka) z moim wymarzonym ideałem.
Lena nie miała za dużo czasu. Postawiła więc na
naturalność. Włosy zostawiła rozpuszczone, oczy podkreślił maskarą, a na siebie
włożyła czarne rurki i golf robiący za tunikę w morskim kolorze , który
idealnie podkreślał jej niebieskozielone oczy. Gotowa, udała się na spotkanie.
***
Sny rodzą rzeczywistość.
***
-Co Ty tak zadowolony?- dopytywał się Łukasz, któremu
też dopisywał humor. Od paru dni w końcu mógł w miarę normalnie się poruszać,
kule i gips poszły w odstawkę, został tylko opatrunek uciskowy.
-Umówiłem się – poinformował go Winiarski.
-Znowu!! To będzie 4 laska w ciągu tych kliku dni.
Michał czy Ty czasem się nie zagalopowałeś?- zapytał Kadziu.
-Nie ja trenuje, muszę przecież zostać mistrzem.
-Widzę, że Ci się spodobało, pamiętaj tylko się
zabezpieczaj, no chyba, że chcesz zostać przedwcześnie tatusiem.
-Nie bój się, główka pracuje.
-To jak Ty znowu masz randkę, to może ja pójdę się
przewietrzyć. Co będę tak siedział sam w domu.
-Widzę że jak Ci zdjęli ten gips to od razu wrócił
dawny Kadziewicz.
-No ja myślę, teraz już nic mnie nie krępuje i nie
ogranicza.
***
Po godzinie w kawiarni LaCaz…
-Jesteś jeszcze piękniejsza niż Cię zapamiętałem-
pocałowała ją w policzek.
-Nie żartuj, wyglądam przecież normalnie- Lena
speszyła się na te słowa i jego gest.
-Ale ja mówię prawdę- Michał wiedział, że gdy będzie
ją kokietował to później mu się nie oprze.
- Boże ja tu chyba zaraz zemdleje, czy on musi się tak
na mnie patrzeć tymi swoimi niebiańskimi oczami. On chyba mnie to tego jeszcze
podrywa –myślała Lena.
-Chyba się nie rumienisz przez to że prawie Ci
komplementy. Na pewno ciągle to słyszysz. Jak dla mnie możesz rumienić się
dalej, słodko wtedy wyglądasz.
-Co on ze mną robi, ja nawet nie jestem wstanie się
odezwać- użalała się nas sobą.
Sytuacje uratował kelner, który przyjął zamówienie na
dwie kawy.
***
"....uważaj na marzenia....mogą spełnić się..."
***
-Przepraszam gadam i gadam. Jak było w Wenecji?-
zapytał i przeszył ją wzrokiem.
-Bardzo piękne miasto, nawet o tej porze roku.
-A mogę wiedzieć byłaś tam prywatnie czy służbowo?
-Służbowo, miałam tam sesje do magazynu- powiedziała,
a serce waliło jej tak mocno, że zastanawiała się czy tego nie słychać.
-Czyli jesteś modelką tak jak przypuszczałem- puścił
jej oczko.
-Tak zajmuję się tym od dwóch lat, a Ty czym się
zajmujesz?- zapytała „Tak jestem głupia, dokładnie wie czym się Michał zajmuje,
ale udaje idiotkę, że nie wiem kim jest. A co jeśli weźmie mnie za napaloną fankę?
Już chyba lepiej udawać że go nie znam.”
-Jestem sportowcem- zakomunikował.- Ale nie
rozmawiajmy o mnie. Mieszkasz tu sama?
-Nie, razem z siostrą, wspiera mnie we wszystkim, ale
czasami daje mi też popalić.
-To dobrze że masz tu bliska osobę, ja jestem tak
samotny –ten tekst zawsze działał. - Tak w ogóle to dziękuje Ci że się ze mną
spotkałaś, Twój partner pewnie nie był zachwycony?
-Nie mam nikogo-odpowiedziała zmieszana.
-Nie wierzę, taka atrakcyjna kobieta nie ma kogoś kto
by się nią zaopiekował?- wyciągnął swoja rękę i zaczął gładzic ją po dłoni.
-Jakoś tak wyszło- odpowiedziała z wstydem. Boże on
mnie dotknął, jego dłonie są takie ciepłe i mięknie, nie wytrzymam tego!
-To może temu zaradzimy i pocieszymy się nawzajem.
Przy mnie na pewno nie będziesz się czuła samotna- druga jego ręka powędrowała
na jej udo.- Jak chcesz to możemy pojechać do mnie i się zabawić.
-Co!!??- Lena momentalnie odsunęła się od niego i
patrzyła zdumiona. Do cholery co on sobie wyobraża!!!
-No wiesz, taka mała nie znacząca przygoda, a daje
tyle radości. Co Ty na to?- próbował dalej Michał.
-Przepraszam jeśli myślałeś że pójdę z Tobą do łóżka
na pierwszym spotkaniu to się pomyliłeś!!- wstała i zaczęła zbierać się do
wyjścia.
-Może być fajnie, zobaczysz, chodź ze mną- nie dawał
za wygraną.
-Wydaje Ci się, że skoro nazywasz się Winiarski i
jesteś gwiazdą reprezentacji to rzucę Ci się od razu w ramiona, bądź wskoczę do
łóżka. Grubo się myślisz!!- wykrzyczała i wybiegła z kawiarni. -Dupek, palant
erotoman!!!
-Co jest do cholery!- Michał siedział zdezorientowany
po tym co przed chwilą usłyszał. Ona wiedziała dobrze kim ja jestem, a ja
odstawiłem przy niej takiego matoła. Trudno wydawało się że będzie miło.
***
Gdy zaczął się ten sen było pięknie jak w romansie, tylko dlaczego
skończyło się koszmarem??
***
Gdzieś nad jeziorem…
-Przepraszam, czy mogę się dosiąść?- zapytał łamany
włoskim.
-Tak- odpowiedziała zadowolona. Dziś nic nie było
wstanie zepsuć jej humoru nawet niedawny wybuch Leny. Wpadła na pomysł żeby
porozmawiać z tym nieznajomym.
-Widzę że Pan nie jest rodowitym Włochem, to co powie
Pan żebyśmy porozmawiali po angielsku, będzie łatwiej- zaproponowała.
-Dziękuje spadła mi Pani z nieba. Jestem we Włoszech
pół roku i nie do końca opanowałem ten język- przeszedł na płynną
angielszczyznę.
-No tak, to słychać, ale z czasem się Pan wprawi-
pocieszyła go.
-Gdybym miał taką piękna nauczycielkę jak Pani to
pewnie przyszło by mi to z łatwością. Włoszki to najpiękniejsze kobiety na
świecie. -poszczęściło mi się dzisiaj.
-Zabawne ja zawsze słyszałam, że to Polki są
najpiękniejsze- zaczęła się zastanawiać jakiej narodowości jest ten mężczyzna-
Niemiec, Anglik.
-Też prawda, ale Pani jest wyjątkowa- ciągnął dalej.
-Ja dobrze wiem czemu jestem wyjątkowa –odpowiedziała
uśmiechając się zagadkowo.
-Co pani sugeruje?- zapytał.
-Jestem rodowitą Polką!- roześmiała się na cały głos.
-O Boże! Jak mogłem nie poznać!!- powiedział już po
polsku.
Dziewczyna była zaskoczona gdy usłyszała swój ojczysty
język.
-Jesteś Polakiem!! Ale zbieg okoliczności. Nie masz w
ogóle akcentu- powiedziała.
-Ty też nie- zakomunikował. - Co taka piękna
dziewczyna robi wśród Włochów?
-Pracuję jako makijażystka, obsługuje pokazy mody. A
Ty?
-Ja chwilowo jestem na przymusowym chorobowym-
powiedział i pokazał swój opatrunek na stopie.
-Co Ci się stało?
-Wypadek przy pracy. Stopa z przeciążenia się
rozsypała, ale już jest lepiej.
-To pewnie niebezpieczne?- zaciekawiło ją to.
-W naszym zawodzie kontuzje są wpisane w codzienność.
Ja jestem sportowcem przyjechałem tu na kontrakt, ale długo się nie nagrałem,
bo po mistrzostwach wszystko wziął szlag.
-Jak sport uprawiasz? -zapytała.
Już miał odpowiedzieć, gdy rozmowę przerwała melodia
wydobywająca się z wnętrza torebki.
-Przepraszam, sprawdzę kto.
-Jasne nie ma sprawy.
Zobaczyła, że dzwoni Lena.
-Musze odebrać
-Ok.
***
-Słońce coś się stało?- zapytała, a po drugiej stronie
usłyszała płacz.-Proszę Cię powiedz co się dzieje? –zdenerwowała się w
najlepsze.
-Sara przyjedź, potrzebuję Cię –wychlipała do
słuchawki.
-Gdzie jesteś?
-W domu- powiedziała i rozłączyła się.
***
-Kurwa!
-Czy to coś złego? -zapytał zmartwiony.
-Nie wiem, chyba tak. będę musiał już iść. Miło było
Cię poznać. Przepraszam nawet się nie przedstawiłam. Jestem Sara. Może jeszcze
kiedyś się tutaj spotkamy.
-Ja jestem Łukasz. Mi tez było miło.
Patrzył na dziewczynę, która szybko zmierzała w
kierunku postoju taksówek. Był bardzo zaskoczony, że spotkał tutaj w Trento,
Polkę .Teraz kiedy interesowały go wyłącznie Włoszki na jego drodze stanęła
ona. Ciekawe czy to był przypadek czy przeznaczenie?
***
"Kimkolwiek jesteś i dokądkolwiek zmierzasz i tak wrócisz do punktu
wyjścia. Możesz oczywiście uciekać przed swym przeznaczeniem. Możesz bronić się
przed życiem rękoma i nogami, ale pętla przyczynowo skutkowa i tak wchłonie Cię
w swoje odmęty. "
***
Teraz zastane pewnie kilkakrotnie
zabita za to że tak a nie inaczej potoczyło się spotkanie Leny i Michała. Wiem
że obawiałyście się żeby Michał tego nie spieprzył i wszystko poszło dobrze ale
życie to nie bajka więc trzeba namieszać. Na osłodę jest za to spotkanie Kadzia
z Sarą.
Jest to najdłuższy rozdział jaki
napisałam, muszę powiedzieć że nawet się z nim tak nie męczyłam choć pisałam o
nie przyjemnych wydarzeniach. Mam już pomysł na kilka najbliższych rozdziałów,
teraz tylko trzeba je przelać na papier, a raczej na monitor.
Pewna osoba mnie zapytała czemu tak
mało jest Winiara w tym opowiadaniu inna znowu, że jest za mało Łukasza.
Odpowiem tak: Jest to opowiadanie o całej trójce bohaterów i niektóre rozdziały
będą poświęcone bardziej jednym bądź drugim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz