Opowiadanie w pierwotnej wersji można znaleźć również na onecie pod adresem
www.siatkowka-a-milosc.blog.onet.pl
Jednak po tym jak onet się zaczął psuć przeniosłam je tutaj.

sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 7.


Kilka dni później…

-Nareszcie myślałam, że już nigdy przez Ciebie nie dotrzemy do domu.- Lena rzuciła torby pełne zakupów i usiadła zmęczona na fotelu.
-Teraz to narzekasz, a kto mi niby obiecał przed wyjazdem mega zakupy- promieniała Sara.
-Nie myślałam, że potraktujesz to tak poważnie. Przypuszczałam że wpadniemy do pierwszego z brzegu sklepu, kupisz co chcesz i wrócimy do domu. Wiesz dobrze, takie sklepowe maratony mnie meczą -żaliła się dalej.
-Ciągle się zastanawiam ja Ty wytrzymujesz to bycie modelką, ciągłe przebieranie się w różne fatałaszki, stylizacje?
-Można się przyzwyczaić. Dobrze pamiętam, że po moje intensywnej, ale krótkotrwałej przygodzie z siatkówką właśnie modeling przywrócił mnie do pionu.
-Ja nie wiem co Ty widzisz w tym sporcie przecież to tylko przebijanie piłki przez siatkę.
-O nie!!! Sara nie zaczynaj znowu, wiesz, że to moja jedyna pasja, choć teraz mogę ją śledzić tylko jako widz.
-Przepraszam, pamiętam że dużo Cię to kosztowało. To co  może coś zimnego do picia? Jak na luty to piękna dziś pogoda.- Sara wybiegła do kuchni po chwili wróciła i wręczyła siostrze szklankę z sokiem bananowym.
-Masz jakieś plany na popołudnie?- zapytała Lenę.
-Będę leżeć i nic nie robić, o__O - poinformowała siostrę i jeszcze bardziej rozwaliła się na fotelu
-A myślałam, że miała byś ochotę iść na spacer ze swoją siostrzyczką- zrobiła minę typu „prosi” której ciężko było się oprzeć.
-Dobrze możemy iść, jak tak bardzo chcesz- zgodziła się.

W pokoju rozbrzmiał dźwięk komórki Leny. Dziewczyna spojrzała na wyświetlacz gdzie zobaczyła dwie litery M.W. uśmiechnęła się i wyszła z salonu by odebrać.

-Tak- powiedziała do słuchawki.
-Cześć! Dziś taki piękny dzień, może miała byś ochotę na kawę w towarzystwie przystojnego i zabawnego mężczyzny?
-Jaki Ty jesteś skromny…-roześmiała się. -Bardzo chętnie się na tę kawę wybiorę.
-No to się cieszę, to może za godzinę w LaCaz? Wiesz gdzie to jest?- zapytał.
-Tak wiem, to do zobaczenia!
-Pa!

Lena weszła do pokoju i zaczęła zbierać swoje zakupy. Sara bacznie się jej przyglądała.
-Hej! Czy mi się zdawało, czy Ty nie rozmawiałaś przypadkiem po polsku?
-A co Ty taka ciekawa? A nawet jeśli to co!?
-Ktoś do Ciebie dzwonił z Polski?
-Nie!- odpowiedziała i udała się do swojego pokoju. Sara podążyła za nią.
-Lena w tej chwili odpowiadaj kto do Ciebie dzwonił!?
-Święty Mikołaj! Przypominam Ci, że mam 19 lat i mogę robić co chcę i rozmawiać z kim chcę. Nie idę z Tobą na spacer idź sama, mam spotkanie! –zatrzasnęła Sarze drzwi przed nosem.

-Czemu ona mi musi zawsze tak matkować, ja się jej do życia nie  wtrącam. To że nasza własna rodzicielka zapomniała o Bożym świecie i pojechała do Australii za swoją młodzieńczą miłością i zostawiła swoje córki wcale nie stawia Sary w położeniu mojej zastępczej matki!! Czasami wolała bym mieszkać zupełnie sama, miała bym święty spokój. Nie będę teraz o tym myśleć, trzeba się przyszykować na randkę(to chyba jednak nie randka) z moim wymarzonym ideałem.

Lena nie miała za dużo czasu. Postawiła więc na naturalność. Włosy zostawiła rozpuszczone, oczy podkreślił maskarą, a na siebie włożyła czarne rurki i golf robiący za tunikę w morskim kolorze , który idealnie podkreślał jej niebieskozielone oczy. Gotowa, udała się na spotkanie.

***

Sny rodzą rzeczywistość.

***

-Co Ty tak zadowolony?- dopytywał się Łukasz, któremu też dopisywał humor. Od paru dni w końcu mógł w miarę normalnie się poruszać, kule i gips poszły w odstawkę, został tylko opatrunek uciskowy.
-Umówiłem się – poinformował go Winiarski.
-Znowu!! To będzie 4 laska w ciągu tych kliku dni. Michał czy Ty czasem się nie zagalopowałeś?- zapytał Kadziu.
-Nie ja trenuje, muszę przecież zostać mistrzem.
-Widzę, że Ci się spodobało, pamiętaj tylko się zabezpieczaj, no chyba, że chcesz zostać przedwcześnie tatusiem.
-Nie bój się, główka pracuje.
-To jak Ty znowu masz randkę, to może ja pójdę się przewietrzyć. Co będę tak siedział sam w domu.
-Widzę że jak Ci zdjęli ten gips to od razu wrócił dawny Kadziewicz.
-No ja myślę, teraz już nic mnie nie krępuje i nie ogranicza.

***

Po godzinie w kawiarni LaCaz…

-Jesteś jeszcze piękniejsza niż Cię zapamiętałem- pocałowała ją w policzek.
-Nie żartuj, wyglądam przecież normalnie- Lena speszyła się na te słowa i jego gest.
-Ale ja mówię prawdę- Michał wiedział, że gdy będzie ją kokietował to później mu się nie oprze.
- Boże ja tu chyba zaraz zemdleje, czy on musi się tak na mnie patrzeć tymi swoimi niebiańskimi oczami. On chyba mnie to tego jeszcze podrywa –myślała Lena.
-Chyba się nie rumienisz przez to że prawie Ci komplementy. Na pewno ciągle to słyszysz. Jak dla mnie możesz rumienić się dalej, słodko wtedy wyglądasz.
-Co on ze mną robi, ja nawet nie jestem wstanie się odezwać- użalała się nas sobą.
Sytuacje uratował kelner, który przyjął zamówienie na dwie kawy.

***

"....uważaj na marzenia....mogą spełnić się..."

***

-Przepraszam gadam i gadam. Jak było w Wenecji?- zapytał i przeszył ją wzrokiem.
-Bardzo piękne miasto, nawet o tej porze roku.
-A mogę wiedzieć byłaś tam prywatnie czy służbowo?
-Służbowo, miałam tam sesje do magazynu- powiedziała, a serce waliło jej tak mocno, że zastanawiała się czy tego nie słychać.
-Czyli jesteś modelką tak jak przypuszczałem- puścił jej oczko.
-Tak zajmuję się tym od dwóch lat, a Ty czym się zajmujesz?- zapytała „Tak jestem głupia, dokładnie wie czym się Michał zajmuje, ale udaje idiotkę, że nie wiem kim jest. A co jeśli weźmie mnie za napaloną fankę? Już chyba lepiej udawać że go nie znam.”
-Jestem sportowcem- zakomunikował.- Ale nie rozmawiajmy o mnie. Mieszkasz tu sama?
-Nie, razem z siostrą, wspiera mnie we wszystkim, ale czasami daje mi też popalić.
-To dobrze że masz tu bliska osobę, ja jestem tak samotny –ten tekst zawsze działał. - Tak w ogóle to dziękuje Ci że się ze mną spotkałaś, Twój partner pewnie nie był zachwycony?
-Nie mam nikogo-odpowiedziała zmieszana.
-Nie wierzę, taka atrakcyjna kobieta nie ma kogoś kto by się nią zaopiekował?- wyciągnął swoja rękę i zaczął gładzic ją po dłoni.
-Jakoś tak wyszło- odpowiedziała z wstydem. Boże on mnie dotknął, jego dłonie są takie ciepłe i mięknie, nie wytrzymam tego!
-To może temu zaradzimy i pocieszymy się nawzajem. Przy mnie na pewno nie będziesz się czuła samotna- druga jego ręka powędrowała na jej udo.- Jak chcesz to możemy pojechać do mnie i się zabawić.
-Co!!??- Lena momentalnie odsunęła się od niego i patrzyła zdumiona. Do cholery co on sobie wyobraża!!!
-No wiesz, taka mała nie znacząca przygoda, a daje tyle radości. Co Ty na to?- próbował dalej Michał.
-Przepraszam jeśli myślałeś że pójdę z Tobą do łóżka na pierwszym spotkaniu to się pomyliłeś!!- wstała i zaczęła zbierać się do wyjścia.
-Może być fajnie, zobaczysz, chodź ze mną- nie dawał za wygraną.
-Wydaje Ci się, że skoro nazywasz się Winiarski i jesteś gwiazdą reprezentacji to rzucę Ci się od razu w ramiona, bądź wskoczę do łóżka. Grubo się myślisz!!- wykrzyczała i wybiegła z kawiarni. -Dupek, palant erotoman!!!
-Co jest do cholery!- Michał siedział zdezorientowany po tym co przed chwilą usłyszał. Ona wiedziała dobrze kim ja jestem, a ja odstawiłem przy niej takiego matoła. Trudno wydawało się że będzie miło.

***

Gdy zaczął się ten sen było pięknie jak w romansie, tylko dlaczego skończyło się koszmarem??

***

Gdzieś nad jeziorem…

-Przepraszam, czy mogę się dosiąść?- zapytał łamany włoskim.
-Tak- odpowiedziała zadowolona. Dziś nic nie było wstanie zepsuć jej humoru nawet niedawny wybuch Leny. Wpadła na pomysł żeby porozmawiać z tym nieznajomym.
-Widzę że Pan nie jest rodowitym Włochem, to co powie Pan żebyśmy porozmawiali po angielsku, będzie łatwiej- zaproponowała.
-Dziękuje spadła mi Pani z nieba. Jestem we Włoszech pół roku i nie do końca opanowałem ten język- przeszedł na płynną angielszczyznę.
-No tak, to słychać, ale z czasem się Pan wprawi- pocieszyła go.
-Gdybym miał taką piękna nauczycielkę jak Pani to pewnie przyszło by mi to z łatwością. Włoszki to najpiękniejsze kobiety na świecie. -poszczęściło mi się dzisiaj.
-Zabawne ja zawsze słyszałam, że to Polki są najpiękniejsze- zaczęła się zastanawiać jakiej narodowości jest ten mężczyzna- Niemiec, Anglik.
-Też prawda, ale Pani jest wyjątkowa- ciągnął dalej.
-Ja dobrze wiem czemu jestem wyjątkowa –odpowiedziała uśmiechając się zagadkowo.
-Co pani sugeruje?- zapytał.
-Jestem rodowitą Polką!- roześmiała się na cały głos.
-O Boże! Jak mogłem nie poznać!!- powiedział już po polsku.

Dziewczyna była zaskoczona gdy usłyszała swój ojczysty język.

-Jesteś Polakiem!! Ale zbieg okoliczności. Nie masz w ogóle akcentu- powiedziała.
-Ty też nie- zakomunikował. - Co taka piękna dziewczyna robi wśród Włochów?
-Pracuję jako makijażystka, obsługuje pokazy mody. A Ty?
-Ja chwilowo jestem na przymusowym chorobowym- powiedział i pokazał swój opatrunek na stopie.
-Co Ci się stało?
-Wypadek przy pracy. Stopa z przeciążenia się rozsypała, ale już jest lepiej.
-To pewnie niebezpieczne?- zaciekawiło ją to.
-W naszym zawodzie kontuzje są wpisane w codzienność. Ja jestem sportowcem przyjechałem tu na kontrakt, ale długo się nie nagrałem, bo po mistrzostwach wszystko wziął szlag.
-Jak sport uprawiasz? -zapytała.

Już miał odpowiedzieć, gdy rozmowę przerwała melodia wydobywająca się z wnętrza torebki.
-Przepraszam, sprawdzę kto.
-Jasne nie ma sprawy.
Zobaczyła, że dzwoni Lena.
-Musze odebrać
-Ok.

***

-Słońce coś się stało?- zapytała, a po drugiej stronie usłyszała płacz.-Proszę Cię powiedz co się dzieje? –zdenerwowała się w najlepsze.
-Sara przyjedź, potrzebuję Cię –wychlipała do słuchawki.
-Gdzie jesteś?
-W domu- powiedziała i rozłączyła się.

***

-Kurwa!
-Czy to coś złego? -zapytał zmartwiony.
-Nie wiem, chyba tak. będę musiał już iść. Miło było Cię poznać. Przepraszam nawet się nie przedstawiłam. Jestem Sara. Może jeszcze kiedyś się tutaj spotkamy.
-Ja jestem Łukasz. Mi tez było miło.

Patrzył na dziewczynę, która szybko zmierzała w kierunku postoju taksówek. Był bardzo zaskoczony, że spotkał tutaj w Trento, Polkę .Teraz kiedy interesowały go wyłącznie Włoszki na jego drodze stanęła ona. Ciekawe czy to był przypadek czy przeznaczenie?

***

"Kimkolwiek jesteś i dokądkolwiek zmierzasz i tak wrócisz do punktu wyjścia. Możesz oczywiście uciekać przed swym przeznaczeniem. Możesz bronić się przed życiem rękoma i nogami, ale pętla przyczynowo skutkowa i tak wchłonie Cię w swoje odmęty. "

***
  


Teraz zastane pewnie kilkakrotnie zabita za to że tak a nie inaczej potoczyło się spotkanie Leny i Michała. Wiem że obawiałyście się żeby Michał tego nie spieprzył i wszystko poszło dobrze ale życie to nie bajka więc trzeba namieszać. Na osłodę jest za to spotkanie Kadzia z Sarą.

Jest to najdłuższy rozdział jaki napisałam, muszę powiedzieć że nawet się z nim tak nie męczyłam choć pisałam o nie przyjemnych wydarzeniach. Mam już pomysł na kilka najbliższych rozdziałów, teraz tylko trzeba je przelać na papier, a raczej na monitor.
Pewna osoba mnie zapytała czemu tak mało jest Winiara w tym opowiadaniu inna znowu, że jest za mało Łukasza. Odpowiem tak: Jest to opowiadanie o całej trójce bohaterów i niektóre rozdziały będą poświęcone bardziej jednym bądź drugim.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz