Ponad 3 lata później: październik 2010.
„Wszyscy czekamy na rozpoczęcie sezonu ligowego. Każdy
kibic chcę jak najszybciej zapomnieć o tak nieudanych dla Polski Mistrzostwach
świata i przenieść zainteresowanie na potyczki ligowe. Tego samego zdania są
siatkarze szczególnie kadrowicze. Sezon ten powinien być jednym z najbardziej
wyrównanych w historii. Wzmocnień, bowiem dokonały zespoły z czołówki: Resovia,
Zaksa i Jastrzębski. Czy zdetronizują Skrę? W drużynie Mistrza Polski nie
zaszły duże zmiany. P. Woicki pełni rolę drugiego rozgrywającego, a po
wypożyczeniu wrócił libero P. Zatorski zastępując tym samym P.Gacka.
Największym wzmocnieniem może być transfer Ł. Kadziewicza. Zawodnik po bardzo
udanych latach w Superlidze, gdzie przeniósł się w 2007 roku wraca na polskie parkiety.
Kadziewicz przyjął ofertę Skry, gdzie zastąpi M. Możdżonka, który wyjechał do
Turcji.”
Lena złożyła gazetę i przeniosła wzrok na pobliską ulice. Sama nie wierzyła, że wróciła. Mogła przecież zostać w Londynie. Angielskie miasto od razu przypadło jej do gustu, kiedy skończyły współprace z Roberto ich celem stała się właśnie brytyjska stolica. Spędziła tam szczęśliwy czas. Teraz jednak przyszedł czas na kolejne zmiany w jej życiu. Sara postanowiła wrócić do kraju, a Lena nie wyobrażała sobie, że mogła, by teraz zostawić ją samą, była jej to winna. Chociaż starsza Stefańska nigdy jej niczego nie wypominała Lena wiedziała swoje. Kiedy dowiedziała się, że siostra chce rozpocząć samodzielny biznes właśnie w Polsce kibicowała jej z całych sił i obiecała swoją pomoc. Planowały rozkręcić coś w stolicy bądź Gdańsku. Plany te pokrzyżowała niespodziewana oferta z Łodzi. Warunki były tak korzystne, że, gdyby jej nie przyjęły mogły, by później żałować. Nawet bliskość zawodników Skry, a tym samym Michała i Łukasz ich nie zniechęciła.
-Widzę, że już starasz się być na bieżąco?- Sara roześmiała się wskazując na gazetę leżącą na stole.
-To jest akurat przypadek, że to tutaj leży- skłamała.
-Tak, tak już ci wierzę.
-Sara jesteś pewna, że dobrze robimy zamieszkując tutaj, a jak ich spotkamy?- Lena sama nie wiedziała co jest gorsze żyć z poczuciem winy czy spotkać się ze swoją dawną miłością.
-Wałkowałyśmy już to z tysiąc razy. Łódź jest dużym miastem, wątpię, że tak wpadniemy na siebie tuż za rogiem. A nawet, jeśli to, co. Wolno nam tu mieszkać tak samo, jak i, im. Oni sobie poukładali życie, my też mamy do tego prawo.
-Sara a jak on się dowie- zaczęła.
-Nie rozmawiajmy już o tym. My żyjemy swoim życiem, oni swoim.
Lena złożyła gazetę i przeniosła wzrok na pobliską ulice. Sama nie wierzyła, że wróciła. Mogła przecież zostać w Londynie. Angielskie miasto od razu przypadło jej do gustu, kiedy skończyły współprace z Roberto ich celem stała się właśnie brytyjska stolica. Spędziła tam szczęśliwy czas. Teraz jednak przyszedł czas na kolejne zmiany w jej życiu. Sara postanowiła wrócić do kraju, a Lena nie wyobrażała sobie, że mogła, by teraz zostawić ją samą, była jej to winna. Chociaż starsza Stefańska nigdy jej niczego nie wypominała Lena wiedziała swoje. Kiedy dowiedziała się, że siostra chce rozpocząć samodzielny biznes właśnie w Polsce kibicowała jej z całych sił i obiecała swoją pomoc. Planowały rozkręcić coś w stolicy bądź Gdańsku. Plany te pokrzyżowała niespodziewana oferta z Łodzi. Warunki były tak korzystne, że, gdyby jej nie przyjęły mogły, by później żałować. Nawet bliskość zawodników Skry, a tym samym Michała i Łukasz ich nie zniechęciła.
-Widzę, że już starasz się być na bieżąco?- Sara roześmiała się wskazując na gazetę leżącą na stole.
-To jest akurat przypadek, że to tutaj leży- skłamała.
-Tak, tak już ci wierzę.
-Sara jesteś pewna, że dobrze robimy zamieszkując tutaj, a jak ich spotkamy?- Lena sama nie wiedziała co jest gorsze żyć z poczuciem winy czy spotkać się ze swoją dawną miłością.
-Wałkowałyśmy już to z tysiąc razy. Łódź jest dużym miastem, wątpię, że tak wpadniemy na siebie tuż za rogiem. A nawet, jeśli to, co. Wolno nam tu mieszkać tak samo, jak i, im. Oni sobie poukładali życie, my też mamy do tego prawo.
-Sara a jak on się dowie- zaczęła.
-Nie rozmawiajmy już o tym. My żyjemy swoim życiem, oni swoim.
***
Czuję się jakbym oglądała wyblakłą
starą fotografię, którą ktoś do tego zalał herbatą, nie ma Cię na niej.
Zniknąłeś, przepadłeś, ale wiem, że gdzieś tam dalej jesteś, bo, mimo iż Cię
nie widzę wszystkie wspomnienia z Tobą związane ciągle są na swoim miejscu.
***
Lenie przypominała się wiadomości jaką czytała jeszcze
kilka miesięcy temu, zaraz przed rozpoczęciem sezonu reprezentacyjnego.
Dowiedziała się z niej, że Michał związał się z Sylwią, tą samą Sylwią, która
była jej zmienniczką w karze juniorek. Później jej kariera rozwijała się bardzo
szybko, trafiła do seniorskiej reprezentacji i wyjechała do Włoch. Z tego co
udało jej się z tej wiadomości wyczytać poznali się z Michałem, kiedy on grał
jeszcze w Trento. Potem Winiar postanowił wrócić do Polski a Sylwia została we
Włoszech. W lecie tego roku podpisała jednak kontrakt z żeńskim zespołem Skry i
miała poprowadzić drużynę do medalu. Wtedy właśnie świat obiegła wiadomość, że
Szarmach od ponad roku związana jest z Winiarskim.
Czy ją to zabolało? W pewnym stopniu na pewno tak było, nie kochała już Winiara zbyt wiele przez niego wycierpiała. Zanim wyleczyła się z tej miłości minęło wiele miesięcy. Teraz była w stanie oglądać mecze z jego udziałem, czytać wzmianki w prasie bez tego kłócącego bólu w piersi. Sama przecież też starała sobie ułożyć swój świat. W Londynie poznała fotografa Kubę, to ona namówił ją na, to by została fotomodelką i porzucali wybieg. Dzięki temu sama mogła dobierać sobie terminy sesji i wyjazdów. To Kuba zajął teraz miejsce u jej boku, choć jeszcze przed, nim nie do końca się otworzyła,. To z, nim planowała być znowu szczęśliwa. Czy jej się to uda?
-Ziemia do Leny- Sara machał jej ręką przed oczami - wychodzimy, musimy jakoś ogarnąć nasze nowe miejsce pracy.
Czy ją to zabolało? W pewnym stopniu na pewno tak było, nie kochała już Winiara zbyt wiele przez niego wycierpiała. Zanim wyleczyła się z tej miłości minęło wiele miesięcy. Teraz była w stanie oglądać mecze z jego udziałem, czytać wzmianki w prasie bez tego kłócącego bólu w piersi. Sama przecież też starała sobie ułożyć swój świat. W Londynie poznała fotografa Kubę, to ona namówił ją na, to by została fotomodelką i porzucali wybieg. Dzięki temu sama mogła dobierać sobie terminy sesji i wyjazdów. To Kuba zajął teraz miejsce u jej boku, choć jeszcze przed, nim nie do końca się otworzyła,. To z, nim planowała być znowu szczęśliwa. Czy jej się to uda?
-Ziemia do Leny- Sara machał jej ręką przed oczami - wychodzimy, musimy jakoś ogarnąć nasze nowe miejsce pracy.
***
Próbuję sobie to wszystko poskładać,
ułożyć z małych kawałków puzzli jakąś całość, jakakolwiek, by ona nie była, ale
nic do siebie nie pasuje. Jedne fragmenty nijak się nie mają do drugich.
Niektórych brakuje. Brakuje zwłaszcza tych dotyczących Ciebie. Staram się je
zastąpić innymi i tylko ode mnie zależy czy będą pasować. Szkoda, że i tak w
głębi serca, choć nie dopuszczam tego do siebie zawszę będę pamiętać, że
zostały one podmienione.
***
-Mariusz już dobrze w najbliższym czasie porozmawiam z
prezesem o moim urlopie, już daj mi spokój- Mariusz od dobrych dwóch miesięcy
namawiał Olkę, by zrezygnowała z pracy ze względu na swój stan, ale ona uparcie
stawiała na swoim.
-Już to widzę, mówisz tak już od dawna. Najpierw byłą wymówka, że nie zrezygnujesz, bo memoriał, później : „A, kto pojedzie na MŚ”. Znając ciebie zaraz wyskoczysz, że niedługo zaczyna się liga i będzie co robić.
-Przecież wiesz jak ja kocham te pracę, w niej się spełniam jak nigdzie indziej.
-Czyli co w naszym małżeństwie się nie spełniasz?
-Oczywiście, że się spełniam, ale w innych kategoriach. Kocham Cię najbardziej na świecie i tę kruszynkę też- usiadła na kolanach Wlazłego, po czym przyłożyła dłoń do widocznego już brzuszka.
-No to, jak nas kochasz to może nasz posłuchasz? Synek przemów mamusi do rozsądku, bo tatuś już nie potrafi- roześmiał się i przyłożył swoją dłoń obok jej dłoni.
-A tak w ogóle to, co w tym złego, że sobie jeszcze popracuje? Nie zatrzymasz mnie w domu- Ola dobrze wiedziała, że niedługo zrezygnuje z pracy, ale podroczyć się z Mariuszem zawsze można.
-Nie wytrzymam z Tobą, powiedz mi co ja sobie myślałem biorąc cię za żonę?
-To, że nie możesz beze mnie żyć…- szybko mu odpowiedziała-… tak jak ja bez ciebie.- spojrzała mu w oczy i pocałowała.
-Kto, by pomyślał, że od naszego ślubu minęły już dwa lata- dodał brunet.
-Już to widzę, mówisz tak już od dawna. Najpierw byłą wymówka, że nie zrezygnujesz, bo memoriał, później : „A, kto pojedzie na MŚ”. Znając ciebie zaraz wyskoczysz, że niedługo zaczyna się liga i będzie co robić.
-Przecież wiesz jak ja kocham te pracę, w niej się spełniam jak nigdzie indziej.
-Czyli co w naszym małżeństwie się nie spełniasz?
-Oczywiście, że się spełniam, ale w innych kategoriach. Kocham Cię najbardziej na świecie i tę kruszynkę też- usiadła na kolanach Wlazłego, po czym przyłożyła dłoń do widocznego już brzuszka.
-No to, jak nas kochasz to może nasz posłuchasz? Synek przemów mamusi do rozsądku, bo tatuś już nie potrafi- roześmiał się i przyłożył swoją dłoń obok jej dłoni.
-A tak w ogóle to, co w tym złego, że sobie jeszcze popracuje? Nie zatrzymasz mnie w domu- Ola dobrze wiedziała, że niedługo zrezygnuje z pracy, ale podroczyć się z Mariuszem zawsze można.
-Nie wytrzymam z Tobą, powiedz mi co ja sobie myślałem biorąc cię za żonę?
-To, że nie możesz beze mnie żyć…- szybko mu odpowiedziała-… tak jak ja bez ciebie.- spojrzała mu w oczy i pocałowała.
-Kto, by pomyślał, że od naszego ślubu minęły już dwa lata- dodał brunet.
*
Wrzesień 2008.
-Nie denerwuj się, wszystko będzie dobrze- Iwona
chciała podtrzymać na duchu swoją siostrę. Sama przekonała się do Wlazłego
bardzo szybko, kiedy widziała jak on a nią patrzył, jak się nią opiekuje,
wiedziała, że będą wzorowym małżeństwem. Nikogo nie dziwiły szybkie zaręczyny w
Boże Narodzenie 2007 roku. Ślub miał odbyć się w maju, ale Ola po namówieniu
Mariusza przeniosła termin na połowę września. Wtedy mieli trochę spokoju,
sezon reprezentacyjny się skończył a do ligowego było jeszcze sporo czasu.
-Mamuś zaparz jej może melisy, bo ona się za bardzo denerwuje- Iwona zwróciła się do mamy, która również była zdenerwowana, mimo że Ola była drugą córką którą wydawała za mąż. Pani Jola wyszła i po chwili wróciła z parującym kubkiem.
-Kochanie masz gościa, czeka za drzwiami.
-Mamo wiem, że to Mariusz, idź i mu powiedz, że nie zobaczy mnie teraz pokaże się mu dopiero przed kościołem.
-Córciu to nie jest Mariusz, chyba że od dzisiejszego poranka zmienił się w kogoś innego- śmiała się pani Latek.
-Oj mamo przestań mówić zagadkami, nie widzisz, że i tak jestem wystarczająco zdenerwowana.
-Już dobrze, to mogę go wpuścić?
-Wpuść, jak tak strasznie chce wejść, choć nie mam pojęcia, kto to może być- Ola odwróciła się i zobaczyła w drzwiach Łukasza. Była bardzo zaskoczona, ponieważ obawiała się, iż przyjaciel nie zdąży na ślub, został, bowiem wezwany do swojego klubu na dodatkowe badania.
-Kadziu, a co ty tu robisz, miałeś być w Biełgorodzie?
-Nie opuścił bym takiej okazji. Musiałem zobaczyć jak oddajesz się w ramiona tego wariata i na zawsze jesteś stracona dla świata.
-Mniejszy wariat z niego niż z ciebie.
-No dobrze zgadzam się z tym, a teraz pokaż mi się- wstała i okręciła się dookoła a suknia wirowała razem z nią.
-Wyglądasz cudownie- pokiwał twierdząco głową uśmiechając się do niej.
Do ołtarza poprowadził ją tata, co z tego, że ten zwyczaj jest praktykowany głownie w Stanach, ona tego bardzo chciała. Mariusz stał przed ołtarzem a w jego oczach tańczyły iskierki radości, odkąd ją tylko zobaczył. Michał wspierał go jak tylko mógł a Ola w duchu modliła się, żeby Winiar nie zapomniał obrączek. Nie przypuszczała, że sny się spełniają, a jednak jeden z nich miał się zaraz spełnić.
-A teraz na znak waszej miłości wymięcie między sobą te oto obrączki.
- Aleksandro przyjmij tę obrączkę na znak mojej miłości i wierności- obrączka zawędrowała na palec obok pierścionka zaręczynowego.
-Mariuszu przyjmij tę obrączkę na znak mojej miłości i wierności.
-Co Bóg złączył niech człowiek nie rozdziela, od tego momentu jesteście mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą.
Jedna łza spłynęła po jej policzku, nim Mariusz pocałował Olkę, starł ją kciukiem, a potem ich usta złączyły się w pierwszym małżeńskim pocałunku.
-Mamuś zaparz jej może melisy, bo ona się za bardzo denerwuje- Iwona zwróciła się do mamy, która również była zdenerwowana, mimo że Ola była drugą córką którą wydawała za mąż. Pani Jola wyszła i po chwili wróciła z parującym kubkiem.
-Kochanie masz gościa, czeka za drzwiami.
-Mamo wiem, że to Mariusz, idź i mu powiedz, że nie zobaczy mnie teraz pokaże się mu dopiero przed kościołem.
-Córciu to nie jest Mariusz, chyba że od dzisiejszego poranka zmienił się w kogoś innego- śmiała się pani Latek.
-Oj mamo przestań mówić zagadkami, nie widzisz, że i tak jestem wystarczająco zdenerwowana.
-Już dobrze, to mogę go wpuścić?
-Wpuść, jak tak strasznie chce wejść, choć nie mam pojęcia, kto to może być- Ola odwróciła się i zobaczyła w drzwiach Łukasza. Była bardzo zaskoczona, ponieważ obawiała się, iż przyjaciel nie zdąży na ślub, został, bowiem wezwany do swojego klubu na dodatkowe badania.
-Kadziu, a co ty tu robisz, miałeś być w Biełgorodzie?
-Nie opuścił bym takiej okazji. Musiałem zobaczyć jak oddajesz się w ramiona tego wariata i na zawsze jesteś stracona dla świata.
-Mniejszy wariat z niego niż z ciebie.
-No dobrze zgadzam się z tym, a teraz pokaż mi się- wstała i okręciła się dookoła a suknia wirowała razem z nią.
-Wyglądasz cudownie- pokiwał twierdząco głową uśmiechając się do niej.
Do ołtarza poprowadził ją tata, co z tego, że ten zwyczaj jest praktykowany głownie w Stanach, ona tego bardzo chciała. Mariusz stał przed ołtarzem a w jego oczach tańczyły iskierki radości, odkąd ją tylko zobaczył. Michał wspierał go jak tylko mógł a Ola w duchu modliła się, żeby Winiar nie zapomniał obrączek. Nie przypuszczała, że sny się spełniają, a jednak jeden z nich miał się zaraz spełnić.
-A teraz na znak waszej miłości wymięcie między sobą te oto obrączki.
- Aleksandro przyjmij tę obrączkę na znak mojej miłości i wierności- obrączka zawędrowała na palec obok pierścionka zaręczynowego.
-Mariuszu przyjmij tę obrączkę na znak mojej miłości i wierności.
-Co Bóg złączył niech człowiek nie rozdziela, od tego momentu jesteście mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą.
Jedna łza spłynęła po jej policzku, nim Mariusz pocałował Olkę, starł ją kciukiem, a potem ich usta złączyły się w pierwszym małżeńskim pocałunku.
***
I nie opuszczę Cię aż do śmierci…
Bla bla bla. Ale czy nie każdy z nas gdzieś tam w duch chce kiedyś wypowiedzieć
tę oto formułkę. Wyznać miłość ukochanej osobie, pokazać innym jak bardzo się
tę osobę kocha i, że chce się spędzić z nią resztę życia. Chyba nawet
najbardziej zgorzkniały człowiek o tym marzy, mimo że raczej nigdy się do tego
nie przyzna.
***
-Ciekawe, kto będzie następny w kolejce? Pewnie Winiar- zastanawiała się.
-Nawet tak nie mów. Naprawdę nie mogę zrozumieć co on w tej Sylwii widzi? Przecież ona, gdyby mogła zrobiła, by z nich drugich Beckhamów. Jeszcze do tego teraz zamieszkali razem. Dopóki siedziała we Włoszech mogłem ją znieść, widziałem ją, wtedy rzadko, ale teraz mijamy się codziennie i naprawdę z każdą chwilą mam jej dość.
-Nie bądź taki uprzedzony- uniosła się.
-Jak mam nie być, kiedy mam wrażenie, że jej zależy tylko na sławie i coraz większym rozgłosie. Mogę się założyć, że ona ma gdzieś album z tymi wszystkimi wycinkami z gazet na jej temat.
-Wiem, że ona przypomina ci Kamilę, ale przecież sama jest siatkarką wie, co i jak, a to, że jest jeszcze młoda niesie za sobą to, że czasami podejmuje decyzję, które mogą cię trochę irytować.
-No tak ty, jak zwykle będziesz ją bronić- rozłościł się Wlazły
-Też bym wolała, żeby Misiek był z kimś innym. Teraz staram się zaakceptować jego wybór, ty byś też mógł.
-Staram się, ale to nie jest takie proste. Dla mnie ciągle jest nie zrozumiałe czemu Winiar nie ratował swojego związku z Leną? Ona nie zapadła się pod ziemię Do dziś pełno magazynów z jej fotkami. To samo z Kadziewiczem, jego to już w ogóle nie rozumiem, odpuścił sobie i nic nie zrobił.
-To już był ich wybór. Pamiętasz, ile to, im wałkowaliśmy. Michał pojechał do Włoch po Lidze Światowej, ale ona nadal nie chciał go widzieć. Co miał jeszcze zrobić?
-Nie wiem cokolwiek, byle z dala od Sylwii.
-Jak taka z ciebie mądrala to zabieraj się i leć do Londynu. Z tego co wiem tam teraz mieszka. Może ją przekonasz. Pomyśl nawet na nasz ślub nie przyjechały, złożyły tylko życzenia przez telefon. Musimy się z tym pogodzić, że nasze ścieżki już nigdy nie połączą się z ich ścieżkami. One wybrały inną drogę.
***
Na największych skrzyżowaniach
życiowych nie stoją żadne drogowskazy, czasami zdajemy się na przypadek i
wybieramy jedną z dróg. Czy kiedyś wrócimy na to samo życiowe skrzyżowanie i
dane nam będzie wybrać inny kierunek?
***
-Sara może jeszcze wstąpimy tutaj do sklepu i kupimy
jakieś dodatki do naszego salonu, żeby było tam przytulniej?- Lena
przypatrywała się wystawie sklepowej.
-Jak chcesz to idź coś wybierz, zdaję się na ciebie. Ja nie mam już siły niczego dziś szukać. Usiądę sobie tutaj naprzeciwko i poczekam a wy idźcie. Byle to nie trwało za długo.
Sara udała się we wskazane miejsce i usiadła na ławce przy małym skwerku zieleni. Rozkoszowała się urokami polskiej jesieni. Jak na ten rok była wyjątkowo ciepła i pogodna. Wszędzie można było wyczuć rozgrzane od słońca wyschnięte spadające liście. Jesień we Włoszech przebiegała szybko i nigdy nie mogła się nią do woli nacieszyć, za to o tej porze w Anglii wolała nawet nie wspominać. Były to przeważnie ponure mgliste dni, które przemieniały się w tygodnie. Zamknęła oczy i starała się czerpać z tej chwili jak najwięcej. Nie przypuszczała, że tak szybko odnajdzie się w polskich realiach, ale z dnia na dzień czuła się coraz lepiej.
Łukasz również postanowił nacieszyć się ciepłym dniem, po treningu wolał przespacerować się niż wziąć samochód. W domu i tak nie czekało na niego nic dobrego. Większość czasu od powrotu do Polski przesiadywał albo u Michała albo u Wlazłych. Teraz, kiedy Winiar zamieszkał z Sylwią na stałe jeszcze więcej czasu Łukasz przebywał u Mariusza, szczególnie, kiedy Ola wyjeżdżała prowadzić studia przedmeczowe. Sam nie wierzył do końca jak los układa, im życie. Ola jako pierwsza kobieta osiągnęła bardzo dużo zajmując się dziennikarstwem przy męskiej siatkówce. Na początku wszyscy wróżyli jej, że może wiele zdziałać, ale w jej damskim odpowiedniku. Ona jednak się uparła i swoje osiągnęła do tego w bardzo krótkim czasie. Miała już wyrobioną renomę, pisała felietony przeprowadzała wywiady, teraz przyszło tylko czekać, kiedy zacznie komentować mecze. Na razie musiała będzie przystopować ze względu na ciążę. Kadziu cieszył się, że zostanie wujkiem, zawsze lubił dzieci i obiecał Wlazłym wsparcie w każdej chwili. Szedł właśnie alejką, kiedy jego wzrok przykuła blondynka siedząca niedaleko na ławce z rozpostartymi ramionami i odchyloną do tyłu głową.
-Jaka ona do niej podobna- mruknął do siebie i przywołał w myślach obraz Sary. W tym samym momencie dziewczyna podniosła głowę i otworzyła oczy patrząc wprost w jego kierunku. Momentalnie wstała i zaczęła iść w przeciwną stronę, a Łukasz już był pewien, że to ona. Podbiegł do niej i chwycił za rękę.
-Sara?!- patrzył na nią, a ona unikała jego wzroku.- Co ty tu robisz?!
Dlaczego, kiedy ją widział jego wnętrze przeszywał palący ból? Dlaczego wciąż o niej nie mógł zapomnieć? Przez te trzy lata żył a tak jakby umarł. A teraz ona tak po prostu siedzi sobie na ławce w centrum Łodzi.
-Cześć Łukasz, nie poznałam Cię- skłamała.
Ona tez czuła w tej samej chwili dokładnie to, co on, ale do jej uczuć dołączył jeszcze strach. Zaczęła rozglądać się nerwowo na boki.
-Nie udawaj, dobrze wiedziałaś, że to ja, inaczej nie zerwała byś się tak nagle.
-Muszę już iść- nie mogła stać tutaj dalej, nie teraz.
-Tylko tyle masz mi do powiedzenia?- wezbrała w, nim złość i gorycz którą gromadził przez cały ten czas.
-O co ci chodzi? Minęło tyle czasu- każda minuta w jego obecności trwała wieki.
-Mamo!- usłyszeli za sobą, a potem zobaczyli dziewczynkę biegnąca do nich.- Popac co mi ciocia kupila?- dziewczynka wyciągnęła rączki w kierunku Sary. W tej samej chwili dołączyła do nich Lena patrząc z przerażeniem w kierunku Kadziewicza.
Łukasz patrzył to na Stefańskie to na dziewczynkę którą trzymała w ramionach blondynka. Czuł się teraz jak zbity pies wyrzucony gdzieś na ulicę.
-Idioto ona ułożyła sobie życie bez ciebie, ma dziecko, a ty co ! Nic przez te lata nie zrobiłeś- przelatywało mu przez głowę.
-Kto to?- wskazała swoim małym paluszkiem w jego stronę.
-Kochanie to kolega mamusi. Łukasz musimy już iść- nie zareagował na jej słowa, ciągle wpatrywał się w dziecko.
-Ceść jestem Julcia- uśmiechnęła się do niego i wtuliła w szyje mamy.- Pa, pa- machała do niego, kiedy dziewczyny coraz bardziej się oddalały, a on stał dalej na środku drogi całkiem rozbity
-Jak chcesz to idź coś wybierz, zdaję się na ciebie. Ja nie mam już siły niczego dziś szukać. Usiądę sobie tutaj naprzeciwko i poczekam a wy idźcie. Byle to nie trwało za długo.
Sara udała się we wskazane miejsce i usiadła na ławce przy małym skwerku zieleni. Rozkoszowała się urokami polskiej jesieni. Jak na ten rok była wyjątkowo ciepła i pogodna. Wszędzie można było wyczuć rozgrzane od słońca wyschnięte spadające liście. Jesień we Włoszech przebiegała szybko i nigdy nie mogła się nią do woli nacieszyć, za to o tej porze w Anglii wolała nawet nie wspominać. Były to przeważnie ponure mgliste dni, które przemieniały się w tygodnie. Zamknęła oczy i starała się czerpać z tej chwili jak najwięcej. Nie przypuszczała, że tak szybko odnajdzie się w polskich realiach, ale z dnia na dzień czuła się coraz lepiej.
Łukasz również postanowił nacieszyć się ciepłym dniem, po treningu wolał przespacerować się niż wziąć samochód. W domu i tak nie czekało na niego nic dobrego. Większość czasu od powrotu do Polski przesiadywał albo u Michała albo u Wlazłych. Teraz, kiedy Winiar zamieszkał z Sylwią na stałe jeszcze więcej czasu Łukasz przebywał u Mariusza, szczególnie, kiedy Ola wyjeżdżała prowadzić studia przedmeczowe. Sam nie wierzył do końca jak los układa, im życie. Ola jako pierwsza kobieta osiągnęła bardzo dużo zajmując się dziennikarstwem przy męskiej siatkówce. Na początku wszyscy wróżyli jej, że może wiele zdziałać, ale w jej damskim odpowiedniku. Ona jednak się uparła i swoje osiągnęła do tego w bardzo krótkim czasie. Miała już wyrobioną renomę, pisała felietony przeprowadzała wywiady, teraz przyszło tylko czekać, kiedy zacznie komentować mecze. Na razie musiała będzie przystopować ze względu na ciążę. Kadziu cieszył się, że zostanie wujkiem, zawsze lubił dzieci i obiecał Wlazłym wsparcie w każdej chwili. Szedł właśnie alejką, kiedy jego wzrok przykuła blondynka siedząca niedaleko na ławce z rozpostartymi ramionami i odchyloną do tyłu głową.
-Jaka ona do niej podobna- mruknął do siebie i przywołał w myślach obraz Sary. W tym samym momencie dziewczyna podniosła głowę i otworzyła oczy patrząc wprost w jego kierunku. Momentalnie wstała i zaczęła iść w przeciwną stronę, a Łukasz już był pewien, że to ona. Podbiegł do niej i chwycił za rękę.
-Sara?!- patrzył na nią, a ona unikała jego wzroku.- Co ty tu robisz?!
Dlaczego, kiedy ją widział jego wnętrze przeszywał palący ból? Dlaczego wciąż o niej nie mógł zapomnieć? Przez te trzy lata żył a tak jakby umarł. A teraz ona tak po prostu siedzi sobie na ławce w centrum Łodzi.
-Cześć Łukasz, nie poznałam Cię- skłamała.
Ona tez czuła w tej samej chwili dokładnie to, co on, ale do jej uczuć dołączył jeszcze strach. Zaczęła rozglądać się nerwowo na boki.
-Nie udawaj, dobrze wiedziałaś, że to ja, inaczej nie zerwała byś się tak nagle.
-Muszę już iść- nie mogła stać tutaj dalej, nie teraz.
-Tylko tyle masz mi do powiedzenia?- wezbrała w, nim złość i gorycz którą gromadził przez cały ten czas.
-O co ci chodzi? Minęło tyle czasu- każda minuta w jego obecności trwała wieki.
-Mamo!- usłyszeli za sobą, a potem zobaczyli dziewczynkę biegnąca do nich.- Popac co mi ciocia kupila?- dziewczynka wyciągnęła rączki w kierunku Sary. W tej samej chwili dołączyła do nich Lena patrząc z przerażeniem w kierunku Kadziewicza.
Łukasz patrzył to na Stefańskie to na dziewczynkę którą trzymała w ramionach blondynka. Czuł się teraz jak zbity pies wyrzucony gdzieś na ulicę.
-Idioto ona ułożyła sobie życie bez ciebie, ma dziecko, a ty co ! Nic przez te lata nie zrobiłeś- przelatywało mu przez głowę.
-Kto to?- wskazała swoim małym paluszkiem w jego stronę.
-Kochanie to kolega mamusi. Łukasz musimy już iść- nie zareagował na jej słowa, ciągle wpatrywał się w dziecko.
-Ceść jestem Julcia- uśmiechnęła się do niego i wtuliła w szyje mamy.- Pa, pa- machała do niego, kiedy dziewczyny coraz bardziej się oddalały, a on stał dalej na środku drogi całkiem rozbity
***
-To był zwykły przypadek-powtarzał
zdrowy rozsądek.
-Nie to los znów postawił nas sobie na drodze- podpowiadało serce.
-Tak a niby po co?- dopytywał rozsądek.
-A po to, że już jedną szansę ode mnie zmarnowali- odpowiedział los.
-Od, kiedy to jesteś taki dobry i dajesz drugą szansę- kpił dalej rozsądek.
-Robię to zawsze wtedy kiedy przez ciebie ludzie podejmują złe decyzje-skarcił los rozsądek.
-Przestańcie się kłócić, może wreszcie mnie posklejają- szepnęło błagalnie rozdarte serce.
-Nie to los znów postawił nas sobie na drodze- podpowiadało serce.
-Tak a niby po co?- dopytywał rozsądek.
-A po to, że już jedną szansę ode mnie zmarnowali- odpowiedział los.
-Od, kiedy to jesteś taki dobry i dajesz drugą szansę- kpił dalej rozsądek.
-Robię to zawsze wtedy kiedy przez ciebie ludzie podejmują złe decyzje-skarcił los rozsądek.
-Przestańcie się kłócić, może wreszcie mnie posklejają- szepnęło błagalnie rozdarte serce.
***
Dedykacja dla kelly i dla Aś, mam
nadzieje, że się podoba.
Możecie mnie zabić, za to co wyżej, wiem, że nie chciałyście, żeby one wyjeżdżały, tylko Miss U. trafiła co mi po głowie chodzi :* Chciałyście dłuższego opowiadania to macie :P (teraz zażaleń nie przyjmuję)
Wiecie jak to jest stoczyć wewnętrzną walkę z samym sobą? Kiedy rozum podpowiada jedno a serce dyktuje zupełnie coś odwrotnego? Ja to przeżywam w ostatnim czasie i to rozdarcie dotyczy tego opowiadania. Długo zastanawiałam się co zrobić i, im dłużej to robiłam tym miałam coraz więcej wątpliwości.
Na początku, gdy zaczęłam pisać obiecałam sobie, że skończę to tak jak planowałam. Niestety, coś mi się stało dostałam jakiejś blokady. Pisanie rozdziałów przychodzi mi z trudem, brakuje mi słów, emocji, by przelać to wszystko na papier. Kiedyś przychodziło mi to z łatwością i swobodą. Nie chce się męczyć pisaniem, to miało mi sprawiać przecież przyjemność.
Dlatego dużo czasu ostatnio rozwodziłam się co z tym zrobić. Mogła bym zakończyć to w dwóch rozdziałach, ale to nie usatysfakcjonowało, by Was a przede wszystkim mnie. Mam już wszystko zaplanowane do samego końca, ten przeskok był zamierzony od czasu, gdy postanowiłam przedłużyć opowiadanie.
Muszę tylko poczekać, by pisanie znów przynosiło mi radość, a nie złość na samą siebie. Może minie mi to za kilka dni, może tygodni. Tego nie wie nikt, a już na pewno nie ja. Mi samej jest przykro, bo myślałam, że gdy skończę tę historię zacznę kolejną, a teraz szukam sił, by tutaj móc kiedyś napisać słowo KONIEC i być z tego zadowolona. Sama nie wiem jak będzie i, kiedy pojawi się coś nowego. Przepraszam
Możecie mnie zabić, za to co wyżej, wiem, że nie chciałyście, żeby one wyjeżdżały, tylko Miss U. trafiła co mi po głowie chodzi :* Chciałyście dłuższego opowiadania to macie :P (teraz zażaleń nie przyjmuję)
Wiecie jak to jest stoczyć wewnętrzną walkę z samym sobą? Kiedy rozum podpowiada jedno a serce dyktuje zupełnie coś odwrotnego? Ja to przeżywam w ostatnim czasie i to rozdarcie dotyczy tego opowiadania. Długo zastanawiałam się co zrobić i, im dłużej to robiłam tym miałam coraz więcej wątpliwości.
Na początku, gdy zaczęłam pisać obiecałam sobie, że skończę to tak jak planowałam. Niestety, coś mi się stało dostałam jakiejś blokady. Pisanie rozdziałów przychodzi mi z trudem, brakuje mi słów, emocji, by przelać to wszystko na papier. Kiedyś przychodziło mi to z łatwością i swobodą. Nie chce się męczyć pisaniem, to miało mi sprawiać przecież przyjemność.
Dlatego dużo czasu ostatnio rozwodziłam się co z tym zrobić. Mogła bym zakończyć to w dwóch rozdziałach, ale to nie usatysfakcjonowało, by Was a przede wszystkim mnie. Mam już wszystko zaplanowane do samego końca, ten przeskok był zamierzony od czasu, gdy postanowiłam przedłużyć opowiadanie.
Muszę tylko poczekać, by pisanie znów przynosiło mi radość, a nie złość na samą siebie. Może minie mi to za kilka dni, może tygodni. Tego nie wie nikt, a już na pewno nie ja. Mi samej jest przykro, bo myślałam, że gdy skończę tę historię zacznę kolejną, a teraz szukam sił, by tutaj móc kiedyś napisać słowo KONIEC i być z tego zadowolona. Sama nie wiem jak będzie i, kiedy pojawi się coś nowego. Przepraszam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz