Opowiadanie w pierwotnej wersji można znaleźć również na onecie pod adresem
www.siatkowka-a-milosc.blog.onet.pl
Jednak po tym jak onet się zaczął psuć przeniosłam je tutaj.

sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 14.


-Podobało Ci się dzisiejsze spotkanie? -zapytał kiedy podchodzili pod jego samochód.
-Bardzo, wiesz kiedy oglądam mecze na żywo jeszcze bardziej za tym tęsknie.
-To może niepotrzebnie Cię zapraszałem, bo sprawiłem Ci tym przykrość?- otworzył drzwi od strony pasażera by mogła spokojnie wsiąść.
-Gdybym nie chciała przyjść to bym odmówiła od razu. Po prostu  tęsknie za tą atmosferą jaka panuje na meczach.
-To żebyś nie tęskniła już dłużej załatwię Ci stały wstęp na wszystkie mecze, które będą odbywać się w naszej hali- uśmiechnął się, bo wiedział że sprawia jej tym przyjemność.
-Ty próbujesz mnie przekupić?!- patrzyła na niego, a on dalej się uśmiechał.
-A dasz się przekupić?- zapytał i odpalił samochód.
-Jeżeli chodzi o sprawy związane z siatkówką to chyba jestem za bardzo uległa. Będę musiała nad tym popracować –oboje się roześmiali na te słowa.- To dokąd jedziemy?
-Mała niespodzianka- Lenie na te słowa od razu zrzedła mina.
-Nie martw się miejsce w 100% publiczne i podają tam świetną lazanię.

Po jakimś czasie dojechali do małej restauracji której wnętrze znajdowało się w piwnicach zabytkowej kamienicy. Pomieszczenie było spowite w półmroku, ale miejsce było przytulne i zachęcało swoim wyglądem. Cała drogę analizowali dzisiejszy mecz.

-Wiesz, rozmawia mi się z Tobą jak z Kadziem- stwierdził Winiar.
-Dlaczego?- zdziwiła się.
-On też tak analizuje wszystko w najmniejszych szczegółach.
-No tak kompletnie zapomniałam, że przecież znasz wszystkich reprezentantów.
-Widzisz, ja jestem tylko zwykłym chłopakiem
-Wcale nie jesteś zwykły- odpowiedziała.
-Ty też nie. Muszę Cię poznać z Łukaszem, jestem pewny, że od razu się dogadacie.
-To Łukasz jest we Włoszech? On miał chyba jakąś kontuzję?
-Widzę, że jesteś poinformowana. Łukasz pomieszkuje u mnie od jakiegoś czasu. Teraz pojechał na kilka dni do Polski.

Rozmowę przerwał kelner, który przyniósł wcześniej zamówioną lazanię. Michał nie mylił się co do tego, że w tej restauracji podają pyszne jedzenie.

***

Nic nie dzieje się przypadkowo jesteśmy marionetkami naszej nieświadomości.
Wszystko zaczęło się w sposób nie przypominający przyjętego schematu. A jednak i schemat potrafi znaleźć sposób by dojść do głosu.
Teraz jest tak banalnie, tak jak powinna zacząć się ta znajomość od rozmów o pasji, kolacji przy świecach, a nie od głupiego wyznania:” Chodź ze mną do łóżka”.

***

Mariusz poszedł na wieczorny trening. Chciał nawet wyciągnąć Łukasza, ale ten wykręcił się bólem stopy, którą chyba nadwyrężył na bankiecie. Kadziu to sobie wszystko zaplanował, miał zamiar przekonać Olkę, by ta wyznała Wlazłem całą prawdę. Oli damska intuicja nie zawiodła. Gdy tylko Szampon zamknął za sobą drzwi, Kadziu wszedł do jej pokoju z poważna miną.

-Przejrzałam Cię, wcale nie boli Cię noga. Powiedz mi co Cię trapi w takim razie?
-Ola powiedz mi jak to możliwe, że znamy się dość krótko, a tak dobrze potrafisz mnie rozszyfrować?
-Chyba mam nosa do takich przypadków jak Ty!- zaczęła się śmiać, a Kadziu usiadł obok niej na łóżku.
-A pamiętasz jeszcze jak się poznaliśmy?- zapytał
-Jak mogła bym zapomnieć.

Sierpień 2005…

Kadra reprezentacji Polski właśnie kończyła zgrupowanie przed memoriałem H. Wagnera. Lozano dał chłopakom jeden dzień wolnego, by mogli robić co tylko zechcą. Byle tylko rano byli wstanie stawić się na odprawę. Miedzianowłosa dziewczyna siedziała na ławeczce przed Spalskim hotelem, widać było, że na kogoś czeka.

-Cześć- powiedział jak zawsze pewny siebie Kadziewicz. Ta spojrzała na niego i zmrużyła lekko oczy. Od razu go rozpoznała, znała wszystkich reprezentantów choćby z widzenia.
-Cześć, jeśli szukasz łatwej okazji to źle trafiłeś- Ola była sceptycznie nastawiona do Łukasza. Mariusz co nieco już zdążył jej o nim opowiedzieć. Kadziu każda dziewczynę traktował tak, żeby potem jak najłatwiej wpadała w jego ramiona.
-A czy ja mówię że łatwej, lubię wyzwania- przysiadł się do niej.
-Czekam tu na kogoś, może sobie znajdziesz inne zajęcie? –próbowała go spławić.
-O ile mi wiadomo Polska to wolny kraj, więc ja też tu mogę sobie posiedzieć. A skąd wiesz, że i ja na kogoś nie czekam- zadziorna jak jej kolor włosów, już mu się spodobała.

Ola wstała i postanowiła w innym miejscu zaczekać na Wlazłego. Była zła na Dagmarę, że ta nie dała rady tu z nią przyjechać, tak to było by łatwiej.

-Zaczekaj! Przecież nic Ci nie zrobię! Umiem też normalnie pogadać- zawahała się, ale usiadła z powrotem na swoi miejscu.
-Do kogo przyjechałaś?
-A  książkę piszesz?- zapytała złośliwie.
-Widzę, że trafił swój na swego. No to może zacznijmy od początku. Część jestem Łukasz Kadziewicz, wszyscy znają mnie jako największego rozrabiakę kadrze z którym zawsze są problemy, ale potrafię też być całkiem normalny.
-Łatwo nie odpuszczasz, niech Ci będzie. Jestem Ola przyjechałam tu do Mariusza. Zadowolony? Jestem jego kumpelką, wiec nie wyobrażaj sobie nie wiadomo czego.
-A czy ja coś mówię, że sobie wyobrażam?
-Wyglądasz jakbyś właśnie to robił.
-Z tą twoja przebiegłością wróżył bym Ci karierę dziennikarską
- O dziękuje właśnie jestem na trzecim roku, oby twoje słowa były prorocze- Łukasza kompletnie te słowa zbiły z tropu.
-Z hienami to się nie zadaję!- już miał odejść kiedy głównym wejściem z hotelu wyszedł Wlazły z Winiarskim. Oboje ucałowali Olkę policzek, a Kadziu dalej stał jakby go zamurowało.

-Hej Szampon dlaczego nie powiedziałeś, że masz krwiopijców po swojej stronie?
-Jakich krwiopijców?- Mario nie wiedział o co chodzi
-Twój kolega niejaki Kadziu właśnie nazwał mnie hieną, a teraz krwiopijcą- wyjaśniła Olka.
-Dlaczego ją tak nazwałeś? –oburzył się Wlazły, a Winiar zaczął zwijać się ze śmiechu.
-Bo ona studiuje dziennikarstwo, jeszcze poleci zaraz do jakiejś gazety i zacznie wypisywać jakieś pierdoły.
-Wiesz co Łukasz przestań zachowywać się jak jakaś panienka, której wszystko przeszkadza.
-Też tak byś mówił gdyby Ci wszyscy dziennikarze wypisywali o Tobie takie bzdury jak o mnie- żalił się Kadziu.
-Nic o Tobie nie napiszę, bo nawet nic ciekawego bym nie znalazła- powiedziała do Kadziewicza Olka.
-To co idziemy?- zapytał Misiek.
-Idziemy- odpowiedzieli równocześnie Ola z Mariuszem.
-Kadziu idziesz?- zapytał Szampon.
-A mogę?- spojrzał na Olkę, bo wiedział, że to od niej będzie zależało czy pójdzie czy nie.
-Możesz, możesz, topór wojenny mamy zakopany. Cała czwórka udała się na podbój jakiejś spalskiej knajpki.


- Już wtedy Cię polubiłem, choć może na to nie wyglądało- powiedział Łukasz na sam wspomnienie tych wydarzeń.
-Ja Ciebie też, bo od razu przejrzałam Cię na wylot i teraz też wiem co chcesz powiedzieć.
-No to strzelaj- Kadziu był ciekawy czy tym razem trafi.
-Chcesz mnie przekonać żebym powiedziała Mariuszowi prawdę. Mogę Ci powiedzieć, że tego nie zrobię, bo nie chcę. Jest mi dobrze tak jak jest.
-To jak jesteś taka mądra to zastanowiłaś się może co będzie jak on sobie kogoś znajdzie?!- próbował ją uwiadomić.
-Nawet nie wiesz ile razy, ale tak będzie kolej rzeczy.
-Olka jak Ty jesteś uparta! Przecież to możesz być Ty! Jak się wkurzę to powiem Wlazłem całą prawdę
-Nie waż mi się tego robić, bo wtedy koniec z nasza przyjaźnią, rozumiesz KONIEC!!! –wściekała się na dobre.- Przestań mi doradzać, sam jesteś nie lepszy. Skaczesz z kwiatka na kwiatek, Mariusz jest taki sam. Jak niby miał by wyglądać nasz związek?
-A to co się wydarzyło dwie noce temu, o czymś nie świadczy?- próbował sposobem podejść Olę.
-A czy Ty jak jesteś pijany nie rzucasz się przypadkiem na wszystko co ma cycki!!
-Nie, no z Tobą to nikt nie wygra. Ja Ci tylko mówię daj mu szansę. Może tracisz coś najpiękniejszego.
-Ekspert się znalazł!- Olka rzuciła w Łukasz herbatnikiem który właśnie miała zjeść. Te słowa to była sama prawda, ale co ona mogła zrobić kiedy tak cholernie bała się, że go starci , że straci Mariusza po swoim wyznaniu.


***

Ona cały czas wierzyła.. podobno wiara umie góry przenosić! Ale ona nie chciała przenosić szczytów, chciała tylko żeby ją przytulił, szeptał czułe słówka do ucha, myślał o niej nieustannie. By w końcu ją dostrzegł, by kochał.



***

Skończyli właśnie jeść kolacje, było przed 22. O tej godzinie w tej restauracji jako jedną z atrakcji dodatkowych było to, że goście mogą zatańczyć na parkiecie. Kilka par już od paru minut kołysało się w rytm muzyki.

-Może zatańczymy?- zapytał z entuzjazmem Michał
-Nie wiem czy to jest dobry pomysł- odparła Lena.
-Dlaczego? Nie martw się umiem tańczyć, podobno jestem jednym z lepiej tańczących reprezentantów.
-Skoro nalegasz- czemu nie potrafiła mu odmówić, chyba jego urok tak na nią działał.

Z głośników popłynęła właśnie wolna piosenka Mariah Carey "I Want To Know What Love Is” a Lena z Michałem wyszli na parkiet.

"I wanna know what love is
I want you to show me
I wanna feel what love is
I know you can show me"
                                                     

Nie broniła się przed tym co chciała zrobić. Wtuliła się w jego ramiona i od razu poczuła takie ciepło, bezpieczeństwo. Zaczęli kołysać się do tej piosenki.

-Myślisz, że mamy szansę- wypalił nagle Misiek.
-Szansę na co? –zapytała zaskoczona Lena.
Chwilę się zastanowił i nim odpowiedział wdychał zapach jej włosów, które pachniały kokosem. Przedtem nie zwracał uwagi na takie rzeczy, a teraz chciał zapamiętać nawet najmniejszy szczegół, gest, zapach.
-Szansę na to żebyśmy zostali przyjaciółmi?- dokończył wcześniej zadane pytanie. Lena na te słowa uśmiechnęła się i od razu mu odpowiedziała bez zastanowienia.
-Chyba już nimi jesteśmy Panie Winiarski- pozwoliła żeby jego zapach zawładną nią całą, a Michał czule pocałował ją w głowę. Ta chwila mogła dla nich trwać cała wieczność, wcale nie chcieli, żeby piosenka dobiegła końca.

***

Nie Wiele Mi Trzeba, Żarówki Zaświeconej w Ciemnym Pokoju, Twego Ciepłego Uśmiechu i Uczucia Twojej Dłoni Blisko Mnie....

***
  


Muszę powiedzieć, że rozdział wcale mi się nie podoba, jest za krótki i w ogóle jakiś taki bezpłciowy. Napisałam go i nie wiedziałam co w nim jeszcze zmienić to go publikuje.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz